Przejdź do głównej zawartości

Migracja rozpoczęta

Wysłałem dzisiaj przelew, który może zmienić moje życie. A przynajmniej pracę. Zdecydowałem się zmienić system. Ale nie myślcie, że wysłałem kasę organizacji wywrotowej, która ma walczyć z systemem :)

Zmieniam tylko system oświetlenia z Bowensa na Elinchrom. To już druga moja migracja. Kilka lat temu też po długim zastanawianiu się, zdecydowałem się by zmienić Elfo na Bowensa. To nie są takie proste decyzje, jak się może wydawać. Każdy sprzęt jest trochę inny, a przyzwyczajenia trudno zmienić.
W Bowensie dokładnie znałem już każdą czaszę i soft i wiedziałem, jak pracują. Nowy sprzęt, choćby najlepszy, najpierw wymaga poznania i zrozumienia. Czeka mnie więc przyjemność poznawania nowego :)

A dlaczego się zdecydowałem na ten krok? Nie obraziłem się na Bowensa, nadal uważam, że to są fajne lampy, zwłaszcza nowe modele podobają mi się. Ale cały system jest trochę ubogi. Elinchrom ma znacznie więcej możliwości konfigurowania światła. Najbardziej podobają mi się deflektory, które można zakładać do każdego reflektora czy softu. Na dodatek samych deflektorów jest cztery rodzaje, co daje mnóstwo możliwości zestawiania z reflektorami. Ale na razie nie chcę opowiadać o zaletach sprzętu, który dopiero ma przyjść. Na pewno będę jeszcze nie raz o nim pisał i relacjonował efekty pracy.

Oczywiście nie rezygnuję natychmiast z Bowensa, część elementów będę nadal używał, zwłaszcza softy, które po zmianie pierścienia będą współpracowały z Elinchromem. Mam kilka ulubionych rzeczy, które muszę nadal mieć, ale raczej nie kupię już nic nowego.

Myślałem o tej zmianie od trzech miesięcy, czytałem rozmawiałem, oglądałem i testowałem. Teraz czas na realną pracę.
Mam nadzieję, że tam w Szwajcarii przestaną się zajadać czekoladą i zajmą się szybko produkcją lampek dla mnie :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jestem za głupi czyli o sztuce nowoczesnej raz jeszcze...

Wracam powoli do normalnego trybu pisania codziennie.... mam nadzieję:) Rozleniwiłem się ostatnio, to fakt, za to spędzałem czas bardzo przyjemnie :) Jednym z efektów była wizyta w MOCAKu, czyli Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie . Miałem od dawna wielką ochotę zobaczyć to muzeum, głównie z powodów architektonicznych. I rzeczywiście, muzeum zachwyca. Nie ma tu mowy, byśmy mogli mieć kompleksy w porównaniu z innymi muzeami tego typu na świecie. Mimo swojego ogromu, budynek jest bardzo kameralny. Czysta forma architektoniczna pozwala na ekspozycje każdej możliwej formy sztuki.

Aperture vs Lightroom czyli test nieobiektywny

Przy okazji jednego z ostatnich postów na temat Aperture, jeden z czytelników o pseudonimie Kashiash, spytał, co zyska przechodząc z Lightrooma na Aperture. Uznałem, że to bardzo dobre pytanie, co najmniej tak samo ważne jak to, czy lepszy jest Canon czy Nikon. Wy oczywiście wiecie, co ja o tym sądzę :) Aby podejść do tematu solidnie, ściągnąłem trial Lightrooma, by zobaczyć, co się pojawiło nowego w czwartej wersji. Przyznaję się, że nie poświęciłem kilkunastu godzin na dogłębne poznanie wszystkich funkcji i mogę się mylić co do szczegółów. Aby było łatwo porównać oba programy, stworzyłem katalog z trzydziestoma zdjęciami i wgrałem do każdego z programów. Nie będzie to kompletny test, a raczej skupienie się na istotnych różnicach. Nie miejcie wątpliwości, że wychodzę z założenia o wyższości Ap, gdybym tak nie uważał, to nie używałbym go :) Postarałem się jednak znaleźć też wszystkie pozytywne cechy Lr. Ponieważ nie pracuję na nim, mogłem o czymś nie wiedzieć i przez to pominąć jak...

Historyczne odkrycie w lodówce

To odkrycie zaczęło się bardzo trywialnie. Po kilku latach podjąłem decyzję: trzeba rozmrozić wreszcie lodówkę. W szufladzie na dole od dawna leżał jakiś mały pakunek w czarnym worku. Jakoś nigdy nie zastanawiałem się, co w nim jest. Czasem rodzice przechowują coś w mojej lodówce, gdy brakuje im już miejsca we własnej. Sądziłem, że to właśnie jedna z tych rzeczy. Dzisiaj dotarło do mnie, że nigdy nie zastanowiłem się, dlaczego ten pakunek leży tam od tak dawna... Zajrzałem do środka. Tak rozpocząłem sentymentalną podróż w głąb czasu. W środku był cały przekrój filmów, jakich kiedyś używałem. Parę wąskich, szerokie negatywy i diapozytywy, a nawet klisze 4x5 cala. Nie mam pojęcia, ile lat tam leżały, myślę, że około pięciu. Oczywiście wszystkie są już od dawna przeterminowane. Dawno już nie widziałem filmów, a kiedyś był to chleb codzienny. Przypomniało mi się, które z nich najbardziej lubiłem. Znalazłem tu negatyw Kodaka, Portra 160VC czyli vivid color i 160NC, natural color, dwa filmy...