Przejdź do głównej zawartości

Pozdrowienia od kucharza czyli catering na sesji

Pewnego dnia, w pewnym mieście, na pewnej sesji, gdy już mocno zgłodnieliśmy, zamówiliśmy  jedzenie w Pewnej knajpie...
Tak zaczyna się ta historia, z pozoru jak najbardziej banalna. Niejeden raz zamawiałem w końcu jedzenie  na sesji i nic strasznego się nie działo. Największe wpadki, jakie się zdarzały, nie były aż takie spektakularne, by o nich w ogóle wspominać. A to zamawiając kotlet nie dostawałem sztućców, a to pizza  ze szparagami okazywała się pizzą z fasolką szparagową, w końcu to nic takiego....

Tym razem było trochę bardziej zabawniej. Zamówiliśmy pizzę, lazanię i jakieś mięso z frytkami, zwykłe dania. Gdy po normalnym oczekiwaniu jedzenie przyjechało, stwierdziliśmy, że chyba musieli je wieźć w chłodni, bo wszystko było już zimne. Pizza jeszcze do czegoś się nadawała, ale mięso z frytkami miało już smak kartonu. Wyprowadziło to z równowagi Zojkę, moją wizażystkę i zadzwoniła z reklamacją. Ktoś po drugiej stronie przyjął reklamację bez zbędnego ociągania się i zaproponował, że przywiozą nam jeszcze jedną pizzę gratis. OK, czekamy więc na kolejną dostawę. Gdy w końcu pizza dotarła i otworzyliśmy pudełko, naszym oczom ukazał się taki widok:

Foto Anna Burek

Zojka, gdy to zobaczyła, natychmiast znowu zadzwoniła do knajpy. Każdy z Was pewnie nieraz widział filmy, co potrafią zrobić kucharze, gdy klient za bardzo marudzi... Mieliśmy się więc czego obawiać. Zojka poskarżyła się przez telefon, co dostaliśmy i wtedy na dodatek usłyszała w słuchawce, jak kucharz woła: Co ta (....) znowu chce?!!!!!!! 
No..., wtedy już knajpa nie miała szans w starciu z Zojką! Ciężko było jej nawet przerwać :) Udało mi się jeszcze przebić z uwagą, że to świetna historia do opisania na blogu, co na pewno zrobi reklamę tej knajpie. Gdy Zojka zakończyła swoją długą tyradę stwierdzeniem, że Znany Fotograf napisze na swoim Poczytnym Blogu, jak w tej knajpie traktuje się klientów, od razu padła propozycja, że przyjadą i oddadzą nam pieniądze, a kucharza zwolnią, byle tylko nie padła nazwa knajpy na moim blogu. 
Poczułem się wtedy, jak celebryta :))) 
I rzeczywiście, przywieziono nam pieniądze i zapewniono, że kucharz już tam nie pracuje. W to ostatnie jakoś nie wierzę, zresztą nie było naszym celem  pozbawiać kogoś pracy, ale mam nadzieję, że nie będzie już więcej zajmował się pisarstwem, a skupi się na gotowaniu :)



Komentarze

Grzegorz pisze…
Dobre.., oj dobre :)
Jednak z kucharzem się nie wygra. Kto trzyma z kuchnią ten ma dużo roboty. Kucharka( kucharz), to najlepsza reklama. No w knajpie.., to trochę inaczej, najlepiej zmienić lokal :) Pozdrawiam serdecznie po nałogu :))
Anonimowy pisze…
Nie kapuję. Co złego było w tym napisie?
Napisz nazwę knajpy w której mamy już nie jadać i miasto w którym sie onba znajduje ?!

Popularne posty z tego bloga

Test nieobiektywny czyli MacBook Pro Retina czyli gruby kontra chudy

Dawno już nie robiłem porządnego testu i postanowiłem to dzisiaj nadrobić. A okazja jest wyjątkowa, bo na moje biurko zawitał najnowszy MacBook Pro Retina. Nie ma w sieci jeszcze zbyt wielu testów, a zwłaszcza zrobionych pod kątem wykorzystania go w fotografii. Nie znajdziecie więc tu żadnych benchmarków i wykresów, a tylko mój prywatny test tego, co dla mnie, jako fotografa, najważniejsze. 1. Dlaczego Retina Gosia, która obrabia moje zdjęcia, pracuje w studio na Mac Pro 1.1, który swoje lata już ma albo w domu na MacBooku Pro sprzed ery unibody. Ten ostatni domagał się już wymiany od jakiegoś czasu i  czekaliśmy od kilku miesięcy na zapowiadaną nowość. Bez względu, co by Apple pokazał, miał to być najnowszy i silny komp, tak, aby mógł sprawnie pracować przez kolejne 3-4 lata. Po premierze byłem zachwycony Retiną i niską wagą nowego Maka. Gorzej było z ceną. 10.200 zł za podstawowy model, wyglądało na cenę z kosmosu. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy jednak nie kupić modelu z poprze

O fotografowaniu samochodów czyli wielka ściema

W fotografii coraz mniej rzeczy jest takimi, jakimi się wydają... Na przykład fotografie samochodów. Kiedyś, jeśli na zdjęciu samochód był w ruchu to praktycznie na 100% wiadomo było, że fotograf rzeczywiście zrobił to zdjęcie w trakcie jazdy. A dzisiaj w fotografii reklamowej  pewne jest co innego. Pewne jest, że na pewno tak to nie wyglądało w rzeczywistości... W tym tygodniu robiłem sesję z mojego trochę już zapomnianego cyklu: Kobiety za kierownicą. Nadmiar pracy w ostatnich miesiącach oraz problemy w pogodą, nie pozwoliły mi na wcześniejszą kontynuację. Ale skoro w listopadzie mamy prawie wiosenne słońce, to trzeba było się brać do pracy. W planie miałem dwa zdjęcia w kabriolecie, jedno w ciągu dnia, drugie w nocy. Założeniem sesji jest pokazanie rzeczy, które kobiety nie powinny robić w trakcie jazdy, a że czasami im się zdarza to już inna sprawa... Ale skoro nie powinny, to nie mogłem od nich wymagać, by robiły to naprawdę. Od początku wiedziałem, że w związku z tym wszystki

Kalendarz Ascomp 2016

Lubię wyzwania. Gdy dowiedziałem się, że klientowi zależy, by zdjęcia do nowego kalendarza zrobić w tym samym miejscu co ostatnio, pomyślałem sobie, że lekko nie będzie. Już za pierwszym razem, sesja tam bardzo trudna, a teraz na dodatek musiałem podnieść sobie poprzeczkę, bo nowy kalendarz nie mógł być podobny do poprzedniego. Miejscem tym bowiem, znowu miała być serwerownia. Nie wiem ilu z was miało okazję zwiedzić serwerownie, ale zakładam, że raczej nie jest to powszechne doświadczenie. Tym, którzy nie mieli tego szczęścia, by zobaczyć serwerowni od środka, postaram się trochę przybliżyć warunki w jakich pracowaliśmy. Wyobraźcie sobie budynek strzeżony jak twierdza. Wysokie płoty, strażnicy, alarmy, wszystkie drzwi z zamkami, śluzy, setki kamer itd. Pomieszczenia z serwerami mają tylko wąskie korytarze pomiędzy szafami. Gdy czasem zdarzyło się, że były to korytarze o szerokości dwóch metrów, to miałem powód do świętowania. W korytarzach na zmianę wieje, albo bardzo zimne, albo