Przejdź do głównej zawartości

Coś z niczego czyli Ferrari

Ponieważ wczoraj była piękna kobieta, to dzisiaj będzie piękny samochód. To zdjęcie też było robione do kalendarza, ale już całkiem innego. Musiałem sfotografować kilka samochodów, które potem były wyświetlane na ciałach modelek za pomocą specjalnie zrobionej przystawki, zasilanej światłem błyskowym. Jeżeli chcecie o tym poczytać, to kiedyś dokładnie to opisałem.

Dzisiaj skupmy się na czerwonym Ferrari. Przez dobrą znajomą dotarłem do Adriano, który miał taki samochód  w Częstochowie. Przemiły Włoch mieszkający od dawna w Polsce obiecał mi, że będę miał do dyspozycji dużą halę, gdzie będę mógł zrobić zdjęcie. Oczywiście, finał tego był taki, jak się spodziewałem. Duża hala okazała się mały warsztatem, gdzie maksymalnie mieściły się dwa samochody. Pojęcie wielkości przestrzeni fotograficy rozumieją jednak inaczej...

Pojechaliśmy więc na otwartą przestrzeń, na szczęście pogoda była bardzo dobra, a ja i tak nie miałem innego wyjścia. Jadąc za Ferrari przez miasto, mogłem obserwować reakcje kierowców innych samochodów. Na światłach Adriano stanął obok Golfa 2 tdi, możecie się domyślić, co było dalej. Adriano ruszył powoli, a Golf pomknął w kłębach czarnego dymu. Fajnie jest wyprzedzić Ferrari :)


Plac, na który przyjechaliśmy, okazał się całkiem spory, niestety, otaczały go drzewa. Wiedziałem, że nie uda mi się uniknąć odbicia ich w karoserii. Ustawiliśmy samochód prostopadle do światła i to było wszystko, co mogłem zrobić. Sfotografowałem go z kilku stron, co potrwało około 30 minut i musiałem na tym materiale poprzestać, bo Adriano powoli zaczął się nudzić. Raczej nikomu normalnemu nie przychodzi do głowy, by jedno zdjęcie robić dłużej niż minutę...
Zresztą w tych warunkach wiele więcej bym nie uzyskał, wiedziałem już, że cała nadzieja w postprodukcji :)


Imponująco to nie wygląda...


Tak się też stało. Na potrzeby kalendarza musiałem mieć samochód na czarnym tle, otoczenie nie miało więc znaczenia. Znacznie gorzej było z karoserią. Trzeba było mozolnie czyścić ją z wielu odbić drzew, ale też i asfaltu. Lakier był w nienagannym stanie i odbijał wszystko, jak lustro. Gdy znalazłem małą plamę i poprosiłem Patryka, by to wyczyścił, Adriano najpierw sprawdził naszą szmatkę, czy jest dostatecznie miękka i czysta :)

W ten sposób miałem zdjęcie super samochodu na czarnym tle. Średnio nadawało się to do portfolio. Postanowiłem zrobić mały montaż. Znalazłem fajne burzowe niebo i zmontowałem, zachowując oryginalny asfalt. Byłem całkiem zadowolony nawet z efektu.

I pomyśleć, że kiedyś byłem zadowolony z tego zdjęcia...

Ale czas biegnie do przodu i to, co kiedyś wydawało się fajne, po paru latach już nie zawsze tak wygląda. Niedawno namówiłem Gosię, by trochę to poprawiła. Pomieszała w kontrastach, porozjaśniała i było już lepiej, ale ciągle nie aż tak, jak bym chciał. Męczyła się, kombinowała i w końcu stwierdziła, że łatwiej to zrobić od początku. Największym problemem dla mnie było stworzenie trójwymiarowości samochodu. Wtedy do kalendarza potrzebowałem właśnie takiego bocznego ujęcia, ale teraz wolałbym mieć inną bryłę. Pogrzebaliśmy w archiwum i znaleźliśmy trochę lepszą klatkę. Gosia zrobiła czary mary w Aperture i czerwień uzyskała właściwy odcień, potem jeszcze PS i przysłała mi pierwszą wersję. Byłem zachwycony. Wprawdzie potem jeszcze przez kilka dni szlifowaliśmy szczegóły, ale wreszcie można było takie zdjęcie wrzucić do portfolio. Oczywiście za parę miesięcy wymyślę pewnie, co jeszcze można tu poprawić :) Na pewno coś znajdę, tylko muszę jeszcze więcej nauczyć się o świetle...
A jeżeli macie uwagi i pomysły, co można by tu poprawić to piszcie. Gosia się ucieszy :)))

Wracając z Częstochowy, miałem jeszcze jedno spotkanie z super samochodem. Zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej, by coś zjeść. Siedzieliśmy na tarasie, gdy podjechał samochód, którego jeszcze nigdy nie widziałem. W pierwsze chwili miałem pewne skojarzenia. Kierowcy tirów przy sąsiednim stoliku pomyśleli podobnie: "To chyba jakiś koreańczyk", stwierdził jeden z nich. Ale po chwili już zrozumiałem, że myliliśmy się. Przy dystrybutorze stał olbrzymi Maybach.

Z samochodu wysiadła para w wieku przedwczesnoemerytalnym, wyglądający tak, jak mogłem sobie wyobrazić posiadaczy Maybacha. Pokrywała ich duża warstwa złota, zwłaszcza pani była ozłocona do granic możliwości. Ale jak kto lubi :)
Nie nadaję się na reportera, który podejdzie do każdego i zrobi mu fotę z bliska. Nie zrobiłem zdjęcia samochodu, a bardzo tego żałuję bo nikt mi nie wierzy, co zobaczyłem w środku.

Podszedłem bliżej, oczywiście przypadkiem, byłem ciekawy, jak wygląda wnętrze Maybacha. Orientujecie się może, że tego typu samochody najczęściej kupują ludzie, których stać na prywatnego szofera. Główny nacisk kładziony jest na tylne miejsca, bardzo komfortowe, z olbrzymią ilością miejsca. Jest tam bardzo duża przestrzeń. I ta przestrzeń była w tym przypadku dobrze wykorzystana.
Cały teł samochodu był zawalony reklamówkami, paczkami, zwiniętymi dywanami i cała masą wrzuconych luzem rzeczy.
Bez wątpienia była to najbardziej komfortowa na świecie bagażówka :)


ps. testowałem dzisiaj, ile linków do własnego bloga mogę umieścić  w jednym wpisie. Żaden się nie powtarza. Chciałem sprawdzić, czy dałoby się z każdego słowa zrobić sensowny link? Poddałem się :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Test nieobiektywny czyli MacBook Pro Retina czyli gruby kontra chudy

Dawno już nie robiłem porządnego testu i postanowiłem to dzisiaj nadrobić. A okazja jest wyjątkowa, bo na moje biurko zawitał najnowszy MacBook Pro Retina. Nie ma w sieci jeszcze zbyt wielu testów, a zwłaszcza zrobionych pod kątem wykorzystania go w fotografii. Nie znajdziecie więc tu żadnych benchmarków i wykresów, a tylko mój prywatny test tego, co dla mnie, jako fotografa, najważniejsze. 1. Dlaczego Retina Gosia, która obrabia moje zdjęcia, pracuje w studio na Mac Pro 1.1, który swoje lata już ma albo w domu na MacBooku Pro sprzed ery unibody. Ten ostatni domagał się już wymiany od jakiegoś czasu i  czekaliśmy od kilku miesięcy na zapowiadaną nowość. Bez względu, co by Apple pokazał, miał to być najnowszy i silny komp, tak, aby mógł sprawnie pracować przez kolejne 3-4 lata. Po premierze byłem zachwycony Retiną i niską wagą nowego Maka. Gorzej było z ceną. 10.200 zł za podstawowy model, wyglądało na cenę z kosmosu. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy jednak nie kupić modelu z poprze

O fotografowaniu samochodów czyli wielka ściema

W fotografii coraz mniej rzeczy jest takimi, jakimi się wydają... Na przykład fotografie samochodów. Kiedyś, jeśli na zdjęciu samochód był w ruchu to praktycznie na 100% wiadomo było, że fotograf rzeczywiście zrobił to zdjęcie w trakcie jazdy. A dzisiaj w fotografii reklamowej  pewne jest co innego. Pewne jest, że na pewno tak to nie wyglądało w rzeczywistości... W tym tygodniu robiłem sesję z mojego trochę już zapomnianego cyklu: Kobiety za kierownicą. Nadmiar pracy w ostatnich miesiącach oraz problemy w pogodą, nie pozwoliły mi na wcześniejszą kontynuację. Ale skoro w listopadzie mamy prawie wiosenne słońce, to trzeba było się brać do pracy. W planie miałem dwa zdjęcia w kabriolecie, jedno w ciągu dnia, drugie w nocy. Założeniem sesji jest pokazanie rzeczy, które kobiety nie powinny robić w trakcie jazdy, a że czasami im się zdarza to już inna sprawa... Ale skoro nie powinny, to nie mogłem od nich wymagać, by robiły to naprawdę. Od początku wiedziałem, że w związku z tym wszystki

Kalendarz Ascomp 2016

Lubię wyzwania. Gdy dowiedziałem się, że klientowi zależy, by zdjęcia do nowego kalendarza zrobić w tym samym miejscu co ostatnio, pomyślałem sobie, że lekko nie będzie. Już za pierwszym razem, sesja tam bardzo trudna, a teraz na dodatek musiałem podnieść sobie poprzeczkę, bo nowy kalendarz nie mógł być podobny do poprzedniego. Miejscem tym bowiem, znowu miała być serwerownia. Nie wiem ilu z was miało okazję zwiedzić serwerownie, ale zakładam, że raczej nie jest to powszechne doświadczenie. Tym, którzy nie mieli tego szczęścia, by zobaczyć serwerowni od środka, postaram się trochę przybliżyć warunki w jakich pracowaliśmy. Wyobraźcie sobie budynek strzeżony jak twierdza. Wysokie płoty, strażnicy, alarmy, wszystkie drzwi z zamkami, śluzy, setki kamer itd. Pomieszczenia z serwerami mają tylko wąskie korytarze pomiędzy szafami. Gdy czasem zdarzyło się, że były to korytarze o szerokości dwóch metrów, to miałem powód do świętowania. W korytarzach na zmianę wieje, albo bardzo zimne, albo