Przejdź do głównej zawartości

Wielka ściema

Nie ma to jak marketingowy bełkot, który przekonuje nas, jaki to wspaniały jest nowy produkt. Dawno temu już zainteresowałem się kompaktami Sigmy, DP1, które teoretycznie były skierowane do profesjonalistów.
Teoretycznie aparat miał mieć 12 Mpx, w praktyce było to 4 Mpx, bo Sigma wymyśliła, że skoro matryca  jest trójwarstwowa to można liczyć piksele razy trzy...

Pamiętam, że ściągnąłem sobie ze strony Sigmy kilka zdjęć testowych i jakbym ich nie oglądał i w jakim bym programie ich nie wyświetlał to zawsze miały 4 Mpx z kawałkiem.
Nie jestem zwolennikiem walki na coraz większe matryce, ale 4 Mpx to jednak trochę mało. A jeżeli firma mi wmawia, że jest to 12 Mpx to już przegięcie.

Sigma właśnie wypuściła nową lustrzankę SD1. No i teraz pytanie za 100 punktów. Jaką rozdzielczość ma ten nowy aparat? Mała podpowiedź 4800 x 3200 x 3 warstwy. Mnie wychodzi około 15 Mpx, a marketingowcom  z Sigmy w jakiś dziwny sposób wyszło 46 Mpx... A wszystko to z matrycy APS-C. Normalnie rewelacja. Myślę, że Hasselblad czy Phase One zaczynają pakować walizki.

Nie mam nic do Sigmy, niektóre obiektywy nawet lubię. Ale nie lubię, gdy ktoś próbuje nabić mnie w butelkę.
Jeżeli wrzucę oryginalnego RAWa z SD1 do Photoshopa i zobaczę, że pokazuje mi rozdzielczość 46 Mpx to uwierzę. Inaczej wierzę tylko w marketingowy  bełkot.

foto : Sigma

Komentarze

Anonimowy pisze…
analogicznie z mocą kolumn głośnikowych bylo swojego czasu
g
gumiber pisze…
widocznie sigma kieruje swój produkt do amatorów... ale nawet amator czasami staje się profesjonalistą. I jak tu przywiązać się do marki? Może wiedzą, że nie mają szans z Canonem?
pozdrawiam

Popularne posty z tego bloga

Test nieobiektywny czyli MacBook Pro Retina czyli gruby kontra chudy

Dawno już nie robiłem porządnego testu i postanowiłem to dzisiaj nadrobić. A okazja jest wyjątkowa, bo na moje biurko zawitał najnowszy MacBook Pro Retina. Nie ma w sieci jeszcze zbyt wielu testów, a zwłaszcza zrobionych pod kątem wykorzystania go w fotografii. Nie znajdziecie więc tu żadnych benchmarków i wykresów, a tylko mój prywatny test tego, co dla mnie, jako fotografa, najważniejsze. 1. Dlaczego Retina Gosia, która obrabia moje zdjęcia, pracuje w studio na Mac Pro 1.1, który swoje lata już ma albo w domu na MacBooku Pro sprzed ery unibody. Ten ostatni domagał się już wymiany od jakiegoś czasu i  czekaliśmy od kilku miesięcy na zapowiadaną nowość. Bez względu, co by Apple pokazał, miał to być najnowszy i silny komp, tak, aby mógł sprawnie pracować przez kolejne 3-4 lata. Po premierze byłem zachwycony Retiną i niską wagą nowego Maka. Gorzej było z ceną. 10.200 zł za podstawowy model, wyglądało na cenę z kosmosu. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy jednak nie kupić modelu z poprze

O fotografowaniu samochodów czyli wielka ściema

W fotografii coraz mniej rzeczy jest takimi, jakimi się wydają... Na przykład fotografie samochodów. Kiedyś, jeśli na zdjęciu samochód był w ruchu to praktycznie na 100% wiadomo było, że fotograf rzeczywiście zrobił to zdjęcie w trakcie jazdy. A dzisiaj w fotografii reklamowej  pewne jest co innego. Pewne jest, że na pewno tak to nie wyglądało w rzeczywistości... W tym tygodniu robiłem sesję z mojego trochę już zapomnianego cyklu: Kobiety za kierownicą. Nadmiar pracy w ostatnich miesiącach oraz problemy w pogodą, nie pozwoliły mi na wcześniejszą kontynuację. Ale skoro w listopadzie mamy prawie wiosenne słońce, to trzeba było się brać do pracy. W planie miałem dwa zdjęcia w kabriolecie, jedno w ciągu dnia, drugie w nocy. Założeniem sesji jest pokazanie rzeczy, które kobiety nie powinny robić w trakcie jazdy, a że czasami im się zdarza to już inna sprawa... Ale skoro nie powinny, to nie mogłem od nich wymagać, by robiły to naprawdę. Od początku wiedziałem, że w związku z tym wszystki

Kalendarz Ascomp 2016

Lubię wyzwania. Gdy dowiedziałem się, że klientowi zależy, by zdjęcia do nowego kalendarza zrobić w tym samym miejscu co ostatnio, pomyślałem sobie, że lekko nie będzie. Już za pierwszym razem, sesja tam bardzo trudna, a teraz na dodatek musiałem podnieść sobie poprzeczkę, bo nowy kalendarz nie mógł być podobny do poprzedniego. Miejscem tym bowiem, znowu miała być serwerownia. Nie wiem ilu z was miało okazję zwiedzić serwerownie, ale zakładam, że raczej nie jest to powszechne doświadczenie. Tym, którzy nie mieli tego szczęścia, by zobaczyć serwerowni od środka, postaram się trochę przybliżyć warunki w jakich pracowaliśmy. Wyobraźcie sobie budynek strzeżony jak twierdza. Wysokie płoty, strażnicy, alarmy, wszystkie drzwi z zamkami, śluzy, setki kamer itd. Pomieszczenia z serwerami mają tylko wąskie korytarze pomiędzy szafami. Gdy czasem zdarzyło się, że były to korytarze o szerokości dwóch metrów, to miałem powód do świętowania. W korytarzach na zmianę wieje, albo bardzo zimne, albo