Przejdź do głównej zawartości

Jak rozwaliłem Mercedesa

Czy uważacie, że jadąc taksówką, możecie czuć się bezpiecznie? Czy sądzicie, że taksówkarze są bardzo dobrymi kierowcami? A może wierzycie, że taksówkarze są najlepszymi kierowcami? Jeżeli tak, to kompletnie się z Wami nie zgadzam.

Wiele razy na drodze spotykałem taksówki, które zatrzymywały się bez uprzedzenia w najbardziej nieoczekiwanych miejscach, wlokły się 5 km/h, blokując cały ruch albo jechały dużo za szybko, kompletnie ignorując innych kierowców. Jednym słowem, nie mam zbyt dobrego zdania o  taksówkarzach. Mimo wszystko jednak nie zdarzyło mi się, by znaleźć się w jakiejś niebezpiecznej sytuacji w taksówce.  Jacy by taksówkarze nie byli, jednak radzą sobie na drodze, choć czasem są wkurzający dla innych.

A dzisiaj trafiłem na wyjątkowego kierowcę. Dres z trzema paskami i gwiazda na masce to znany tandem. Nasz kierowca uznawał zasadę, że Mercedesowi wszystko musi ustąpić drogi. Na skrzyżowaniu, gdzie mieliśmy zielone światło, taksówkarz nie zahamował przed Oplem, który przejechał na czerwonym.  Zgadza się, miał pierwszeństwo, a ten drugi nie miał prawa jechać. Ale nawet ja po kilku piwach zdążyłbym zarejestrować całą sytuację, stwierdzić, że tamten nie widzi nas, będzie jechał dalej i  zahamowałbym.
Ale taksówkarz, chyba przekonany o swojej racji i pierwszeństwie, jechał dalej aż wrąbaliśmy w drugi samochód. Nic wielkiego się nie stało, straciliśmy zderzak i tyle. Tyle, że nie powinno w ogóle do tego dojść. W końcu prowadził przecież profesjonalista.

W następnej taksówce nic już się nie stało. Ale dla pewności na każdym skrzyżowaniu obserwowałem wszystkie samochody naokoło nas :)

Komentarze

Paweł Bruczkowski pisze…
Żona mojego kolegi kiedyś jechała taksówką do pracy - taksówkarz spowodował mocny dzwon. Ona miała zapięte pasy i było wszystko OK. Taksówkarz nie miał, bo to przecież król drogi. Zakrwawionego, nieprzytomnego zawieźli go do szpitala.
Więc się zdarza... dlatego w taksówkach zapinam zawsze pasy!

Popularne posty z tego bloga

Test nieobiektywny czyli MacBook Pro Retina czyli gruby kontra chudy

Dawno już nie robiłem porządnego testu i postanowiłem to dzisiaj nadrobić. A okazja jest wyjątkowa, bo na moje biurko zawitał najnowszy MacBook Pro Retina. Nie ma w sieci jeszcze zbyt wielu testów, a zwłaszcza zrobionych pod kątem wykorzystania go w fotografii. Nie znajdziecie więc tu żadnych benchmarków i wykresów, a tylko mój prywatny test tego, co dla mnie, jako fotografa, najważniejsze. 1. Dlaczego Retina Gosia, która obrabia moje zdjęcia, pracuje w studio na Mac Pro 1.1, który swoje lata już ma albo w domu na MacBooku Pro sprzed ery unibody. Ten ostatni domagał się już wymiany od jakiegoś czasu i  czekaliśmy od kilku miesięcy na zapowiadaną nowość. Bez względu, co by Apple pokazał, miał to być najnowszy i silny komp, tak, aby mógł sprawnie pracować przez kolejne 3-4 lata. Po premierze byłem zachwycony Retiną i niską wagą nowego Maka. Gorzej było z ceną. 10.200 zł za podstawowy model, wyglądało na cenę z kosmosu. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy jednak nie kupić modelu z poprze

O fotografowaniu samochodów czyli wielka ściema

W fotografii coraz mniej rzeczy jest takimi, jakimi się wydają... Na przykład fotografie samochodów. Kiedyś, jeśli na zdjęciu samochód był w ruchu to praktycznie na 100% wiadomo było, że fotograf rzeczywiście zrobił to zdjęcie w trakcie jazdy. A dzisiaj w fotografii reklamowej  pewne jest co innego. Pewne jest, że na pewno tak to nie wyglądało w rzeczywistości... W tym tygodniu robiłem sesję z mojego trochę już zapomnianego cyklu: Kobiety za kierownicą. Nadmiar pracy w ostatnich miesiącach oraz problemy w pogodą, nie pozwoliły mi na wcześniejszą kontynuację. Ale skoro w listopadzie mamy prawie wiosenne słońce, to trzeba było się brać do pracy. W planie miałem dwa zdjęcia w kabriolecie, jedno w ciągu dnia, drugie w nocy. Założeniem sesji jest pokazanie rzeczy, które kobiety nie powinny robić w trakcie jazdy, a że czasami im się zdarza to już inna sprawa... Ale skoro nie powinny, to nie mogłem od nich wymagać, by robiły to naprawdę. Od początku wiedziałem, że w związku z tym wszystki

Kalendarz Ascomp 2016

Lubię wyzwania. Gdy dowiedziałem się, że klientowi zależy, by zdjęcia do nowego kalendarza zrobić w tym samym miejscu co ostatnio, pomyślałem sobie, że lekko nie będzie. Już za pierwszym razem, sesja tam bardzo trudna, a teraz na dodatek musiałem podnieść sobie poprzeczkę, bo nowy kalendarz nie mógł być podobny do poprzedniego. Miejscem tym bowiem, znowu miała być serwerownia. Nie wiem ilu z was miało okazję zwiedzić serwerownie, ale zakładam, że raczej nie jest to powszechne doświadczenie. Tym, którzy nie mieli tego szczęścia, by zobaczyć serwerowni od środka, postaram się trochę przybliżyć warunki w jakich pracowaliśmy. Wyobraźcie sobie budynek strzeżony jak twierdza. Wysokie płoty, strażnicy, alarmy, wszystkie drzwi z zamkami, śluzy, setki kamer itd. Pomieszczenia z serwerami mają tylko wąskie korytarze pomiędzy szafami. Gdy czasem zdarzyło się, że były to korytarze o szerokości dwóch metrów, to miałem powód do świętowania. W korytarzach na zmianę wieje, albo bardzo zimne, albo