Ponieważ zapanowała ostatnio moda na fotografowanie się z Emmą, postanowiłem sprawdzić, co się za tym kryje i z narażeniem życia przedostałem się do tajnej fabryki EmmaPak w przebraniu dostawcy pizzy. Aparat miałem ukryty po dużą capricciosą (bez sosu). Oto co udało mi się zarejestrować.





Nagle otworzyły się hermetyczne drzwi z napisem: "Laboratorium Technik Łączenia" i dosłownie tylko przez chwilę mogłem się przyjrzeć jakimś bardzo zaawansowanym technologiom. Postaram się z czasem rozszyfrować ich działanie.

Mając tę wiedzę, musiałem jak najszybciej opuścić to miejsce. Jako jedynemu człowiekowi na ziemi, który dowiedział się, że Emma nie zawsze wyglądała tak, jak teraz, groziło mi wielkie niebezpieczeństwo. Gdy byłem już po drugiej stronie zasieków z drutów kolczastych, poczułem na sobie czyjś wzrok. Obejrzałem się i spostrzegłem, że to ktoś patrzy na mnie badawczo. To była Emma. Na szczęście byłem już bezpieczny na zewnątrz.
Pewnie zastanawiacie się, jak udało mi się tego wszystkiego dokonać i nie zostać odkrytym. Otóż rozwiązanie było genialnie w swej prostocie. Emma zamówiła pepperoni, a ja udałem pomyłkę i jak pamiętacie, przyjechałem z capricciosą.
Komentarze