Przejdź do głównej zawartości

No to po kielichu....

Od dzieciństwa wyrastałem otoczony architekturą modernistyczną. Codziennie mama odprowadzała mnie do przedszkola mieszczącego się w modernistycznej willi, w takiej też dzielnicy. I chociaż niespecjalnie lubiłem tam chodzić, to zamiłowanie do tej architektury pozostało mi do dzisiaj.

Nie robią na mnie tak dużego wrażenia nawet najpiękniejsze wyremontowane secesyjne kamienice Katowic. A proste, ponadczasowe bryły domów z okresu międzywojennego, zachwycają mnie cały czas. Nawet te brudne i jeszcze czekające na remont. Do Katowic przyjeżdżają architekci z całego świata, by podziwiać nasze wille i domy. Jednak większość ludzi, którzy tu żyją, nie zdaje sobie sprawy z unikalności tej architektury. To widać zresztą po domach, jakie sobie budują. Wymarzonym ideałem ciągle są kolumny przed wejściem, skośny dach o dużej ilości załamań  i złote szprosy w oknach. No ale skąd mają wiedzieć co jest wartościowe, a co pospolite? Brak edukacji w tym zakresie od dziesiątek lat, daje takie efekty.

Dlatego boli mnie, gdy w kamienicy wymieniają piękne drewniane drzwi na białe aluminiowe. Czyste barbarzyństwo.
Jednak jest ono niczym w porównaniu do tego, co właśnie się stało. Zburzono nasz katowicki dworzec. Zburzono unikalne na skalę światową betonowe kielichy, by postawić kolejne centrum handlowe z funkcją dworca. Od wielu miesięcy trwała batalia o obronę kielichów, włączyło się do niej wielu polskich i zagranicznych architektów, osób znanych i nieznanych. Jeżeli chcecie o tym poczytać, zobaczcie profil Brutala z Katowic na FB.

Pamiętam dworzec z dawnych lat, gdy nie było w środku okropnych budek, kiosków, straganów, kiepskich reklam i gór śmieci. Narastało to wszystko przez dwadzieścia lat, zmieniając przestronną halę w ciasne, jarmarczne śmietnisko.
Nawet nie dziwię się ludziom, którzy popierali zburzenie dworca, bo zapomnieli pewnie, jak naprawdę wyglądał. A wystarczyło tylko wyrzucić pokraczne budki i wszystko porządnie umyć. Dokładnie tak, jak na dworcu w Warszawie, który odzyskał dawny blask.

Teraz zostały nam już tylko wspomnienia i nadzieja, że developer dotrzyma słowa i odtworzy to, co zburzył. Chociaż nie za bardzo rozumiem, dlaczego miałby to zrobić, przecież łatwiej byłoby nie burzyć.

Na profilu Jadwigi Kocur na FB znalazłem zdjęcia, jak dworzec wyglądał w trakcie budowy.


Te palmy jeszcze trochę pamiętam

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Test nieobiektywny czyli MacBook Pro Retina czyli gruby kontra chudy

Dawno już nie robiłem porządnego testu i postanowiłem to dzisiaj nadrobić. A okazja jest wyjątkowa, bo na moje biurko zawitał najnowszy MacBook Pro Retina. Nie ma w sieci jeszcze zbyt wielu testów, a zwłaszcza zrobionych pod kątem wykorzystania go w fotografii. Nie znajdziecie więc tu żadnych benchmarków i wykresów, a tylko mój prywatny test tego, co dla mnie, jako fotografa, najważniejsze. 1. Dlaczego Retina Gosia, która obrabia moje zdjęcia, pracuje w studio na Mac Pro 1.1, który swoje lata już ma albo w domu na MacBooku Pro sprzed ery unibody. Ten ostatni domagał się już wymiany od jakiegoś czasu i  czekaliśmy od kilku miesięcy na zapowiadaną nowość. Bez względu, co by Apple pokazał, miał to być najnowszy i silny komp, tak, aby mógł sprawnie pracować przez kolejne 3-4 lata. Po premierze byłem zachwycony Retiną i niską wagą nowego Maka. Gorzej było z ceną. 10.200 zł za podstawowy model, wyglądało na cenę z kosmosu. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy jednak nie kupić modelu z poprze

O fotografowaniu samochodów czyli wielka ściema

W fotografii coraz mniej rzeczy jest takimi, jakimi się wydają... Na przykład fotografie samochodów. Kiedyś, jeśli na zdjęciu samochód był w ruchu to praktycznie na 100% wiadomo było, że fotograf rzeczywiście zrobił to zdjęcie w trakcie jazdy. A dzisiaj w fotografii reklamowej  pewne jest co innego. Pewne jest, że na pewno tak to nie wyglądało w rzeczywistości... W tym tygodniu robiłem sesję z mojego trochę już zapomnianego cyklu: Kobiety za kierownicą. Nadmiar pracy w ostatnich miesiącach oraz problemy w pogodą, nie pozwoliły mi na wcześniejszą kontynuację. Ale skoro w listopadzie mamy prawie wiosenne słońce, to trzeba było się brać do pracy. W planie miałem dwa zdjęcia w kabriolecie, jedno w ciągu dnia, drugie w nocy. Założeniem sesji jest pokazanie rzeczy, które kobiety nie powinny robić w trakcie jazdy, a że czasami im się zdarza to już inna sprawa... Ale skoro nie powinny, to nie mogłem od nich wymagać, by robiły to naprawdę. Od początku wiedziałem, że w związku z tym wszystki

Kalendarz Ascomp 2016

Lubię wyzwania. Gdy dowiedziałem się, że klientowi zależy, by zdjęcia do nowego kalendarza zrobić w tym samym miejscu co ostatnio, pomyślałem sobie, że lekko nie będzie. Już za pierwszym razem, sesja tam bardzo trudna, a teraz na dodatek musiałem podnieść sobie poprzeczkę, bo nowy kalendarz nie mógł być podobny do poprzedniego. Miejscem tym bowiem, znowu miała być serwerownia. Nie wiem ilu z was miało okazję zwiedzić serwerownie, ale zakładam, że raczej nie jest to powszechne doświadczenie. Tym, którzy nie mieli tego szczęścia, by zobaczyć serwerowni od środka, postaram się trochę przybliżyć warunki w jakich pracowaliśmy. Wyobraźcie sobie budynek strzeżony jak twierdza. Wysokie płoty, strażnicy, alarmy, wszystkie drzwi z zamkami, śluzy, setki kamer itd. Pomieszczenia z serwerami mają tylko wąskie korytarze pomiędzy szafami. Gdy czasem zdarzyło się, że były to korytarze o szerokości dwóch metrów, to miałem powód do świętowania. W korytarzach na zmianę wieje, albo bardzo zimne, albo