Przejdź do głównej zawartości

Muszę iść do wojska

Wszystko zaczęło się od wizyty u lekarza. Niejako mimochodem lekarka spytała mnie, czy byłem w wojsku. Nie, nie byłem. O, to muszę panu wypisać skierowanie na komisję. Ale po co? Poza tym mam kategorię A3, po co mam iść na jakąś komisję? O, to tam, pan wszystko wyjaśni na pewno, ale musi pan iść.

No i nie wiem jak to się stało ale wylądowałem razem z innymi rekrutami w koszarach. Jedynym pocieszeniem w tej fatalnej sytuacji było to, że spotkałem tam Tomka. Szybko też zauważyliśmy dziwną rzecz. Wszyscy nowi rekruci byli fotografami!
Zakwaterowali nas w jakimś kiepskim baraku z dykty, ale wyglądało na to, że jesteśmy tu jedynie przejściowo. Nie rozumiałem też innej kwestii. Ciągle nie pojawił się żaden oficer, nikt nie mówił nam też, co z nami chcą zrobić. Zresztą, nie miało to dla mnie większego znaczenia. Perspektywa spędzenia kolejnych dwóch lat w wojsku, w obojętnie jakim charakterze,  napawała mnie przerażeniem. Dwa lata kompletnie stracone!
Odciągnąłem Tomka na bok. Stary, musimy coś zrobić, przecież nie będziemy tu siedzieć dwa lata! No ale co zrobimy, uciekniemy?
Wcale tej ewentualności nie wykluczałem. Nie mogłem sobie darować, że w tak głupi sposób przyznałem się przed lekarką, że nie byłem jeszcze w wojsku. Jak mogłem tak dać się namówić, by iść dobrowolnie na komisję? Muszę coś zrobić, muszę stąd uciekać!

Pojawili się jacyś żołnierze, byli wyluzowani i spytali się, czy nie zagramy z nimi w kosza? Coś mi tu nie pasowało. Nie potraktowali nas jak koty!
Tomek poszedł zagrać i spróbować coś nich wyciągnąć. Może wiedzą, o co tu chodzi? W sumie nawet sporo się dowiedział. Nie mogli nam nic konkretnego powiedzieć, ale słyszeli, że wojsko ściągnęło nas, by na drodze konkursu wyłonić z nas najlepszego fotografa. Nie wiedzieli tylko po co armii fotograf? Było nas 504, spora liczba. To musiało być coś poważnego. Tym bardziej nie podobało mi się to...

Długo dochodziłem do siebie, nie wiedziałem o co chodzi. Dopiero po dłuższej chwili dotarło do mnie z wielką ulgą - to był tylko sen!!!! Rany, jaki realistyczny!
Jak dobrze, że nie muszę spędzić dwóch lat w armii. Jak dobrze, że to tylko śniło mi się dzisiaj w nocy, po wieczorze bułgarskim. Że to był tylko sen. Powered by Primator.

Może nie powinienem już więcej tego pić :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jestem za głupi czyli o sztuce nowoczesnej raz jeszcze...

Wracam powoli do normalnego trybu pisania codziennie.... mam nadzieję:) Rozleniwiłem się ostatnio, to fakt, za to spędzałem czas bardzo przyjemnie :) Jednym z efektów była wizyta w MOCAKu, czyli Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie . Miałem od dawna wielką ochotę zobaczyć to muzeum, głównie z powodów architektonicznych. I rzeczywiście, muzeum zachwyca. Nie ma tu mowy, byśmy mogli mieć kompleksy w porównaniu z innymi muzeami tego typu na świecie. Mimo swojego ogromu, budynek jest bardzo kameralny. Czysta forma architektoniczna pozwala na ekspozycje każdej możliwej formy sztuki.

Znamy szczęśliwca, który zrobi 80 zdjęć na koszt UE

No i jestem ciekawy, ilu z Was złożyło ofertę w głośnym ostatnio zamówieniu publicznym na 80 zdjęć dla gminy Siewierz? Może ktoś z Was myślał, że ma asa w rękawie, bo dał niską cenę i wygra ten konkurs? Zmartwię Was, bo każdego asa może przebić Joker. Po prostu Joker zawsze wygrywa :) W tym przypadku właśnie wygrał Joker. Przeczytajcie sami ogłoszenie wyników, nie chcę odbierać Wam tej przyjemności.... Kilka osób przysłało mi już swoje komentarze, ale nie nadają się do publicznego cytowania. Mnie zabrakło tchu w piersi i zbaraniałem, gdy kumpel podesłał mi to ogłoszenie (dzięki Adam). Pięć razy musiałem przeliczyć, ile kosztuje jedno zdjęcie, bo nie wierzyłem. Pewnie macie ten sam problem, więc pozwolicie, że pomogę. Jedno zdjęcie kosztuje 10 zł brutto!!! Te pozostałe 30 zł to, jak mniemam, są przeznaczone na koszty logistyki całej sesji. Brakuje mi już sił, by pisać, co o tym myślę i jak to jest możliwe, że ktoś może ZROBIĆ tyle zdjęć za tak mało kasy. Ale już po chwili pom...

Zacznijmy od Volvo czyli wreszcie koniec

Już dawno nie miałem tak intensywnego okresu w pracy jak te ostatnie kilka miesięcy. Patrząc co się działo na blogu to,  mogło to wyglądać jakbym nic nie robił, a w rzeczywistości było zupełnie inaczej. Jeździłem po Polsce, zrobiłem 2,083 kalendarza, prowadziłem warsztaty, sam wziąłem udział w jednych, przekonałem się, że z Włochami pracuje się jednak bardzo dobrze, wsparłem na Kickstarterze projekt budowy podobno najlepszego na świecie filtra polaryzacyjnego, zepsułem kartę graficzną, przeszedłem z Aperture na Capture One, nakręciłem mój pierwszy film poklatkowy, przekonałem się, że Retina to nie zawsze dobra rzecz, wpadłem na jeden rewelacyjny pomysł, fotografowałem w strefach zagrożenia wybuchem, wykładałem na uniwersytecie, zrobiłem moją stronę ( no, prawie.. ), bylem na Nocy Reklamożerców,  kupiłem kilka nowych zabawek i co najważniejsze, zdążyłem kupić bilety na pierwszy pokaz Gwiezdnych Wojen. O wszystkim tym, albo prawie o wszystkim będę niedługo pisał, bo zamier...