Przejdź do głównej zawartości

Ludzie dzielą się na tych przed backup'em i tych po backup'ie

Tak mówi mój kumpel Tomek. I ma cholerną rację. Gdyby nie moja przesadna, jak niektórzy sądzą, zapobiegliwość, właśnie waliłbym głową w biurko, a moi sąsiedzi i to nie tylko najbliżsi, słyszeliby wyraźnie co myślę o firmie, która wyprodukowała ten dysk!




A tak, podszedłem do tego ze spokojem i jedynie wkurza mnie, że będę musiał poświęcić czas na wysyłanie dysku do serwisu i kupić inny na ten czas. Na razie jeszcze sformatowałem uszkodzony dysk i robię właśnie odzyskiwanie moich bibliotek Aperture. Ale tak czy inaczej nowy dysk muszę kupić.
Ten, który padł to Western Digital klasy serwerowej, to już drugi w ciągu ostatnich dwóch lat! To co mam innego w takim razie kupić? Co polecacie?

Mój dzisiejszy spokój zawdzięczam robieniu kopii zapasowych. Regularnemu robieniu kopii :) Mam dwie kopie ( na wszelki wypadek oczywiście ) na osobnych dyskach, które uaktualniane są na bieżąco, czyli zwykle co dwa-trzy dni lub po imporcie nowych zdjęć. Trzecią kopię trzymam w zupełnie innym miejscu ( na wszelki wypadek ) i aktualizuję raz na miesiąc lub częściej.

Nawet jeśli nigdy nie padł Wam żaden dysk, to i tak zachęcam Was do bezwzględnego posiadania przynajmniej jednej kopii. Po co sąsiedzi maja słyszeć Wasze krzyki ? :)

Komentarze

PABLO pisze…
To może dyski SSD.
Artur Nyk pisze…
TYlko że w takim razie potrzebuję dysk 2 TB, nie mówiąc o dwóch kolejnych takich na kopie. Koszt byłby więc astronomiczny :)
No widzisz a ja mam już kilka WDków i nie narzekam.
Unknown pisze…
Backup polecamy. Dyski padają jak muchy. _wszystkie_*.

Jeżeli zależy Ci na bezpieczeństwie danych, pomyśl o większej macierzy dyskowej odpornej na uszkodzenie 2 albo nawet 3 dysków bez utraty danych.

Wtedy trzymasz kilka zapasowych sztuk dysków i wymieniasz w razie potrzeby, nie zauważając nawet, ze coś się dzieje.

* doświadczenie oparte na WD zwykłych, zielonych, serwerowych, Seagate zwyklych, Constellation ES, SSD różnych marek (te to już w ogóle schiza)

Po prostu - poleganie na dyskach jest złem. :)

To co mogę dodać, to że Seagate u mnie wygrywa jednym - mają bardzo sprawne odsyłki gwarancyjne. Po tygodniu od wysłania dysku do serwisu mam na biurku nowy.
Artur Nyk pisze…
To już bardzo konkretna informacja Mateusz, dzięki :)
Chyba spróbuję szczęścia z Seagatem
adamtwardy pisze…
Polecam Ci sprzęt LACIE.

W domu pracuję na mac mini + LACIE 6T RAID

http://www.lacie.com/intl/more/?id=10149

Artur Nyk pisze…
Uwielbiam Lacie :) Ale na biurku leży jeden mały przenośny dysk Lacie, który czeka na oddanie do serwisu :) Drugi, duży na razie działa :)

W środku Lacie mam chyba Seagate, ale nie jestem pewien.
Zastanawiam się właśnie czy nie zmienić struktury dysków i zamiast konfiguracji : oryginał + 2 kopie, nie zrobić RAID + 1 kopia ?
Unknown pisze…
Ja się dorzucę ze sprzętem Synology - IMHO w budżecie dla normalnych ludzi tylko samodzielnie stawiane i dobrze skonfigurowane serwery wypadają fajniej.

http://www.synology.com/products/product.php?product_name=DS1513%2B&lang=enu#p_submenu

Sa mniejsze i wieksze jesli chodzi o ilosc miejsc na dyski. To juz zalezy od tego, jak bezpieczna macierz chcesz miec. Moim zdaniem najfaniej jest wtedy, kiedy faktycznie dwa dyski moga nawalic, a dane nadal sa nietkniete. Wada takiej konfiguracji to fakt, ze pojemnosc dwoch dyskow idzie z dymem. Czyli jezeli wlozysz 4*2TB, to do uzytku masz faktycznie tylko 4TB miejsca (ale dwa _dowolne_ dyski moga nawalic jednoczesnie).

Moze byc prostszy uklad, w ktorym tylko jeden dysk moze nawalic (wtedy trzeba go wymienic i naprawic macierz). W takim ukladzie przy 4*2TB masz do uzycia 6TB miejsca.

To tak po krotce :)

Ze sprzetem LaCie duzej stycznosci nie mialem. Slyszalem dobre opinie, ale nie moge sie wypowiedziec. :)
Artur Nyk pisze…
Dzięki Mateusz :) Najprostrzego RAIDa mogę zrobić bezpośrednio w moim kompie bez potrzeby kupowania niczego i chyba tak zrobię na początek. Rozglądam się tylko teraz jakie dwa dyski Seagate kupić ?
Unknown pisze…
Duzego wyboru nie masz :)

http://seagate.strefamarek.allegro.pl/wewnetrzne-dyski-twarde_format-dysku-35/1?pagelimit=60&productSort=PopularityDsc&clearFilters=0&filter_tab[5251]=1

Ja jestem wierny najprostszym, chyba, ze pracujesz 24/7 - wtedy _mozna_ pomyslec o wersji NAS. Ale nie jest to koniecznosc.

Teraz uwaga: ostatnio producenci bardzo chca, zeby ich konsumenckie dyski nie byly wykorzystywane "pro" przez bardzo duzo godzin. Nastaw sie, ze dowolny dysk z domowego segmentu moze pasc (prawda jest niestety taka, ze serwerowe padaja tak samo czesto). Zaden dysk nie moze byc podstawa do braku backupu, lub jego rzadszgo robienia!
Artur Nyk pisze…
Właśnie z tych względów nastawiam się na dysk serwerowy
http://www.morele.net/porownaj/554322,554321
niestety cena jest już wysoka
Mateusz Zahora pisze…
Wg mnie nie ma co brać serwerowego. Tez padają jak muchy. Tu raczej chodzi o to, zęby szybko po padnięciu odesłali nowy ;).

Przynajmniej Seagate się nie różni. Z WD nie miałem do czynienia.

Opcja Matiego z raidem jest jak najbardziej dobra. Jest jeszcze Glacier od Amazona jako kopia ostateczna ;)
Unknown pisze…
http://www.tomshardware.com/news/os-x-mavericks-external-drive-data-loss,24917.html
Artur Nyk pisze…
@Daniel
Ale to raczej nie chodzi o Mavericks'a bo pierwsze symptomy problemów z dyskiem były jeszcze na Lionie. Moja wina, powinienem od razu wymienić dysk… A tak robiłem ze trzy razy naprawę i było ok, aż do czasu...
adamtwardy pisze…
Z tego co pamiętam to w moim lacie mam Segate.

Dyski są spięte w RAID 0 mirror.

Dla pewności robię jeszcze backup na dysk zewnętrzny podpinany na USB 3.0.

Mimo iż nie miałem nigdy problemów z zasilaniem to myślę jeszcze nad UPSem.

A co zrobić gdy umawiasz się z klientem na sesję i tak jak dziś rano przychodzę z torbami pod auto i nie mogę otworzyć. Okazało się że akumulator rozładowany tak, że nawet dioda się nie świeci :)

Backup akumulatora ?
Backup samochodu ?

Masakra... :)

Artur Nyk pisze…
Niezła historia :))) Też czasem myślę, że backup samochodu by się przydał :)

Popularne posty z tego bloga

Test nieobiektywny czyli MacBook Pro Retina czyli gruby kontra chudy

Dawno już nie robiłem porządnego testu i postanowiłem to dzisiaj nadrobić. A okazja jest wyjątkowa, bo na moje biurko zawitał najnowszy MacBook Pro Retina. Nie ma w sieci jeszcze zbyt wielu testów, a zwłaszcza zrobionych pod kątem wykorzystania go w fotografii. Nie znajdziecie więc tu żadnych benchmarków i wykresów, a tylko mój prywatny test tego, co dla mnie, jako fotografa, najważniejsze. 1. Dlaczego Retina Gosia, która obrabia moje zdjęcia, pracuje w studio na Mac Pro 1.1, który swoje lata już ma albo w domu na MacBooku Pro sprzed ery unibody. Ten ostatni domagał się już wymiany od jakiegoś czasu i  czekaliśmy od kilku miesięcy na zapowiadaną nowość. Bez względu, co by Apple pokazał, miał to być najnowszy i silny komp, tak, aby mógł sprawnie pracować przez kolejne 3-4 lata. Po premierze byłem zachwycony Retiną i niską wagą nowego Maka. Gorzej było z ceną. 10.200 zł za podstawowy model, wyglądało na cenę z kosmosu. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy jednak nie kupić modelu z poprze

O fotografowaniu samochodów czyli wielka ściema

W fotografii coraz mniej rzeczy jest takimi, jakimi się wydają... Na przykład fotografie samochodów. Kiedyś, jeśli na zdjęciu samochód był w ruchu to praktycznie na 100% wiadomo było, że fotograf rzeczywiście zrobił to zdjęcie w trakcie jazdy. A dzisiaj w fotografii reklamowej  pewne jest co innego. Pewne jest, że na pewno tak to nie wyglądało w rzeczywistości... W tym tygodniu robiłem sesję z mojego trochę już zapomnianego cyklu: Kobiety za kierownicą. Nadmiar pracy w ostatnich miesiącach oraz problemy w pogodą, nie pozwoliły mi na wcześniejszą kontynuację. Ale skoro w listopadzie mamy prawie wiosenne słońce, to trzeba było się brać do pracy. W planie miałem dwa zdjęcia w kabriolecie, jedno w ciągu dnia, drugie w nocy. Założeniem sesji jest pokazanie rzeczy, które kobiety nie powinny robić w trakcie jazdy, a że czasami im się zdarza to już inna sprawa... Ale skoro nie powinny, to nie mogłem od nich wymagać, by robiły to naprawdę. Od początku wiedziałem, że w związku z tym wszystki

Kalendarz Ascomp 2016

Lubię wyzwania. Gdy dowiedziałem się, że klientowi zależy, by zdjęcia do nowego kalendarza zrobić w tym samym miejscu co ostatnio, pomyślałem sobie, że lekko nie będzie. Już za pierwszym razem, sesja tam bardzo trudna, a teraz na dodatek musiałem podnieść sobie poprzeczkę, bo nowy kalendarz nie mógł być podobny do poprzedniego. Miejscem tym bowiem, znowu miała być serwerownia. Nie wiem ilu z was miało okazję zwiedzić serwerownie, ale zakładam, że raczej nie jest to powszechne doświadczenie. Tym, którzy nie mieli tego szczęścia, by zobaczyć serwerowni od środka, postaram się trochę przybliżyć warunki w jakich pracowaliśmy. Wyobraźcie sobie budynek strzeżony jak twierdza. Wysokie płoty, strażnicy, alarmy, wszystkie drzwi z zamkami, śluzy, setki kamer itd. Pomieszczenia z serwerami mają tylko wąskie korytarze pomiędzy szafami. Gdy czasem zdarzyło się, że były to korytarze o szerokości dwóch metrów, to miałem powód do świętowania. W korytarzach na zmianę wieje, albo bardzo zimne, albo