Jak byłem w pierwszej klasie podstawówki, pamiętam, że uczyłem się na pamięć wierszyka opowiadającego, jak to wszystkie zawody są nawzajem potrzebne. Było coś o piekarzu, który jak nie zrobi chleba to murarz nie będzie miał co jeść, a wtedy nie zbuduje szkoły dla dzieci i tak dalej w tym stylu.
Podobnie jest w z fotografią. Fotograf jest najważniejszy (posłodziłem sobie :)), ale bez stylisty, wizażysty, fryzjera, asystenta, producenta, kierownika planu, dyżurnego planu, scouta i pana Złota Rączka, czasem się nie da.
Kiedyś pracowałem wyłącznie sam. Nie był mi nikt potrzebny, kto pęta się po studio. Sam wiedziałem, co robię i miałem nad tym pełną kontrolę. Nie musiałem nikomu nic tłumaczyć i doskonale się rozumiałem sam ze sobą. W którymś momencie pojawił się pierwszy asystent, potem kolejny i już za chwilę nie umiałem się bez nich obyć. Potem już mi poszło szybko i bez wizażysty i fryzjera nawet nie przyszło mi do głowy, by coś zrobić. No chyba, że było to zdjęcie kranu.
Teraz pracuję już z dużą ekipą. I nie dlatego, by się móc obijać całą sesję, ale by ją szybko i sprawnie zrobić. Trochę przypomina to zarządzanie skomplikowanym projektem. Wszystko polega na odpowiednim podziale zadań i odpowiedzialności. Jeżeli wszystko będzie dobrze przygotowane to mechanizm zadziała bezbłędnie. Fotograf ma do zrobienia zdjęcie i nic więcej nie powinno go obchodzić. Ma ustawić światło albo powiedzieć asystentom, jakie ma być i ma wiedzieć, jakie zdjęcie trzeba zrobić. Nie musi go obchodzić, czy stylista ma odpowiednie rozmiary ubrań, czy wizaż będzie robiony przed czy po fryzurze, czy modelka dostała swoją kawę, a ktoś się zrobił właśnie głodny.
To zadanie producenta, kierownika planu, czy dyżurnego planu w zależności od stopnia rozpasania sesji. Bo czasem ilość wałęsających się ludzi jest zdecydowanie za duża.
Robiłem kiedyś dużą sesję dla CU Aviva. Produkcja nie była łatwa, bo musieliśmy zrobić w środku zimy parę biegnącą brzegiem morza. Mieliśmy więc kilka ton piasku rozsypanego w dużej hali i mnóstwo ludzi do pracy. Byli asystenci, dyżurni, asystenci asystentów, kierownicy, producenci, kucharze, oświetleniowcy, operator photoshopa, operator aparatu, fryzjerzy, styliści, wizażyści. Nawet znalazło się miejsce w tej ekipie dla mnie, czyli fotografa. Choć ja akurat miałem tam najmniej do roboty. Powiedziałem tylko, gdzie ma stanąć światło, jaki ma mieć charakter, pokazałem gdzie ma stanąć aparat, wybrałem sobie obiektyw i tyle. Chciałem przynajmniej z nudów poprawić kilka detali na piasku ale mi nie pozwolili. To poszedłem na obiad do naszego gastrobusa i czekałem, aż będę mógł zacząć fotografować. W końcu operator ustawił mi ostrość, modele weszli na plan, powiedziałem im co mają robić, ktoś krzyczał "akcja!", a ja naciskałem migawkę. Potem dopchałem się do monitora, zobaczyłem, że jest w porządku i mogłem już iść do domu.
Nie twierdzą, że źle mi się pracowało ale wolę trochę bardziej się zaangażować w sesję. Nie zawsze też jest potrzebna wielka ekipa. Czasem lepiej się pracuje w 3-4 osoby, a fotografowi nic się nie stanie, jak sam zrobi kawę modelce :)
Wszystkie zdjęcia Patryk Pohl
Podobnie jest w z fotografią. Fotograf jest najważniejszy (posłodziłem sobie :)), ale bez stylisty, wizażysty, fryzjera, asystenta, producenta, kierownika planu, dyżurnego planu, scouta i pana Złota Rączka, czasem się nie da.
Kiedyś pracowałem wyłącznie sam. Nie był mi nikt potrzebny, kto pęta się po studio. Sam wiedziałem, co robię i miałem nad tym pełną kontrolę. Nie musiałem nikomu nic tłumaczyć i doskonale się rozumiałem sam ze sobą. W którymś momencie pojawił się pierwszy asystent, potem kolejny i już za chwilę nie umiałem się bez nich obyć. Potem już mi poszło szybko i bez wizażysty i fryzjera nawet nie przyszło mi do głowy, by coś zrobić. No chyba, że było to zdjęcie kranu.
Teraz pracuję już z dużą ekipą. I nie dlatego, by się móc obijać całą sesję, ale by ją szybko i sprawnie zrobić. Trochę przypomina to zarządzanie skomplikowanym projektem. Wszystko polega na odpowiednim podziale zadań i odpowiedzialności. Jeżeli wszystko będzie dobrze przygotowane to mechanizm zadziała bezbłędnie. Fotograf ma do zrobienia zdjęcie i nic więcej nie powinno go obchodzić. Ma ustawić światło albo powiedzieć asystentom, jakie ma być i ma wiedzieć, jakie zdjęcie trzeba zrobić. Nie musi go obchodzić, czy stylista ma odpowiednie rozmiary ubrań, czy wizaż będzie robiony przed czy po fryzurze, czy modelka dostała swoją kawę, a ktoś się zrobił właśnie głodny.
To zadanie producenta, kierownika planu, czy dyżurnego planu w zależności od stopnia rozpasania sesji. Bo czasem ilość wałęsających się ludzi jest zdecydowanie za duża.
Robiłem kiedyś dużą sesję dla CU Aviva. Produkcja nie była łatwa, bo musieliśmy zrobić w środku zimy parę biegnącą brzegiem morza. Mieliśmy więc kilka ton piasku rozsypanego w dużej hali i mnóstwo ludzi do pracy. Byli asystenci, dyżurni, asystenci asystentów, kierownicy, producenci, kucharze, oświetleniowcy, operator photoshopa, operator aparatu, fryzjerzy, styliści, wizażyści. Nawet znalazło się miejsce w tej ekipie dla mnie, czyli fotografa. Choć ja akurat miałem tam najmniej do roboty. Powiedziałem tylko, gdzie ma stanąć światło, jaki ma mieć charakter, pokazałem gdzie ma stanąć aparat, wybrałem sobie obiektyw i tyle. Chciałem przynajmniej z nudów poprawić kilka detali na piasku ale mi nie pozwolili. To poszedłem na obiad do naszego gastrobusa i czekałem, aż będę mógł zacząć fotografować. W końcu operator ustawił mi ostrość, modele weszli na plan, powiedziałem im co mają robić, ktoś krzyczał "akcja!", a ja naciskałem migawkę. Potem dopchałem się do monitora, zobaczyłem, że jest w porządku i mogłem już iść do domu.
Nie twierdzą, że źle mi się pracowało ale wolę trochę bardziej się zaangażować w sesję. Nie zawsze też jest potrzebna wielka ekipa. Czasem lepiej się pracuje w 3-4 osoby, a fotografowi nic się nie stanie, jak sam zrobi kawę modelce :)
Dajcie mi coś do roboty!
Analiza piasku
Takie zaplecze to chciałbym mieć na każdej sesji
Kilka ton piasku, a nic nie widać
Tu postaw nogę i będzie naturalnie
Komentarze