Przejdź do głównej zawartości

Zrób sobie 3D

Świat ogarnął jakiś szał na punkcie trzech wymiarów. Do kina warto iść tylko na film 3D, jak kupujesz telewizor to tylko 3D, a i reklamę aparatów 3D dzisiaj widziałem. Sam nie wiem, jak jeszcze funkcjonuję, nie mając tego wszystkiego. Ale za chwilę będzie era 4D i znowu kupimy nowy sprzęt. Ja myślę, że jeszcze trochę poczekam i kupię telewizor 7D, gdzie oprócz normalnych trzech wymiarów, będę jeszcze czuł zapach perfum Angeliny Jolie, przy scenie trzęsienia ziemi pospadają mi wszystkie zdjęcia ze ścian, następnie zaleje mnie tsunami, a w końcowej scenie spróbuję wina, które będzie pić Angelina i jej facet.  A potem pewnie technologia pójdzie dalej i nie tylko wina będzie można spróbować...

A na razie pokażę, jak samemu zrobić zdjęcie 3D. Przepis jest bardzo prosty. Zobaczyłem świecące płyty chodnikowe, było dosyć ciemno i kontrast zrobił się ogromny. Aparat miałem na statywie, ustawiłem przesłonę 5.6, czas 1,6 s, a wszystko to przy czułości 100 ISO. Teraz odbyła się najważniejsza część, czyli tworzenie efektu 3D. Ten skomplikowany proces polegał na poruszaniu aparatem w jednej płaszczyźnie w trakcie naświetlania. Aby to zrobić, musicie mieć głowicę... 3D oczywiście, czyli prawie każdą właściwie poza kulową.


Efekt tak mi się spodobał, że bawiłem się tym trochę, na różne sposoby. Teraz jeszcze muszę tylko wymyślić, do czego może to mi się przydać.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jestem za głupi czyli o sztuce nowoczesnej raz jeszcze...

Wracam powoli do normalnego trybu pisania codziennie.... mam nadzieję:) Rozleniwiłem się ostatnio, to fakt, za to spędzałem czas bardzo przyjemnie :) Jednym z efektów była wizyta w MOCAKu, czyli Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie . Miałem od dawna wielką ochotę zobaczyć to muzeum, głównie z powodów architektonicznych. I rzeczywiście, muzeum zachwyca. Nie ma tu mowy, byśmy mogli mieć kompleksy w porównaniu z innymi muzeami tego typu na świecie. Mimo swojego ogromu, budynek jest bardzo kameralny. Czysta forma architektoniczna pozwala na ekspozycje każdej możliwej formy sztuki.

Aperture vs Lightroom czyli test nieobiektywny

Przy okazji jednego z ostatnich postów na temat Aperture, jeden z czytelników o pseudonimie Kashiash, spytał, co zyska przechodząc z Lightrooma na Aperture. Uznałem, że to bardzo dobre pytanie, co najmniej tak samo ważne jak to, czy lepszy jest Canon czy Nikon. Wy oczywiście wiecie, co ja o tym sądzę :) Aby podejść do tematu solidnie, ściągnąłem trial Lightrooma, by zobaczyć, co się pojawiło nowego w czwartej wersji. Przyznaję się, że nie poświęciłem kilkunastu godzin na dogłębne poznanie wszystkich funkcji i mogę się mylić co do szczegółów. Aby było łatwo porównać oba programy, stworzyłem katalog z trzydziestoma zdjęciami i wgrałem do każdego z programów. Nie będzie to kompletny test, a raczej skupienie się na istotnych różnicach. Nie miejcie wątpliwości, że wychodzę z założenia o wyższości Ap, gdybym tak nie uważał, to nie używałbym go :) Postarałem się jednak znaleźć też wszystkie pozytywne cechy Lr. Ponieważ nie pracuję na nim, mogłem o czymś nie wiedzieć i przez to pominąć jak

Spytaj Artura czyli biblioteki Aperture

Igi pytał się mnie już jakiś czas temu o synchronizację bibliotek w Aperture. Co jak co, ale o tym programie to lubię opowiadać :) Zacznę od początku. Zdjęcia w Aperture można przechowywać albo w bibliotece programu, albo w aktualnym układzie katalogów.  Dla zdecydowanej większości nowych użytkowników programu, pozostawienie zdjęć w ich dotychczasowych lokalizacjach wydaje się rozsądnym rozwiązaniem. Ja też oczywiście właśnie tak na początku zrobiłem. Myśl, że mógłbym wrzucić swoje bezcenne fotografie do jakiejś tajemniczej biblioteki, wydawała się zbyt szalona. Nie miałem jeszcze zaufania do Aperture i byłem przyzwyczajony by mieć dostęp do zdjęć z poziomu systemu.  Wrzuciłem więc wszystkie zdjęcia do Aperture, ale fizycznie zostawiłem w katalogach gdzie były do tej pory. Aperture po pierwszym uruchomieniu zawsze tworzy swoją bibliotekę gdzie są wszystkie możliwe informacje o zdjęciu, ustawienia, miniaturki, podglądy (jpgi o rozmiarach, które sami ustalamy). Na początku w