Przejdź do głównej zawartości

Umarłem ze śmiechu czyli pozdrowienia dla grafików

Właśnie skończyło się głosowanie na blog roku. Dostałem całe mnóstwo głosów czyli coś około 6, a może trochę więcej. Precyzyjny mechanizm strony pokazywał, że głosowało na mnie więcej niż 6, a mniej niż 50 osób, po czym teraz już nic nie mogę zobaczyć.

Pogrzebałem trochę w wynikach i znalazłem blog o ciężkim losie grafików. Gdy zacząłem czytać krótkie komiksowe historyjki, umierałem ze śmiechu. Humor jest oczywiście dosyć hermetyczny, ale dla każdego, kto miał kontakt z agencjami i grafikami, będzie zrozumiały. Mam wielu bardzo dobrych znajomych grafików, operatorów, a nawet accountów i te wszystkie historyjki doskonale opisują rzeczywistość agencyjną.
A wszystko to znajdziecie na blogu Zucha, który dostał najwięcej głosów w kategorii Foto, Video, Komiks. Polecam, ale uważajcie, bo ten komiks wciąga :)

Oto kilka historyjek, które rozłożyły mnie na łopatki:










Jaka szkoda, że o fotografach nikt u nas nie robi komiksu. Kiedyś na Fotopolisie był świetny o fotografach-kaczkach, ale potem chyba cenzura go zdjęła :)



I jeszcze film, który też tam znalazłem. Boski. Dziwne, bo bohater bardzo przypomina mojego znajomego, Krzyś jak żywy :)
No dobra, to po kawce!

Komentarze

Andrzej pisze…
Kurde... skąd ja to znam :/ Szczególnie ten film jakiś taki... z życia wzięty :P
gumiber pisze…
bułki z serem, mniam :)
Artur Nyk pisze…
O właśnie ten :)
Zjadłbym teraz taką bułkę z serem ale nie mam to zrobię sobie kawę :)

Popularne posty z tego bloga

Test nieobiektywny czyli MacBook Pro Retina czyli gruby kontra chudy

Dawno już nie robiłem porządnego testu i postanowiłem to dzisiaj nadrobić. A okazja jest wyjątkowa, bo na moje biurko zawitał najnowszy MacBook Pro Retina. Nie ma w sieci jeszcze zbyt wielu testów, a zwłaszcza zrobionych pod kątem wykorzystania go w fotografii. Nie znajdziecie więc tu żadnych benchmarków i wykresów, a tylko mój prywatny test tego, co dla mnie, jako fotografa, najważniejsze. 1. Dlaczego Retina Gosia, która obrabia moje zdjęcia, pracuje w studio na Mac Pro 1.1, który swoje lata już ma albo w domu na MacBooku Pro sprzed ery unibody. Ten ostatni domagał się już wymiany od jakiegoś czasu i  czekaliśmy od kilku miesięcy na zapowiadaną nowość. Bez względu, co by Apple pokazał, miał to być najnowszy i silny komp, tak, aby mógł sprawnie pracować przez kolejne 3-4 lata. Po premierze byłem zachwycony Retiną i niską wagą nowego Maka. Gorzej było z ceną. 10.200 zł za podstawowy model, wyglądało na cenę z kosmosu. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy jednak nie kupić modelu z poprze

O fotografowaniu samochodów czyli wielka ściema

W fotografii coraz mniej rzeczy jest takimi, jakimi się wydają... Na przykład fotografie samochodów. Kiedyś, jeśli na zdjęciu samochód był w ruchu to praktycznie na 100% wiadomo było, że fotograf rzeczywiście zrobił to zdjęcie w trakcie jazdy. A dzisiaj w fotografii reklamowej  pewne jest co innego. Pewne jest, że na pewno tak to nie wyglądało w rzeczywistości... W tym tygodniu robiłem sesję z mojego trochę już zapomnianego cyklu: Kobiety za kierownicą. Nadmiar pracy w ostatnich miesiącach oraz problemy w pogodą, nie pozwoliły mi na wcześniejszą kontynuację. Ale skoro w listopadzie mamy prawie wiosenne słońce, to trzeba było się brać do pracy. W planie miałem dwa zdjęcia w kabriolecie, jedno w ciągu dnia, drugie w nocy. Założeniem sesji jest pokazanie rzeczy, które kobiety nie powinny robić w trakcie jazdy, a że czasami im się zdarza to już inna sprawa... Ale skoro nie powinny, to nie mogłem od nich wymagać, by robiły to naprawdę. Od początku wiedziałem, że w związku z tym wszystki

Kalendarz Ascomp 2016

Lubię wyzwania. Gdy dowiedziałem się, że klientowi zależy, by zdjęcia do nowego kalendarza zrobić w tym samym miejscu co ostatnio, pomyślałem sobie, że lekko nie będzie. Już za pierwszym razem, sesja tam bardzo trudna, a teraz na dodatek musiałem podnieść sobie poprzeczkę, bo nowy kalendarz nie mógł być podobny do poprzedniego. Miejscem tym bowiem, znowu miała być serwerownia. Nie wiem ilu z was miało okazję zwiedzić serwerownie, ale zakładam, że raczej nie jest to powszechne doświadczenie. Tym, którzy nie mieli tego szczęścia, by zobaczyć serwerowni od środka, postaram się trochę przybliżyć warunki w jakich pracowaliśmy. Wyobraźcie sobie budynek strzeżony jak twierdza. Wysokie płoty, strażnicy, alarmy, wszystkie drzwi z zamkami, śluzy, setki kamer itd. Pomieszczenia z serwerami mają tylko wąskie korytarze pomiędzy szafami. Gdy czasem zdarzyło się, że były to korytarze o szerokości dwóch metrów, to miałem powód do świętowania. W korytarzach na zmianę wieje, albo bardzo zimne, albo