Przejdź do głównej zawartości

Maniana czyli praca może poczekać

A co robimy, jak nie fotografujemy? Jemy i pijemy.
Najpierw oczywiście kaaawaa :) Z mleczkiem :) Kawa w studio fotograficznym to podstawa. Pierwszą rzeczą, jakiej musi się nauczyć każdy asystent, są meandry obsługi ekspresu do kawy. Potem dopiero poznaje obsługę lamp.

Jak już wypijemy kawę i zużyjemy już wszystkie argumenty, by jeszcze trochę móc poleniuchować, to wreszcie myślimy o... nie, nie o pracy. Myślimy o tym, gdzie pójdziemy na obiad. Trochę nam w tych rozmyślaniach przeszkadza fakt, że coś tam trzeba zrobić, jakieś zdjęcie, czy obróbkę albo maila napisać.
Dajemy sobie jakoś z tym radę i gdy nastanie odpowiednia pora, wychodzimy wreszcie ze studia i idziemy jeść :)

Generalnie wybór miejsca na obiad jest następujący: idziemy do Maniany, czy gdzieś indziej? Maniana to knajpa idealna dla fotografów z bardzo prostego powodu, cokolwiek tam podają, to nadaje się do fotografowania. Ostatnio już nie mogłem się pohamować i musiałem zrobić fotę ajfonem:


Tarta z kozim serem, dżemem i rukolą.... Gdyby jeszcze porcja była większa to już byłoby idealnie.

A gdy wracamy po obiedzie do studia, to oczywiście najpierw kaawaa :) No, czasem jeszcze z ciasteczkiem. I potem już nie ma wyjścia, trzeba pracować. 
Teraz już rozumiecie, dlaczego fotografowanie to taki długi i czasochłonny proces :)

Komentarze

Wszystko z korzyścią dla zdjęć :)
Artur Nyk pisze…
No właśnie, bo to przecież tylko o dobre zdjęcia chodzi :)

Popularne posty z tego bloga

Test nieobiektywny czyli MacBook Pro Retina czyli gruby kontra chudy

Dawno już nie robiłem porządnego testu i postanowiłem to dzisiaj nadrobić. A okazja jest wyjątkowa, bo na moje biurko zawitał najnowszy MacBook Pro Retina. Nie ma w sieci jeszcze zbyt wielu testów, a zwłaszcza zrobionych pod kątem wykorzystania go w fotografii. Nie znajdziecie więc tu żadnych benchmarków i wykresów, a tylko mój prywatny test tego, co dla mnie, jako fotografa, najważniejsze. 1. Dlaczego Retina Gosia, która obrabia moje zdjęcia, pracuje w studio na Mac Pro 1.1, który swoje lata już ma albo w domu na MacBooku Pro sprzed ery unibody. Ten ostatni domagał się już wymiany od jakiegoś czasu i  czekaliśmy od kilku miesięcy na zapowiadaną nowość. Bez względu, co by Apple pokazał, miał to być najnowszy i silny komp, tak, aby mógł sprawnie pracować przez kolejne 3-4 lata. Po premierze byłem zachwycony Retiną i niską wagą nowego Maka. Gorzej było z ceną. 10.200 zł za podstawowy model, wyglądało na cenę z kosmosu. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy jednak nie kupić modelu z poprze

O fotografowaniu samochodów czyli wielka ściema

W fotografii coraz mniej rzeczy jest takimi, jakimi się wydają... Na przykład fotografie samochodów. Kiedyś, jeśli na zdjęciu samochód był w ruchu to praktycznie na 100% wiadomo było, że fotograf rzeczywiście zrobił to zdjęcie w trakcie jazdy. A dzisiaj w fotografii reklamowej  pewne jest co innego. Pewne jest, że na pewno tak to nie wyglądało w rzeczywistości... W tym tygodniu robiłem sesję z mojego trochę już zapomnianego cyklu: Kobiety za kierownicą. Nadmiar pracy w ostatnich miesiącach oraz problemy w pogodą, nie pozwoliły mi na wcześniejszą kontynuację. Ale skoro w listopadzie mamy prawie wiosenne słońce, to trzeba było się brać do pracy. W planie miałem dwa zdjęcia w kabriolecie, jedno w ciągu dnia, drugie w nocy. Założeniem sesji jest pokazanie rzeczy, które kobiety nie powinny robić w trakcie jazdy, a że czasami im się zdarza to już inna sprawa... Ale skoro nie powinny, to nie mogłem od nich wymagać, by robiły to naprawdę. Od początku wiedziałem, że w związku z tym wszystki

Kalendarz Ascomp 2016

Lubię wyzwania. Gdy dowiedziałem się, że klientowi zależy, by zdjęcia do nowego kalendarza zrobić w tym samym miejscu co ostatnio, pomyślałem sobie, że lekko nie będzie. Już za pierwszym razem, sesja tam bardzo trudna, a teraz na dodatek musiałem podnieść sobie poprzeczkę, bo nowy kalendarz nie mógł być podobny do poprzedniego. Miejscem tym bowiem, znowu miała być serwerownia. Nie wiem ilu z was miało okazję zwiedzić serwerownie, ale zakładam, że raczej nie jest to powszechne doświadczenie. Tym, którzy nie mieli tego szczęścia, by zobaczyć serwerowni od środka, postaram się trochę przybliżyć warunki w jakich pracowaliśmy. Wyobraźcie sobie budynek strzeżony jak twierdza. Wysokie płoty, strażnicy, alarmy, wszystkie drzwi z zamkami, śluzy, setki kamer itd. Pomieszczenia z serwerami mają tylko wąskie korytarze pomiędzy szafami. Gdy czasem zdarzyło się, że były to korytarze o szerokości dwóch metrów, to miałem powód do świętowania. W korytarzach na zmianę wieje, albo bardzo zimne, albo