Przejdź do głównej zawartości

O ruszaniu czyli wreszcie konkretne porady

Jako, że idzie weekend, a to nie nastraja mnie ochoczo do pracy, postanowiłem trochę poleniuchować i zamiast wymyślać, co bym mógł tu mądrego napisać, postanowiłem wrzucić tu mały poradnik, który leży od dawna na moim biurku. Napisałem to tak prosto, że sam też wreszcie zrozumiałem, jak to jest z ruchem w fotografii.

Fotografia to utrwalanie ruchu. (nie zawsze, ale chciałem mieć mądry początek). Nie jest to jednak takie proste, jak się wydaje. Wyobraźmy sobie kobietę stojącą w kwitnącym sadzie. Słońce świeci jej w twarz, silny wiatr rozwiewa włosy i porusza gałęziami drzew, targa jej sukienkę. Pstryk i mamy zdjęcie. Ale tego wszystkiego nie widać. Gałęzie są nieruchome, parę kosmyków włosów sterczy w różne strony, a sukienka też przybrała jakiś dziwny kształt. Zamiast utrwalenia chwili, mamy na zdjęciu tylko bardzo krótki moment zupełnie nie oddający nastroju.

Z ruchem możemy sobie poradzić na dwa sposoby: albo go "zamrozić", używając bardzo krótkiego czasu naświetlenia albo wręcz przeciwnie, używając długiego czasu, rozmyć go. Wszystko zależy od tego jaki ruch fotografujemy.
Jak już się pewnie domyślacie, robiąc zdjęcie w sadzie użyliśmy krótkiego czasu i zamroziliśmy wszelki ruch. Jednak efekt nie był interesujący. Dlaczego? Ruch który chcieliśmy utrwalić, był bowiem niewielki. Gałęzie poruszane wiatrem nie są tak widowiskowe, jak przejeżdzający bolid formuły 1.
W naszym przypadku będzie lepiej, jeśli użyjemy dłuższego czasu. Osiągniemy wówczas efekt następujący: kobieta na zdjęciu jest nieruchoma, tak samo pnie drzew, odległy horyzont i trawa. Gałęzie, włosy i sukienka, czyli to wszystko, co się ruszało, będzie rozmyte i jako takie jednoznacznie odbierzemy je jako " ruszające się".

A jak długi powinien być ten czas naświetlania?
Mamy tu dwa ograniczenia. Po pierwsze, nawet dorosły człowiek ma problem, by stać całkowicie nieruchomo. No, może strażnikom przed pałacem Buckingham się to udaje :) . Po drugie, my, trzymając aparat, mamy dokładnie taki sam problem, ciągle się ruszamy. Są na to dwa sposoby. Ci, którzy mają aparaty nowej generacji, mogą włączyć stabilizację ruchu. W skrócie działa to tak: jakieś małe żyroskopy poruszają soczewkami obiektywu lub całą matrycą przeciwnie do tego, jak my ruszamy aparatem i w sumie obraz jest nieporuszony. Drugi sposób to umocowanie aparatu na statywie. Ale, że najlepsze są te duże i bardzo ciężkie, jest to sposób dla wytrwałych.

Jeżeli więc zadbamy, by samemu się nie ruszać i poprosimy tą panią, by stała nieruchomo, możemy spróbować fotografować z czasem naświetlania 1/4 do 1 sekundy. Proponuję zrobić kilka zdjęć jedno po drugim, bo na małym ekranie aparatu trudno jest ocenić, czy efekt jest dobry, czyli ostre jest to, co ma być, a poruszone tylko to, co chcemy. Jak będziecie mieli szczęście to któraś klatka będzie dobra.
Znacznie łatwiej będzie nam osiągnąć efekt ruchu fotografując coś, co porusza się szybko, np. samochód. Tutaj wystarczy już znacznie krótszy czas, 1/8 do 1/60 sekundy. I na dodatek, możemy to zrobić na dwa sposoby.

Gdy zależy nam tylko na samym efekcie ruchu ulicznego, wycelowujemy obiektyw w miejsce , które nas interesuje i czekamy na jadący samochód. Gdy pojawia się w kadrze, robimy zdjęcie nie ruszając aparatem. No i mamy krajobraz miejski z dynamiczną plamą samochodu niewiadomej marki. Możemy też zrobić to zupełnie inaczej. Gdy samochód znajdzie się w kadrze, naciskamy spust migawki i jednocześnie ruszamy aparatem nadążając za samochodem, tak by cały czas był on w tym samym miejscu w kadrze. Nie jest to proste i trzeba mieć sporo szczęścia by udało się to za pierwszym razem. Ale jak już się uda, to widzimy na zdjęciu , że przejeżdżał Fiat 500, a w tle mamy tylko kolorowe smugi.









A teraz zastanówmy się, kiedy warto będzie zamrozić ruch. Na przykład wtedy, gdy chcemy zobaczyć, co dzieje się w momencie ruchu. Gdybyśmy chcieli zrobić zdjęcie chłopaka skaczącego do basenu i użyli długiego czasu, podobnie, jak przy zdjęciach samochodów, efekt nie będzie już taki fajny. Dlaczego? Samochód porusza się w jednym kierunku, po linii prostej. Chłopak skacząc, porusza się po łuku. Nie stworzy więc dynamicznych smug. I tu na ratunek idzie nam krótki czas naświetlania. Czas w granicach 1/500 do 1/2000 sekundy potrafi zamrozić skaczącą sylwetkę i na dodatek rozbryzgującą się wodę. Zwłaszcza woda wygląda w takich sytuacjach bardzo atrakcyjnie.
Ponieważ nie znalazłem w tej chwili zdjęcia faceta skaczącego do wody, musicie sobie w głowie zmontować ten skok i wodę na zdjęciu poniżej :) 




Wiemy już, jakich czasów migawki używać i kiedy. Ale co w sytuacji gdy aparat nie ma możliwości ustawiania ręcznego czasów? Musimy wtedy skorzystać z programów tematycznych. Aby aparat używał bardzo krótkich czasów, ustawiamy program najczęściej określony jako SPORT. Gorzej z długimi czasami, bo producenci aparatów, zwykle uznają, że nikt nie chce poruszonych zdjęć. Możemy spróbować programów do zdjęć nocnych, pilnując jednak, by była ustawiona jak najniższa czułość ISO, co powoduje wydłużenie czasu. Jeżeli nie uda nam się przechytrzyć aparatu, można jeszcze spróbować fotografować o zmierzchu. Wtedy aparat musi wydłużyć czas bo jest dosyć ciemno. Pamiętajmy tylko o wyłączeniu lampy błyskowej.


Teraz ogłaszam mini ankietę z nagrodami. Pytanie brzmi, czy ktoś coś z tego zrozumiał :) I czy mam kiedyś jeszcze coś takiego napisać. Jeżeli uważacie, że takie banały każdy już wie od dawna, nagrodą będzie moja deklaracja: już nigdy nie będę się starał pisać mądrze :)








Komentarze

Anonimowy pisze…
Oczywiście, że zrozumiałem :-) Takie pisanie jest bardzo pożyteczne :-)
Unknown pisze…
Lepiej napisz kiedy kolejne fotopiwo bo tylko o tym myślę w taką pogodę :)

Popularne posty z tego bloga

Jestem za głupi czyli o sztuce nowoczesnej raz jeszcze...

Wracam powoli do normalnego trybu pisania codziennie.... mam nadzieję:) Rozleniwiłem się ostatnio, to fakt, za to spędzałem czas bardzo przyjemnie :) Jednym z efektów była wizyta w MOCAKu, czyli Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie . Miałem od dawna wielką ochotę zobaczyć to muzeum, głównie z powodów architektonicznych. I rzeczywiście, muzeum zachwyca. Nie ma tu mowy, byśmy mogli mieć kompleksy w porównaniu z innymi muzeami tego typu na świecie. Mimo swojego ogromu, budynek jest bardzo kameralny. Czysta forma architektoniczna pozwala na ekspozycje każdej możliwej formy sztuki.

Aperture vs Lightroom czyli test nieobiektywny

Przy okazji jednego z ostatnich postów na temat Aperture, jeden z czytelników o pseudonimie Kashiash, spytał, co zyska przechodząc z Lightrooma na Aperture. Uznałem, że to bardzo dobre pytanie, co najmniej tak samo ważne jak to, czy lepszy jest Canon czy Nikon. Wy oczywiście wiecie, co ja o tym sądzę :) Aby podejść do tematu solidnie, ściągnąłem trial Lightrooma, by zobaczyć, co się pojawiło nowego w czwartej wersji. Przyznaję się, że nie poświęciłem kilkunastu godzin na dogłębne poznanie wszystkich funkcji i mogę się mylić co do szczegółów. Aby było łatwo porównać oba programy, stworzyłem katalog z trzydziestoma zdjęciami i wgrałem do każdego z programów. Nie będzie to kompletny test, a raczej skupienie się na istotnych różnicach. Nie miejcie wątpliwości, że wychodzę z założenia o wyższości Ap, gdybym tak nie uważał, to nie używałbym go :) Postarałem się jednak znaleźć też wszystkie pozytywne cechy Lr. Ponieważ nie pracuję na nim, mogłem o czymś nie wiedzieć i przez to pominąć jak

Spytaj Artura czyli biblioteki Aperture

Igi pytał się mnie już jakiś czas temu o synchronizację bibliotek w Aperture. Co jak co, ale o tym programie to lubię opowiadać :) Zacznę od początku. Zdjęcia w Aperture można przechowywać albo w bibliotece programu, albo w aktualnym układzie katalogów.  Dla zdecydowanej większości nowych użytkowników programu, pozostawienie zdjęć w ich dotychczasowych lokalizacjach wydaje się rozsądnym rozwiązaniem. Ja też oczywiście właśnie tak na początku zrobiłem. Myśl, że mógłbym wrzucić swoje bezcenne fotografie do jakiejś tajemniczej biblioteki, wydawała się zbyt szalona. Nie miałem jeszcze zaufania do Aperture i byłem przyzwyczajony by mieć dostęp do zdjęć z poziomu systemu.  Wrzuciłem więc wszystkie zdjęcia do Aperture, ale fizycznie zostawiłem w katalogach gdzie były do tej pory. Aperture po pierwszym uruchomieniu zawsze tworzy swoją bibliotekę gdzie są wszystkie możliwe informacje o zdjęciu, ustawienia, miniaturki, podglądy (jpgi o rozmiarach, które sami ustalamy). Na początku w