Przejdź do głównej zawartości

Idealne rozwiązanie

Dzisiaj na warsztatach trochę spieraliśmy się z Patrykiem na temat oprogramowania do wywoływania RAWów. Ja oczywiście prezentowałem jedynie słuszny pogląd o absolutnej wyższości Aperture. Patryk wolał Capture One połączony z Adobe Camera RAW.  Ktoś z uczestników słabo przebąkiwał coś o Lightroom'ie. Każdy z nas z dużym zapałem przekonywał do swojego sposobu wywoływania zdjęć i był gotów w obronie swojego zdania prawie oddać ...no, może nie życie ale ulubiony obiektyw.

A Wam powiem, kto z nas miał rację.

Otóż, rację mieliśmy oboje! Najlepszy program do obróbki zdjęć to program, który dobrze się zna i sprawienie obsługuje. Kiedy ja decydowałem się na wybór oprogramowania, na rynku była tylko pierwsza wersja Aperture, a Lightroom dopiero był zapowiadany. Specjalnie dla Aperture zmieniłem komputery na maki. Teraz nie żałuję, ale początki nie były takie łatwe. Kompletna zmiana sposobu myślenia o zarządzaniu zdjęciami wywołała u mnie rewolucję. A rewolucja zawsze domaga się ofiar. Ja złożyłem ofiarę z czasu, jaki musiałem poświęcić, by wszystko zrozumieć i przyzwyczaić się.
Nie pomagała mi w tym czasie świadomość, że Lightroom właśnie wszedł na rynek i miał więcej możliwości wywoływania plików.
Teraz, gdy Aperture ma już trzecią wersję, która jest bliska mojemu ideałowi, nie wyobrażam sobie zmiany mojego podstawowego programu na inny. Nawet, gdyby okazało się, że nowa wersja  Lightroom zdecydowanie okazała się lepsza, nie wybrałbym go z jednej tylko przyczyny.
Nie mam czasu (ani ochoty), by od nowa uczyć się obsługi, skrótów klawiaturowych i innej filozofii.

Jeśli jeszcze przed Wami jest wybór, w czym pracować, to ściągnijcie sobie triale Aperture (tylko na Maki), Lightroom, Capture One i popracujcie, pooglądajcie sobie i zobaczcie, co Wam pasuje najbardziej, a potem zapomnijcie o całej reszcie programów.
Zapomnijcie o oprogramowaniu Canona, które jest tak kiepskie, jak dobre są same Canony. Zapomnijcie o Brigde'u, który jest anachronizmem ( nie pojmuję, po co Adobe robi Bridge, skoro ma Lightroom'a ).
Nikonowcy mogą przyjrzeć się ich firmowemu oprogramowaniu, które zrobiło na mnie dobre wrażenie (w przeciwieństwie do aparatów :))

Dla mnie cenne było zobaczyć, jak pracują inni, bo zawsze można coś podpatrzyć i czegoś się nauczyć. I o to w końcu chodzi :)

Komentarze

gumiber pisze…
nic dodać, nic ująć :) pozdrawiam

Popularne posty z tego bloga

Jestem za głupi czyli o sztuce nowoczesnej raz jeszcze...

Wracam powoli do normalnego trybu pisania codziennie.... mam nadzieję:) Rozleniwiłem się ostatnio, to fakt, za to spędzałem czas bardzo przyjemnie :) Jednym z efektów była wizyta w MOCAKu, czyli Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie . Miałem od dawna wielką ochotę zobaczyć to muzeum, głównie z powodów architektonicznych. I rzeczywiście, muzeum zachwyca. Nie ma tu mowy, byśmy mogli mieć kompleksy w porównaniu z innymi muzeami tego typu na świecie. Mimo swojego ogromu, budynek jest bardzo kameralny. Czysta forma architektoniczna pozwala na ekspozycje każdej możliwej formy sztuki.

Aperture vs Lightroom czyli test nieobiektywny

Przy okazji jednego z ostatnich postów na temat Aperture, jeden z czytelników o pseudonimie Kashiash, spytał, co zyska przechodząc z Lightrooma na Aperture. Uznałem, że to bardzo dobre pytanie, co najmniej tak samo ważne jak to, czy lepszy jest Canon czy Nikon. Wy oczywiście wiecie, co ja o tym sądzę :) Aby podejść do tematu solidnie, ściągnąłem trial Lightrooma, by zobaczyć, co się pojawiło nowego w czwartej wersji. Przyznaję się, że nie poświęciłem kilkunastu godzin na dogłębne poznanie wszystkich funkcji i mogę się mylić co do szczegółów. Aby było łatwo porównać oba programy, stworzyłem katalog z trzydziestoma zdjęciami i wgrałem do każdego z programów. Nie będzie to kompletny test, a raczej skupienie się na istotnych różnicach. Nie miejcie wątpliwości, że wychodzę z założenia o wyższości Ap, gdybym tak nie uważał, to nie używałbym go :) Postarałem się jednak znaleźć też wszystkie pozytywne cechy Lr. Ponieważ nie pracuję na nim, mogłem o czymś nie wiedzieć i przez to pominąć jak

Spytaj Artura czyli biblioteki Aperture

Igi pytał się mnie już jakiś czas temu o synchronizację bibliotek w Aperture. Co jak co, ale o tym programie to lubię opowiadać :) Zacznę od początku. Zdjęcia w Aperture można przechowywać albo w bibliotece programu, albo w aktualnym układzie katalogów.  Dla zdecydowanej większości nowych użytkowników programu, pozostawienie zdjęć w ich dotychczasowych lokalizacjach wydaje się rozsądnym rozwiązaniem. Ja też oczywiście właśnie tak na początku zrobiłem. Myśl, że mógłbym wrzucić swoje bezcenne fotografie do jakiejś tajemniczej biblioteki, wydawała się zbyt szalona. Nie miałem jeszcze zaufania do Aperture i byłem przyzwyczajony by mieć dostęp do zdjęć z poziomu systemu.  Wrzuciłem więc wszystkie zdjęcia do Aperture, ale fizycznie zostawiłem w katalogach gdzie były do tej pory. Aperture po pierwszym uruchomieniu zawsze tworzy swoją bibliotekę gdzie są wszystkie możliwe informacje o zdjęciu, ustawienia, miniaturki, podglądy (jpgi o rozmiarach, które sami ustalamy). Na początku w