Przejdź do głównej zawartości

Jak to zrobiłem czyli dziewczyna na weekend

Niby wiosna, a jakoś zimno, więc postanowiłem choć w myślach powrócić do gorętszych klimatów.
To zlecenie było miłe. Był to mój pierwszy 12-stronicowy kalendarz z aktami.  Zgodnie z zasadą: "Szybko, tanio, dobrze - wybierz dwa", postanowiłem, że spieszyć się nie będę i zaplanowałem sesje na cały tydzień.

Nasz dzień pracy wyglądał następująco: skoro świt o 9:00 śniadanie, potem kaawaa w ogrodzie, bez pośpiechu. Ten przywilej nie dotyczył dziewczyn, Maja już musiała brać się za malowanie Magdy.
Po kawie, ustawiałem światła z Patrykiem i zabierałem się za lekturę jakiejś książki, przy kawie oczywiście. Tak nam zwykle schodziło do obiadu. Czasem zdążyliśmy zrobić próbę światła i pozy. Spokojnie jedliśmy obiad (potem kaawaa...) i robiliśmy pierwsze zdjęcie. Maja robiła kilka zmian w makijażu i robiliśmy drugie zdjęcie. W samą porę, bo był już czas na kolację.
Tak powinna wyglądać każda sesja.





W tym konkretnym zdjęciu największym problemem było dokładne trafienie w odpowiednie światło. Przez kilka dni obserwowałem, jak układają się cienie drzew i światło, by ustalić godzinę najlepszą do zrobienia zdjęcia. Drugim problem była fontanna. Ta docelowa jeszcze nie była zamontowana i musieliśmy mocno kombinować z kilkoma innymi, aż uzyskaliśmy akceptowalny efekt. Magdzie też nie było łatwo leżeć na wąskim i okrągłym murku, cały czas musiała jedną ręką trzymać się, by nie spaść do wody.
Od strony aparatu doświetliłem cienie dużym softem. Mogłem zrobić to też ekranem, ale łatwiej było użyć mi lampy, gdzie mogłem precyzyjnie ustawić taką moc, jakiej potrzebowałem.
Samo fotografowanie trwało bardzo krótko, bo wszystkie elementy fotografii miałem już wcześniej przemyślane i ustalone.

Dzisiaj, gdy oglądam tę fotografię, widzę dwie rzeczy, które bym poprawił. Pierwsza to oczywiście fontanna. Strumień wody wyraźnie wylatuje zza kamienia i to można poprawić.
Druga sprawa to włosy Magdy. Nie do końca podoba mi się, jak są ułożone, jest w tym trochę chaosu.
O ile fontanna od dawna mi przeszkadza, to kwestię włosów dopiero dzisiaj zauważyłem. Widocznie do tej pory koncentrowałem się na innych elementach obrazu :)


ps. Pałac w Jedlince koło Wałbrzycha, gdzie robiliśmy sesję, warto odwiedzić. Jak ocenili te fotografie krytycy, możecie przeczytać tutaj.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Test nieobiektywny czyli MacBook Pro Retina czyli gruby kontra chudy

Dawno już nie robiłem porządnego testu i postanowiłem to dzisiaj nadrobić. A okazja jest wyjątkowa, bo na moje biurko zawitał najnowszy MacBook Pro Retina. Nie ma w sieci jeszcze zbyt wielu testów, a zwłaszcza zrobionych pod kątem wykorzystania go w fotografii. Nie znajdziecie więc tu żadnych benchmarków i wykresów, a tylko mój prywatny test tego, co dla mnie, jako fotografa, najważniejsze. 1. Dlaczego Retina Gosia, która obrabia moje zdjęcia, pracuje w studio na Mac Pro 1.1, który swoje lata już ma albo w domu na MacBooku Pro sprzed ery unibody. Ten ostatni domagał się już wymiany od jakiegoś czasu i  czekaliśmy od kilku miesięcy na zapowiadaną nowość. Bez względu, co by Apple pokazał, miał to być najnowszy i silny komp, tak, aby mógł sprawnie pracować przez kolejne 3-4 lata. Po premierze byłem zachwycony Retiną i niską wagą nowego Maka. Gorzej było z ceną. 10.200 zł za podstawowy model, wyglądało na cenę z kosmosu. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy jednak nie kupić modelu z poprze

O fotografowaniu samochodów czyli wielka ściema

W fotografii coraz mniej rzeczy jest takimi, jakimi się wydają... Na przykład fotografie samochodów. Kiedyś, jeśli na zdjęciu samochód był w ruchu to praktycznie na 100% wiadomo było, że fotograf rzeczywiście zrobił to zdjęcie w trakcie jazdy. A dzisiaj w fotografii reklamowej  pewne jest co innego. Pewne jest, że na pewno tak to nie wyglądało w rzeczywistości... W tym tygodniu robiłem sesję z mojego trochę już zapomnianego cyklu: Kobiety za kierownicą. Nadmiar pracy w ostatnich miesiącach oraz problemy w pogodą, nie pozwoliły mi na wcześniejszą kontynuację. Ale skoro w listopadzie mamy prawie wiosenne słońce, to trzeba było się brać do pracy. W planie miałem dwa zdjęcia w kabriolecie, jedno w ciągu dnia, drugie w nocy. Założeniem sesji jest pokazanie rzeczy, które kobiety nie powinny robić w trakcie jazdy, a że czasami im się zdarza to już inna sprawa... Ale skoro nie powinny, to nie mogłem od nich wymagać, by robiły to naprawdę. Od początku wiedziałem, że w związku z tym wszystki

Kalendarz Ascomp 2016

Lubię wyzwania. Gdy dowiedziałem się, że klientowi zależy, by zdjęcia do nowego kalendarza zrobić w tym samym miejscu co ostatnio, pomyślałem sobie, że lekko nie będzie. Już za pierwszym razem, sesja tam bardzo trudna, a teraz na dodatek musiałem podnieść sobie poprzeczkę, bo nowy kalendarz nie mógł być podobny do poprzedniego. Miejscem tym bowiem, znowu miała być serwerownia. Nie wiem ilu z was miało okazję zwiedzić serwerownie, ale zakładam, że raczej nie jest to powszechne doświadczenie. Tym, którzy nie mieli tego szczęścia, by zobaczyć serwerowni od środka, postaram się trochę przybliżyć warunki w jakich pracowaliśmy. Wyobraźcie sobie budynek strzeżony jak twierdza. Wysokie płoty, strażnicy, alarmy, wszystkie drzwi z zamkami, śluzy, setki kamer itd. Pomieszczenia z serwerami mają tylko wąskie korytarze pomiędzy szafami. Gdy czasem zdarzyło się, że były to korytarze o szerokości dwóch metrów, to miałem powód do świętowania. W korytarzach na zmianę wieje, albo bardzo zimne, albo