Przejdź do głównej zawartości

Przypomniałem sobie o czym zapomniałem

Po dwóch dniach intensywnej pracy, dzisiaj zrobiłem sobie dosyć luźny program dnia. Przesiedziałem w miłej atmosferze parę godzin w Muzeum Śląskim, gdzie uzgadnialiśmy szczegóły mojego wykładu w przyszłym tygodniu. Potem spotkanie ze znajomymi w pubie (gdzie nadal wszyscy palą) i parę telefonów. Ogólnie miło i leniwie spędziłem ten dzień.

A teraz zabierając się za pisanie dzisiejszego odcinka, nagle zacząłem sobie przypominać, co miałem zrobić.
Zapomniałem, że umówiłem się z Danielem na spotkanie. Chyba nie będę już dzwonił z przeprosinami po północy, bo jutro musiałbym przepraszać za ten telefon z przeprosinami.
Zapomniałem znaleźć Tomkowi sprzęt do nagłośnienia nowego salonu (już wiecie, że to moje hobby).
Zapomniałem przeanalizować umowę, którą dostałem.
Zapomniałem zrobić przelewy.
Zapomniałem o wizycie u księgowych.
Zapomniałem rano wrzucić na FB zwyczajowy link z bloga (dzięki Andrzeju za przypomnienie :))
Zapomniałem telefonu u rodziców, gdy wpadłem do nich na chwilę.
Zapomniałem o kilku telefonach, które miałem zrobić.
Zapomniałem o czymś tam jeszcze ( już nie pamiętam o czym...)

Ale za to jaki miałem spokojny i miły dzień :)))))) Może jutro też o czymś zapomnę ?

Komentarze

Andrzej pisze…
Cóż... czasem taki chillout jest potrzebny :)
Tylko czemu znów nie ma linka na FB ? :(
Nic to... trzeba będzie dodać stronę bloga do stałych zakładek i nie czekając na FB zaglądać z rana po porcję nowych słów.

Popularne posty z tego bloga

Test nieobiektywny czyli MacBook Pro Retina czyli gruby kontra chudy

Dawno już nie robiłem porządnego testu i postanowiłem to dzisiaj nadrobić. A okazja jest wyjątkowa, bo na moje biurko zawitał najnowszy MacBook Pro Retina. Nie ma w sieci jeszcze zbyt wielu testów, a zwłaszcza zrobionych pod kątem wykorzystania go w fotografii. Nie znajdziecie więc tu żadnych benchmarków i wykresów, a tylko mój prywatny test tego, co dla mnie, jako fotografa, najważniejsze. 1. Dlaczego Retina Gosia, która obrabia moje zdjęcia, pracuje w studio na Mac Pro 1.1, który swoje lata już ma albo w domu na MacBooku Pro sprzed ery unibody. Ten ostatni domagał się już wymiany od jakiegoś czasu i  czekaliśmy od kilku miesięcy na zapowiadaną nowość. Bez względu, co by Apple pokazał, miał to być najnowszy i silny komp, tak, aby mógł sprawnie pracować przez kolejne 3-4 lata. Po premierze byłem zachwycony Retiną i niską wagą nowego Maka. Gorzej było z ceną. 10.200 zł za podstawowy model, wyglądało na cenę z kosmosu. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy jednak nie kupić modelu z poprze

O fotografowaniu samochodów czyli wielka ściema

W fotografii coraz mniej rzeczy jest takimi, jakimi się wydają... Na przykład fotografie samochodów. Kiedyś, jeśli na zdjęciu samochód był w ruchu to praktycznie na 100% wiadomo było, że fotograf rzeczywiście zrobił to zdjęcie w trakcie jazdy. A dzisiaj w fotografii reklamowej  pewne jest co innego. Pewne jest, że na pewno tak to nie wyglądało w rzeczywistości... W tym tygodniu robiłem sesję z mojego trochę już zapomnianego cyklu: Kobiety za kierownicą. Nadmiar pracy w ostatnich miesiącach oraz problemy w pogodą, nie pozwoliły mi na wcześniejszą kontynuację. Ale skoro w listopadzie mamy prawie wiosenne słońce, to trzeba było się brać do pracy. W planie miałem dwa zdjęcia w kabriolecie, jedno w ciągu dnia, drugie w nocy. Założeniem sesji jest pokazanie rzeczy, które kobiety nie powinny robić w trakcie jazdy, a że czasami im się zdarza to już inna sprawa... Ale skoro nie powinny, to nie mogłem od nich wymagać, by robiły to naprawdę. Od początku wiedziałem, że w związku z tym wszystki

Kalendarz Ascomp 2016

Lubię wyzwania. Gdy dowiedziałem się, że klientowi zależy, by zdjęcia do nowego kalendarza zrobić w tym samym miejscu co ostatnio, pomyślałem sobie, że lekko nie będzie. Już za pierwszym razem, sesja tam bardzo trudna, a teraz na dodatek musiałem podnieść sobie poprzeczkę, bo nowy kalendarz nie mógł być podobny do poprzedniego. Miejscem tym bowiem, znowu miała być serwerownia. Nie wiem ilu z was miało okazję zwiedzić serwerownie, ale zakładam, że raczej nie jest to powszechne doświadczenie. Tym, którzy nie mieli tego szczęścia, by zobaczyć serwerowni od środka, postaram się trochę przybliżyć warunki w jakich pracowaliśmy. Wyobraźcie sobie budynek strzeżony jak twierdza. Wysokie płoty, strażnicy, alarmy, wszystkie drzwi z zamkami, śluzy, setki kamer itd. Pomieszczenia z serwerami mają tylko wąskie korytarze pomiędzy szafami. Gdy czasem zdarzyło się, że były to korytarze o szerokości dwóch metrów, to miałem powód do świętowania. W korytarzach na zmianę wieje, albo bardzo zimne, albo