Przejdź do głównej zawartości

Siostry

Widzę, że emocje związane z budową domowego studia zaczęły stygnąć w miarę, jak wzrastały kwoty, o których pisałem. Zrobię więc małą przerwę i pokażę jeszcze kilka zdjęć Sonii i Klaudii Żogały.
Im dłużej patrzę na te zdjęcia, tym bardziej jestem zadowolony z tej sesji, choć w pierwszej chwili po sesji miałem wrażenie niedosytu...

Moim zdaniem dziewczyny mają dużą szansę, by zaistnieć w świecie, co zresztą już się dzieje. Dopóki są jeszcze w Polsce, przygotowuję kolejna sesję z nimi w naprawdę niesamowitym plenerze. Ale na razie to tajemnica, nie mówcie nikomu :)





Komentarze

Rafał B pisze…
Wiesz co, tu nie chodzi do końca o kwoty - nam amatorom nie zależy na lampach, które będą błyskać 1000 razy dziennie. Nam chodzi o to, aby zrobić kilka zdjęć dziennie, ba - na tydzień, członkom rodziny, ewentualnie koleżankom ;o) ale tak, by uzyskać "studyjne" miękkie światło, w miarę rozproszone, przy wykorzystaniu niedużych środków. Np. takie zdjecie: http://www.krajewski.getphoto.pl/high/a010b3d189e6798284e3c45b78c643e1.jpg ba czym ono bazuje? Jak cos podobnego uzyskać w domu? Na ile ważna jest moc lampy? Czym się różni światło z parasolki od światła z softboxa itp.?
igi pisze…
Mi najbardziej podobały się kulisy profesjonalnego fotografa, bardzo dużo można się z tego nauczyć. Chociażby podklejania pożyczonych butów folią, czyli coś, za co nie tak dawno dostałem sowicie po głowie ;)

Jak będziesz miał chwilkę to z chęcią poczytam coś o speedlightowym błyskaniu, ale jak na razie nawet dla mnie to nie jest priorytet, więc wolę sztuczki. ;)

Pierwsze lepsze, skąd brać pomysły na ułożenie łapek i postaci, coś, z czym mam problem na większości sesji. Zazwyczaj załatwia się to tematem, ale wystarcza to na 10 różnych poz, a przy większych sesjach to za mało :)

Popularne posty z tego bloga

Jestem za głupi czyli o sztuce nowoczesnej raz jeszcze...

Wracam powoli do normalnego trybu pisania codziennie.... mam nadzieję:) Rozleniwiłem się ostatnio, to fakt, za to spędzałem czas bardzo przyjemnie :) Jednym z efektów była wizyta w MOCAKu, czyli Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie . Miałem od dawna wielką ochotę zobaczyć to muzeum, głównie z powodów architektonicznych. I rzeczywiście, muzeum zachwyca. Nie ma tu mowy, byśmy mogli mieć kompleksy w porównaniu z innymi muzeami tego typu na świecie. Mimo swojego ogromu, budynek jest bardzo kameralny. Czysta forma architektoniczna pozwala na ekspozycje każdej możliwej formy sztuki.

Aperture vs Lightroom czyli test nieobiektywny

Przy okazji jednego z ostatnich postów na temat Aperture, jeden z czytelników o pseudonimie Kashiash, spytał, co zyska przechodząc z Lightrooma na Aperture. Uznałem, że to bardzo dobre pytanie, co najmniej tak samo ważne jak to, czy lepszy jest Canon czy Nikon. Wy oczywiście wiecie, co ja o tym sądzę :) Aby podejść do tematu solidnie, ściągnąłem trial Lightrooma, by zobaczyć, co się pojawiło nowego w czwartej wersji. Przyznaję się, że nie poświęciłem kilkunastu godzin na dogłębne poznanie wszystkich funkcji i mogę się mylić co do szczegółów. Aby było łatwo porównać oba programy, stworzyłem katalog z trzydziestoma zdjęciami i wgrałem do każdego z programów. Nie będzie to kompletny test, a raczej skupienie się na istotnych różnicach. Nie miejcie wątpliwości, że wychodzę z założenia o wyższości Ap, gdybym tak nie uważał, to nie używałbym go :) Postarałem się jednak znaleźć też wszystkie pozytywne cechy Lr. Ponieważ nie pracuję na nim, mogłem o czymś nie wiedzieć i przez to pominąć jak...

Historyczne odkrycie w lodówce

To odkrycie zaczęło się bardzo trywialnie. Po kilku latach podjąłem decyzję: trzeba rozmrozić wreszcie lodówkę. W szufladzie na dole od dawna leżał jakiś mały pakunek w czarnym worku. Jakoś nigdy nie zastanawiałem się, co w nim jest. Czasem rodzice przechowują coś w mojej lodówce, gdy brakuje im już miejsca we własnej. Sądziłem, że to właśnie jedna z tych rzeczy. Dzisiaj dotarło do mnie, że nigdy nie zastanowiłem się, dlaczego ten pakunek leży tam od tak dawna... Zajrzałem do środka. Tak rozpocząłem sentymentalną podróż w głąb czasu. W środku był cały przekrój filmów, jakich kiedyś używałem. Parę wąskich, szerokie negatywy i diapozytywy, a nawet klisze 4x5 cala. Nie mam pojęcia, ile lat tam leżały, myślę, że około pięciu. Oczywiście wszystkie są już od dawna przeterminowane. Dawno już nie widziałem filmów, a kiedyś był to chleb codzienny. Przypomniało mi się, które z nich najbardziej lubiłem. Znalazłem tu negatyw Kodaka, Portra 160VC czyli vivid color i 160NC, natural color, dwa filmy...