Przejdź do głównej zawartości

Jest zapytanie o 2000 zdjęć!!!

Ale nie cieszcie się tak, konkurs jest już rozstrzygnięty. Zresztą i tak nie mielibyście szans go wygrać. Ale od początku....

Dwa tygodnie temu znajoma podesłała mi link do zapytania na zdjęcia. Przeczytałem szybko i od razu stwierdziłem, że sprawa jest duża. Śląska Organizacja Turystyczna szuka wykonawcy 2000 fotografii do 6 przewodników krajoznawczych, prezentujących walory turystyczne województwa śląskiego.
2000 zdjęć!!! Wstępny podział mówił, że 30% zdjęć to będą krajobrazy w 4 porach roku, 20% to krajobrazy i atrakcje z wizerunkiem turystów i 50% to budynki, muzea z zewnątrz i wewnątrz.

600 zdjęć trzeba wykonać w 4 porach roku. To już brzmi groźnie, a więc w pewne miejsca pojedziemy kilka razy. Nie wiemy oczywiście, ile realnie lokacji składa się na 2000 zdjęć, ale przyjmijmy założenie, że średnia odległość od jednej lokacji do drugiej to 10 km. Myślę, że biorąc pod uwagę, że trzeba gdzieś pojechać, a potem wrócić, że trzeba czasem pojechać ponownie, bo pogoda się załamała itd, to są to i tak bardzo ostrożne szacunki. Daje nam to więc 20.000 km. Przy średnim spalaniu 7l / 100km i cenie paliwa 5 zł, jest to kwota 7000 zł. To pierwszy koszt.
Czytam dalej. Teraz o parametrach technicznych. Foty zrobione cyfrą muszą mieć minimum 5000 pikseli po dłuższym  boku. Ok, to byłbym w stanie zapewnić. Ale przy 300 dpi ma wyjść z tego format B1. Co??? To jakaś bzdura! Nie ma szans, by plik mógł spełnić te dwa wymagania jednocześnie.

Kolejny wymóg to aparat średnioformatowy. No cóż, no to już nie spełnię wymagań. Idźmy dalej. 20% zdjęć ma być zrobionych obiektywem 17mm. Co????? 17mm do średniego formatu? Nie słyszałem o takim obiektywie! Kolejna bzdura, która potwierdza moje przypuszczenia, że ludzie tworzący warunki tego zapytania nie mają pojęcia, o czym piszą.  Na szczęście po kilku dniach ktoś się zorientował i zmieniono wymóg na 28mm. Przynajmniej taki obiektyw istnieje.

Zdjęcia mogą też być zrobione na slajdach minimum 6 x 4,5 cm (no to już prawie wracam do gry, Ola ciągle ma Mamiya'e), a najlepiej 6 x 9 cm (przypomniałem sobie, w której walizce leży moje Cambo).
Postarajmy się teraz teoretycznie policzyć koszt zrobienia tego zlecenia na slajdach w wersji minimum czyli 6 x 4,5 cm. Nie mam pojęcia, ile teraz kosztuje film i wywołanie, więc posłużę się cenami, jakie pamiętam z czasów, gdy pracowałem na filmach. Średnia cena dobrego slajdu to było 15 zł, wywołanie również 15 zł. Czyli mamy 30 zł za 15 klatek. Nigdy nie robiłem bracketingu mniejszego niż 3 klatki. Czyli mamy 30 zł za 5 zdjęć, co daje nam kwotę 12.000 za całość zlecenia. Obawiam się jednak, że dzisiaj ceny poszły do góry. A skanowanie?

Można oczywiście zrobić to na średnioformatowej cyfrze. Ile jest takich aparatów w Polsce? Nie liczmy najstarszych przystawek 16Mp ( 4048 x 4048 px ), które nie spełniają wymagań klienta. Ja znam dwie osoby, które mają taki sprzęt i obaj są z Warszawy. Obaj też na pewno nawet nie pomyśleliby o takim zleceniu.
Jaki jest koszt takiego sprzętu? W zależności od producenta, trzeba liczyć się z kwotą rzędu od 50.000 zł wzwyż (za aparat i dwa-trzy obiektywy) i nadal są to bardzo ostrożne szacunki. 80.000 - 100.000 zł jest o wiele bardziej realne.

Teraz kolejne czynniki, które komplikują całość. Pierwszy i najważniejszy to pogoda. Jak dużo jest w ciągu roku pogodnych dni, kiedy słońce świeci pięknie, a niebo jest prawie bezchmurne? Raczej mało. A to przecież idealnie warunki do fotografii architektury i pejzażu (również ten wymóg dobrego oświetlenia jest zapisany w zapytaniu). Jeżeli teraz jeszcze weźmiemy pod uwagę, że każdy obiekt wymaga oświetlenia o konkretnej porze, to tylko mamy kolejne problemy.

Wymagane są zdjęcia z turystami. A co z prawami do wizerunku? Może część zdjęć da się zrobić tak, by postacie były daleko i były nierozpoznawalne. Ale trzeba brać pod uwagę, że nie zawsze tak się uda. Trzeba więc podpisywać umowy z ludźmi, a może i czasem zapłacić za prawo do wykorzystania wizerunku. Ja nie zaryzykowałbym procesu o bezprawne wykorzystanie czyjegoś wizerunku.

Wiele obiektów to miejsca, gdzie wcześniej trzeba się umówić, dostać zezwolenie na zdjęcia wewnątrz itd. A to oznacza czas, jaki trzeba na  to poświęcić. No właśnie, czas.
Na wykonanie całości zlecenia klient daje czas do 20 grudnia 2012 r. Zaczynamy po ogłoszeniu wyników, czyli dzisiaj. Jeżeli będziemy pracować codziennie i robić średnio 7 i pół zdjęcia to zdążymy. I to z dojazdem, zaplanowaniem, obróbką, opisem zdjęć itd.
Aha, jeszcze jedno. Klient zastrzega sobie możliwość wyboru konkretnych zdjęć, czyli trzeba zrobić ich więcej... Przeczytajcie uważnie całość dokumentu, a zobaczycie, ile jeszcze innych wymagań ma klient.
Jak myślicie, na ile jest to realne?

Dzisiaj rozstrzygnięto konkurs i ogłoszono zwycięzcę. Ofert było tylko pięć. Najniższa to 12.300 zł. Umarłem ze śmiechu.
Najwyższa to 300.000 zł, kolejna 196.800 zł brutto więc trzeba jeszcze odjąć od tego vat. Czyli koszt jednego zdjęcia to około od 80 do 120 zł netto. Uważam to za bardzo realną cenę. Dlaczego?
Do wykonania tego zlecenia potrzeba 2-4 osób, które nic innego w tym czasie już nie mogą zrobić, a muszą i tak mieć sporo szczęścia do pogody.

Jaka więc oferta wygrała? Trzymajcie się mocno. 41.820 brutto czyli 34.000 netto... 17 złotych polskich za zdjęcie ze średnioformatowego aparatu....
Zwycięzcą jest pan Tomasz Gębuś, fotograf z bardzo dużym doświadczeniem w fotografii krajobrazowej. Nie wątpię, że zdjęcia zrobione będą bardzo dobre. Mówię całkowicie poważnie. Ale wszyscy trzymajmy za niego kciuki, by udało mu się to zrobić. Przed panem Tomkiem wielkie wyzwanie. No i 7,5 foty dziennie do zrobienia. Dzień w dzień.
A potem jeszcze 60 dni oczekiwania na zapłatę po oddaniu całego materiału. Trzeba być bardzo bogatym, by tak pracować.

I na koniec jeszcze jedno. Na czym opierała się Śląska Organizacja Turystyczna, szacując przewidywany koszt zlecenia na 50.000 zł brutto? Otóż zamówiła ona studium wykonalności projektu w firmie NBC Nizielski & Borys Consulting.
Nie wzięli tej kwoty z kosmosu, ale było ona precyzyjnie wyliczona przez specjalistów na pewno najwyższej klasy. Bardzo chciałbym wiedzieć, w jaki sposób panowie z NBC to wyliczyli?
Te moje domysły, jakie przychodzą mi do głowy, chyba nie nadają się do publikacji.
Przemyślcie sobie to, przeczytajcie listę wymaganych obiektów i zastanówcie się, za ile opłacałoby się Wam zrobić takie zlecenie. Jestem ciekawy...

Najlepiej jest wszystko ukryć we mgle, ważne, by było elegancko...



ps. nie odpowiadam za treść komentarzy, jakie mogą się tu teraz pojawić.....

Komentarze

Anonimowy pisze…
artur, podaje proszę link do tego konkursu .
dobrze byłoby również zaprosić firmę konsultingową n b c do zamieszczenia komentarzu na tym blogu (mam na myśli ja dotarli do takiej wyceny)
Artur Nyk pisze…
witaj, linki są w tekscie :) Pierwszy jest pod słowami "link do zapytania", zaraz na początku tekstu.
Chyba muszę zmienić kolor linków, by były bardziej widoczne :)
Anonimowy pisze…
fakt. Z przeglądarki widać. Wczesniej pisałem z telefonu i tam już to było ostrą zagadką :(
Artur Nyk pisze…
Właśnie zmieniłem kolor :) Teraz z telefonu też powinno być już widać. A z NBC chętnie bym pogadał w jaki sposób obliczyli koszty.
Anonimowy pisze…
Odwiedziełem ich stronę i pierwsze wrażenie jakie odniosłem, to że jest to firma konsultingowa, bo pracują tam doświadczeni konsultanci z zawodu :) (Bareja: Mój jest z zawodu dyrektorem")
Patrząc na listę klientów, to jest tam nadreprezentacja jesdnostek budżetowych, a rynkowych podmiotów jak na lekarswo. Być może tu jest pies pogrzebany, ze ta doradcza firma nie ma wiele wspólnego z rynkiem cegulowanym ceną?

Jeszcze jedna rzecz po której "nie pojechałeś", a wydaje mi sie, że podważa ona dość ostro kompetencje tych, którzy przygotowywali warunki tego przetargu. Chodzi mi o kategorię, ża którą można było dostac połowę punktów cyzli "kompozycja". Jeśli to jest to o czym myślę, to nie wiem czy się śmiać czy martwić?
GC
Artur Nyk pisze…
Wzór na obliczanie punktów za kompozycję też mnie powalił.Myślę, że byłoby fajnie obserwować panów, którzy go stosują : Drzewo w mocnym punkcie, dajemy +8, krzak za bardzo na lewo -2, chmury za nisko -1, człowiek patrzący na drzewo +3....
Anonimowy pisze…
Wydaje mi się, że lepszym komunkatem w sieci byłaby strona /fanpage?/ na FB z opisem tego przetargu, wyjaśnieniem co i jak. Linkami do firmy, możliwościami "lajków".
Jestem przekonany, że więszkość fotografujących i w ogole "Artystów" "zalajkuje" to.
Taaaakkk... to jest właśnie idealne zastosowanie FB - taki pregierz :)
GC
PS: Zrobić? :)
Artur Nyk pisze…
Spoko, jeżeli tylko chce Ci się to jak najbardziej :)
troyanarts pisze…
Bardzo fajna, realna historia. niestety ze smutną puentą. Mieliśmy ostatnio zapytanie na coś podobnego aczkolwiek nie w skali 2 tysięcy zdjęć i z innej branży. Zdjęć miało być kilkadziesiąt, moze powyżej setki ale i tak nasze wyliczenia oscylowały wokół kwoty ok. 30-50 tysięcy. Ciekawi mnie jak "nasza" historia się potoczy i za ile fotograf się zdecyduje pojechać po bandzie.
Jakub pisze…
Witam,

z rozmowy z panem Pawłem Fabjańskim wiem, że średnioformatowy cyfrowy aparat można wynająć. koszt jednodniowego wynajmu hasselblad'a to ok. 100 złotych polskich.
ceny slajdów znacznie się nie zmieniły.
tego typu zlecenia powodują ból głowy. mój znajomy był niedawno proszony o zdjęcia dla kzk gop. za około 100 zdjęć pojazdów komunikacji miejskiej (w różnych sytuacjach) zaoferowano 300 złotych.

no a co do wizerunku: prawo polskie pozwala na umieszczanie/publikowanie zdjęć z cudzym wizerunkiem o ile występuje on w tłumie, który definiuje jako minimum 3 osoby. procesy z reguły są potem problemem zlecającego q;

pozdrawiam!
Artur Nyk pisze…
Te 100 zł to już i tak niesamowicie niska cena ale wyobraźmy sobie 264 dni x 100 zł = 26.400 zł Super opłacalne by to było :)

Z prawem do wizerunku nie jest tak prosto. Mogą być na zdjęciu 3 osoby ale pod warunkiem, że są równoważne. Jeżeli jedna z nich jest na pierwszy planie i tym samym jest główny postacią to już musimy mieć jej zgodę. ( np. szeroki kadr, na pierwszym planie facet, który zajmuje 25% powierzchni zdjęcia i patrzy na okolicę ).
Proces nie koniecznie musi być problemem zlecającego. Jeżeli podpiszemy umowę, w której przekażemy prawa do zdjęć, to zwykle jest tam też zapis, że przekazujemy zdjęcia wolne od wad prawnych i zobowiązań wobec osób trzecich. I w takiej sytuacji klient jest zabezpieczony przed problemami..
kfoszcz pisze…
Miałam nadzieję że to tylko taki spóźniony prima a'prilis :) Jakby mnie było stać na pracę bez zapłaty za nią (no i bez zwrotów kosztów) to chętnie zgosiłabym się do tego przetargu. Przecież ewidentnie nie szukają kogoś z doświadczeniem, nadawałabym się więc :)
gumiber pisze…
Kto powiedział, że życie musi być szare i smutne? :) Takie zapytania ofertowe są strasznie zabawne. Brakuje tam jeszcze szczegółowej instrukcji jak wykonać te zdjęcia, jakim aparatem i długoterminowej prognozy pogody ;)
Artur Nyk pisze…
Takich prima aprilisowych zapytań/przetargów pewnie jest więcej w świecie urzędników. W końcu Bareja wiecznie żywy :)
gumiber pisze…
Mnóstwo jest takich zapytań, nie tylko w świecie urzędników... my ostatnio (ponownie) mieliśmy zapytanie ile kosztuje zrobienie takiej strony jak facebook :)
Artur Nyk pisze…
GENIALNE!!! No i ile kosztuje zrobienie Facebooka? Jak dasz dobrą cenę to może też zamówię u Ciebie :)))
gumiber pisze…
Trochę odbiegłem od tematu, ale jest to podobnie absurdalne, a facebook MOŻE kosztować tyle... :)
Anonimowy pisze…
Witam,

od kilku dni interesuję się tym tematem i powiem szczerze: nie bardzo wiem o co tyle hałasu:)
Jakaś budżetowa instytucja chce w najlepszy, przejrzysty sposób wydać publiczne pieniądze+datacje unijne. Ogłasza zapytanie ofertowe, w którym bardzo precyzyjnie określa wszystkie swoje oczekiwania, wymagania techniczne itp. Zleca wyspecjalizowanej firmie consultingowej dokładne wyliczenia ile można zapłacić za wykonanie średnim cyfrowym formatem 2000 zdjęć na terenie całego woj. Ślaskiego prezentujących wszystkie możliwe atrakcje turystyczne w 4 porach roku. I jest sukces. Został wybrany najlepszy wykonawca, który spełnia idealnie wszystkie wymogi: ma średnioformatową przystawkę PHASEONE 60MP robi znakomite zdjęcia itp. Dla potwierdzenia link do wydanego przez Tomasza Gębusia albumu http://ebook.lab.pl/#/139 Już tylko z tego albumu wiele zdjęć nadaje się wykorzystania przez zamawiającego. Tylko skąd tak nierealna cena za wykonanie tych 2000 zdjęć; 17 zł za jedno zdjęcie netto???? Być może odpowiedzią jest logo firmy na 139 stronie tego albumu - chodzi o ŚOT. :)))
Paweł Bruczkowski pisze…
Mnie to w ogóle nie dziwi, ostatnio miałem zapytanie o zrobienie packshotów, zleceniodawca proponował... 1 zł za zdjęcie.

Tak z ciekawości sobie policzyłem ile kosztuje zrobienie jednego docelowego zdjęcia - czysty koszt, bez liczenia czasu. Czyli biorę cenę sprzętu, zakładam że tym sprzętem zrobię ileś tam zdjęć zanim się zużyje, dzielę, i wychodzi ile kosztuje jedno naciśnięcie migawki.

No i oczywiście zakładając, że na każde docelowe zdjęcie nacisnąłem migawkę tylko 3 razy, i tak koszt wychodzi wyższy, niż 1 zł...

A takie warunki (1 zł za zdjęcie) to niestety nie jest odosobniony przypadek. W dodatku potrafią coś takiego zaproponować duże, renomowane firmy.

Ale wiecie co jest najgorsze? Że są ludzie, którzy takie zlecenia biorą... po pierwsze produkują kiepskie zdjęcia, a pod drugie niesamowicie psują rynek. Ech.
Artur Nyk pisze…
Powinieneś zgodzić się, zrobić zdjęcia po 1 zł, a następnie pobrać dodatkową kwotę 99 zł za transfer materiału do klienta :)

Opcja druga i to bym na poważnie zaproponował klientowi, że oczywiście za 1 zł mogę zrobić ale aifonem i to przy minimalnej ilości 500 szt.

Zawsze niestety znajdzie się ktoś kto zrobi zlecenie prawie za darmo, bo jeżeli jest początkujący i nie ma sprzętu to nawet jak zarobi 200 zł za dzień to wydaje mu sie, że to dobra kasa ( 200 zł x 20 dni roboczych = 4000 zł miesięcznie ). Tylko potem się okazuje, że takich zleceń ma 2 w miesiącu, a nie 20 i kończy się na zasiłku. Ale co popsuje rynek to popsuje....
Paweł Bruczkowski pisze…
Problem jest taki, że - jak piszesz "początkujący" w ogóle nie kalkuluje kosztów. Po prostu jak opisałeś dodaje do siebie te złotówki, wychodzi mu na koniec X i wydaje mu się, że te X zarobił. A nawet jak ma amatorski sprzęt, to on i tak się zużywa i to trzeba wliczyć. Tylko o tym już nikt nie myśli...
Artur Nyk pisze…
Tak na marginesie, w kwestii przetargów. Wygrywa ten co ma wygrać :)
Poczytajcie sobie : http://www.tvn24.pl/-1,1699175,0,1,jednym-strzalem-zalatwili-konkurencje,wiadomosc.html
Anonimowy pisze…
A ja mam pytanie do kolegów, o taką sprawę. Chodzi o to, że w wielu przetargach jest mowa o tym by wykonawca miał doświadczenie w postaci minimum dwóch wygranych przetargów badź wykonaniu usług na kwotę co namniej 25 tys. zł. Jak osoba, która aż takiego doświadczenia czy dużej firmy nie ma - może wziąć udział w takim przetargu i wygrać. Może właśnie stąd biorą się te osoby, które startują w przetargach i deklaruja wykonanie usługi niemal po kosztach tylko po to, by potem sobie móc wpisać w CV firmowym że wygrała taki a taki przetarg. Inaczej się chyba nie da.
Artur Nyk pisze…
Wieczne pytanie, co pierwsze jajko czy kura? Rzeczywiście jest to możliwe, że ktoś robi preztarg po kosztach albo niżej tylko po to by spełnić warunki do ciekawszego przetargu
Anonimowy pisze…
Cały przetarg od początku był ustawiony pod Gębusia,a większośc fot ma już zrobione...przeciez on sam napisał jakie są wymagania sprzętowe,tylko jakaś torba zle przepisała.Ale obiektywnie to gość robi fachowe foty

Popularne posty z tego bloga

Jestem za głupi czyli o sztuce nowoczesnej raz jeszcze...

Wracam powoli do normalnego trybu pisania codziennie.... mam nadzieję:) Rozleniwiłem się ostatnio, to fakt, za to spędzałem czas bardzo przyjemnie :) Jednym z efektów była wizyta w MOCAKu, czyli Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie . Miałem od dawna wielką ochotę zobaczyć to muzeum, głównie z powodów architektonicznych. I rzeczywiście, muzeum zachwyca. Nie ma tu mowy, byśmy mogli mieć kompleksy w porównaniu z innymi muzeami tego typu na świecie. Mimo swojego ogromu, budynek jest bardzo kameralny. Czysta forma architektoniczna pozwala na ekspozycje każdej możliwej formy sztuki.

Aperture vs Lightroom czyli test nieobiektywny

Przy okazji jednego z ostatnich postów na temat Aperture, jeden z czytelników o pseudonimie Kashiash, spytał, co zyska przechodząc z Lightrooma na Aperture. Uznałem, że to bardzo dobre pytanie, co najmniej tak samo ważne jak to, czy lepszy jest Canon czy Nikon. Wy oczywiście wiecie, co ja o tym sądzę :) Aby podejść do tematu solidnie, ściągnąłem trial Lightrooma, by zobaczyć, co się pojawiło nowego w czwartej wersji. Przyznaję się, że nie poświęciłem kilkunastu godzin na dogłębne poznanie wszystkich funkcji i mogę się mylić co do szczegółów. Aby było łatwo porównać oba programy, stworzyłem katalog z trzydziestoma zdjęciami i wgrałem do każdego z programów. Nie będzie to kompletny test, a raczej skupienie się na istotnych różnicach. Nie miejcie wątpliwości, że wychodzę z założenia o wyższości Ap, gdybym tak nie uważał, to nie używałbym go :) Postarałem się jednak znaleźć też wszystkie pozytywne cechy Lr. Ponieważ nie pracuję na nim, mogłem o czymś nie wiedzieć i przez to pominąć jak

Spytaj Artura czyli biblioteki Aperture

Igi pytał się mnie już jakiś czas temu o synchronizację bibliotek w Aperture. Co jak co, ale o tym programie to lubię opowiadać :) Zacznę od początku. Zdjęcia w Aperture można przechowywać albo w bibliotece programu, albo w aktualnym układzie katalogów.  Dla zdecydowanej większości nowych użytkowników programu, pozostawienie zdjęć w ich dotychczasowych lokalizacjach wydaje się rozsądnym rozwiązaniem. Ja też oczywiście właśnie tak na początku zrobiłem. Myśl, że mógłbym wrzucić swoje bezcenne fotografie do jakiejś tajemniczej biblioteki, wydawała się zbyt szalona. Nie miałem jeszcze zaufania do Aperture i byłem przyzwyczajony by mieć dostęp do zdjęć z poziomu systemu.  Wrzuciłem więc wszystkie zdjęcia do Aperture, ale fizycznie zostawiłem w katalogach gdzie były do tej pory. Aperture po pierwszym uruchomieniu zawsze tworzy swoją bibliotekę gdzie są wszystkie możliwe informacje o zdjęciu, ustawienia, miniaturki, podglądy (jpgi o rozmiarach, które sami ustalamy). Na początku w