Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2010

Przygotowania do Sylwestra

Wreszcie koniec pracy w tym roku, teraz tylko przyjemności. Wreszcie mogę zająć się zaległymi sprawami. Można np. uprzątnąć meble z ogródka. Chociaż z drugiej strony, niskie temperatury podobno konserwują. Może więc nie warto? Chyba nie warto, w końcu niedługo będzie wiosna, a teraz lepiej zająć się przygotowaniami do imprezy. Od dawna nie mam ciśnienia, by koniecznie iść na super wypasioną imprezkę. Nie będę się zmuszał do zabawy tylko dlatego, że koniecznie akurat w Sylwestra trzeba się dobrze bawić. Wszyscy od paru dni żyją tylko tym tematem i każdy się pyta, co robię na Sylwestra. A ja niezmiennie odpowiadam, że nie wiem, a czasu jest jeszcze dużo. Wczoraj dopiero zdzwoniliśmy się w kilka osób i ustaliliśmy, że się widzimy. Wystarczyło parę rozmów i będziemy mieli świetną imprezę. Bo z samymi fajnymi ludźmi :)

Dzień dziecka to czy Mikołaj?

Oba te święta kojarzą mi się z prezentami. Dostawanie prezentów to świetna sprawa, nawet, gdy samemu się je finansuje. Dzisiaj miałem właśnie taki dzień. Dostałem całą masę nowych zabawek. Ledwo przyjechałem do studia, wszedł kurier z wielkim wysiłkiem targając dwie wielkie paczki. W środku był mój nowy sprzęt Elinchroma! Właściwie to miałem dzisiaj zaplanowane zdjęcia, ale gdy pojawiają się nowe zabawki to nic nie jest mnie w stanie od nich odciągnąć. Nie było szans, musiałem wszystkiego dotknąć, pomacać i powąchać. Niedługo na pewno poświęcę jeden wpis na dokładną recenzję sprzętu, jak tylko sprawdzę go w akcji.  Na gorąco powiem, że jest fajnie, ale mam pewne ale... :) Gdy już się nacieszyłem Elinchromem, pojechałem do mojego ulubionego sklepu meblowego z kraju moich przodków, którzy do dzisiaj uwielbiają sami skręcać szafki. Ponieważ na podobny pomysł wpadło jakieś parę tysięcy ludzi, to proste zakupy przerodziły się w epopeję długą jak reklamy na Polsacie. Cóż to jednak znacz

Przypadek czy obserwacja?

Wielu ludzi marudzi, że chętnie zrobiłaby jakieś zdjęcia, ale nie dzieje się nic, co byłoby warte fotografowania. Chodzą z wielkim aparatem zawieszonym na szyi, rozglądają się naokoło i nic nie widzą. Jasne, że na co dzień  ciężko oczekiwać, że na naszych oczach ferrari zderzy się z lamborghini albo policjantka zacznie strzelać do tygrysa uciekającego z ZOO. Na takie zdarzenie fotoreporterzy często czekają całe życie. I czasem na dodatek nie mają przy sobie aparatu. Nawet w codziennych sytuacjach można znaleźć wiele ciekawych sytuacji. Wystarczy zmysł obserwacji i wyobraźnia oraz bezwzględna szybkość.  Najpierw obserwujmy. Wszystko co się dzieje naokoło nas. To coś co musi działać, jak kamera przemysłowa. Bezustanna i bezmyślna obserwacja. Tyle tylko, że my nie mamy szansy, by obejrzeć ponownie to co przegapimy. Dlatego musimy cały czas obserwować obraz niejako w "tle". Idziemy, rozmawiamy ze znajomymi i nagle WIDZIMY.  Wtedy włącza się kolejna nasza zdolność. Cza

Nie jestem unikalny?

Przed chwilą właśnie moje przekonanie o tym, że Artur Nyk jest tylko jeden, legło w gruzach. Przyznaję, było to  może nieco naiwne, ale nie sądziłem, że gdzieś istnieje jeszcze jeden Artur Nyk. Moje nazwisko należy do dosyć rzadkich. Czasem gdzieś się na nie natknę ale nie częściej, niż raz na kilka lat. Kiedyś napisał do mnie facet z Nowego Jorku z informacją, że prawdopodobnie jesteśmy daleką rodziną. W sumie nawet wszystko się zgadzało, a on znalazł nowe informacje na temat pochodzenia rodziny. Okazało się, że Nyk jest szwedzkim nazwiskiem i moi dalecy przodkowie znaleźli się w Polsce w trakcie... potopu szwedzkiego. Sorry, rodziny się nie wybiera :) Nie moja wina, że tu przyjechali. Ale trochę się wyjaśniło, dlaczego tak lubię Ikea i Saaba :) Ale drugi Artur Nyk? To nie wchodziło w grę. Do dzisiaj. Szukałem w necie różnych rzeczy  i gdy wpisałem swoje imię i nazwisko do googla, zobaczyłem zdjęcie jakiegoś faceta z dzieckiem. Co niby ma wspólnego ze mną? Kliknąłem i nagle zna

Znowu można spokojnie pracować

Jakoś wyjątkowo w tym roku nie chce mi się wracać do pracy, ale co zrobić. Fajnie było nic nie robić, a teraz koniec laby. Część moich znajomych nawet już dzisiaj trochę pracuje, odrabia zaległości albo przygotowuje się do pracy. Jeszcze tylko parę dni, będzie Sylwester i tak w połowie stycznia, gdy wszyscy już na dobre wytrzeźwieją, wszystko zacznie normalnie funkcjonować. Skończy się leniwy okres świąteczny, w którym i tak nie można nic konkretnego zrobić i wszyscy udają tylko, że pracują. Zawsze chciałem właśnie tak od połowy grudnia zrobić sobie wolne, ale nigdy jeszcze mi się to nie udało. W tym roku końcówkę roku mam wyjątkowo gorącą i nawet nie mogę pomarzyć o wolnym dniu, czy udawaniu pracy. Mam za to plan awaryjny, który przewiduje małe wakacje w styczniu, dokładnie w okresie, kiedy wszyscy się rozkręcą i wezmą do pracy. Nie ma przecież większej przyjemności, niż wakacje w momencie, gdy inni muszą pracować :)

Telewizor robi bum!

Jeszcze wczoraj narzekałem na program telewizyjny, a dzisiaj nie będę już tego robić, bo nie mogę już nic oglądać. Po zaledwie kilkunastu latach pracy, telewizor moich rodziców zrobił wielkie "bum", zabłysnął, zaśmierdział i zgasł. Właściwie nikt nawet się nie zmartwił, bo jeszcze przed świętami rodzice zlecili mi znalezienie nowego sprzętu. Od dawna już nie interesowałem się telewizorami, sam już od lat nie oglądam w domu telewizji i nie za wiele wiem, na co teraz zwrócić uwagę przy kupnie. Do sklepów nawet się nie wybierałem, by popytać, bo jakoś nie wierzyłem, że na proste pytanie: "jaki tv jest dobry?", dostanę prostą odpowiedź. To trochę tak, jak gdy przychodzi do mnie ktoś na warsztatach i pyta jaki aparat i obiektyw jest dobry. Nie ma wtedy nigdy jednoznacznej odpowiedzi. Wszystko zależy od budżetu, potrzeb, zastosowań i przede wszystkim osobistych preferencji. Preferencje są najważniejsze zwykle. Podejrzewam, że gdybym trafił na dobrego handlowca, rozmo

Niech żyją święta!

Jedzenie, jedzenie, jedzenie, picie, jedzenie, picie, jedzenie, jedzenie. Nie ma to jak święta. Dla odmiany jutro będzie spanie, długie raczej, a potem jedzenie, jedzenie, jedzenie. Dobrze, że święta trwają tak krótko. Jeszcze kilka dni i zjadłbym zawartość średniej wielkości supermarketu. Święta mają też inne zalety. Można zobaczyć w telewizji kilka nowości, np. Kevin sam w domu, a przy okazji obejrzeć kilka reklam. Dosłownie kilka, za to każdą z nich po sto pięćdziesiąt razy i średnio co piętnaście minut. Myślę, że gdyby w święta postanowiono wypromować  różowe plastikowe kapelusze, to na Sylwestra nosiłoby już je pół Polski. Dobrze, że czasem reklamy przerywają jakimś filmem. Można wtedy iść do kuchni i poszukać czegoś w lodówce.

Świąteczne karteczki

Zawsze dostaję ich całe masy. Część przychodzi tradycyjną pocztą, część mailem. Dzielę ja zawsze na dwie grupy. Pierwsza to kartki od moich znajomych i przyjaciół, te zawsze mnie cieszą. Druga to karteczki od banków, najróżniejszych instytucji oraz maile od kogoś, z kim kiedyś wymieniłem jednego maila. Zawsze są to ogólne bezosobowe życzenia, czasem jakieś kretyńskie wierszyki. Zawsze są wysyłane na zasadzie "wyślij do wszystkich". Jasne, jest to jakieś tam narzędzie marketingowe, które przypomina nam o firmie X, na mnie jednak nie robi żadnego wrażenia. Jeżeli ktoś nie ma czasu, by napisać choć jedno słowo do mnie indywidualnie, to trudno, karteczka natychmiast ląduje w koszu. Wolę dostać jedną kartkę skierowaną konkretnie do mnie, niż sto bezpłciowych z obowiązkową choinką, bombkami itd. W Wigilię będzie jeszcze gorzej. Dostanę pewnie milion sms'ów z tym samym wierszykiem. Uwielbiam to. Zawsze wtedy żałuję, że nie mam udziałów w którejś z firm telekomunikacyjnych.

Zima to zima

I niczym się na szczęście jedna nie różni od drugiej. W przeciwieństwie do mody, gdzie rok można określić po ciuchach,  nie da się popatrzeć na zdjęcie lasu obsypanego śniegiem i powiedzieć: O tak, od razu widać, że to 2005 rok, gdy śnieg był wyjątkowy. Dzięki temu nie muszę co roku robić zdjęcia choinki, by było aktualne. Co więcej, w ogóle nie muszę robić zdjęć choinek, bo banki zdjęć są nimi przepełnione. A zawsze będzie taniej kupić gotowe, niż wysłać fotografa do lasu. Nigdy nie wiadomo, co z niego przyniesie. A jednak, gdyby ktoś wysłał mnie do lasu po zdjęcie drzewka to bardzo chętnie bym takie zlecenie przyjął nawet za bezcen. Zawsze byłaby to świetna okazja, by wyrwać się ze studia i za czyjeś pieniądze zrobić sobie małe wakacje. Przy okazji zrobiłbym nawet to zdjęcie choinki, ale nie za szybko. Może nawet poświęciłbym na to kilka dni. Klient pewnie też byłby tym zachwycony, że tak poważnie podchodzę do jego zlecenia. Kiedyś już udał mi się taki wyjazd. Dostałem zlecenie

Czy chodzenie pomaga w rozmowie?

Z moich obserwacji wynika, że zdecydowanie pomaga. Od dłuższego czasu przyglądam się sobie i innym ludziom, w jaki sposób się zachowują w czasie rozmawiania przez komórkę. Najpierw myślałem, że tak zachowuje się tylko jeden mój kumpel, który uwielbia sprawiać wrażenie wiecznie zajętego. Siedzimy i spokojnie rozmawiamy, ale gdy tylko zadzwoni telefon, to zrywa się z krzesła, chodzi po całym pokoju i mówi: no mów szybko, szybko, bo jestem zajęty. Potem  zauważyłem u siebie, że ja też lubię chodzić w trakcie rozmowy. Wydeptuję ścieżkę, spacerując tam i z powrotem, choć zupełnie nie wiem, po co. Jednak zdecydowanie lepiej wtedy mi się rozmawia. Może ma to jakiś efekt terapeutyczny? Może rozładowuje emocje? Może pomaga się skoncentrować? Inny mój znajomy chodzi tym szybciej, im bardziej jest zdenerwowany. Wczoraj chodził szybko, jak błyskawica, więc nawet nie musiałem się pytać jak się mają różne sprawy. Jest też chyba taka zależność: im ważniejsza rozmowa, tym więcej chodzenia. Gdy

Ja chcę wiosny!!!

Wiem, że to może być niepolitycznie przed samymi świętami mówić o wiośnie, ale mnie już znudziło się ubieranie pięciu swetrów i spędzanie każdego poranka na odśnieżaniu samochodu, a wieczorem na odśnieżaniu chodnika. Zdecydowanie bardziej ciekawe jest koszenie trawy i zastanawianie się, czy włożyć długie, czy krótkie spodnie. Może i święta w zimę są fajne, ale czy nie byłyby jeszcze ciekawsze gdyby było +25 stopni? Wyobraźcie sobie kolację wigilijną w ogrodzie (i raczej nie myślę o karpiu z grilla..), ciepły, letni wiatr i dźwięki cykad. Mnie by to bardzo pasowało i sama tradycja białych świąt nie jest dla mnie dostatecznym argumentem, by tak nie mogło być. Od dawna liczyłem na globalne ocieplenie i zmianę klimatu w Polsce. Marzyło mi się, by na katowickim rynku wyrosły palmy i to prawdziwe, a nie jak w Warszawie, plastikowe. Czasem nawet po kryjomu jeździłem bez celu samochodem, by zwiększyć emisję CO2 i przyśpieszyć ocieplenie. Zamiast tego mamy coraz gorsze i dłuższe zimy, cora

Pieriestrojka

Pieriestrojka, czyli przebudowa. To właśnie przychodzi mi na myśl, gdy myślę o przyszłym roku. Zwłaszcza, jeżeli chodzi o moje podejście do modelek. Jestem po prostu dla nich za dobry. Wiem, że to może zabrzmieć dziwnie, ale już nieraz przekonałem się, że jedyna droga, by osiągnąć dobry efekt to wymagać, wymagać i wymagać. Za wszelką cenę. Nawet, jeśli modelka będzie wściekła w trakcie sesji to potem i tak podziękuje Wam, jeżeli zdjęcia będą świetne. Natomiast nawet najlepsza atmosfera na sesji nic nie pomoże, jeżeli efekt zdjęciowy będzie do niczego. Modelka potem i tak powie, że nic nie potraficie. Trzeba więc wymagać, wymagać, wymagać. A potem wszyscy Wam podziękują :) Monika to akurat przykład profesjonalizmu modelki

Marzenie ciężarówki

Bardzo lubię różne śmieszne napisy. Jeden z moich ulubionych to bardzo starannie namalowany napis umieszczony na ścianie koło świateł skrzyżowania. Jeżeli jadę tam w szczycie to wiem, że swoje tam odstoję. A napis brzmi: Jutro też będą korki :) Wczoraj jadąc do studia, spotkałem małą ciężarówkę z wielką paką, na której ktoś napisał: Jak będę duży zostanę TIRem. Rozbawiło mnie to hasło :)

Mam taki plan...

Plan polega na znalezieniu tego czegoś, co pozwoli mi pracować mało i tylko wtedy, kiedy chcę, za to zarabiać dużo i przez cały czas. Aby to zrealizować, będę potrzebował kilku rzeczy: Po pierwsze, potrzebuję więc prawdziwego, tajnego planu. Plan musi być tajny, inaczej każdy mógłby zrealizować to, co wymyśliłem. Plan musi być też prosty. W końcu w założeniach jest, abym się nie napracował. Po drugie, przydałoby się mieć kogoś do pomocy. W każdym filmie i każdej książce bohater ma kogoś do pomocy. Kogoś, kto tak naprawdę odwala większość roboty, a chwała i tak spada na bohatera. Tak to już jest, że bohater ma zawsze lepiej. Nie moja wina, ale tak jest. Po trzecie, mając plan i pomocnika warto mieć szczęście. Jedni mają rację, inni mają wiedzę, a i tak wygrywa ten, kto ma szczęście. Szczęście jest niezbędne do realizacji planu. Po czwarte i najważniejsze plan musi zawierać  PRAWDZIWIE DOBRY POMYSŁ. Inaczej będzie przypominał Plan Pięcioletni  (młodzi duchem wiedzą co to jest, m

Pierwszy Patrol

Dzisiejszy dzień był znowu pracowity. Razem z agencją Happy Monday  robiłem sesję do nowej wiosennej kolekcji Patrola. Postawiliśmy sobie wysoko poprzeczkę i dzisiejszy dzień przeznaczyliśmy na zrobienie tylko dwóch zdjęć. Udało się nam osiągnąć ten plan przy zaledwie 800 strzelonych klatkach, czyli  właściwie tyle co nic. Szybko i sprawnie w 10 godzin :) A jutro robimy kolejne 4 ujęcia. Przygotowując się do sesji jakiś czas temu, braliśmy pod uwagę opcję pracy w plenerze. I bardzo się cieszę, że jednak nie zdecydowaliśmy się na to, dzisiaj rano było minus 15 stopni. Mogłoby być bardzo zabawnie :) A jednak nie wszystkim mróz przeszkadza. Rano jadąc do studia na jednym ze skrzyżowań, zobaczyłem gościa, który rozdawał bezpłatne gazety. Już widząc faceta z daleka zastanawiałem się, jak sobie radzi w tej temperaturze. Ale gdy przejeżdżałem obok zobaczyłem, że nawet nie ma rękawiczek!!! Przy minus 15 stopniach!!! Facet wyglądał jakby nie robiło to na nim wrażenia. Nie mogę więc narzek

Im więcej pracy tym mniej zdjęć

Taki paradoks. Zajrzałem właśnie do mojego ajfona i okazało się, że na ostatnich zdjęciach, które nim zrobiłem, jest jeszcze jesień... Przestałem zupełnie robić nim zdjęcia z braku czasu. Nie mam czasu, bo robię zdjęcia, te komercyjne. Miałem wielką nadzieję, że w grudniu będzie już spokojniej, a tymczasem wracam do domu coraz później. Nie to, żebym narzekał, bo w końcu fajnie jest mieć pracę i przyczyniać się do wzrostu gospodarczego naszego zimnego kraju. Ale na stoliku leży od dwóch, czy trzech tygodni jubileuszowy numer Vogue i ciągle nie mam czasu go spokojnie przejrzeć. Ucieszyłem się dzisiaj bardzo, gdy zobaczyłem, że w przyszłym tygodniu jest rezerwacja na wynajem studia popołudniami. To oznacza, że będę musiał wcześnie kończyć pracę. Nie wiem, kto wynajmuje, ale jestem mu bardzo wdzięczny :) A ponieważ nie mam własnych zdjęć do pokazania, oto mała perełka reklamy z dawnych lat. Cudowne, prawda ?

Mam nowy samochód (znowu)

I na dodatek kosztowało mnie to tylko kilkaset złotych. Naprawdę super okazja! Zresztą, ostatnio raz na kilka miesięcy mam nowy samochód i zawsze bardzo mnie to cieszy. No dobrze, może nie tyle chodzi o to, że rzeczywiście mam nowy samochód, ale o wrażenie, że mam nowy samochód. A mam je za każdym razem, gdy odbieram samochód z serwisu po naprawie. Nieważne co się zepsuje. Ważne, że nagle to coś na nowo działa tak, jak powinno. Nie jestem odosobniony w tym wrażeniu. Mój dobry znajomy ma dokładnie tak samo. Ostatnio zrobił przegląd po 200.000 km i już sama świadomość, że olej i parę innych drobiazgów jest zmienione, że dokręcili parę śrub i umyli samochód, powoduje u niego odczucie, że samochód jeździ, jak nowy. Na szczęście mnie ostatnio raczej drobiazgi się psują i dzięki temu małym kosztem osiągam wrażenie posiadania nowego samochodu. Dzisiaj było trochę gorzej w kwestii finansów, ale jazda samochodem, w którym jest szybko ciepło, jest bezcenna :)

Przychodzi baba do fotografa...

Są kawały o lekarzach, prawnikach, policjantach  i babie u lekarza, ale czy są o fotografach? Nigdy takich nie słyszałem i postanowiłem trochę poszukać i sprawdzić to. Kilka fajnych znalazłem, część  jest hermetyczna, inne są zrozumiałe dla wszystkich. Najważniejsze, że jednak są :) Oto co znalazłem z pomocą Pana Gógla, największy zbiór był już gotowy na stronie www.ziolek.pl, a kilka jeszcze gdzieś w różnych miejscach.  Fotograf - specjalista od aktu pije z modelką herbatę i prowadzi rozmowę. Nagle rozlega się dzwonek u drzwi. Fotograf zrywa się na równe nogi i szepce: - Szybko, niech się pani rozbiera! To na pewno moja żona. Po defiladzie młody fotograf zagaduje starszego: Widział pan? Zrobiłem 560 zdjęć, coś się z tego wykorzysta i wstawi do internetu. A pan ile zrobił? - Zrobiłem 3 zdjęcia. - Tylko trzy? czemu tak mało? - Bo umiem robić zdjęcia. Ogłoszenie w gazecie: "Sprzedam tanio i szybko kompletny zestaw sprzętu fotograficznego: numer telefonu 555 123... Jeśli

Amnesty International

Wybierałem się dzisiaj na maraton pisania listów, ale gdy wstałem rano, usłyszałem w radio: Minęła godzina 12:00, zapraszamy na wiadomości, zakończył się maraton pisania listów.... Znowu zaspałem. A i tak myślałem, że maraton trwa całą niedzielę... Mogę jedynie pokazać zdjęcia, jak było dwa lata temu. Poproszono mnie wtedy, bym zrobił dokumentację z tego wydarzenia. Pierwszy raz wtedy użyłem czułości 1600 ISO w połączeniu ze standardem o jasności 1,4. Byłem zachwycony z jednej strony plastyką obrazu, a z drugiej tym, że mogę robić zdjęcia bez lamp błyskowych. Nie mam doświadczenia jako fotoreporter, zawsze najtrudniejsze wydawały mi się konieczność podejścia do ludzi bardzo blisko i zrobienie zdjęcia bez pytania się o zgodę. Tym razem czułem się pewnie, bo miałem błogosławieństwo organizatorów. Zresztą, okazało się, że nie miałem żadnych problemów, bo prawie nikt nie zwracał na mnie uwagi. Wszyscy zajęci byli pisaniem listów. I bardzo dobrze.

Nauczanie początkowe

I znowu dzisiaj bylem profesorem. Tym razem w fotograficznym przedszkolu, czyli prowadziłem warsztaty fotograficzne dla początkujących. W związku z tym musiałem jak zawsze tłumaczyć sprawy, które są dla mnie tak proste, że nie zastanawiam się normalnie nad nimi. I jak zawsze wtedy, okazuje się, że nie jest tak łatwo tłumaczyć rzeczy niby proste. Niby proste, bo dopiero, gdy tłumaczę zależności: przesłona- głębia ostrości-czas-czułość-ogniskowa-jasność obiektywu-wielkość matrycy-idlaczegojestjakjest, to sam orientuję się, że nie jest to takie łatwe :) Zwłaszcza do wytłumaczenia :) Ale gdy po moich wskazówkach ludziom wychodzą zdjęcia, to zaczynam rozumieć nauczycieli, którzy czują satysfakcję z pierwszego dobrze odrobionego zadania ucznia :)

Pracuję na przerwaniach

W szkole uczyłem się o elektronicznych maszynach i systemach cyfrowych, czyli po naszemu o komputerach. Niewiele z tego niestety zapamiętałem, najbardziej utkwiły mi w pamięci informacje o tym, jak komputer radzi sobie z wielozadaniowością. Pracuje na przerwaniach. Wygląda to w ten sposób, że robi małą część jednego zadania, przerywa, robi małą część drugiego zadania, przerywa, znowu coś tam zrobi z kolejnego zadania i tak dalej, aż rozgrzebie wszystko i wtedy znowu wraca do pierwszego zadania, by troszkę popchnąć je do przodu. Nigdy nie myślałem, że kiedyś sam tak będę pracował. Robiłem dzisiaj właśnie wszystko naraz. Odpisałem na maila, zrobiłem pierwsze zdjęcie, odebrałem telefon, wystawiłem fotę na serwer, znowu mail, zacząłem robić drugie zdjęcie ale musiałem przerwać po telefonie  z prośbą o kolejne zdjęcie na ftpie.  Jeszcze nie zdążyłem go wysłać, a już miałem kolejny telefon, by obrobić jakieś zdjęcie, które obrobiłem częściowo bo przypomniało mi się, by skończyć zdjęcie,

Migracja rozpoczęta

Wysłałem dzisiaj przelew, który może zmienić moje życie. A przynajmniej pracę. Zdecydowałem się zmienić system. Ale nie myślcie, że wysłałem kasę organizacji wywrotowej, która ma walczyć z systemem :) Zmieniam tylko system oświetlenia z Bowensa na Elinchrom. To już druga moja migracja. Kilka lat temu też po długim zastanawianiu się, zdecydowałem się by zmienić Elfo na Bowensa. To nie są takie proste decyzje, jak się może wydawać. Każdy sprzęt jest trochę inny, a przyzwyczajenia trudno zmienić. W Bowensie dokładnie znałem już każdą czaszę i soft i wiedziałem, jak pracują. Nowy sprzęt, choćby najlepszy, najpierw wymaga poznania i zrozumienia. Czeka mnie więc przyjemność poznawania nowego :) A dlaczego się zdecydowałem na ten krok? Nie obraziłem się na Bowensa, nadal uważam, że to są fajne lampy, zwłaszcza nowe modele podobają mi się. Ale cały system jest trochę ubogi. Elinchrom ma znacznie więcej możliwości konfigurowania światła. Najbardziej podobają mi się deflektory, które można

Jak zarobić na kradzieży

Zarobić można i jest to bardzo opłacalne, a do tego jak najbardziej zgodne z prawem. Tyle tylko, że to nie my mamy kraść, ale to nam muszą ukraść. Najlepiej zdjęcie. Moje zdjęcia krążą w tylu różnych miejscach, że oczywiście nie mam szans, by nad wszystkim zachować kontrolę. Wiele osób pyta się mnie, czy nie boję się, że moje foty ktoś ukradnie i wykorzysta. Nie tylko się nie boję, ale w ogóle się tym nie przejmuję. Dlatego, że wcześniej czy później znajdę takie zdjęcie, a jeśli nie ja, to ktoś z moich znajomych. A gdy już znajdę takie nielegalnie wykorzystane zdjęcie to będę się cieszył. Jakiś czas temu pojechałem z Zuzą do Krakowa. Weszliśmy wieczorem na starówkę, leniwie przechadzając się i oglądając wystawy sklepów. Przechodząc koło kolejnej nagle stanąłem jak wryty! Na wystawie wisiały dwa moje zdjęcia w postaci kilkunastu wydruków 10x15cm. Stałem tam dłuższą chwilę i nie mogłem w to wszystko uwierzyć. No tak, to przecież na bank są moje foty. Bardzo stare ale charakterystyc

Esy Floresy

Zawsze lubiłem kolor, abstrakcje i niedopowiedzenie. Kiedyś robiłem zdjęcia szkła i papieru, tak, że ciężko było się zorientować, co to jest . A ostatnio zrobiłem trochę zdjęć nocnych miast, gdzie kolor jest najważniejszym elementem kompozycji. Sam proces fotografowania był trochę zabawny. Wybierałem sobie kadr, precyzyjnie ustawiałem ostrość, a następnie naciskałem spust migawki. I wtedy następowała najważniejsza część kreacji. Trząsłem statywem, kopałem go, uderzałem ręką, a wszystko w najróżniejszych konfiguracjach i kolejnościach :) Czasem ktoś był w pobliżu i przyglądał mi się. Jego mina mówiła, że zastanawia się, czy powinien już dzwonić po karetkę za szpitala. I to chyba raczej takiego psychiatrycznego. A ja bawiłem się znakomicie  :)

Tłumacz

Mam taki jeden ulubiony sklep w internecie, gdzie zawsze mogę liczyć na jakiś fajny tekst. Sklep jest zagraniczny i teksty są pewnie tłumaczone automatycznie. Dzisiaj rozglądając się za małym aparatem, znalazłem taki :  S90   marki Canon jest niewielki i posiada wspaniałą moc optyczną. PowerShot  marki Canon zawiera obiektyw szerokokątny z przysłoną f/2, co pozwoli na wspaniałą penetrację światła im tym samym bogaty obraz. Jego duża przysłona pozwala na skorzystanie z podwójnego systemu przeciw hałasowi.   S90  umożliwi wykonanie wyraźnych zdjęć bogatych w szczegóły. Byłoby mi pewnie trudno samemu ułożyć coś równie bezsensownego tekstu :) A teraz wyobraźcie sobie, co potrafią napisać na temat jakiegoś bardziej zaawansowanego sprzętu. Kiedyś tak mnie to rozbawiło, że napisałem do nich z propozycją pomocy w tłumaczeniu opisów aparatów. Oczywiście nigdy nie dostałem odpowiedzi.

Idealne rozwiązanie

Dzisiaj na warsztatach trochę spieraliśmy się z Patrykiem na temat oprogramowania do wywoływania RAWów. Ja oczywiście prezentowałem jedynie słuszny pogląd o absolutnej wyższości Aperture. Patryk wolał Capture One połączony z Adobe Camera RAW.  Ktoś z uczestników słabo przebąkiwał coś o Lightroom'ie. Każdy z nas z dużym zapałem przekonywał do swojego sposobu wywoływania zdjęć i był gotów w obronie swojego zdania prawie oddać ...no, może nie życie ale ulubiony obiektyw. A Wam powiem, kto z nas miał rację. Otóż, rację mieliśmy oboje! Najlepszy program do obróbki zdjęć to program, który dobrze się zna i sprawienie obsługuje. Kiedy ja decydowałem się na wybór oprogramowania, na rynku była tylko pierwsza wersja Aperture, a Lightroom dopiero był zapowiadany. Specjalnie dla Aperture zmieniłem komputery na maki. Teraz nie żałuję, ale początki nie były takie łatwe. Kompletna zmiana sposobu myślenia o zarządzaniu zdjęciami wywołała u mnie rewolucję. A rewolucja zawsze domaga się ofiar. Ja

Pod wodą bez wody

Jak pisałem wczoraj, dzisiaj mieliśmy w studio warsztaty z fotografii ślubnej. Ponieważ nie robię zupełnie ślubów myślałem, że w oczekiwaniu na swoją kolej zajmę się porządkowaniem zdjęć. Ale kiedy Patryk zaczął opowiadać o specyfice tej pracy, najpierw jednym uchem, a potem już dwoma, zacząłem słuchać. Bo mówił ciekawe rzeczy.  Niby fotografia ślubna nie ma nic wspólnego z tym, co robię, a jednak znalazłem w tym, co mówił, wiele informacji, które mi się mogą przydać. Najbardziej zainteresowało mnie, jak rozmawia z młodą parą w trakcie zdjęć, by wydobyć z nich dobre pozowanie. Gdy przyjrzałem się jego zdjęciom, które pokazywał, to znalazłem tam wiele inspiracji dla siebie. Przede wszystkim to, jak korzysta ze światła zastanego. Ja lubię sobie pobłyskać, ale chyba czas, by wreszcie zmienić czułość ze 100 ISO na jakąś wyższą i zadowolić się tym, co daje nam natura albo żarówka. Czas na światło zastane! Na część praktyczną poszliśmy do gościnnej Szuflady. Ja zająłem się konsumpcją, a

Weekend z parą młodą

Jutro dla mnie (bo piszę dzisiaj), a dla Was dzisiaj (bo będziecie czytać jutro), od rana (ustalmy precyzyjnie - chodzi o sobotę) robimy warsztaty ślubne (dla fotografów). Po tym bardzo skomplikowanym zdaniu postaram się pisać prościej. Jako Fotografia Pro robimy warsztaty z fotografii ślubnej. Prowadzić je będzie Patryk Wolański, a ja jedynie zajmę się małym fragmentem, czyli oświetleniem w studio. Sam jestem ciekawy, co Patryk będzie opowiadał, bo facet ma duże doświadczenie w tej dziedzinie. Będę słuchał, ale na tym poprzestanę. To nie dla mnie, za dużo stresu :) Może pamiętacie, jak ostatnio byłem na ślubie Dominiki? Do dzisiaj, jak sobie pomyślę, co by się stało, gdybym nie zachował zimnej krwi w decydującym momencie ślubu, to przechodzą mnie ciarki. Nie spotkałem się jeszcze z tym u nas, ale np. w Kanadzie fotograf ślubny musi podpisać umowę, że jeśli nie uda mu się zrobić zdjęć we wszystkich najważniejszych momentach to płaci karę. I to taką, że niewielu się decyduje na zos

Grudzień czyli koniec pracy

W naszym pięknym kraju posiedliśmy chyba, jak nikt, umiejętność wykorzystywania długich weekendów. Jeżeli wolne wypada w czwartek, nie ma szans, by w piątek iść do pracy. Zresztą, w środę też już nie warto po 12:00 pracować, bo idzie długi weekend. Również w poniedziałek nie można liczyć, by ktoś poważnie podchodził do pracy po wolnym weekendzie. Czasem mam wrażenie, że grudzień, to taki odpowiednik długiego weekendu. Jeszcze przez pierwszy tydzień można trochę popracować, byle zbytnio się nie przemęczać. Ale zaraz potem mowy nie ma, by coś ważniejszego załatwić. Przecież zaraz będą święta! Mam teraz rozpoczętych kilka zleceń, wszystkie oczywiście pilne bardzo. Nastawiałem się na ciężki grudzień, ale jak dobrze pójdzie to będę miał czas na wszystkie sprawy odkładane przez cały rok... Bo każda z tych sesji jakoś dziwnie przesuwa się na potem i potem. Wszędzie śnieg, zimno, cała Polska popada w letarg. W sumie całkiem przyjemny taki stan naturalnego spowolnienia. Nie będę miał nic

Pogłoski o Canonie

Miałem już 4 cyfrowe Canony i każdy kolejny pracował u mnie coraz dłużej. Moja aktualna "jedynka" zaspokaja moje wszystkie potrzeby. Pewnie dlatego, że jeszcze nie wiem, iż potrzebuję więcej :) Ale tak na poważnie, nie widzę sensu wymiany aparatu na nowszy o większej matrycy, a tym samym produkujący większe pliki, które szybciej zapchają mi dyski na kompie. Możliwości obiektywów zbliżają się do swoich granic i jeśli teraz rozdzielczość 21 Mpx jeszcze przenoszą, to przy np 32 Mpx może to już nie mieć sensu. Chyba że.... To oczywiście tylko plotki, ale mówi się o całkowitej zmianie filozofii Canona. Możliwe, że nigdy nie będzie 1Ds Mk IV, a nowy Canon dostanie całkowicie nową nazwę.  Co mogłoby sprawić, że Canon nie zrobi kolejnej "jedynki"? Jedynie coś zdecydowanie rewolucyjnego. Np. modułowy aparat mogący konkurować z systemami średnioformatowymi. Gdy przeczytałem taką sugestię, aż zaniemówiłem. Przypomniałem sobie, że jeszcze wczoraj kumpel zadawał mi pytanie

Nowy Pirelli niefajny?

Dzisiaj pojawiły się w sieci pierwsze zdjęcia z nowego kalendarza Pirelli. Powiem tak: Karl Lagerfeld projektantem wielkim jest. Ale fotografem już niekoniecznie. Pierwsze spojrzenia na te nowe zdjęcia zdecydowanie mnie rozczarowały. Nie zachwyca mnie światło, kompozycja, stylizacja, w sumie nic mnie nie zachwyca. Zaryzykuję, że gdyby nie znane nazwisko fotografującego projektanta i nazwa samej firmy Pirelli, to zdjęcia przeszłyby zupełnie bez echa. Czy mam rację? Bardzo jestem ciekawy opinii innych. To już drugi kalendarz z polskimi modelkami, w tegorocznym wydaniu pojawiają się Anja Rubik i Magdalena Frąckowiak. Niestety, jednocześnie jest to kolejna edycja, która rozczarowuje.... Uwielbiam zdjęcia z kalendarzy, które robili Patrick Demarchelier (2005, 2008), Mert Alas & Marcus Piggott (2006), Nick Night (2004), Bruce Weber (1998, 2003), Peter Lindbergh (1996, 2002), Herb Ritts (1994,1999). Jak widzicie, w tych datach są dziury, kiedy to powstawały kalendarze, na które napr