Przejdź do głównej zawartości

Test Nieobiektywny czyli Canon kontra Nikon

Dzisiaj będę porównywał dwa konkurencyjne aparaty z najwyższej półki. Chcę opisać tylko to, co je różni. Jeżeli jeszcze macie wątpliwości to powiem jasno, wygra Canon.

Mnóstwo  ludzi pyta się mnie, jaki aparat powinni kupić. A to jest błąd, bo nie potrafię być obiektywny. Od dwudziestu lat pracuję na Canonie i nie wyobrażam sobie, bym mógł zamienić go na nic innego, a zwłaszcza Nikona. I wcale nie uważam, by Nikony były złymi aparatami. Uważam, że są okropne dla każdego, kto przyzwyczai się do Canona.


Ale po kolei. Na co dzień pracuję na Canonie 1Ds MkIII. Znam ten aparat od podszewki. Wiem już, kiedy działa znakomicie, a kiedy zawodzi. Niedawno postanowiliśmy się z Sebą zamienić aparatami i w ten sposób zrobiłem dwie sesje jego Nikonem D3x.
Moje pierwsze wrażenie było dobre, D3x jest solidny i ciężki. Drugie wrażenie nie było już takie dobre, bo postanowiłem włączyć aparat. Włączyć jeszcze umiałem, ale zmiana każdego innego ustawienia rozpoczęła moją nieustającą irytację. W Canonie jest mniej przycisków i są w jasny sposób uporządkowane. W Nikonie przyciski są w różnych miejscach i kształtach i znalezienie czegokolwiek trwa lata. Nigdy też nie lubiłem sposobu, w jaki wyświetlane są informacje na displeju. Dla mnie są po prostu nieczytelne. Całkiem kretyński jest też licznik, a raczej dwa liczniki. Jeden pokazuje liczbę zdjęć zrobionych, a drugi, ile jeszcze można zrobić na karcie. Niby fajnie, ale idąc dalej tym tropem, równie dobrze można by jeszcze pokazać, ile zdjęć aparat zrobił od początku roku. Może ktoś byłby tym zainteresowany, ale na pewno nie ja. Ten licznik naraził mi się bardzo, bo nagle w połowie sesji zamiast około dwustu zrobionych zdjęć, pokazał mi ZERO zrobionych zdjęć. Taka informacja w momencie gdy byliśmy już w kolejnej lokalizacji i ciężko by było powtórzyć zdjęcia, spowodowało zatrzymanie mojego serca na parę sekund. Na szczęście był to tylko wybryk licznika, bo zdjęcia na karcie były. Nie wiem co się stało, Seba też nie wiedział.

Ergonomia.
Wcześniej miałem Canona 5D i każda dłuższa sesja powodowała ból ręki. Teraz wiem, że powodem był brak gripu.  Jedynka, chociaż dwa razy cięższa, leży w ręce genialnie. Zamiast paska na szyję, mam założony krótki pasek na nadgarstek. Mogę cały dzień trzymać tak aparat i ręka jakoś wytrzymuje. Nikon pod tym względem jest w miarę OK, ale moja ręka wyraźnie nie jest do niego stworzona. Nie jest tak wygodnie.

Wizjer
Długo kombinowałem, jak by tu przyczepić się do Nikona, ale niestety nie mogę. W obu aparatach wizjery są świetne.

Wyświetlacz
Nikon ma znakomity, można bez trudu sprawdzić ostrość na zdjęciu. Canona wyświetlacz pomińmy, bo wstyd, by we flagowym modelu był wyświetlacz, na którym trzeba się domyślać, czy zdjęcie jest ostre. Mogę jedynie napisać na obronę Canona, że jest to znacznie starsza konstrukcja niż D3x i gdy pokazał się na rynku to wyprzedzał Nikona o lata świetlne. Przyznam niestety, że chciałbym mieć w Canonie taki wyświetlacz.

Autofokus
Mam wrażenie, że projektanci Canona i Nikona nigdy nie wyszli z laboratorium, a do sprawdzania sprzętu służyły im tylko tablice testowe. Czy nigdy nikt z nich nie próbował zrobić pionowego portretu? Chyba nie, bo wtedy zobaczyliby, że te pięćdziesiąt punktów ustawiania ostrości jest w złym miejscu. Mnie zawsze wychodzi, że najbardziej skrajny punkt mam na wysokości szyi, a chcę go mieć na oczach! Dlaczego te punkty nie mogą być na całości kadru, a są tylko w centrum kadru? Miałem nadzieję, że może w Nikonie będzie lepiej ale nie jest.

Bateria.
W Canonie 5D bateria była dosyć słaba, zwłaszcza, gdy aparat podłączony był do komputera. Musiałem mieć ich kilka by w miarę normalnie funkcjonować. Gdy zobaczyłem ile kosztuje bateria do 1Ds, to załamałem się. Niepotrzebnie. Nigdy jeszcze nie zbliżyłem się na sesji nawet do połowy rozładowania baterii. Normalne jest dla mnie zrobienie 1000 zdjęć i aparat dalej może zrobić następną sesję. W Nikonie było gorzej. Powiedzmy, drastycznie gorzej. Dostałem dwie baterie i pierwsza skończyła się po 50 zdjęciach!!! Druga po dwustu, pokazywała już tylko 50% naładowania. Najchętniej powiedziałbym, że to kolejna zła strona Nikona, ale raczej muszę przyznać, że coś było nie tak z bateriami, bo nie wierzę, by tak to normalnie wyglądało.

Jakość zdjęć
Pierwsza sesja była w plenerze i wnętrzach, zawsze z studyjnymi lampami. Nie zauważyłem, by  było gorzej albo lepiej niż na Canonie. Druga sesja była w studio. Tym razem mogłem już zrobić w tych samych warunkach i porównać. Nie znalazłem różnic. Dosyć powszechne są opinie o zupełnie odmiennym sposobie odwzorowania kolorów w obu markach. Zapewne jest to możliwe, gdyż każda firma ma swoje własne algorytmy. Ma to znaczenie zwłaszcza, gdy pracujemy na plikach jpg albo gdy wywołujemy zdjęcia w firmowym oprogramowaniu. Ja używam Aperture, robię wyłącznie RAWy i nie znalazłem różnic.

Ogólne
Nie rozumiem, dlaczego w Nikonie musi być wszystko na odwrót. Nawet zoomem kręcimy w drugą stronę. W Canonie pewnym problemem jest kółko na tylnej ściance. Można sobie przez przypadek przestawić parametry. Zdarzyło mi się to kilka razy. Ale Canon przynajmniej ma to kółko i dzięki niemu szybko można przestawiać parametry albo przeglądać zdjęcia. W Nikonie są w tym miejscu tylko przyciski i nie ma to nic wspólnego z wygodą. Choćby z tego powodu nie wybrałbym Nikona.

Podsumowanie.
I Canon i Nikon są genialnymi maszynami do zdjęć. Ale Nikon i ja pasujemy do siebie jak kibol z bejsbolem do tancerki operowej.
Jeżeli jesteście sympatykami Canona to oczywistym dla Was jest uznanie jego wyższości. Zwolennicy Nikona też będą stać na straży swoich przekonań. I bardzo dobrze. Ja zawsze się cieszę, kiedy Nikon wypuszcza nowy fajny aparat, bo wiem, że to zmusi Canona do zrobienia jeszcze lepszego.
Ale zawsze mówię, by zamiast zmieniać aparat na lepszy, lepiej po prostu nauczyć się robić dobre zdjęcia.


Bibliografia albo Aparatografia:

Aby mieć poziom odniesienia mojej krytyki, oto aparaty, na których do tej pory pracowałem lub je nawet posiadałem:

Canon  EOS 650
Canon EOS 100
Canon EOS 5
Canon EOS D30
Canon EOS 10D
Canon EOS 20D
Canon EOS 40D
Canon EOS 5D
Canon EOS 1Ds Mk III

Nikon D80
Nikon D200
Nikon D300
Nikon D3x

oczywiście Nikona nigdy nie miałem :)


Komentarze

gumiber pisze…
bardzo podoba mi się ostatnie zdanie :) pozdrawiam
Artur Nyk pisze…
dzięki :) dla wielu to bolesna prawda :)
gumiber pisze…
ja też chciałem zmieniać mojego canona (amatorska lustrzanka cyfrowa) na jakiegoś nowszego, ale zgodnie z tym co napisałeś (jeszcze nie wiedziałem, że tak napiszesz), zacząłem uczyć się robić (może nie od razu dobre) zdjęcia. Zamiast auto zacząłem używać mózgu ;) z pierwszych efektów byłem zadowolony, nawet bardzo, ale teraz już mi to nie wystarcza... bardziej poeksperymentowałbym z obiektywami :)
Artur Nyk pisze…
obiektywy to dobry kierunek, zwłaszcza stałki
gumiber pisze…
apropo tematu na myśl przyszły mi biedne babcie, które będą musiały przestawić się z listonosza na bankomaty :) Jedno jest pewne, człowiek szybko przyzwyczaja się do wygody i luksusów :) trochę gorzej to działa w druga stronę :)
Rafał B pisze…
Ja wiem, ze jesteś zawodowym fotografem i chyba zarabiasz rozsądnie, ale mogę zapytać, jak to było z kupnem tego 1Ds? Bo to okropnie drogi sprzęt. Ja wiem, można na niego zarobić, można wziąć na firmę (to nieco taniej), no ale co na to rodzina, że TAKĄ kasę wydaje się na sprzęt, a nie np. na żonę, wakacje, dziecko, nową kuchnię, czy nawet na lokatę. Jak to wygląda w rzeczywistości?
Artur Nyk pisze…
Aparat to moje podstawowe narzędzie pracy i gdy spędzasz z nim codziennie wiele godzin to nagle umiejscowienie guzików czy wygoda uchwytu urasta do rangi problemu o znaczeniu ogólnoświatowym :)
Nie mówiąc już o kwestii jakości obrazu, szybkości działania i przede wszystkim NIEZAWODNOŚCI. Zgadzam się, że cena jest koszmarna ale są raty bez oprocentowania w MM. A żony, dziecka i piekarnika w kuchni nadal nie mam :)
gumiber pisze…
Żona ma na imię 1Ds Mk III, dziwnym trafem model piekarnika jest taki sam :)
Artur Nyk pisze…
No i plusem jest to, że taką żonę można zawsze zamienić na nowszy model bez większych konsekwenscji :)
gumiber pisze…
i mieć ją na oku :)

Popularne posty z tego bloga

Jestem za głupi czyli o sztuce nowoczesnej raz jeszcze...

Wracam powoli do normalnego trybu pisania codziennie.... mam nadzieję:) Rozleniwiłem się ostatnio, to fakt, za to spędzałem czas bardzo przyjemnie :) Jednym z efektów była wizyta w MOCAKu, czyli Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie . Miałem od dawna wielką ochotę zobaczyć to muzeum, głównie z powodów architektonicznych. I rzeczywiście, muzeum zachwyca. Nie ma tu mowy, byśmy mogli mieć kompleksy w porównaniu z innymi muzeami tego typu na świecie. Mimo swojego ogromu, budynek jest bardzo kameralny. Czysta forma architektoniczna pozwala na ekspozycje każdej możliwej formy sztuki.

Aperture vs Lightroom czyli test nieobiektywny

Przy okazji jednego z ostatnich postów na temat Aperture, jeden z czytelników o pseudonimie Kashiash, spytał, co zyska przechodząc z Lightrooma na Aperture. Uznałem, że to bardzo dobre pytanie, co najmniej tak samo ważne jak to, czy lepszy jest Canon czy Nikon. Wy oczywiście wiecie, co ja o tym sądzę :) Aby podejść do tematu solidnie, ściągnąłem trial Lightrooma, by zobaczyć, co się pojawiło nowego w czwartej wersji. Przyznaję się, że nie poświęciłem kilkunastu godzin na dogłębne poznanie wszystkich funkcji i mogę się mylić co do szczegółów. Aby było łatwo porównać oba programy, stworzyłem katalog z trzydziestoma zdjęciami i wgrałem do każdego z programów. Nie będzie to kompletny test, a raczej skupienie się na istotnych różnicach. Nie miejcie wątpliwości, że wychodzę z założenia o wyższości Ap, gdybym tak nie uważał, to nie używałbym go :) Postarałem się jednak znaleźć też wszystkie pozytywne cechy Lr. Ponieważ nie pracuję na nim, mogłem o czymś nie wiedzieć i przez to pominąć jak

Spytaj Artura czyli biblioteki Aperture

Igi pytał się mnie już jakiś czas temu o synchronizację bibliotek w Aperture. Co jak co, ale o tym programie to lubię opowiadać :) Zacznę od początku. Zdjęcia w Aperture można przechowywać albo w bibliotece programu, albo w aktualnym układzie katalogów.  Dla zdecydowanej większości nowych użytkowników programu, pozostawienie zdjęć w ich dotychczasowych lokalizacjach wydaje się rozsądnym rozwiązaniem. Ja też oczywiście właśnie tak na początku zrobiłem. Myśl, że mógłbym wrzucić swoje bezcenne fotografie do jakiejś tajemniczej biblioteki, wydawała się zbyt szalona. Nie miałem jeszcze zaufania do Aperture i byłem przyzwyczajony by mieć dostęp do zdjęć z poziomu systemu.  Wrzuciłem więc wszystkie zdjęcia do Aperture, ale fizycznie zostawiłem w katalogach gdzie były do tej pory. Aperture po pierwszym uruchomieniu zawsze tworzy swoją bibliotekę gdzie są wszystkie możliwe informacje o zdjęciu, ustawienia, miniaturki, podglądy (jpgi o rozmiarach, które sami ustalamy). Na początku w