Przejdź do głównej zawartości

Złoty środek

"Ja w ogóle nie chodzę do kina, a szczególnie nie lubię chodzić na filmy polskie, nudzi mnie to po prostu".
Po ponad 40 latach, to zdanie z Rejsu jest ciągle aktualne. Miałem dzisiaj dosyć marną przyjemność obejrzenia polskiej komedii "Złoty środek". Chociaż z założenia nie oglądam polskich nowych filmów, to tym razem dałem się skusić dzięki długiej liście dobrych polskich aktorów.

Pominę już historię, którą opowiada film i jawne nawiązania do "Zmienników". To jeszcze nie jest takie złe. Gra aktorów też ujdzie. Ale montaż, światło i zdjęcia.....

Dlaczego ciągle to jest na tak słabym poziomie? Wcześniej akurat oglądałem "Zmienników". Film z 1986 roku, gdy były problemy z wszystkim, z każdym sprzętem. A jednak na tle zachodnich produkcji z tamtych lat, nie było tak dużej różnicy, jak teraz. Teraz to już się robi przepaść czasami. O co chodzi? O sprzęt, czy umiejętności? Sądzę, że o umiejętności. Ale jeżeli kiedyś polskie kino było na bardzo dobrym poziomie, to co się stało?
Nie ja jeden zadaję to pytanie i nie sądzę, bym znalazł na nie odpowiedź.

Jeżeli znacie polskie filmy, które mogą zatrzeć to moje fatalne wrażenie, to podpowiedzcie mi, chętnie obejrzę. Może mam tylko takiego pecha i trafiam na najgorsze produkcje?
I pomyśleć, że bracia Czesi potrafią zrobić takie np. "Młode wino". Takie młode wino może powinni nalewać każdemu, kto wchodzi do kina, by obejrzeć polski film?

Komentarze

Keek pisze…
"Wesele" i "Dom Zly"
pannanikt pisze…
i "Rewers"
Artur Nyk pisze…
Wesele widziałem, całkiem przyzwoity :)
Andrzej pisze…
"Sala samobójców" - film zrobiony tak, że gdyby nie mówili po polsku to bym się nie zorientował, że u nas zrobiony. Absolutny fenomen jak dla mnie.
Rafał B pisze…
proszę się nie śmiać: "W pustyni i w puszczy" z 2001; ładnie oświetlony, bardzo plastyczna kamera (te bokehy) oraz ładnie ustawiane sceny; obejrzałem chyba tylko z 15 min, ale optycznie bardzo miły dla oka - taki (powiem jako laik) amerykański

Popularne posty z tego bloga

Jestem za głupi czyli o sztuce nowoczesnej raz jeszcze...

Wracam powoli do normalnego trybu pisania codziennie.... mam nadzieję:) Rozleniwiłem się ostatnio, to fakt, za to spędzałem czas bardzo przyjemnie :) Jednym z efektów była wizyta w MOCAKu, czyli Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie . Miałem od dawna wielką ochotę zobaczyć to muzeum, głównie z powodów architektonicznych. I rzeczywiście, muzeum zachwyca. Nie ma tu mowy, byśmy mogli mieć kompleksy w porównaniu z innymi muzeami tego typu na świecie. Mimo swojego ogromu, budynek jest bardzo kameralny. Czysta forma architektoniczna pozwala na ekspozycje każdej możliwej formy sztuki.

Aperture vs Lightroom czyli test nieobiektywny

Przy okazji jednego z ostatnich postów na temat Aperture, jeden z czytelników o pseudonimie Kashiash, spytał, co zyska przechodząc z Lightrooma na Aperture. Uznałem, że to bardzo dobre pytanie, co najmniej tak samo ważne jak to, czy lepszy jest Canon czy Nikon. Wy oczywiście wiecie, co ja o tym sądzę :) Aby podejść do tematu solidnie, ściągnąłem trial Lightrooma, by zobaczyć, co się pojawiło nowego w czwartej wersji. Przyznaję się, że nie poświęciłem kilkunastu godzin na dogłębne poznanie wszystkich funkcji i mogę się mylić co do szczegółów. Aby było łatwo porównać oba programy, stworzyłem katalog z trzydziestoma zdjęciami i wgrałem do każdego z programów. Nie będzie to kompletny test, a raczej skupienie się na istotnych różnicach. Nie miejcie wątpliwości, że wychodzę z założenia o wyższości Ap, gdybym tak nie uważał, to nie używałbym go :) Postarałem się jednak znaleźć też wszystkie pozytywne cechy Lr. Ponieważ nie pracuję na nim, mogłem o czymś nie wiedzieć i przez to pominąć jak

Spytaj Artura czyli biblioteki Aperture

Igi pytał się mnie już jakiś czas temu o synchronizację bibliotek w Aperture. Co jak co, ale o tym programie to lubię opowiadać :) Zacznę od początku. Zdjęcia w Aperture można przechowywać albo w bibliotece programu, albo w aktualnym układzie katalogów.  Dla zdecydowanej większości nowych użytkowników programu, pozostawienie zdjęć w ich dotychczasowych lokalizacjach wydaje się rozsądnym rozwiązaniem. Ja też oczywiście właśnie tak na początku zrobiłem. Myśl, że mógłbym wrzucić swoje bezcenne fotografie do jakiejś tajemniczej biblioteki, wydawała się zbyt szalona. Nie miałem jeszcze zaufania do Aperture i byłem przyzwyczajony by mieć dostęp do zdjęć z poziomu systemu.  Wrzuciłem więc wszystkie zdjęcia do Aperture, ale fizycznie zostawiłem w katalogach gdzie były do tej pory. Aperture po pierwszym uruchomieniu zawsze tworzy swoją bibliotekę gdzie są wszystkie możliwe informacje o zdjęciu, ustawienia, miniaturki, podglądy (jpgi o rozmiarach, które sami ustalamy). Na początku w