Przejdź do głównej zawartości

Tłumacz

Dawno, dawno temu wielki wizjoner Janusz Christa przewidział dzisiejsze czasy. A dokładnie to przewidział, jak będziemy korzystać z dostępu do wiedzy. W 1968 roku  w Wieczorze Wybrzeża zaczęła się ukazywać w odcinkach największa przygoda dwóch kumpli czyli "Kajko i Koko w Kosmosie".
Przez kolejne cztery lata Christa rozwijał tę historię w fascynującym stylu. Stwarzał kolejne planety, światy, bohaterów, nową technikę.

W pewnym momencie bohaterowie odwiedzają Oriona, planeta jest skażona po okresie przemysłowym, a cała ludność mieszka pod ziemią. Orionidami rządzi nieomylny Supermózg Elektroniczny, wspierany przez armię robotów i komputerów.
Najbardziej utkwił mi w pamięci system szkolnictwa. Dzieci nie uczyły się konkretnej wiedzy, a jedynie korzystania z dostępu do wiedzy nieograniczonej, jaką przechowywał w swoich bankach pamięci Supermózg. Zamiast wykuwać na pamięć daty i tabelki, uczyły się, jak dotrzeć do konkretnych wiadomości w momencie, gdy będą im one potrzebne.



A teraz zastanówcie się. Czy właśnie nie znaleźliśmy się w podobnej sytuacji? Mamy do dyspozycji cały Internet. Ilości informacji tak gigantyczne, że jeden człowiek nie ma szans, by wszystko ogarnąć. Potrzebujemy do tego czegoś, co pozwoli nam dotrzeć do potrzebnych danych. Wiecie już, o czym myślę? Tak, o firmie na G. Chłopaki chyba też czytali kiedyś ten komiks i stwierdzili, że to jest coś, na czym da się zbić fortunę. I zaczęli tworzyć narzędzia ułatwiające dostęp do wiedzy.

Skąd takie przemyślenia? Znalazłem na mojego ajfona nowy program o nazwie Tłumacz. Jak wskazuje nazwa, program z firmy na G, służy do tłumaczenia. No niby nic nowego. Ale za to robi to fajnie i dobrze. Zwykle robi to dobrze. Najciekawsze jest, że zamiast wklepywać tekst, wystarczy mu to powiedzieć.  A on połączy się z Supermózgiem G, domyśli się co powiedzieliśmy i następnie przetłumaczy  nam to na polski. Albo na masę innych języków. I na koniec jeszcze sam wymówi przetłumaczony tekst.

Tylko czasem wychodzi mu to trochę gorzej, ale pomyślcie, jak mogłaby wyglądać rozmowa z nowo poznanym Chińczykiem w klubie, gdyby użyć takiego tłumacza i wiedząc, że co chwilę będzie coś przekręcał? Mogłoby być ciekawie :)

I pamiętajcie, Kajko i Koko korzystali z tej techniki pierwsi :)


Powiedziałem: Tylko język angielski, czy też znasz inne języki? A tak usłyszał wielki G

Komentarze

gumiber pisze…
Dzisiaj robi jeszcze błędy, jutro będzie lepszy, pojutrze perfekcyjny :)
Artur Nyk pisze…
I tak uważam, że działa bardzo fajnie, wystarczy wolniej mówić.

Popularne posty z tego bloga

Test nieobiektywny czyli MacBook Pro Retina czyli gruby kontra chudy

Dawno już nie robiłem porządnego testu i postanowiłem to dzisiaj nadrobić. A okazja jest wyjątkowa, bo na moje biurko zawitał najnowszy MacBook Pro Retina. Nie ma w sieci jeszcze zbyt wielu testów, a zwłaszcza zrobionych pod kątem wykorzystania go w fotografii. Nie znajdziecie więc tu żadnych benchmarków i wykresów, a tylko mój prywatny test tego, co dla mnie, jako fotografa, najważniejsze. 1. Dlaczego Retina Gosia, która obrabia moje zdjęcia, pracuje w studio na Mac Pro 1.1, który swoje lata już ma albo w domu na MacBooku Pro sprzed ery unibody. Ten ostatni domagał się już wymiany od jakiegoś czasu i  czekaliśmy od kilku miesięcy na zapowiadaną nowość. Bez względu, co by Apple pokazał, miał to być najnowszy i silny komp, tak, aby mógł sprawnie pracować przez kolejne 3-4 lata. Po premierze byłem zachwycony Retiną i niską wagą nowego Maka. Gorzej było z ceną. 10.200 zł za podstawowy model, wyglądało na cenę z kosmosu. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy jednak nie kupić modelu z poprze

O fotografowaniu samochodów czyli wielka ściema

W fotografii coraz mniej rzeczy jest takimi, jakimi się wydają... Na przykład fotografie samochodów. Kiedyś, jeśli na zdjęciu samochód był w ruchu to praktycznie na 100% wiadomo było, że fotograf rzeczywiście zrobił to zdjęcie w trakcie jazdy. A dzisiaj w fotografii reklamowej  pewne jest co innego. Pewne jest, że na pewno tak to nie wyglądało w rzeczywistości... W tym tygodniu robiłem sesję z mojego trochę już zapomnianego cyklu: Kobiety za kierownicą. Nadmiar pracy w ostatnich miesiącach oraz problemy w pogodą, nie pozwoliły mi na wcześniejszą kontynuację. Ale skoro w listopadzie mamy prawie wiosenne słońce, to trzeba było się brać do pracy. W planie miałem dwa zdjęcia w kabriolecie, jedno w ciągu dnia, drugie w nocy. Założeniem sesji jest pokazanie rzeczy, które kobiety nie powinny robić w trakcie jazdy, a że czasami im się zdarza to już inna sprawa... Ale skoro nie powinny, to nie mogłem od nich wymagać, by robiły to naprawdę. Od początku wiedziałem, że w związku z tym wszystki

Kalendarz Ascomp 2016

Lubię wyzwania. Gdy dowiedziałem się, że klientowi zależy, by zdjęcia do nowego kalendarza zrobić w tym samym miejscu co ostatnio, pomyślałem sobie, że lekko nie będzie. Już za pierwszym razem, sesja tam bardzo trudna, a teraz na dodatek musiałem podnieść sobie poprzeczkę, bo nowy kalendarz nie mógł być podobny do poprzedniego. Miejscem tym bowiem, znowu miała być serwerownia. Nie wiem ilu z was miało okazję zwiedzić serwerownie, ale zakładam, że raczej nie jest to powszechne doświadczenie. Tym, którzy nie mieli tego szczęścia, by zobaczyć serwerowni od środka, postaram się trochę przybliżyć warunki w jakich pracowaliśmy. Wyobraźcie sobie budynek strzeżony jak twierdza. Wysokie płoty, strażnicy, alarmy, wszystkie drzwi z zamkami, śluzy, setki kamer itd. Pomieszczenia z serwerami mają tylko wąskie korytarze pomiędzy szafami. Gdy czasem zdarzyło się, że były to korytarze o szerokości dwóch metrów, to miałem powód do świętowania. W korytarzach na zmianę wieje, albo bardzo zimne, albo