Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2011

Sztuka nowoczesna

Na koniec roku postanowiłem zrealizować wyjazd do miejsc, które chciałem od dawna odwiedzić. Dzięki temu otrzymacie dokładną relację z dwóch miejsc: MOCAK'u czyli Muzeum Sztuki Współczesnej i z Muzeum Lotnictwa w Krakowie. Dzisiaj zwiedziłem to pierwsze. Powiem szczerze, że najbardziej zachwycałem się architekturą samego muzeum. Sztuka, jaką miałem tam nieszczęście zobaczyć, trochę mi w tym przeszkadzała... Jednak kilka rzeczy zainspirowało mnie na tyle, że nagrałem krótki film. Jestem przekonany, że będzie on kamieniem milowym w rozwoju mojej drogi artystycznej. Gdy tylko ochłonę z wrażenia, jakie wywarła na mnie sztuka, napiszę o wszystkim, co widziałem i co sfotografowałem, tym razem wyjątkowo nie ajfonem.

Cudowny kalendarz

Właśnie dotarł do mnie kalendarz z moimi fotografiami, który pięknie wydało  Centrum Usług Drukarskich , czyli CUD. Jest 12-stronicowy i ma  niezwykły format 17x100 cm. Własny kalendarz zawsze cieszy :) Projekt zrobił Bronek Józefiok, z którym współpracuję od dawna. Jego autorstwa jest też logo Fotografii Pro. Kalendarz jest oczywiście po to, by wisieć u kogoś na ścianie. Przygotowuję teraz listę moich współpracowników i klientów, którzy go dostaną. Ale uda mi się też wygospodarować 5 egzemplarzy, które będę mógł rozdać moim Czytelnikom. Jeżeli więc macie na niego ochotę, zostawcie komentarz do tego postu. Jeśli więcej osób będzie chciało go mieć, odbędzie się losowanie. Oczywiście w obecności Komisji Pilnującej By Było Jak Trzeba :)

Budżet robi cuda?

Oglądałem wczoraj film o Annie Leibovitz. Nigdy nie przepadałem za jej zdjęciami, a zwłaszcza byłem mocno rozczarowany kalendarzem Pirelli w jej wykonaniu. Kompletnie nie pasował mi sposób, w jaki pokazywała kobiece ciało. Dla mnie te kobiety wyglądały zbyt męsko.... Potem Annie zrobiła kalendarz Lavazza i tym bardziej uznałem, że kompletnie nie były to trafione fotografie. Przyznam się szczerze, byłem negatywnie nastawiony do niej. Gdy jednak obejrzałem film i przypomniałem sobie stare zdjęcia Leibovitz, to zmieniłem zdanie. Pamiętacie na pewno słynne zdjęcie Whoopi Goldberg albo Demi Moore. Fot. Annie Leibovitz Fot. Annie Leibovitz

Słoneczny Patrol i inne takie

To drugie już Święta Bożego Narodzenia, gdy mogę złożyć Wam najlepsze życzenia na moim blogu. Po raz kolejny więc dziękuję Wszystkim, którzy czytali i komentowali przez cały ten czas :) Ale żebyście mieli co komentować, ja muszę pisać. A z tym ostatnio mam przejściowe problemy... Co roku wydaje mi się, że w grudniu nie będzie się nic działo, a potem zwykle wyskakuje coś w ostatniej chwili. W tym roku wyskoczyło mi chyba wszystko, co tylko mogło i pisanie musiałem mocno ograniczyć. Jednak obiecuję teraz wrócić do poprzedniego tempa :) Jedna z ciekawszych rzeczy, jaką robiłem w ubiegłym tygodniu, to sesja letniej kolekcji Patrola. Tym razem pojechaliśmy w niezwykłe miejsce. Potrzebowaliśmy coś z klasą, ale jednocześnie na luzie. Musiała też być tam piękna słoneczna pogoda, w końcu modele mieli być ubrani w letnie ciuchy, a ja potrzebowałem dobrego światła. Wybraliśmy się więc na Południe, każdy wie, że na im bardziej na południe, tym cieplej. Znaleźliśmy tam piękny pałac, w sam raz

Jelenia szukamy

Kryzys mamy wielki. Już nawet największe firmy odzieżowe nie mają kasy i szukają darmowego fotografa, by pomógł im i za darmo zrobił nowe zdjęcia. Taką biedną firmą jest Reserved, który w sobotę ogłosił na FB :  " UWAGA, SZUKAMY ZDOLNEGO FOTOGRAFA Szukamy kogoś kto ma talent, ochotę i czas by zrealizowac sesję 28 i 29 grudnia w Łodzi" Oczywiście zgłosiły się jakieś trzy osoby, które bardzo chętnie wspomogą biedną firmę i zrobią te zdjęcia. Może nawet kupią jeszcze obiad komuś z firmy, bo bieda tam pewnie, że aż piszczy. No dobrze, kończę nabijać się z tej sytuacji, bo tak naprawdę to nie jest to śmieszne, a tragiczne. Jeżeli nawet najwięksi próbują naciągnąć fotografów, łudząc ich sławą to nie wróży to nic dobrego. Oczywiście cała masa fotografów napisała na ich profilu słowa oburzenia. Już nawet nie warto powtarzać, że tego typu praktyki doprowadzą do zaniku zawodu fotografa profesjonalnego. Zawsze przecież pojawią się nowi, młodzi, których da się omamić wizją sławy i

O wszystkim i o niczym

Okres przedświąteczny nie ma zwykle nic wspólnego ze spokojem, dlatego ja też podejmę kilka tematów w telegraficznym skrócie :) Odwiedzając moje ulubione miejsca, czyli wielkie centrum handlowe, przyjrzałem się dokładnie kilku bezlusterkowym aparatom, które chyba dla zmyłki były na półce z napisem "Lustrzanki". Obejrzałem Sony Nex, Olympusy Pen i jakieś jeszcze inne Olympusy. No i zgoda, są rzeczywiście bardzo małe. Ale czy są też bardzo lekkie? Dla porównania wziąłem do ręki Canona 600D, był trochę cięższy, ale gdybym miał się kierować wagą przy zakupie to ta różnica nie przekonałaby mnie. Tak samo nie przekonała mnie ergonomia,, ani precyzja ustawiania ogniskowej na zoomie. Czyli nadal twierdzę, że bezlusterkowce nie są dla mnie :) W wielkiej księgarni zajrzałem na dział Foto. To co zobaczyłem, trochę wbiło mnie w podłogę. Ilość poradników o fotografii była szokująco duża. Widziałem, jak ktoś szukał jakiejś książki o fotografii na prezent i patrzył na to wszystko całko

Czego nie rozumieją modelki

Wreszcie po wielu dniach, no dobrze, nie ukrywajmy tego, po wielu miesiącach skończyliśmy obróbkę pierwszego zdjęcia z sesji z Karoliną.  Sesja była w maju, teraz mamy grudzień.....nawet nie będę liczył, ile czasu upłynęło. Dlaczego tak długo to trwa? Odpowiedź jest prosta. Pierwszeństwo zawsze mają zlecenia płatne, nawet jakby były najbardziej nudne. Sesja do portfolio, choć jest bardzo ważna, bo przekłada się potem na następne zlecenia, to jednak musi ustąpić temu, na co czekają klienci. Oczywiście, mógłbym zlecić obróbkę komuś innemu, ale wtedy nie dostałbym tego, co chciałbym. Próbowałem już pracować przy obróbce przez internet, ale to sprawdza się tylko przy prostych zdjęciach, gdzie w paru słowach mogę określić, co trzeba zrobić. Przy obróbce zdjęć do portfolio, które mają pokazać mój sposób patrzenia na obraz i moją wizję fotografii, muszę widzieć każdy etap obróbki i mieć na niego wpływ. To zbyt ważny etap kreacji zdjęcia, by zdać się to, co ktoś inny wymyśli. Jasne, czasem

Bezlusterkowce czyli nie moja bajka

Coś mi się wydaje, że mogę włożyć kij w mrowisko, ale ostatnio zobaczyłem coś takiego u Nikona, że muszę się wypowiedzieć na ten temat. Na początku powiem powoli i bardzo dużymi literami: nigdy nie robiłem zdjęć tego typu aparatem, nawet nie wiem, czy miałem coś takiego w ręce. Nigdy też nie marzyłem o fotografowaniu magiczną Leicą. Po prostu nigdy idea aparatu nie będącego lustrzanką, a mającego wymienne obiektywy, nie przekonywała mnie. Wiem, wiem, skoro nigdy nie fotografowałem bezlusterkowcem to w ogóle nie powinienem się wypowiadać. Ale sięgnę do bogatej w naszym kraju tradycji wypowiadania się na temat, o którym nie ma się pojęcia. Skoro posłowie i politycy mogą, to ja też :) No bo po jakiego grzyba mi aparat, który ani nie jest naprawdę mały, ani ergonomiczny? Do tego jeśli założy się trochę większy obiektyw, to wygląda komicznie? Uchwyt zwykle praktycznie nie istnieje, więc dłuższa praca nie jest wygodna. Do tego nie ma wizjera! Aparat bez wizjera? To jak kawa bez kofeiny. N

Alle gro kłopotów

Raz na jakiś czas zbieram wszystkie niepotrzebne płyty, książki, drobiazgi i wystawiam hurtowo na Allegro. I w parę godzin później przypomina mi się, dlaczego tak bardzo ociągałem się ze zrobieniem tego ponownie... Jakby nie patrzeć, takie serwisy aukcyjne to dobra metoda na pozbycie się niepotrzebnych rzeczy. Czasem nawet da się coś sprzedać w dobrej cenie, jednak zwykle traktuję to, jak porządki we własnych rzeczach. Zwykle nie wiem, ile jest warta dana płyta, czy kabelek, więc wystawiam wszystko, jak leci, po 1zł. I wtedy się zaczyna.. Lawina maili z pytaniami... a za ile chcesz to sprzedać? a czy możesz zakończyć aukcję wcześniej? a czy możesz dosłać milion dodatkowych zdjęć? Wtedy właśnie mam ochotę zakończyć wszystkie aukcje.  I wtedy też obiecuję sobie, że następnym razem płyty dam znajomym, a książki oddam do biblioteki. Tylko że po roku zapominam, jak kłopotliwa jest sprzedaż drobiazgów, pojawia się coś większego do sprzedania i znowu wystawiam aukcje :) Na koniec wiem, ż

Możdżer. Leszek Możdżer

Zdarzyło mi się wielokrotnie fotografować muzyków. Zwykle robiłem to w trakcie koncertów, czasem nawet na zasadach wyłączności, jak np. Chicka Corea, czy Vollenweidera, o czym jeszcze napiszę, jak uda mi się zeskanować stare filmy. Znacznie rzadziej fotografowałem muzyków w studio. A zdecydowanie najprzyjemniej wspominam sesję z Leszkiem Możdżerem. W 2004 nagrał płytę z orkiestrą studentów Akademii Muzycznej w Katowicach.  Na potrzeby płyty fotografowałem całą orkiestrę, a na końcu samego Leszka. Przyznam się, że w momencie robienia sesji nie miałem pojęcia kim dokładnie jest Leszek Możdżer. To, że jest muzykiem, to wiedziałem, ale jak znakomitym to już nie :) Dzięki temu podszedłem do zdjęć na pełnym luzie. Od razu przeszliśmy na "ty", porozmawialiśmy o tym, jak powinny zdjęcia wyglądać i w ciągu jednej godziny zrobiliśmy cały materiał, po czym wybraliśmy zdjęcia na płytę. To była chyba najszybsza sesja w moim życiu. Niejeden profesjonalny model nie potrafi tak pozować, j

Umowa z modelką to nie randka w ciemno

Temat umowy z modelami ciągle wraca w rozmowach i mailach od Was. Planowałem,, by coś na ten temat napisać, ale to co podesłał mi w tym tygodniu znajomy, dało mi impuls by zabrać się za ten temat od razu. Po pierwsze, zadajmy sobie pytanie w jakich sytuacjach należy podpisać umowę. Podzielmy sobie je na trzy najczęściej spotykane rodzaje sesji: 1. Sesja do portfolio. Z założenia będą to zdjęcia niekomercyjne, przeznaczone do umieszczenia w portfolio fotografa, modelki wizażystki, fryzjera, stylistki itd. Cała ekipa pracuje wtedy bez wynagrodzenia i jedyny zysk dla wszystkich to fotografia, którą mogą się pochwalić. Przyznam się, że ja w takich sytuacjach zwykle nie podpisuję żadnej umowy, ponieważ pracuję ze stałą, zaufaną ekipą. Jednak sam zdaję sobie sprawę, że lepiej byłoby mieć choć najprostszą umową potwierdzającą na jakich warunkach pracujemy. Wystarczy np. taki tekst :  " Zgadzam się na wykorzystanie fotografii powstałych na sesji w dniu... wyłącznie do celów promoc

Pirelli 2012 czyli czas na nowe opony

Nie wiem, jak Wy, ale ja czasem muszę sobie przypomnieć, że Pirelli robi opony, a nie kalendarze. W mojej świadomości to kalendarze są zawsze na pierwszym miejscu. Czy inni podobnie kojarzą tę firmę? Czy więc coś, co miało firmę reklamować, nie zaczęło z czasem żyć własnym życiem? Obawiam się, że chyba trochę tak jest. No właśnie, zapomnijmy o oponach, bo właśnie pokazały się pierwsze zdjęcia z nowego kalendarza Pirelli na 2012 rok. Tym razem autorem zdjęć jest prawdziwy fotograf Mario Sorrenti, a nie projektant sukienek, co bardzo mnie cieszy. Nie mam już powodów do narzekań, fotografie podobają mi się. Przynajmniej w większości. Pewnie im dłużej będę je oglądał, tym więcej w nich zobaczę. Moje pierwsze wrażenia to niezwykła gra światła, kojarząca się z malarstwem impresjonistycznym na niektórych czarno-białych zdjęciach. Ale też i kolorowe fotografie są znakomite. Światło na Korsyce zawsze bardzo mi się podobało. Zresztą, zobaczcie sami, bo fotografie powinno się oglądać, a nie

Mam naśladowcę

Jeżeli ktoś myśli w dzisiejszych czasach, że robi coś absolutnie niepowtarzalnego i niezwykłego w fotografii, to raczej się myli. Mamy wciąż przed oczami tysiące zdjęć i nawet, jeśli byśmy nie chcieli to i tak się nimi podświadomie inspirujemy. Raz wychodzi to lepiej, innym razem efekty są gorsze, jednak nie da się przed tym uciec. Można też zrobić coś wtórnego zupełnie, nie zdając sobie z tego sprawy. Pamiętam, jak mój znajomy wymyślił sobie i zrealizował trudną sesję z modelką w samochodzie, a na drugi dzień zobaczył prawie identyczne zdjęcie w jakimś zachodnim magazynie. Podłamał się facet, bo myślał, że jego pomysł jest taki świeży i odkrywczy :) Wiele lat temu zrobiłem serię zdjęć abstrakcyjnych, fotografując szkło i papier. Miałem z tej okazji kilka wystaw, pojawiło się też trochę zleceń dzięki tym fotografiom, ale do dzisiaj nie trafiłem na nic podobnego. Do dzisiaj, bo właśnie zobaczyłem informację o wystawie Wolfganga Tillmansa  . Jego zdjęcie tak przypomina mi moje włas

Canon kontra Barbie

Może ktoś z Was już widział ten spot, ale ja zobaczyłem go pierwszy raz dopiero dzisiaj i jestem pod wrażeniem :) Miejsce umieszczenia obiektywu, a zwłaszcza baterii w biednej Barbie doprowadziło mnie do śmiechu. Ponieważ jednak sprzęt jest w pełni działający, muszę się zastanowić, czy nie powinienem zainwestować w taką piękną kamerę. Byłaby w sam raz do nagrywania backstage'y z sesji. Nawet najbardziej poważna atmosfera byłaby natychmiast rozluźniona, gdybym wyszedł z taką lalą, rozpiął jej bluzkę i powiedział: to teraz was nakręcę :))) Canon 7D vs. Barbie Video Girl from Brandon Bloch on Vimeo .

Ruchome zdjęcia

Znalazłem dzisiaj na portalu motoryzacyjnym , ciekawe zdjęcia nowego Citroena DS5. Na zamówienie brytyjskiego przedstawicielstwa Citroena, zrobił je James Lipman. Niby gif nie jest niczym nowym, a jednak pierwszy raz widzę bardzo konkretne zastosowanie tej techniki na pograniczu filmu i fotografii. W większości sytuacji podobają mi się uzyskane efekty, ale nie zawsze. O ile spadające krople wyglądają bardzo naturalnie, kręcenie kierownicą jeszcze też jest w porządku, to przechodzień odbijający się w oknie już trochę mnie razi. Dziwnie bardzo wygląda, że podczas gdy on idzie, dwie inne osoby są nieruchome. W pierwszej chwili stwierdziłem, że to znakomity pomysł, by w ten sposób wzbogacać zdjęcia o elementy ruchu. Jednak, im dłużej przyglądałem się temu, tym bardziej pojawiały się wątpliwości... Coś mi w tym po prostu nie pasowało. Jest w tym pewna sztuczność. O ile jesteśmy już przyzwyczajeni do nawet najbardziej nierealnej fotografii, nic już też nas nie zadziwi w w filmie, to w t

Pokazuję fotografie kobiet

To jest post w klimacie last minute. W zasadzie wiedziałem o tym od jakiegoś czasu, ale ostatnio dzieje się tak dużo, że zapomniałem wcześniej Was poinformować i zaprosić na moją mała prezentację fotografii, którą będę miał dzisiaj w Katowicach, w Śląskim Towarzystwie Marketingowym na 34 Wieczorze z Marketingiem. Dzisiejsze spotkanie poświęcone jest marketingowi kobiecemu. Na temat marketingu raczej nie będę się wypowiadał, ale o fotografowaniu kobiet mogę mówić długo. I w tym celu zostałem zaproszony. Oczywiście zajmę tylko część tego wieczoru, ale skoro moja prezentacja odbędzie się zaraz po degustacji win.... to przewiduję emocjonujące dyskusje :) Jeżeli macie więc dzisiaj trochę czasu wieczorem, zapraszam na to małe spotkanie. Cały program i wszystkie informacje znajdziecie TU. Korzystając z okazji, tym razem z dużym wyprzedzeniem zapraszam Was na kolejną moją autorską prezentację 25 lutego 2012 na 7 Śląskim Maratonie Fotograficznym :)

Polski film widziałem

Nie chodzę często do kina, a już w ogóle nie chodzę na polskie filmy. Wiadomo, generalnie nuda, brak akcji jest :) Aż tu skusił mnie jeden polski film i zobaczyłem "Listy do M". No i teraz muszę z wielkim zdziwieniem powiedzieć: to jest bardzo dobry komercyjny polski film. Od początku do końca akcja wciąga, aktorzy dobrze grają, zdjęcia są dobre, światło (co najdziwniejsze) jest bardzo fajne, nie ma (prawie) nachalnego lokowania produktów. Żadnych wad! Rozumiecie? Dobra polska komedia romantyczna! Niebywałe... Lubię wiele starych polskich filmów, w zasadzie im starsze, tym bardziej zwykle mi się podobają. Zawsze zastanawiałem się, dlaczego w trudnych czasach, gdy brakowało pieniędzy i sprzętu, powstawały świetne filmy, a od czasu, gdy nastał u nas kapitalizm, kino poszło w jakimś dziwnym kierunku? Jeszcze czasem powstawały dobre filmy kierowane do wąskiego grona ambitnych widzów, ale filmy z natury komercyjne zwykle można by określić jednym słowem: porażka..... Nie możn

Świeci słońce i drzewo

Gdy wstałem wcześnie rano, co jakoś jednak rzadko mi się zdarza, zobaczyłem piękne wiosenne słońce. Miałem ochotę na śniadanie w ogrodzie, w ciepłym słońcu, siedząc pod drzewem gdzie dojrzewają brzoskwinie... W końcu jednak obudziłem się i dotarło do mnie, że gdybym zdecydował się na taki wyczyn, to musiałbym jeść w rękawiczkach, czapce i puchowej kurtce. A na śniadanie byłyby mrożonki... Ciągle nie czuję, że to już zima, że trzeba w końcu uwierzyć w padający już niedługo śnieg i święta... Całe szczęście, że mamy kogoś, kto zawsze będzie na przypominał o tym, dbał, byśmy jak najszybciej poczuli świąteczny klimat, kolędy, prezenty, światełka i bliskość innych ludzi.  Jak dobrze, że mamy centra handlowe...

Kupuję nowy obiektyw

Nie wiem, ile już razy ktoś zwracał się do mnie z pytaniem, jaki obiektyw ma kupić. Łatwo jest radzić, bo wydajemy wtedy nie swoje pieniądze. Ale gdy sam mam coś dla siebie wybrać to sprawa nie jest już taka łatwa.... Od jakiegoś czasu myślę o jasnym szerokokątnym obiektywie, w grę wchodzi tylko oryginalna optyka, bo nigdy nie mogłem się przekonać do niezależnych producentów. Waham się pomiędzy dwoma obiektywami 24/1,4 L II  i 35/1,4 L. Pierwsze, co zrobiłem to sprawdziłem, jakiej ogniskowej częściej używałem do tej pory. Bez problemu można to zrobić w Aperture, gdzie mogę wyświetlić wszystkie zdjęcia zrobione na konkretnej ogniskowej lub zakresie ogniskowych. No niestety wyszło mi, że częściej używałem 24 mm niż 35 mm. Podobnie było też, gdy zbadałem zakres ogniskowych zbliżony do 24 i 35 mm. Piszę "niestety", bo mam ochotę raczej na ten dłuższy obiektyw. 24/1,4 L ma jeszcze oznaczenie II, a to oznacza, że jest to już nowa wersja o poprawionych parametrach i zbudowana z

Znamy szczęśliwca, który zrobi 80 zdjęć na koszt UE cz.2

Niektórzy z Was pewnie pamiętają mój post z lipca na temat przetargu na zdjęcia dla gminy Siewierz.  Dwa dni temu dostałem w komentarzach odpowiedź od pana Marcina Musiała, właściciela firmy, która wygrała ten przetarg. Dzięki temu mogę Wam przedstawić stanowisko firmy, którą tak skrytykowałem. Oto ta odpowiedź: Witam serdecznie nazywam się Marcin Musiałek jestem właścicielem P.U.H Rekoj & Joker. Dwa słowa od siebie Siewierz jest mega dziwną mieściną tutaj absolutnie nic się nie utrzyma jak ktoś nei urodzil się tutaj nie ma szans na jakie kolwiek dzialania. Ceny w studio jeśli ktoś potrzebuje śmiało podam napiszcie co dokładnie interesuje. Do "przetargu" jak powiem że była jeszcze jedna oferta droższa od mojej o 20pln uwierzycie ??? Legitka u mnie ksztuje 25pln konkurencja robi po 15-20. Zdjęcia w jednym z przedszkoli /notabene chodził tam mój syn/ robiłem po 10 i 15pln konkurencja po 5pln jak tu ziałać. Wiedziałem doskonale że oferta została wysłana również do konk

Kupuję damską nogę

To, co uwielbiam w moim zawodzie, to abstrakcyjne sytuacje, które inaczej by się nie zdarzyły... Trochę przy okazji, mój stały klient poprosił mnie, bym zrobił zdjęcia na potrzeby złożenia wniosku patentowego. Razem z zespołem inżynierów wymyślił bowiem jakąś kosmiczną skarpetkę naszpikowaną nowymi technologiami i musiałem zrobić serię zdjęć, ilustrujących jej działanie. Wiem, gdy piszę  "działanie skarpetki" to brzmi to trochę dziwnie, ale nie mogę oczywiście ujawnić teraz szczegółów technologii :) Potrzebowałem do tego tylko jedną rzecz: damską nogę. W sumie nie jest to nic bardzo trudnego do zdobycia.  W Polsce żyje chyba z 20 milionów kobiet i każda z nich ma dwie nogi nawet. Ja jednak potrzebowałem nogę, która nie będzie się ruszać i która będzie do dyspozycji o każdej porze. Innymi słowy, potrzebowałem nogę manekina. Idąc dzisiaj na obiad, wybrałem się do sklepu, gdzie mają same pupy, szyje, ręce, biusty, no i nogi. Wybrałem sobie jedną, która mi się spodobała, pan

Stare reklamy 2 czyli tym razem moje zdjęcia

Ponieważ wczoraj wspomniałem o moich zdjęciach, a jeszcze na blogu ich prawie nie pokazywałem to jest to dobra okazja, by to zrobić. Zdjęcia do kalendarza Saint Gobain, producenta szkła, powstawały według podobnego pomysłu, co reklamy Ligne Roset. Musieliśmy pokazać analogie między szkłem, a naturą. Zadanie było ułatwione o tyle, że samo szkło było inspirowane w większości  motywami występującymi w naturze. Trzeba było "tylko" to pokazać. "Tylko" nie oznacza, że było to łatwe. Ograniczeń było kilka. Trochę inaczej myśli się o zdjęciach reklamowych, jak wczoraj opisywane, a trochę inaczej o zdjęciach do kalendarza. We wczorajszych zdjęciach ważne było, aby pokazać dobrze sam mebel. Nie musieli też myśleć o ułożeniu zdjęć w określonym porządku. My robiliśmy 12 fotografii, które miały funkcjonować jako całość. Ważna więc była kolorystyka poszczególnych zdjęć, aby nie przeważał żaden kolor. Samo pokazanie szkła nie było tak ważne, jak stworzenie fotografii, która je

Stare reklamy czyli to co dobre nigdy się nie starzeje

W świecie reklamy jeśli ma coś 8 lat to może być już prahistorią. A jednak pewne kreacje mogą pozostać świeże mimo upływu lat. Chcę Wam dzisiaj pokazać coś, co mnie od paru już lat ciągle inspiruje. Mówię o reklamach mebli Ligne Roset z 2003 roku przygotowanych przez paryski oddział agencji Grey. Są dla mnie wyjątkowo interesujące, ponieważ fotografia jest tu kluczowym elementem. Współpraca dyrektora kreatywnego (Pierre Berville) i fotografa (Christian Kettiger) musiała być  bardzo bliska od samego początku. Pomysł polegający na znalezieniu analogii jest stary jak świat, tak się składa, że  rok wcześniej ja sam robiłem kalendarz dla Saint Gobain z identyczną w założeniu kreacją, by po jednej (i akurat też prawej stronie) był umieszczony produkt, a po drugiej stronie znalezienie analogii w naturze. Oczywiście ja też nie byłem pierwszym, który wpadł na taki pomysł. W przypadku reklam Ligne Roset, mistrzowskie wykonanie polega na znalezieniu analogii na wielu płaszczyznach. Odwzor

Wymyślam nowe prawo!

Jadąc dzisiaj do studia, tak, tak... pracować trzeba nawet w sobotę..., napawałem się widokiem szarych ulic. Przy takiej paskudnej pogodzie, jak dzisiaj, wszystko wygląda znacznie gorzej, to kolejny dowód, jak ważne w fotografii jest światło. Jadę, przyglądam się mijanym widokom i zastanawiam co sprawia, że w niektórych miejscach jest tak brzydko. I nagle zrozumiałem, że jedną z przyczyn są te beznadziejne bazgroły na murach, przystankach, nowych domach. Oczywiście najwięcej jest napisów i rysunków wyrażających opinię jednych "kibiców" na temat drugich. Moja wiedza na temat piłki nożnej ogranicza się do faktu, że coś takiego istnieje i chyba polega na organizowania  spotkań zwanych meczami, na których fani obu klubów okładają się nawzajem pałami, a potem godzą się i wspólnie walczą z policją. W przerwach pomiędzy meczami natomiast bazgrzą po wszystkim, co się da, nie wykluczając samochodu mojego Ojca. Wiem, że od dawna wszyscy szukają pomysłu, jak temu zapobiec. No właśni

Oddaję pokłon czyli Patrick Demarchelier

fot. Patrick Demarchelier Wiele razy ludzie pytali mnie, jakich mam ulubionych fotografów. A ja zamiast nich mam tylko ulubione fotografie. Często są to zupełnie anonimowe dla mnie zdjęcia, gdyż bardzo rzadko przywiązuję wagę do nazwisk autorów. Największe znaczenie ma dla mnie sam obraz i nie muszę wiedzieć, jaką autor skończył szkołę, co myśli o sztuce konceptualnej, ani czy chodzi na wybory. Jest jednak jeden wyjątek. Uwielbiam zdjęcia Patricka Demarchelier. Wszystkie bez wyjątku. Co więcej, jego prace zafascynowały mnie już bardzo dawno, gdzieś w 1993. Zobaczyłem wtedy jedną fotografię, która mocno wpłynęła na estetykę wszystkich moich późniejszych zdjęć, a zwłaszcza aktów. Było to zdjęcie dziewczyny wiszącej na gałęzi drzewa. Zachowałem je w pamięci przez wiele lat, nawet nie wiedząc, kto jest autorem. Potem po jakimś czasie odkryłem Demarchelier jako fotografa potrafiącego w niesamowicie precyzyjny sposób operować światłem. Ale dopiero parę lat temu odkryłem, że

Przemogłem się

Dzisiaj doszło do mnie, że niestety, ale nie mogę już dłużej udawać. To się stało i koniec. Nie ma już odwrotu... Trzeba powiedzieć sobie jasno... Idzie zima.... Zrozumiałem to dzisiaj, skrobiąc szyby w samochodzie. Rozumiem, że są ludzie, którzy biegają już po sklepach i szukają najnowszych modeli nart. A ja czekam i czekam, aż globalne ocieplenie sprawi, że zim już nie będzie.... Nawet dezodorantu zacząłem używać, jak usłyszałem ekologów mówiących, że to przyśpiesza ten proces. A tu ciągle nic. Trzeba będzie w takim razie wykorzystać to białe paskudztwo spadające z nieba i zrobić jakąś fajną sesję. Mam już od ubiegłego roku jeden fajny pomysł... Nawet ja przyznam. że czasem zimą jest ładnie. Gdy zobaczyłem te ośnieżone krzaki w Bieszczadach, zabrałem Tomkowi aparat i przemogłem się podwójnie. Raz, bo musiałem zdjąć rękawiczki, dwa, bo Tomek miał Nikona... :)

Światłem po oczach

Nie mam nic przeciw ludziom sunącym szybko lewym pasem, nawet jeśli jadą dużo szybciej, niż pozwala prawo, jeśli mają trochę kultury. Nieraz zdarzało mi się, że podjeżdżał ktoś bardzo szybko, a następnie spokojnie czekał. te dwie sekundy, aż skończę wyprzedzać i wrócę na prawy pas. Ale od dawna zastanawiałem się, co zrobić z gośćmi, którzy są jeszcze daleko, widzą, że wyprzedzam, a już błyskają mi długimi, a potem jeszcze trąbią na mnie. Żeby nie było wątpliwości, nie jeżdżę lewym pasem, gdy prawy jest wolny. Dzisiaj po kolejnych dwóch takich sytuacjach wpadłem na pomysł, jak oświecić takiego "miszcza kierownicy", by trochę wyhamował swoje zapędy. Otóż, pomyślałem, by zamontować za tylną szybą małą lampę błyskową. Jeżeli ktoś taki znowu podjedzie i będzie błyskał, to ja też mu błysnę. Tak małą mocą, by nie oślepić, a tylko dać do myślenia...

Asystent

Kiedyś przez wiele lat pracowałem sam  i nawet nie w głowie mi było, by komuś pozwolić podejrzeć, jak robię zdjęcia. Zawsze zdawało mi się, że jeśli ktoś zobaczy, jakie stosuję triki i metody, to zdobędzie wielką tajemnicę, która pozwoli mu na przejęcie klienta. Potem zrozumiałem, że to tak nie działa. Pierwszych dwóch asystentów wybrałem intuicyjnie, następnych już bardzo świadomie, bo dokładnie wiedziałem już, czym się kierować. Po pierwsze, przyszły asystent musi chcieć nim być. Przez moje studio przewinęło się w ciągu ostatnich 10 lat około 30-40 osób, sporo z nich przychodziło z Technikum Fotograficznego na miesięczne praktyki. Już pierwszego dnia było widać, czy chcą się czegoś nauczyć, czy tylko zaliczyć. Jeśli nie byli zainteresowani tym, co działo się w studio, to od razu proponowałem im, by przyszli tylko po podpis w dzienniku praktyk i nie zawracali mi głowy. Bardzo jestem ciekawy, czy dzisiaj pracują w zawodzie. Po drugie, asystent musi rozumieć, po co jest asystentem.

Czas jest najprostszą rzeczą

Dawno temu przeczytałem tę powieść jednego z moich ulubionych autorów SF Clifforda Simaka. Tytuł utkwił mi mocno w pamięci, jako przekorne zaprzeczenie moich problemów z zapanowaniem nad czasem właśnie... Ostatnio widziałem gdzieś diagram pokazujący, jak wygląda życie fotografa według ludzi nie mających nic wspólnego z tą branżą oraz jak wygląda to w rzeczywistości. W dużym uproszczeniu, ludzie sądzą, że fotograf przez zdecydowaną większość swego czasu fotografuje, a przez resztę podróżuje i imprezuje. Natomiast w rzeczywistości fotograf tylko bardzo małą część czasu przeznacz na fotografowanie, a resztę spędza na obróbce, spotkaniach z klientami, przygotowywaniu prezentacji, zajmowaniu się obsługą swoich stron w internecie, poznawaniu oprogramowania, udoskonalaniu i konserwacji sprzętu i oczywiście, jak w moim przypadku, blogowaniu :) Powiem, że pocieszyło mnie to, że nie tylko ja tak mam. Wiele razy rozmawiałem ze znajomymi fotografami, w jaki sposób zapanować nad czasem, by wresz

O fotografowaniu samochodów czyli wielka ściema

W fotografii coraz mniej rzeczy jest takimi, jakimi się wydają... Na przykład fotografie samochodów. Kiedyś, jeśli na zdjęciu samochód był w ruchu to praktycznie na 100% wiadomo było, że fotograf rzeczywiście zrobił to zdjęcie w trakcie jazdy. A dzisiaj w fotografii reklamowej  pewne jest co innego. Pewne jest, że na pewno tak to nie wyglądało w rzeczywistości... W tym tygodniu robiłem sesję z mojego trochę już zapomnianego cyklu: Kobiety za kierownicą. Nadmiar pracy w ostatnich miesiącach oraz problemy w pogodą, nie pozwoliły mi na wcześniejszą kontynuację. Ale skoro w listopadzie mamy prawie wiosenne słońce, to trzeba było się brać do pracy. W planie miałem dwa zdjęcia w kabriolecie, jedno w ciągu dnia, drugie w nocy. Założeniem sesji jest pokazanie rzeczy, które kobiety nie powinny robić w trakcie jazdy, a że czasami im się zdarza to już inna sprawa... Ale skoro nie powinny, to nie mogłem od nich wymagać, by robiły to naprawdę. Od początku wiedziałem, że w związku z tym wszystki

Najdroższa fotka na świecie?

Ale głupi ci ludzie...chciałoby się powtórzyć za Obeliksem. Właśnie przeczytałem informację , że ktoś kupił taki landszafcik za 4.338.500 dolarów!!!! Oczywiście, że jest to fajna fota. Podoba mi się. Ale co sprawia, że ktoś wydaje nią taką fortunę? Jasne, jego pieniądze, nic mi do tego. Ale dlaczego???????!!!!!!! Jak myślicie, ile podobnych albo lepszych zdjęć można kupić? Jakie mechanizmy sprawiają, że ktoś uznał : Andreas Gursky wielkim artystą jest! Już dawno stwierdziłem, że jesteśmy mocno manipulowani przez krytyków sztuki. Ja na pewno nie wydam tyle kasy na fotkę w paski :) Co z tego, że nie mam tej kasy :)