Przejdź do głównej zawartości

Spytaj Artura czyli jaki softboks wybrać

rlat100 pisze...
Artur, gdybyś miał wybrać najbardziej uniwersalne softboxy, takie które pozwoliłyby Ci zrealizować większość zleceń, co byś kupił?

Dobre pytanie. Sam musiałem się zastanowić nad tym trochę i obawiam się, że nie można na takie pytanie jednoznacznie odpowiedzieć. No dobrze, ale na coś trzeba się zdecydować więc zastanówmy się.

Tak naprawdę, to mamy do wyboru softy prostokątne lub okrągłe. No prawie okrągłe, bo oktagonalne. A to wszystko w wersji : małe lub duże. Nie jest więc tak źle jeśli chodzi o wybór. Zacznijmy od wymiaru. Tu jest prosty wybór - duże jest lepsze :) Dlaczego? Zacznijmy od początku, czym jest i do czego stworzony jest softboks?


Ma on jedno zasadnicze zadanie - zmiękczyć światło. Montujemy więc przed palnikiem jeden albo dwa deflektory, a mówiąc prościej coś półprzepuszczalnego, co zwykle jest białą tkaniną ( czasem można spotkać kevlar lub pleksi ). Dodajemy obudowę, która ma za zadanie skierować całe światło w jednym kierunku, wykładamy ją srebrnym materiałem by jak najwięcej światła odbić do przodu i mamy gotowey softboks. Światło przechodząc przez tę białą szmatkę rozprasza się i uzyskujemy zamiast punktowego źródła światła, całą płaszczyznę równomiernie świecącą. Proste? No właśnie nie do końca.


Z tą równomiernością są największe problemy. Najprostsze i najtańsze softboksy zamiast świecić równomiernie, dają efekt gorącej plamy czyli jasno na środku i ciemno w rogach. Wygląda to jak winieta na obiektywie. Im lepsza konstrukcja tym bardziej równomierne będziemy mieli światło. Jeżeli weźmiemy dwa softy z tej samej firmy i tej samej wielkości, to zawsze oktagonalny będzie świecił bardziej równomiernie niż kwadratowy. To prosta konsekwencja braku rogów :) Najgorzej będzie natomiast ze stripami czyli softboksami długimi i wąskimi. Tu nawet dobra konstrukcja ma duży problem by wygrać z prawami fizyki.


Porównując do naturalnego światła, softboks daje nam efekt podobny do tego jaki uzyskujemy fotografując przy zachmurzonym niebie. Przy czym słowo "podobny" jest tu kluczowe. Ja też jestem "podobny" do George'a Clooneya, bo jestem facetem :)

Zachmurzone niebo ( mam tu na myśli białe, jednolite chmury ), daje nam ekstremalnie miękkie światło beż żadnych cieni, głównie dlatego, że powierzchnia świecąca jest ogromna. Do modela czy przedmiotu światło dociera więc z zarówno z góry jak i z przodu i boków. Mój największy soft 140x200 cm jest śmiesznie mały w porównaniu z niebem. I nawet gdybym miał dziesięć takich softów złączonych ze sobą, to nadal jest to nieporównywalnie mała powierzchnia świecąca.
Nie możemy mieć w studio softboksu wielkiego jak całe niebo, ale możemy za to zrobić z nim coś, czego nie zrobimy z niebem. Możemy przysunąć go do modela. Dzięki temu pozornie zwiększymy powierzchnię softboksu. Najłatwiej to można zrozumieć patrząc jak odbija się w szklanej czy lustrzanej kuli softboks. Gdy postawicie go dwa metry od kuli, będzie tylko małą plamką na jej powierzchni. Gdy przysuniecie go na odległość pięciu centymetrów, wtedy będzie odbijał się na połowie powierzchni kuli.
Im bliżej umieścicie softboks tym mniejszy cień będzie rzucał model. Tak samo, im większy będzie softboks, też tym mniejszy będzie cień.

Jeżeli więc, skoro większy jest softboks jest lepszy, dlaczego producenci proponują tyle różnych rozmiarów? Po pierwsze dlatego, że nie w każdym studio zmieszczą się ogromne softy, po drugie, bo mniejsze łatwiej jest transportować, są też tańsze, ale przede wszystkim, bo nie każdy potrzebuje super miękkiego światła. Mniejszy soft, jak już ustaliliśmy, daje ostrzejsze światło i mocniejszy cień. I to jest dla wielu fotografów istotne, nie każdy chce fotografować wyłącznie przy zachmurzonym niebie :)


Tu świeciłem jednym softboksem - Wafer 100 x 140 cm

Tu też świeciłem jednym softboksem - Rotalux Deep 100 cm - Elinchrom

Pomówmy teraz o kształcie.
Pewnie nie raz czytaliście, że fotografując ludzi, najlepiej jest użyć octy czyli softboksu oktagonalnego. Takie źródło światła jest podobno najlepsze do portretów. Ja wiem, że zdecydowaną korzyścią jest okrągłe odbicie w oku modela zamiast kwadratowego, jakie da nam kwadratowy soft. I tak naprawdę nie mam żadnych konkretnych dowodów, że oktagonalny softboks jest lepszy niż kwadratowy czy prostokątny. Przez kilka lat się nad tym zastanawiałem, obserwowałem i nic konkretnego nie odkryłem. Widziałem natomiast zdjęcia z backstage'u sesji robionych przez moich mistrzów czyli Patricka Demarchelier i Andreasa Bitesnicha gdzie świecili prostokątnymi softami, a zdjęcia były genialne. Nie ma bowiem znaczenia tylko sam kształt, ale też wielkość i konstrukcja softboksu. No i umiejętności fotografa :)




Wafer 140 - Bowens fot. calumetphoto

Gdy zastanowiłem się jeszcze raz, doszedłem do wniosku jakie softy kupiłbym, aby były najbardziej uniwersalne.
Kupiłbym dwa prostokątne o wymiarach 100 x 140 cm. Dostatecznie duże by oświetlić całą postać i jednocześnie mieszczące się w każdym studio, a nawet domu. I wybrałbym nie Elinchroma, którego lampy używam na co dzień, ale Wafer Bowensa. Mam taki jeden i jest genialny. Świeci niewiarygodnie równomiernie, a dzięki wymiennym wewnętrznym deflektorom z kevlaru, można regulować miękkość światła. No i Bowens sprzedaje adaptery do wszystkich systemów lamp. Mając już takie softy, zainwestowałbym jeszcze w czarną, nieprzepuszczającą światło tkaninę, z której zrobiłbym maskownice, by móc przerobić prostokąt na octe lub stripa. Zresztą Bowens oferuje nawet takie gotowe za skromną opłatą ;)
fot. calumetphoto



Bowens reklamował kiedyś Wafera jako swój prywatny kawałek nieba i coś w tym jest.




Komentarze

Mateusz Zahora pisze…
Aurora wprowadziła jeszcze softboxy asymetryczne i tera-box (16 ścian - max. 253cm średnicy).

Ale czym to jest w porównaniu do sufitowej chimery ;)

Popularne posty z tego bloga

Test nieobiektywny czyli MacBook Pro Retina czyli gruby kontra chudy

Dawno już nie robiłem porządnego testu i postanowiłem to dzisiaj nadrobić. A okazja jest wyjątkowa, bo na moje biurko zawitał najnowszy MacBook Pro Retina. Nie ma w sieci jeszcze zbyt wielu testów, a zwłaszcza zrobionych pod kątem wykorzystania go w fotografii. Nie znajdziecie więc tu żadnych benchmarków i wykresów, a tylko mój prywatny test tego, co dla mnie, jako fotografa, najważniejsze. 1. Dlaczego Retina Gosia, która obrabia moje zdjęcia, pracuje w studio na Mac Pro 1.1, który swoje lata już ma albo w domu na MacBooku Pro sprzed ery unibody. Ten ostatni domagał się już wymiany od jakiegoś czasu i  czekaliśmy od kilku miesięcy na zapowiadaną nowość. Bez względu, co by Apple pokazał, miał to być najnowszy i silny komp, tak, aby mógł sprawnie pracować przez kolejne 3-4 lata. Po premierze byłem zachwycony Retiną i niską wagą nowego Maka. Gorzej było z ceną. 10.200 zł za podstawowy model, wyglądało na cenę z kosmosu. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy jednak nie kupić modelu z poprze

O fotografowaniu samochodów czyli wielka ściema

W fotografii coraz mniej rzeczy jest takimi, jakimi się wydają... Na przykład fotografie samochodów. Kiedyś, jeśli na zdjęciu samochód był w ruchu to praktycznie na 100% wiadomo było, że fotograf rzeczywiście zrobił to zdjęcie w trakcie jazdy. A dzisiaj w fotografii reklamowej  pewne jest co innego. Pewne jest, że na pewno tak to nie wyglądało w rzeczywistości... W tym tygodniu robiłem sesję z mojego trochę już zapomnianego cyklu: Kobiety za kierownicą. Nadmiar pracy w ostatnich miesiącach oraz problemy w pogodą, nie pozwoliły mi na wcześniejszą kontynuację. Ale skoro w listopadzie mamy prawie wiosenne słońce, to trzeba było się brać do pracy. W planie miałem dwa zdjęcia w kabriolecie, jedno w ciągu dnia, drugie w nocy. Założeniem sesji jest pokazanie rzeczy, które kobiety nie powinny robić w trakcie jazdy, a że czasami im się zdarza to już inna sprawa... Ale skoro nie powinny, to nie mogłem od nich wymagać, by robiły to naprawdę. Od początku wiedziałem, że w związku z tym wszystki

Kalendarz Ascomp 2016

Lubię wyzwania. Gdy dowiedziałem się, że klientowi zależy, by zdjęcia do nowego kalendarza zrobić w tym samym miejscu co ostatnio, pomyślałem sobie, że lekko nie będzie. Już za pierwszym razem, sesja tam bardzo trudna, a teraz na dodatek musiałem podnieść sobie poprzeczkę, bo nowy kalendarz nie mógł być podobny do poprzedniego. Miejscem tym bowiem, znowu miała być serwerownia. Nie wiem ilu z was miało okazję zwiedzić serwerownie, ale zakładam, że raczej nie jest to powszechne doświadczenie. Tym, którzy nie mieli tego szczęścia, by zobaczyć serwerowni od środka, postaram się trochę przybliżyć warunki w jakich pracowaliśmy. Wyobraźcie sobie budynek strzeżony jak twierdza. Wysokie płoty, strażnicy, alarmy, wszystkie drzwi z zamkami, śluzy, setki kamer itd. Pomieszczenia z serwerami mają tylko wąskie korytarze pomiędzy szafami. Gdy czasem zdarzyło się, że były to korytarze o szerokości dwóch metrów, to miałem powód do świętowania. W korytarzach na zmianę wieje, albo bardzo zimne, albo