Przejdź do głównej zawartości

Czy mogę rozmawiać z osobą decyzyjną?

Pewnie co jakiś czas dzwoni do Was pan/pani i idealnie wytrenowanym, monotonnym głosem proponuje nową, cudowną i wyjątkową ofertę.
Dzisiaj znowu miałem taki telefon i pewnie bym zaraz o nim zapomniał, gdyby nie była to moja ukochana Netia.
W ciągi dwóch dni, był to już trzeci telefon od nich z propozycją przedłużenia umowy na telefon i internet. Oczywiście za każdym razem dowiaduję się, że w systemie nie ma informacji o wcześniejszych telefonach.
Ostatni telefon rozbawił mnie bardzo. Pani o miłym głosie, bardzo się zasmuciła z powodu mojego wysokiego rachunku w wysokości 108 zł i zaproponowała mi nową super ofertę, gdzie będę płacił tylko 85 zł. 85 zł netto oczywiście, czyli 105 zł brutto. Całe 3 zł mniej! To zaiste cudowna oferta.

Z Netią to mam na pieńku, jeśli chodzi o kontakty telefoniczne. Z wielu wpadek, jakie mieli, największa była w ubiegłym roku, gdy zaproponowali mi do przetestowania za darmo mobilny internet na miesiąc. Gdyby mi się nie spodobał to miałem odesłać modem, a gdybym się zdecydował to umowa by automatycznie się uprawomocniła. Zgodziłem się, po trzech dniach przyjechał kurier, podpisałem umowę i ....na tym koniec. Spytałem się kuriera o modem, ale on zdziwiony stwierdził, że jest tylko umowa, a modem pewnie przyjdzie innym kurierem. Zdziwiłem się, ale może Netia ma udziały w firmie kurierskiej i zależy im na dużej liczbie przesyłek.
Jak myślicie, po ilu dniach przyszedł modem? Otóż minęło tak na oko, już ze 200 dni i dalej czekam...
Za to po miesiącu zadzwoniła kolejna pani z radosną propozycją przetestowania mobilnego internetu :)

Komentarze

gumiber pisze…
Ja skutecznie z tym walczę (bez żadnych skrupułów). Już kompletnie nikt do mnie nie dzwoni...
Andrzej pisze…
A ja z kolei, jak tylko mam czas na rozmowę, odpowiadam na pytania i rozmawiam tak, żeby totalnie zagiąć rozmówcę lub wybić go z tropu. Najlepszym tekstem zawsze było: "a ile mi Pan(i) za to zapłaci? skoro zarabia Pan(i) na rozmowie ze mną to też chciałbym coś z tego mieć, że poświęcam swój cenny czas dając komuś zarobić" :)
Albo odpowiadając na pytania dziecinnym, ale jakże przenikliwym: "to znaczy?" lub "a dlaczego?" ;)
Najlepiej jak jadę akurat z kimś samochodem i rozmowę prowadzę na "głośnomówiącym"... jest ubaw ;)
Polecam!
gumiber pisze…
z takich rozmów nie wynika nic konstruktywnego (no może jedynie dzwoniąca osoba uświadamia sobie, że ma najgorszą robotę na świecie ;), więc ucinam w zarodku, 1-2 mogą być zabawne, ale kilka razy dziennie może skutecznie wyprowadzić z równowagi nawet najtwardszych zawodników :)

Popularne posty z tego bloga

Jestem za głupi czyli o sztuce nowoczesnej raz jeszcze...

Wracam powoli do normalnego trybu pisania codziennie.... mam nadzieję:) Rozleniwiłem się ostatnio, to fakt, za to spędzałem czas bardzo przyjemnie :) Jednym z efektów była wizyta w MOCAKu, czyli Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie . Miałem od dawna wielką ochotę zobaczyć to muzeum, głównie z powodów architektonicznych. I rzeczywiście, muzeum zachwyca. Nie ma tu mowy, byśmy mogli mieć kompleksy w porównaniu z innymi muzeami tego typu na świecie. Mimo swojego ogromu, budynek jest bardzo kameralny. Czysta forma architektoniczna pozwala na ekspozycje każdej możliwej formy sztuki.

Aperture vs Lightroom czyli test nieobiektywny

Przy okazji jednego z ostatnich postów na temat Aperture, jeden z czytelników o pseudonimie Kashiash, spytał, co zyska przechodząc z Lightrooma na Aperture. Uznałem, że to bardzo dobre pytanie, co najmniej tak samo ważne jak to, czy lepszy jest Canon czy Nikon. Wy oczywiście wiecie, co ja o tym sądzę :) Aby podejść do tematu solidnie, ściągnąłem trial Lightrooma, by zobaczyć, co się pojawiło nowego w czwartej wersji. Przyznaję się, że nie poświęciłem kilkunastu godzin na dogłębne poznanie wszystkich funkcji i mogę się mylić co do szczegółów. Aby było łatwo porównać oba programy, stworzyłem katalog z trzydziestoma zdjęciami i wgrałem do każdego z programów. Nie będzie to kompletny test, a raczej skupienie się na istotnych różnicach. Nie miejcie wątpliwości, że wychodzę z założenia o wyższości Ap, gdybym tak nie uważał, to nie używałbym go :) Postarałem się jednak znaleźć też wszystkie pozytywne cechy Lr. Ponieważ nie pracuję na nim, mogłem o czymś nie wiedzieć i przez to pominąć jak

Spytaj Artura czyli biblioteki Aperture

Igi pytał się mnie już jakiś czas temu o synchronizację bibliotek w Aperture. Co jak co, ale o tym programie to lubię opowiadać :) Zacznę od początku. Zdjęcia w Aperture można przechowywać albo w bibliotece programu, albo w aktualnym układzie katalogów.  Dla zdecydowanej większości nowych użytkowników programu, pozostawienie zdjęć w ich dotychczasowych lokalizacjach wydaje się rozsądnym rozwiązaniem. Ja też oczywiście właśnie tak na początku zrobiłem. Myśl, że mógłbym wrzucić swoje bezcenne fotografie do jakiejś tajemniczej biblioteki, wydawała się zbyt szalona. Nie miałem jeszcze zaufania do Aperture i byłem przyzwyczajony by mieć dostęp do zdjęć z poziomu systemu.  Wrzuciłem więc wszystkie zdjęcia do Aperture, ale fizycznie zostawiłem w katalogach gdzie były do tej pory. Aperture po pierwszym uruchomieniu zawsze tworzy swoją bibliotekę gdzie są wszystkie możliwe informacje o zdjęciu, ustawienia, miniaturki, podglądy (jpgi o rozmiarach, które sami ustalamy). Na początku w