Przejdź do głównej zawartości

Test nieobiektywny czyli tani kontra drogi

Dzisiejszy test będzie wyjątkowo nieobiektywny, choć dotyczący obiektywów.
Na ostatnich warsztatach studyjnych spytano się mnie, jaka tak naprawdę jest różnica między tanim i drogim obiektywem. No przecież to jasne, droższy jest lepszy. Ale o ile? I czy każdy dostrzeże tę różnicę?

No to przekonajmy się sami, powiedziałem i wyciągnąłem do porównania mojego  Canona EF 70-200/4 L IS z Canonem EF-S 55-250/4-5,6 IS.
Ponieważ przed chwilą zajmowaliśmy się problemem oświetlania szkła, na stole mieliśmy szklankę wody, którą torturowaliśmy na różne sposoby. Może to mało efektowny obraz, jednak pozwala na sprawdzenie kilku rzeczy. Duży kontrast światła powinien pokazać nam, jak się zachowują szkła w obu obiektywach.
Czy warto zapłacić 3000 zł więcej? Bo właśnie taka jest różnica w cenie obiektywów. A w obrazie?

No właśnie, czy widzicie na pierwszy rzut oka jakąś różnicę?

Jeszcze kilka znaczących wyjaśnień. Do tego małego testu użyłem Canona 550D z dwóch powodów. Po pierwsze, bo to bardzo popularny aparat i często to jego właściciele mają wątpliwości, czy warto zapłacić za szkło więcej, niż za samo body. Po drugie, bo jeden z obiektywów ma w nazwie literkę S czyli nadaje się tylko do niepełnoklatkowych aparatów i nie mógłbym założyć go do mojego body.
Robiliśmy oczywiście pliki RAW, które porównywaliśmy w Aperture.

Na pierwszy rzut oka widać, że 70 mm w droższym obiektywie jest dłuższą ogniskową, niż te same 70 mm w tańszym. Szklanka jest po prostu minimalnie większa przy użyciu mojego zooma. Program wyświetla w obu przypadkach, że ogniskowa to 70 mm, a jednak różnicę widać. Z tym problemem spotkałem się wiele razy przy różnych obiektywach. Np. 100 mm w makro 100/2,8 jest wyraźnie dłuższe niż 105 mm w 24-105/4 L IS. Cóż, tak ich uroda i nie ma czym się przejmować.
Widać też różnicę w kontraście. Obraz z tańszego zooma jest bardziej kontrastowy. A to niedobrze, bo oznacza, że obiektyw przenosi mniej informacji  i kompresuje obraz.
Aby zobaczyć dokładnie, w czym problem, włączyłem opcje zaznaczenia prześwietlonych (czerwony) i niedoświetlonych (niebieski) fragmentów obrazu.


Tani obiektyw nie widzi wielu szczegółów w cieniach, które droższy brat jeszcze rozróżnia. Aby pokazać to jeszcze lepiej, dołożyłem na ekspozycji +2 działki.


Teraz dokładnie widać, ile informacji można wyciągnąć z droższego obiektywu. Przy jasnych partiach ten problem natomiast w ogóle nie występuje.

A jak ze szczegółem w obrazie? Tu w obu obiektywach już ciężko się dopatrzyć różnic.


Mógłbym pewnie pozamieniać podpisy pod zdjęciami i nikt by się nie zorientował. Oba obiektywy w tym momencie dają praktycznie identyczny obraz.

Jaki z tego możemy wyciągnąć wniosek? Właściciele obu obiektywów mają powód do zadowolenia.
Nie mogę stwierdzić, że nie ma sensu kupowania szkła z serii L, ani nie mogę powiedzieć, że tanie obiektywy są do niczego. Szczerze mówiąc, jestem sam mile zdziwiony jakością taniego zooma. Oczekiwałem znacznie większych różnic, a tymczasem okazało się, że jest to świetny obiektyw dla ... amatorów. Dochodzimy tu do kwestii różnicy ceny i tego, co za to dostajemy. Tani obiektyw ma plastikowy bagnet. Dostatecznie dobry, gdy zmieniamy go raz na parę dni. Jednak w mojej pracy, gdy czasem po kilka razy dziennie muszę przełożyć obiektyw, metalowy bagnet jest koniecznością. Dalej, cała obudowa serii L jest metalowa i  pyłoszczelna, a mnie często zdarza się robić zdjęcia w trudnych warunkach, gdzie kurz i pył wiruje w powietrzu. Bardziej zaawansowany jest system stabilizacji. Dostajemy też znacznie lepszą osłonę przeciwsłoneczną. Lepsze są warstwy przeciwodblaskowe, a autofokus szybszy.
Po prostu, gdy wykorzystujemy sprzęt codziennie i w najróżniejszych warunkach, suma tych wszystkich różnic jest znacząca.
Jednak, gdy zamierzamy robić zdjęcia hobbystycznie, tańszy obiektyw jest całkowicie wystarczający.



To zła wiadomość dla wszystkich, którzy szukają powodu, by wytłumaczyć, dlaczego ich zdjęcia nie są dostatecznie dobre.
Jeżeli więc macie dylemat, czy wydać 850 zł na 55-250 czy 3850 zł na 70-200, a nie zamierzacie używać go zawodowo, moja rada jest prosta.
Kupcie ten tańszy, a za 3000 zł jedźcie na super wakacje w piękne miejsce, gdzie dwa tygodnie będziecie mogli poświęcić na doskonalenie swoich fotograficznych umiejętności.
Jak wrócicie, nikt nie będzie Wam mówił, jaki masz fajny obiektyw, tylko jakie fajne robisz zdjęcia :)


PS.
Oczywiście mój mały test nie porusza wszystkich aspektów. Przetestowałem tylko jedną ogniskową i tylko w jednych warunkach. Na pewno można by rozpatrywać wiele różnych drobiazgów. Tylko po co, skoro te istotne już widać.  Dla mnie bardziej istotne jest, jak wygląda zdjęcie w całości, a nie rozłożone na czynniki pierwsze :)

Komentarze

kfoszcz pisze…
hehe, widzę że troszkę cię zmęczył nasz test :), może idąc cios za ciosem na następne szkolenia przywieziemy lampy do przeprowadzenia testu porównawczego :) np Quantuum vs. Elinchrom :)
Artur Nyk pisze…
No wiadomo, że Elinchrom :) W końcu mam takie :)
gumiber pisze…
a może trzeba zrobić test porównawczy fotografa amatora z fotografem profesjonalistą :)
Artur Nyk pisze…
i jeszcze test testera obiektywnego kontra nieobiektywnego :)
Coaxial pisze…
Hmmm, wiadomo że droższy obiektyw ma lepsza rozdzielczość, tani ma słabszą rodzielczość większe winietowanie, czy test to uwzględnił ?
Artur Nyk pisze…
Ja patrzyłem na to co jestem w stanie zobaczyć sam na zdjęciu, bo to mnie najbardziej interesuje. Cyferki w testach są tylko cyferkami, dla mnie liczy się czy jestem w stanie zobaczyć różnicę na własne oczy. I to co pisałem w kwestii wygody codziennego użytkowania :)

Popularne posty z tego bloga

Jestem za głupi czyli o sztuce nowoczesnej raz jeszcze...

Wracam powoli do normalnego trybu pisania codziennie.... mam nadzieję:) Rozleniwiłem się ostatnio, to fakt, za to spędzałem czas bardzo przyjemnie :) Jednym z efektów była wizyta w MOCAKu, czyli Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie . Miałem od dawna wielką ochotę zobaczyć to muzeum, głównie z powodów architektonicznych. I rzeczywiście, muzeum zachwyca. Nie ma tu mowy, byśmy mogli mieć kompleksy w porównaniu z innymi muzeami tego typu na świecie. Mimo swojego ogromu, budynek jest bardzo kameralny. Czysta forma architektoniczna pozwala na ekspozycje każdej możliwej formy sztuki.

Aperture vs Lightroom czyli test nieobiektywny

Przy okazji jednego z ostatnich postów na temat Aperture, jeden z czytelników o pseudonimie Kashiash, spytał, co zyska przechodząc z Lightrooma na Aperture. Uznałem, że to bardzo dobre pytanie, co najmniej tak samo ważne jak to, czy lepszy jest Canon czy Nikon. Wy oczywiście wiecie, co ja o tym sądzę :) Aby podejść do tematu solidnie, ściągnąłem trial Lightrooma, by zobaczyć, co się pojawiło nowego w czwartej wersji. Przyznaję się, że nie poświęciłem kilkunastu godzin na dogłębne poznanie wszystkich funkcji i mogę się mylić co do szczegółów. Aby było łatwo porównać oba programy, stworzyłem katalog z trzydziestoma zdjęciami i wgrałem do każdego z programów. Nie będzie to kompletny test, a raczej skupienie się na istotnych różnicach. Nie miejcie wątpliwości, że wychodzę z założenia o wyższości Ap, gdybym tak nie uważał, to nie używałbym go :) Postarałem się jednak znaleźć też wszystkie pozytywne cechy Lr. Ponieważ nie pracuję na nim, mogłem o czymś nie wiedzieć i przez to pominąć jak

Spytaj Artura czyli biblioteki Aperture

Igi pytał się mnie już jakiś czas temu o synchronizację bibliotek w Aperture. Co jak co, ale o tym programie to lubię opowiadać :) Zacznę od początku. Zdjęcia w Aperture można przechowywać albo w bibliotece programu, albo w aktualnym układzie katalogów.  Dla zdecydowanej większości nowych użytkowników programu, pozostawienie zdjęć w ich dotychczasowych lokalizacjach wydaje się rozsądnym rozwiązaniem. Ja też oczywiście właśnie tak na początku zrobiłem. Myśl, że mógłbym wrzucić swoje bezcenne fotografie do jakiejś tajemniczej biblioteki, wydawała się zbyt szalona. Nie miałem jeszcze zaufania do Aperture i byłem przyzwyczajony by mieć dostęp do zdjęć z poziomu systemu.  Wrzuciłem więc wszystkie zdjęcia do Aperture, ale fizycznie zostawiłem w katalogach gdzie były do tej pory. Aperture po pierwszym uruchomieniu zawsze tworzy swoją bibliotekę gdzie są wszystkie możliwe informacje o zdjęciu, ustawienia, miniaturki, podglądy (jpgi o rozmiarach, które sami ustalamy). Na początku w