Przejdź do głównej zawartości

Test nieobiektywny czyli Canon 5D mk2 kontra 1Ds mk3 czyli grip w cenie samochodu

No i stało się. Właśnie czytacie 300 wpis na moim blogu. Ale ponieważ wszystko, co najważniejsze, podsumowałem już wcześniej, tym razem test jednego zdjęcia, który rozwiąże wiele wątpliwości.

Już dawno planowałem porównać te dwa aparaty, ale muszę przyznać, że trochę się tego testu obawiałem. Bo co, jeśli okaże się, że nie ma żadnej różnicy pomiędzy aparatem za 8.000 zł i 25.000 zł?
W końcu jednak trawiony ciekawością, zdecydowałem się na ten pojedynek.

Okazją była sesja zegarka, którą ostatnio robiłem. Nie było to zlecenie komercyjne, więc mogłem sobie na taki test pozwolić. Najpierw trochę o samym sposobie fotografowania zegarków. Zegarek, jak każdy widzi, jest mały, błyszczący i ma szybkę. To cechy ewidentnie utrudniające sprawę. Kiedyś sporo fotografowałem zegarków dla marki Timemaster i już wtedy musiałem rozwiązywać całą masę problemów z oświetleniem.

Szybka to pierwsze zmartwienie, odbija się w niej wszystko co świeci. Można oczywiście zastosować filtr polaryzacyjny, ale po pierwsze, nie zawsze wszystkie bliki w ten sposób można zdjąć, po drugie, w ten sposób automatycznie likwidujemy bliki na tarczy, a to nie zawsze jest naszym celem.
Zegarek się błyszczy i najczęściej ma chromowane powierzchnie, które musimy takimi pokazać. I tu pojawia się dodatkowy konflikt, bo ma błyszczeć chrom, a nie może błyszczeć szkło. Część producentów decydowała się kiedyś na przygotowanie specjalnie do zdjęć zegarków bez szybki, co nie zawsze dawało dobry efekt.
No i na koniec, zegarek jest mały, czyli musimy stosować obiektyw makro. A to oznacza małą głębię ostrości. Rozwiązaniem są obiektywy typu shift lub praca na wielkim formacie. Możemy wtedy tak złamać płaszczyznę ostrości, by uzyskać idealną ostrość na całym obszarze. Jest też drugie wyjście, z którego ja skorzystałem tym razem. Po prostu odsunąłem się z aparatem do tyłu. Automatycznie zwiększyło mi to głębię ostrości, choć sam zegarek zmniejszył się w kadrze. Pisałem ostatnio o celowości posiadania aparatów o dużej rozdzielczości. To właśnie jeden z tych przypadków, kiedy duża matryca bardzo się przydaje.

To jeszcze półprodukt, ale już dosyć bliski skończenia



Przy tego typu fotografii bardzo ważne jest odpowiednie przygotowanie przedmiotu do zdjęć. Zegarek bardzo dokładnie wyczyściłem i zamocowałem solidnie na stole. To ważne, by i aparat i zegarek nie miał szansy na nawet najdrobniejsze poruszenie, gdyż może to sporo zmienić w ostrości i oświetleniu.
Zacząłem od ustawienia głównego światła, którym był tu soft 35x90 umieszczony naprzeciw aparatu. (moc około 250 Ws). Jako drugie światło postawiłem lampę z dużą czaszą po lewej stronie (moc około 30 Ws). Odpowiedzialna jest za oświetlenie paska na dole. Teraz nastąpiły długie próby znalezienie optymalnych blików na kopercie. Mając dwie lampy, uznałem, że to w zupełności wystarczy, a do zrobienia blików wykorzystałem małe ekrany z własnych wizytówek.

Gdy uznałem, że w zasadzie wszystko jest już OK, zrobiłem dłuższą przerwę i zastanowiłem się, co mógłbym jeszcze poprawić. Dołożyłem trzecią lampę z dużą, dosyć miękką białą czaszą i obserwowałem, co się dzieje (moc około 30 Ws). Okazało się, że dodatkowa lampa lekko wypełnia cienie na tarczy, co daje dobry efekt.
Na koniec dołożyłem jeszcze jedną lampę, której jedynym zadaniem było zrobienie bliku na krawędzi szybki na dole zegarka (nie ma go na zdjęciu, będzie dołożony w postprodukcji).
Aby nie poruszyć nawet minimalnie aparatu w trakcie wyzwalania migawki, zdjęcia wyzwalałem bezpośrednio z Aperture, do którego podpięty był Canon.




Gdy wreszcie skończyłem definitywnie to zdjęcie, nadszedł czas na zrobienie go Canonem 5D mk2.  Ponieważ jest mniejszy i nie miał gripa, nie uzyskałem dokładnie tego samego kadru, mocując go na statywie.

Zrobiłem zdjęcie, wyświetliłem na ekranie razem ze zdjęciem z 1Ds mk3 i.... Nie zauważyłem różnicy....
To znaczy w pierwszej chwili nawet je widziałem  ale były to tylko moje pobożne życzenia. Oglądałem oczywiście w pełnym powiększeniu, sprawdzałem, jak plik reaguje na kontrast, ekspozycję, odzyskiwanie szczegółów w bielach. I nic. Nie znalazłem nic, co byłoby jakąś zdecydowaną różnicą. Jedyną rzeczą, którą się różniły, był balans bieli. Zdjęcie z "piątki" było zbyt chłodne. Ale przy RAWie to żadna różnica.

Zdjęcia wyświetlone w Aperture, po lewej 5D mk2, po prawej 1Ds mk3

Ten test jeszcze niczego nie dowodzi tak naprawdę, mamy tu specyficzną scenę, prawie monochromatyczną. Postaram się niedługo znowu zrobić porównanie obu aparatów, tym razem przy świetle dziennym i z nastawieniem na kolor.

Czy więc rzeczywiście nie warto dopłacić do "jedynki" kwoty 17.000 zł za wbudowany grip? I tak i nie. 1Ds mk3 nie miał żadnej konkurencji, gdy pojawił się na rynku i nadal jej nie miał, gdy go kupiłem. Wtedy nie miałem innego wyboru. Czy dzisiaj zdecydowałbym się na 5D mk2 w zamian? Co dostajemy za te 17.000 zł? Na pewno zdecydowanie lepszy autofokus, zdecydowanie lepszą ergonomię, możliwość pracy na dwóch kartach, sporo osprzętu w standarcie, większe możliwości personalizacji, lepszy wizjer, brak możliwości kręcenia filmów i gorszy wyświetlacz, a gratis zdecydowanie lepszą minę klienta, gdy pyta o cenę naszego aparatu :)

Raczej nie zamieniłbym się na "piątkę" bo 1Ds mk3 to najlepszy aparat, jaki miałem w życiu. Gdy robi się 100 klatek tygodniowo, nie zwraca się uwagi na wiele drobiazgów. Gdy robi się ich tysiące, to mały drobiazg może wyprowadzić z równowagi :)

Wycinek zdjęcia z Canona 1Ds mk3 (kliknij, by zobaczyć w pełnym rozmiarze)

Wycinek zdjęcia z Canona 5D mk2 (kliknij, by zobaczyć w pełnym rozmiarze)

Komentarze

Paweł Bruczkowski pisze…
Jak ja kupowałem, to był już na rynku 5D mk II i jestem bardzo zadowolony z wyboru. Ale fakt - zleceń robię 20 razy mniej, niż Ty, bo to raczej moja poboczna działalność. Gdyby było inaczej, to też bym wybrał jedynkę, głównie z powodu autofokusa, do którego można się ciut przyczepić w piątce...
Bardzo niecierpliwie czekam na kolejny test w innych warunkach :-)
Anonimowy pisze…
Ciekawe jak wypadłoby porównanie 1Ds mk2 z 5D mk2. A ciekawi mnie to dlatego że 1Ds mk2 jest w podobnej cenie co nowa 5D mk2.
Artur Nyk pisze…
Tu wybrałbym jednak 5D mk2 ze względu na wyższą jakość obrazu. W 1Ds mk2 było tylko 12 bitów na kolor, a to właśnie robi dużą różnicę. Chyba, że zależy Ci na uszczelnieniu, ergonomii, wizjerze, autofokusie itd, to wtedy "jedynka" będzie lepsza.

Popularne posty z tego bloga

Test nieobiektywny czyli MacBook Pro Retina czyli gruby kontra chudy

Dawno już nie robiłem porządnego testu i postanowiłem to dzisiaj nadrobić. A okazja jest wyjątkowa, bo na moje biurko zawitał najnowszy MacBook Pro Retina. Nie ma w sieci jeszcze zbyt wielu testów, a zwłaszcza zrobionych pod kątem wykorzystania go w fotografii. Nie znajdziecie więc tu żadnych benchmarków i wykresów, a tylko mój prywatny test tego, co dla mnie, jako fotografa, najważniejsze. 1. Dlaczego Retina Gosia, która obrabia moje zdjęcia, pracuje w studio na Mac Pro 1.1, który swoje lata już ma albo w domu na MacBooku Pro sprzed ery unibody. Ten ostatni domagał się już wymiany od jakiegoś czasu i  czekaliśmy od kilku miesięcy na zapowiadaną nowość. Bez względu, co by Apple pokazał, miał to być najnowszy i silny komp, tak, aby mógł sprawnie pracować przez kolejne 3-4 lata. Po premierze byłem zachwycony Retiną i niską wagą nowego Maka. Gorzej było z ceną. 10.200 zł za podstawowy model, wyglądało na cenę z kosmosu. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy jednak nie kupić modelu z poprze

O fotografowaniu samochodów czyli wielka ściema

W fotografii coraz mniej rzeczy jest takimi, jakimi się wydają... Na przykład fotografie samochodów. Kiedyś, jeśli na zdjęciu samochód był w ruchu to praktycznie na 100% wiadomo było, że fotograf rzeczywiście zrobił to zdjęcie w trakcie jazdy. A dzisiaj w fotografii reklamowej  pewne jest co innego. Pewne jest, że na pewno tak to nie wyglądało w rzeczywistości... W tym tygodniu robiłem sesję z mojego trochę już zapomnianego cyklu: Kobiety za kierownicą. Nadmiar pracy w ostatnich miesiącach oraz problemy w pogodą, nie pozwoliły mi na wcześniejszą kontynuację. Ale skoro w listopadzie mamy prawie wiosenne słońce, to trzeba było się brać do pracy. W planie miałem dwa zdjęcia w kabriolecie, jedno w ciągu dnia, drugie w nocy. Założeniem sesji jest pokazanie rzeczy, które kobiety nie powinny robić w trakcie jazdy, a że czasami im się zdarza to już inna sprawa... Ale skoro nie powinny, to nie mogłem od nich wymagać, by robiły to naprawdę. Od początku wiedziałem, że w związku z tym wszystki

Kalendarz Ascomp 2016

Lubię wyzwania. Gdy dowiedziałem się, że klientowi zależy, by zdjęcia do nowego kalendarza zrobić w tym samym miejscu co ostatnio, pomyślałem sobie, że lekko nie będzie. Już za pierwszym razem, sesja tam bardzo trudna, a teraz na dodatek musiałem podnieść sobie poprzeczkę, bo nowy kalendarz nie mógł być podobny do poprzedniego. Miejscem tym bowiem, znowu miała być serwerownia. Nie wiem ilu z was miało okazję zwiedzić serwerownie, ale zakładam, że raczej nie jest to powszechne doświadczenie. Tym, którzy nie mieli tego szczęścia, by zobaczyć serwerowni od środka, postaram się trochę przybliżyć warunki w jakich pracowaliśmy. Wyobraźcie sobie budynek strzeżony jak twierdza. Wysokie płoty, strażnicy, alarmy, wszystkie drzwi z zamkami, śluzy, setki kamer itd. Pomieszczenia z serwerami mają tylko wąskie korytarze pomiędzy szafami. Gdy czasem zdarzyło się, że były to korytarze o szerokości dwóch metrów, to miałem powód do świętowania. W korytarzach na zmianę wieje, albo bardzo zimne, albo