Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2012

Reacto w ogniu

Kupiłem sobie wczoraj gazetę, patrzę na ostatnią stronę okładki, a tam moje zdjęcie!!! No dobrze, wcale nie byłem zaskoczony, tylko od paru dni czekałem z niecierpliwością na ten numer. To pierwsza odsłona reklamy rowerów Merida, jaką zrobiłem razem ze Zwykłą Agencją . Co nieco mogliście już wcześniej zobaczyć, jak robiłem zdjęcia roweru w ogniu.  Teraz możecie zobaczyć już gotowy efekt :)

Jestem kretynem czyli historia się powtarza

Dawno temu opisałem moją historię z Tunezji o tym, jak to zgubiłem na sesji aparat i zorientowałem się po godzinie... Bardzo mnie ta historia wyczuliła na punkcie ciągłego trzymania aparatu na widoku. Od tamtej pory nie było szans, bym choć na chwilę zapomniał o aparacie. Jak się jednak dzisiaj okazało, pamiętając o aparacie, można bez problemu zapomnieć o czymś innym. Na przykład o komputerze.... Robiłem dzisiaj wieczorem ostatnie zdjęcie z rowerem. Sesję robiliśmy w Rybniku w bardzo fajnym ośrodku wypoczynkowym nad jeziorem. Wprawdzie jezioro nie było nam potrzebne, ale las nad jego brzegiem już jak najbardziej. Zdjęcia musiały być robione w ciemnościach, więc zaczęliśmy je robić bardzo późno. Nie byliśmy na szczęście skazani na całkowite ciemności, bo rozświetlały je moje lampy. Teren, na którym mieliśmy porozstawiany sprzęt, jednak był duży i zaraz po sesji zadbałem, by wszystko pozbierać, nim zgasimy lampy. W pierwszej kolejności oczywiście spakowałem aparat, a następnie ko

Biorę sobie wolne

Nie pamiętam już, kiedy miałem ostatnio wolny dzień, nawet w weekend pracowaliśmy non stop nad obróbką zdjęć. Ten tydzień też wygląda ciężko, mam zaplanowane trzy dni zdjęciowe, jednak wtorek jakimś cudownym zrządzeniem losu nagle zrobił mi się wolny :))) Postanowiłem więc spędzić go na robieniu NIC. No i prawie mi się to udało... Co w końcu znaczy małe, dwugodzinne spotkanie, by omówić jutrzejszą sesję zdjęciową? To prawie jak relaks :) Spędziłem wiec miły dzień, o wiele jednak za krótki, jak na moje potrzeby robienia NIC. Już planuję kolejny taki, jak tylko zrobię wszystkie umówione sesje zdjęciowe, czyli gdzieś w okolicach Świąt... Na szczęście mogę powoli zacząć pokazywać Wam moje ostatnie produkcje. Do druku poszła już pierwsza reklama z moim zdjęciem roweru i chyba już w następnym wydaniu Forbesa się ukaże. A na razie mogę pokazać zdjęcia z Magazynu Forum, które robiłem w lutym. Trzy dni pracy na planie, dwa tygodnie obróbki i 100 gotowych zdjęć, do których pozowali tym ra

Pozdrowienia od kucharza czyli catering na sesji

Pewnego dnia, w pewnym mieście, na pewnej sesji, gdy już mocno zgłodnieliśmy, zamówiliśmy  jedzenie w Pewnej knajpie... Tak zaczyna się ta historia, z pozoru jak najbardziej banalna. Niejeden raz zamawiałem w końcu jedzenie  na sesji i nic strasznego się nie działo. Największe wpadki, jakie się zdarzały, nie były aż takie spektakularne, by o nich w ogóle wspominać. A to zamawiając kotlet nie dostawałem sztućców, a to pizza  ze szparagami okazywała się pizzą z fasolką szparagową, w końcu to nic takiego.... Tym razem było trochę bardziej zabawniej. Zamówiliśmy pizzę, lazanię i jakieś mięso z frytkami, zwykłe dania. Gdy po normalnym oczekiwaniu jedzenie przyjechało, stwierdziliśmy, że chyba musieli je wieźć w chłodni, bo wszystko było już zimne. Pizza jeszcze do czegoś się nadawała, ale mięso z frytkami miało już smak kartonu. Wyprowadziło to z równowagi Zojkę, moją wizażystkę i zadzwoniła z reklamacją. Ktoś po drugiej stronie przyjął reklamację bez zbędnego ociągania się i zaproponowa

Mniej znaczy więcej

Każdy, kto otwiera swoje pierwsze studio, marzy o jak największej ilości sprzętu. Przecież wiadomo, że im więcej lamp posiadamy, tym lepiej. Przynajmniej kiedyś tak właśnie myślałem... W szczytowym momencie używałem na sesji 11 lamp. W większości były to "pięćsetki" plus parę lamp o mocy 1000-2000 Ws. Robiłem wtedy najczęściej zdjęcia dla Cersanitu lub Barlinka, gdzie budowaliśmy w studio łazienki lub całe pokoje. Jedną lampką oświetliłem umywalkę, drugą wannę, trzecią fragment ściany i w ten sposób nawet 11 lamp to czasem było mało. Efekt, który osiągałem nie był zły, ale nie miał też często wiele wspólnego z naturalnym oświetleniem, które chciałem symulować. Duża ilość lamp powodowała też sporo problemów, zwłaszcza z ustawieniem wzajemnych proporcji i z krzyżującymi się cieniami. Na te ostatnie byłem zawsze mocno uczulony, więc walczyłem z nimi zawsze za wszelką cenę. Im więcej miałem lamp na sesji, tym dłużej trwały zdjęcia, bo dużo czasu zajmowało mi rozpakowanie i us

Nowości z Fotoshopa

Czekam na pojawienie się nowego PS6 bardzo już niecierpliwie. Mam nadzieję, że pojawi się w nim zapowiadana funkcja usuwania poruszeń na zdjęciach. Nie zdecydowałem się na upgrade z PS4 do PS5, bo ulepszenia nie były aż tak istotne dla mnie. Teraz jednak sądzę, że będzie warto to zrobić, zwłaszcza, że Adobe zaczyna mieszać w zasadach dozwolonych upgradów. Jestem bardzo ciekawy, jakie jeszcze nowości mogą pojawić się w PS6, więc z dużym zainteresowaniem obejrzałem tę reklamę : Fotoshop by Adobé from Jesse Rosten on Vimeo . Nie wiem, ja Wy, ale ja ubawiłem się nieźle. Dopiero później zauważyłem "drobną" różnicę w pisowni słowa Photoshop. Myślę, że jest wiele kobiet, które byłyby zachwycone, gdyby kosmetyki Fotoshop pojawiły się w sklepach :)

Rower w ogniu

Wczoraj cały dzień spędziłem w starej parowozowni w Bytomiu. Wprawdzie nie było tam parowozów tylko same lokomotywy spalinowe, ale miejsce jest bardzo klimatyczne. No i były tam dwa rowery. Razem ze Zwykłą Agencją  robiliśmy wczoraj ich fotografie do reklam prasowych. Pierwszy wylądował na lokomotywie, gdzie musieliśmy umocować go za pomocą misternej konstrukcji ze stalowych drutów, co zajęło nam sporo czasu. Oświetlenie okazało się już znacznie prostszą sprawą. W sumie wykorzystałem tylko trzy lampy, z czego tylko jedna świeciła z przodu, a dwie były w lekkiej kontrze. Pierwszy raz w życiu chodziłem po lokomotywie i to z rowerem Za to z drugim rowerem sprawa była już trochę bardziej skomplikowana. Bo w planach mieliśmy użycie ognia. Na ścianie straszyła nas wprawdzie stara tabliczka z napisem " Niedopałek przyczyną pożaru", mimo to zafundowaliśmy sobie tam prawdziwe małe ognisko. Zrobili to jednak bardzo profesjonalnie ludzie z ekipy Spaleni.pl . Dzięki temu wszys

Windows na drodze

Jeżdżąc na sesje na tej samej trasie, zauważyłem raz wielką tablicę reklamową, która reklamowała..... problemy z Windowsem :) Nie był to też wypadek przy pracy, gdy jechałem tam kilka dni później, tablica wyświetlała dokładnie to samo. Nie mogłem się powstrzymać przed śmiechem :))) Jestem już po piątej, tajnej sesji nowego brandu kostki brukowej. Dlaczego tajnej ? Bo do czasu opublikowania strony nowej firmy, im mniej ludzi będzie znało szczegóły, tym lepiej. Mogę tylko powiedzieć, że sesja jest z bardzo fajnymi modelami oraz, że klient zlecił mi wymyślenie zdjęć całkowicie odróżniających się od tego, co robi konkurencja. Pracowaliśmy więc bardzo ciężko, ale efekt będzie ciekawy. Niestety, trochę czasu jeszcze upłynie, nim będę mógł pokazać te fotografie. Tyle mogę napisać o zdjęciach, na temat których nie mogę jeszcze nic zdradzić :) Zdjęcia robiłem na wyższym poziomie  Ale wreszcie już niedługo będę miał więcej czasu, by pisać bloga. Jeszcze tylko jutro sesja z

Spytaj Artura czyli czarne na czarnym

Dzisiaj opiszę problem, o który pyta Edzia:  jak robić w studiu zdjęcia czerni? Często jak robię zdjęcia osobom ubranym na czarno gubię szczegóły. Niemal zawsze ubiór staje się  ciemną plamą. Czy to wina oświetlenia czy ustawień aparatu? Wchodzimy tu w jedno z trudniejszych technicznie zagadnień. Przecież, aby coś sfotografować, musimy  to mieć oświetlone, a czarny kolor pochłania światło...  Potrzebujemy więc paru sztuczek i odrobimy wiedzy. W teorii czarny kolor pochłania całe światło. Na szczęście w praktyce czarne przedmioty pochłaniają tylko część światła. W zależności od faktury powierzchni, rodzaju materiału, z jakiego są wykonane i kształtu, będą część światła odbijać pod postacią blików. Bliki to najłatwiejszy sposób na pokazanie czarnego przedmiotu. Zobaczcie zdjęcie poniżej, bliki rysują jedynie krawędzie, oprócz nich prawie nic nie widać, czarny motocykl zlewa się z czarnym tłem. A jednak nasz mózg przetwarza ten obraz i "widzimy" motocykl. Z łatwością

Canon 5D Mark III

Ci, którzy od paru miesięcy czekają na nowego Marka Trzeciego, już od paru godzin uśmiechają się szeroko i wszystko pewnie na ten temat zdążyli przeczytać. Dzisiaj bowiem Canon wypuścił wreszcie informację o nowym modelu. Jak znam życie, w internecie będzie teraz mnóstwo narzekania na zbyt małe zmiany w stosunku do Mark II. Ale będą to raczej w większości ludzie, którzy i tak nie zamierzają kupić tego aparatu, a tylko chcą sobie ponarzekać. No bo co to za nowość, jeśli nowy model mam matrycę większą od przedniego o 1 Mpx !!! Do czasu, gdy Nikon wypuścił D800, też uważałem, że nowy aparat musi mieć znacznie większą matrycę, najlepiej 30-35 Mpx. I dopiero, gdy zacząłem analizować rzeczywiste potrzeby,  zyski i problemy związane z pracą to przyszło otrzeźwienie. Teraz wiem, że 22 Mpx  to bardzo dobra rozdzielczość wystarczająca w 99% posiadaczom tych aparatów. Nie jest to bowiem sprzęt dedykowany najbardziej wymagającym fotografom reklamowym (choć w naszych warunkach wielu tego typu fo