Gdy usłyszałem dawno temu o pojawieniu się w aparatów fotograficznych w telefonie, najpierw ucieszyłem się. Potem, jak zobaczyłem pierwsze efekty, załamałem się. Mój pierwszy telefon z obiektywem to był sony. Zdecydowałem się na niego, bo sądziłem, że firma, która ma już doświadczenia z fotografią, zadba o rozsądną jakość zdjęć. Efekt był porażający. Na jednym ze zdjęć zrobionych w Tatrach zobaczyłem niedźwiedzia. Szkoda tylko, że w rzeczywistości była to skała. Kolejny też był sony i było już trochę lepiej. Udawało mi się rozpoznawać, gdzie kończy się morze, a gdzie zaczyna niebo. Nokie, które już wtedy mi się naraziły, bo ciągle się psuły, robiły zdjęcia o klasę lepsze. Pierwsze akceptowalne dla mnie zdjęcia robił dopiero ajfon. Akceptowalne, oznacza fotografowanie w dobrych warunkach oświetleniowych i oglądanie zdjęcia na ekranie telefonu. Odkryłem natomiast, że taki aparat jest znakomitym notesem. Nauczyłem się zapisywać w ten sposób, miejsca, kadry, notatki, rysunki, ustawienia lamp i milion innych rzeczy, Do tego trochę na siłę, ale jednak można było robić zdjęcia na wakacjach.
Przez ostatni miesiąc codziennie udawało mi się umieszczać tutaj post ilustrowany w 99% zdjęciami z telefonu. Mogę teraz ocenić, jakie są tego plusy i minusy. Minusem jest zdecydowanie jakość. Zaczął mnie już drażnić niski kontrast, przeciętny kolor i słaby rysunek. Ale są też zdecydowane plusy. Po pierwsze nie muszę ze sobą targać aparatu. Chodzenie wszędzie z lustrzanką to jakiś masochizm (znany mi dobrze z autopsji). Na mały kompakt od dawna nie mogę się zdecydować. Nic nie spełnia moich wymagań. No i pozostaje telefon. Trudno. Ale może już niebawem nie będzie tak źle. Za miesiąc czy dwa będę pewnie miał nowego ajfona, którego aparat jest świetny. Na dodatek dzisiaj apple zapowiedziało, że wprowadza funkcję HDR. Aparat ma automatycznie robić trzy klatki i składać je w jedną. Zapowiada się dobrze, ale zobaczymy...
Aparat w telefonie ma jeszcze jedną dobrą cechę. Nie rzuca się w oczy. Można zrobić zdjęcie prawie niepostrzeżenie, w końcu trzymanie telefonu w ręku stało się rzeczą naturalną.
I dzięki temu udało mi się sfotografować bardzo ładną dziewczynę siedzącą w dosyć spektakularny sposób. Stałem jakieś 2 m od niej i nie zauważyła mnie. Ani tego, że spódnica była zdecydowanie za krótka. Właściwie to nie wiem, czy w ogóle była. Opublikuję jednak, zobaczcie wersję ocenzurowaną :)
Przez ostatni miesiąc codziennie udawało mi się umieszczać tutaj post ilustrowany w 99% zdjęciami z telefonu. Mogę teraz ocenić, jakie są tego plusy i minusy. Minusem jest zdecydowanie jakość. Zaczął mnie już drażnić niski kontrast, przeciętny kolor i słaby rysunek. Ale są też zdecydowane plusy. Po pierwsze nie muszę ze sobą targać aparatu. Chodzenie wszędzie z lustrzanką to jakiś masochizm (znany mi dobrze z autopsji). Na mały kompakt od dawna nie mogę się zdecydować. Nic nie spełnia moich wymagań. No i pozostaje telefon. Trudno. Ale może już niebawem nie będzie tak źle. Za miesiąc czy dwa będę pewnie miał nowego ajfona, którego aparat jest świetny. Na dodatek dzisiaj apple zapowiedziało, że wprowadza funkcję HDR. Aparat ma automatycznie robić trzy klatki i składać je w jedną. Zapowiada się dobrze, ale zobaczymy...
Aparat w telefonie ma jeszcze jedną dobrą cechę. Nie rzuca się w oczy. Można zrobić zdjęcie prawie niepostrzeżenie, w końcu trzymanie telefonu w ręku stało się rzeczą naturalną.
I dzięki temu udało mi się sfotografować bardzo ładną dziewczynę siedzącą w dosyć spektakularny sposób. Stałem jakieś 2 m od niej i nie zauważyła mnie. Ani tego, że spódnica była zdecydowanie za krótka. Właściwie to nie wiem, czy w ogóle była. Opublikuję jednak, zobaczcie wersję ocenzurowaną :)
Komentarze