Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2011

Trzecia kategoria

To już kolejna ciężarówka z fajnym napisem, jaką sfotografowałem. Tym razem napis jest legalny, a nawet pewnie wymagany prawem. Tylko o co chodzi? Bardzo chciałbym wiedzieć, co takiego może przewozić ta ciężarówka, że aż postanowiono to zaznaczyć? Czy to jakaś karma z odpadów, że przeznaczono ją dla ludzi kategorii trzeciej? I kto jest człowiekiem kategorii trzeciej? Kto tak chce dzielić ludzi?  To może być początek wielkiej afery. Może trzeba to zgłosić do prokuratury? Jeżeli wiecie cokolwiek na ten temat, piszcie na maila : sprawa_dla_fotografa@super_fakt.tv lub dzwońcie na czerwony telefon radia Pet.

Filmowy backstage czyli jak się robi akty

O tej sesji do kalendarza AD już kiedyś  pisałem . Dzisiaj chcę Wam pokazać film z sesji, zrobiony przez Weronikę Bilską, młodą i bardzo zdolną operatorkę. Jestem bardzo zadowolony z tego, jak Weronika podeszła do tematu. Możecie zobaczyć np. jak pokazuję modelce, jak ma pozować. Może kiedyś zrobię wersję alternatywną jakiegoś kalendarza, gdzie zamiast pięknych kobiet będę ja w tych samych pozach :) A więc zapraszam na film :) A gotowe efekty sesji możecie zobaczyć tutaj . Choć, jak zawsze, najlepiej prezentują się w wersji drukowanej...

Sesja w 23 sekundy

Bardzo chciałbym, by tak się dało, ale najczęściej nie jest to możliwe. Ponieważ znowu pracuję nad zdjęciami dla Orlenu, przypomniała mi się sesja z 2009 roku.  Miałem do zrobienia jedną fotografię z chłopcem puszczającym bańki mydlane przez okno samochodu. Miało to wyglądać, jak w czasie jazdy, ale oczywiście musieliśmy to zrobić statycznie, gdyż inaczej nie zaplanowalibyśmy nad bańkami mydlanymi. Całą sesję zrobiliśmy nawet nie ruszając się spod mojego domu. Dzięki temu mogłem łatwo pociągnąć zasilanie do lamp błyskowych. Użyłem ich tylko dwóch. Jeden mały soft (60x90 cm) jako główne światło stał zaraz za granicą kadru po prawej. Druga lampa z białą, miękką czaszą, świeciła jako kontra. Całości dopełniało światło zastane.  Nagrałem z ekranu komputera sekwencję przewijania zdjęć, prawie 200 fotografii w zaledwie niecałe pół minuty, a w rzeczywistości siedzieliśmy nad tym cały dzień. To miało być proste zdjęcie, ale pracując z dziećmi zawsze trzeba przyjąć, że może to potrwa

Sexshop

Czasem myślę, że już nic mnie nie zdziwi i zawsze potem coś mnie zaskakuje. Oto są w Polsce miasta, gdzie urząd miasta i sexshop potrafią świetnie koegzystować ze sobą. No w końcu, co w tym dziwnego lub niezrozumiałego? Najwyższy czas już takie rzeczy przyjąć za całkowicie normalne :)

Test nieobiektywny czyli tani kontra drogi

Dzisiejszy test będzie wyjątkowo nieobiektywny, choć dotyczący obiektywów. Na ostatnich warsztatach studyjnych spytano się mnie, jaka tak naprawdę jest różnica między tanim i drogim obiektywem. No przecież to jasne, droższy jest lepszy. Ale o ile? I czy każdy dostrzeże tę różnicę? No to przekonajmy się sami, powiedziałem i wyciągnąłem do porównania mojego  Canona EF 70-200/4 L IS z Canonem EF-S 55-250/4-5,6 IS. Ponieważ przed chwilą zajmowaliśmy się problemem oświetlania szkła, na stole mieliśmy szklankę wody, którą torturowaliśmy na różne sposoby. Może to mało efektowny obraz, jednak pozwala na sprawdzenie kilku rzeczy. Duży kontrast światła powinien pokazać nam, jak się zachowują szkła w obu obiektywach. Czy warto zapłacić 3000 zł więcej? Bo właśnie taka jest różnica w cenie obiektywów. A w obrazie?

Poważna sesja czyli test iPhona

Mój maraton sesyjny wreszcie dotarł do końca. Nie mam nic przeciwko dużej ilości sesji, ale gdy jest to dzień w dzień to szybko ma się dość. Dzisiaj robiliśmy zdjęcia w laboratorium rafinerii Orlenu w Trzebinii. Problemy w takich sytuacjach zawsze są takie same. Pomieszczenia zbyt małe, by zmieścić tam oświetlenie, modeli i jeszcze mnie, a urządzenia zbyt automatyczne, by ludzie mogli coś sensownego przy nich robić.  Pokazano nam np. coś wielkości szafy grającej jednocześnie o wartości dobrego domu, a jedyne, co było widać przez małe okienko, to mały płomień. I co ma przy takiej maszynie robić człowiek, który jest tematem zdjęcia? Ma dobrze wyglądać. Proste :) Gosia dzisiaj nie zabrała swojego Canona, bo postanowiła robić zdjęcia z backstage'u sesji na moim iPhonie. Ostatnio byłem zachwycony funkcją HDR, a dzisiaj pokażę Wam trochę, jak to działa. I kiedy nie działa. Oto pierwsze zdjęcie, najpierw oryginalny plik. Typowa trudna sytuacja, gdy robimy zdjęcie pod światło.

Zdjęcia pod światło

Maratonu fotograficznego dzień trzeci. Dzisiaj robiłem sesję dla Tomka Szabelki, czyli jak zwykle fryzury. Tomek znalazł kolejną bardzo ładną dziewczynę z super włosami. Pomysł był taki, by zrobić coś fajnego. To, jak widzicie, bardzo odkrywczy i świeży pomysł. Wzięliśmy się więc ostro do roboty. Czyli Tomek pracował parę godzin nad przygotowaniem włosów, a potem nad samą fryzurą, a ja drzemałem. Dzisiaj ostatecznie zrozumiałem jedną rzecz. W naszym studio brakuje sofy. Pojąłem to, usiłując wygodnie ułożyć się na biurowym fotelu. Gdy już się wyspałem, Tomek z Elą akurat skończyli robić włosy i mogłem się wreszcie wykazać. Postanowiłem zrobić zdjęcia pod światło, by uzyskać miękki obraz. Dwa Bowensy z beauty dish'ami wstawiłem w kadr, a jako główne światło użyłem Elinchroma z octą.  Brakowało mi jeszcze trochę dymu, który zmiękczyłby obraz do końca i jednocześnie był dodatkowym elementem obrazu. Nie mieliśmy maszyny do dymu, więc musiał starczyć lakier do włosów. Tomek był wn

Modelka z importu

Maraton sesji trwa nadal. Po wczorajszej z Aliną, dzisiaj pracowałem z Nadią Badirou. Niech was nie zwiedzie wschodnio brzmiące imię. Dziewczyna przyjechała z Beninu i ma zamiar rozpocząć w Polsce karierę modelki. Historia, jak się u nas znalazła, jest dosyć ciekawa i dlatego całą sesję filmowała ekipa z TVN. Nadia w zasadzie pierwszy raz znalazła się na sesji zdjęciowej. Oczywista trema z tym związana była dodatkowo spotęgowana całym tłumem ludzi w studio. Może początek nie był obiecujący, ale potem było coraz lepiej. Zrobiliśmy trzy stylizacje i z każdej co najmniej po jednym dobrym zdjęciu mamy. Może nie brzmi to ekscytująco, ale już dawno nauczyłem się, że jeżeli z jednej sesji mam jedno bardzo dobre zdjęcie, które mogę pokazać w portfolio, to warto było taką sesję zrobić. Jutro kolejna sesja :) Przy Nadii jakoś blado wyglądam

Dyplom

Dzisiejszy dzień spędziłem bardzo miło w studio, robiąc sesję dla Pauliny do jej dyplomu na MSKPU. Zależało mi na dużej ilości miękkiego światła i użyłem prawie wszystkich softboxów, jakie mam w studio.  Były z przodu i  z boków, a od tyłu dałem jeszcze ostre światło. Gdy już ustawiłem odpowiednie proporcje mocy, praca potem była już bardzo łatwa.  20 finalnych zdjęć zrobiłem, strzelając zaledwie 500 klatek, czyli prawie tyle, co nic. Raczej będę miał problem z wybraniem najlepszych fotografii, bo Alina jak zawsze świetnie pozowała :) Lakieru nigdy za wiele

Dwie sety czyli ciągle nie tak dużo

Tak Moi Drodzy, to już dwusetny dzień, jak przedzieracie się przez moje posty. Z niezmiernym zdziwieniem obserwuję, że zamiast zmniejszającej się liczby odwiedzin, jest wręcz odwrotnie. Bardzo mnie to cieszy i wciąż dyscyplinuje do codziennego pisania. Nie powiem, czasem ma ochotę zrobić sobie wolne albo przynajmniej wykpić się dwoma zdaniami. Ale gdy już zaczynam pisać to zwykle nie mogę poprzestać na byle czym :)

Straszni mieszkańcy czyli czy Tuwim był punkiem?

Gdy uczyłem się w technikum elektronicznym, język polski nie należał do moich ulubionych przedmiotów. Wiadomo, że bardziej interesowały mnie przedmioty techniczne z Systemami Cyfrowymi na czele. Podobnie zresztą, jak i resztę moich kumpli. Niestety, naszego braku zainteresowania literaturą oświecenia czy romantyzmu, nie rozumiała nasza polonistka. Na szczęście mózg człowieka ma bardzo ciekawą właściwość zapominania nieistotnych albo przykrych informacji. Dlatego nie pamiętam nawet nazwisk autorów, którzy kompletnie mnie nie interesowali. Zapamiętałem natomiast to, co spodobało mi się. Chyba w ostatniej klasie przerabialiśmy Młodą Polskę i dopiero ten okres zainteresował mnie. A zwłaszcza Tuwim. Choć wcześniej kojarzył mi się głównie z Lokomotywą, to po przeczytaniu Mieszkańców zrozumiałem coś. Tuwim był pierwszym polskim punkiem!

RAW czyli coś jest nie tak

Gdy kupiłem moją pierwszą cyfrę, a był to Canon 10D, z przerażeniem zobaczyłem, że nie zapisuje plików tiff. No jak to? Przecież miał to być model półprofesjonalny, nie ma tiffów? Są tylko zwykłe jpgi i jakiś dziwny RAW.... Wczytałem się w instrukcję i po chwili z wielką nieufnością rozpocząłem próby z tym dziwnym formatem. Po kilku dniach wiedziałem już, że RAW to największy wynalazek od czasu kolorowej fotografii.

Wreszcie nowa zabawka

Dzisiaj dotarł do mnie wreszcie kurier z malutką paczuszką jabłek, a właściwie tylko z jednym małym jabłkiem. Dwa dni temu pisałem o swoich wątpliwościach co do iPada, nigdy ich jednak nie miałem w stosunku do iPhona. Mój poprzedni telefon przeżył dużo, zaliczył wiele lotów z bardzo twardym lądowaniem i ciągle dobrze się trzymał. Jednak niecierpliwie czekałem na nowy ze względu na jego znacznie lepszy aparat z funkcją HDR. Możecie w najbliższym czasie liczyć, że znowu pojawi się na blogu całe mnóstwo zdjęć z iPhona, a może nawet i filmów. Jak zwykle nowy aparat zawsze mobilizuje do większej aktywności fotograficznej :)

Twarde czy miękkie

Nie zawsze to, co fotografujemy, jest łatwe i przyjemne. Kiedyś pracowałem na zlecenie agencji, która przygotowywała kampanię społeczną przeciw narkotykom. Pomysł był bardzo fajny, choć drastyczny nieco. Znaleziono analogię do twardych i miękkich narkotyków. Mnie spodobała się ta koncepcja, zawsze byłem zdania, że dobra reklama musi znaleźć drogę do widza za wszelką cenę. Nawet jeśli ma wywoływać szok.

Na co komu iPad?

Przeczytałem właśnie u M@kowca ciekawy  artykuł  o iPadzie. Jak absolutny wielbiciel wszystkiego z nadgryzionym jabłkiem, niestety muszę przyznać mu rację. Mimo, że długo myślałem nad tym, do czego mógłby mi przydać się tablet, to nie znalazłem żadnego rozsądnego powodu, by go posiadać. A w tym myśleniu aktywnie pomagali mi inni wielbiciele Apple. Miałem już iPada kilka razy w ręce, urządzenie jest piękne, zdjęcia ogląda się świetnie, nawigacja po ekranie też mi bardzo pasuje. Ale co by tu z nim zrobić? Laptopa mi nie zastąpi z dwóch powodów. Po pierwsze 10 calowy ekran jest za mały, by używać tablet jako komputer do podglądu na sesji. Po drugie, co jeszcze bardziej istotne, nie mogę odpalić na nim Aperture. I tu mógłbym skończyć roztrząsanie powodów do posiadania iPada.

Pozory mylą

Bardzo lubię odnajdywać w obrazach coś więcej, niż można zobaczyć na pierwszy rzut oka. Coś, co wywołuje uśmiech na naszej twarzy. Czasem ktoś mnie pyta, jak znajduję takie rzeczy. A to jest bardzo proste, wystarczy się rozglądnąć naokoło. I zawsze wtedy coś znajdziemy. Ja np. w tym przypadku widzę zdjęcie katedry.

Fiat 500 w 5 odsłonach

Lubię bardzo samochody w każdej postaci i tym bardziej lubię je fotografować. Chociaż małe fiaty nie budzą mojej sympatii, bo wciąż pamiętam, jak okropnie głośne były to samochody, to fiaty 500 zawsze podobały mi się. Jeżeli trafi mi się jakiś ciekawy egzemplarz to zawsze robię mu zdjęcie. Kilka fajnych fotografii już mam w swojej kolekcji, mam jeszcze ochotę jakieś zrobić w środku, a najlepiej przejechać się takim wozidełkiem. Emocje na bank gwarantowane :) Ten jeździ i to szybko. Ten jeszcze jeździ, ale chyba tylko po rynku tego miasteczka. Byłem świadkiem, jak właściciel wsiadł do niego, by podjechać do knajpy oddalonej o całe 100 metrów.  Ten już nie jeździ, choć jeszcze ma szansę.  No i nastał koniec podróży...

Odpoczynek w Tatrach

Tatry to chyba jedno z najpiękniejszych miejsc w Polsce, a na pewno moje ulubione. Nie ma nic lepszego, niż wyjazd w góry i spędzenie kilku dni z dala od cywilizacji w ciszy i spokoju. Bez telefonów komórkowych, internetu, wiadomości politycznych, hipermarketów, korków. Po prostu wędrówka po dziewiczym terenie, gdzie drugiego człowieka spotyka się bardzo rzadko. A gdy już go spotkasz, to wiesz, że będzie to podobny tobie miłośnik gór. Oczywiście, aby tego wszystkiego zaznać, musisz koniecznie pamiętać o jednej zasadzie. Omijaj Morskie Oko. 10 minut po przyjeździe pierwszego kursu wozów konnych

Prawo Murphiego

Każdy wie, że to za każdym razem działa. Jak coś ma pójść źle to tak właśnie będzie. Od kiedy tylko spadł śnieg, marudzę na zimę i czekam na wiosnę. No może nie całkiem, bo już ubiegłej zimy zaplanowałem bardzo fajną sesję plenerową, do której potrzebuję oczywiście dużo czystego, idealnego śniegu. No i czasu na realizację. Gdy w grudniu sypało śniegiem i wszystko wyglądało, jak w bajce, to ja miałem całą masę zleceń  typu "na wczoraj" do zrobienia. Teraz, gdy mam trochę więcej czasu, oczywiście nie ma ani grama śniegu. W ubiegłym roku sytuacja była identyczna. Chociaż w sumie to nawet był jeden piękny weekend, kiedy mogliśmy tę sesję zrobić. Był tylko taki jeden minus. Dokładnie minus trzydzieści stopni, co wszystkich skutecznie zniechęciło, a już najbardziej modelkę. Prawo Murphiego działa też niezawodnie w przypadku umycia mojego samochodu. Mogę być wtedy zawsze na 100 % pewien, że w ciągu 24 godzin spadnie deszcz. Najbardziej jaskrawym przypadkiem była sytuacja, gdy

Przydamisię

Rozpocząłem dzisiaj wielkie wiosenne porządki. Co z tego, że jeszcze nie ma wiosny? Dla mnie luty to już przedwiośnie to i wiosenne porządki można robić. Postanowiłem powyrzucać wszystkie niepotrzebne zdjęcia, by zrobić wolne miejsca na dyskach. Wszystkie zdjęcia trzymam w bazach Aperture i mam tam całą masę starych fotografii, które tylko przeszkadzają mi, gdy chcę coś znaleźć. No ale jak tu wyrzucić zdjęcie ciemne i średnio ostre, jeśli to moja pierwsza sesja zrobiona cyfrą? Albo ten katalog z odpadami z tego fajnego kalendarza? A jeżeli jeszcze się kiedyś przyda? Właśnie takich zdjęć PRZYDAMISIĘ mam tak na oko ze 100 GB i coś jednak muszę z tym zrobić. Dzisiaj podjąłem męską decyzję - do kosza! Łatwo nie było, ale jeżeli nie będę kasował niepotrzebnych zdjęć to za parę lat będę mógł zbudować dom, używając twardych dysków zamiast cegieł. Pójdą więc do kosza wszystkie te zdjęcia z  już dawno zamkniętych sesji. Wszystko, co nie nadaje się do pokazania, wszystko, co trzymałem tylk

Co robić gdy nie ma co robić?

Moje doświadczenia i moich znajomych mówią jasno, fotograf ma tylko dwa tryby pracy. Albo roboty jest tyle, że pracujemy non stop, albo nie mamy pracy wcale. Nie wiem na czym to polega i nawet już nie próbuję tego dociec. Od lat obserwuję coś, co nazywam Teorią Falową. Oznacza to, że na zmianę mam kilka miesięcy ostrej pracy i potem parę tygodni, gdy wszyscy klienci o mnie zapominają. Kiedyś się tym przejmowałem za każdym razem, gdy telefony przestawały dzwonić, a teraz tylko czekam, kiedy wreszcie będę miał trochę czasu na realizację własnych pomysłów. I to jest właśnie to, co można zrobić najlepszego z czasem wolnym od zleceń. Dopiero wtedy mogę spokojnie usiąść i przestawić się na myślenie o własnym portfolio. Gdy więc tylko nadchodzi taki czas, biorę się za sesje, które tkwią w mojej głowie. I to szybko, bo jeszcze jakiś klient zadzwoni :) Za każdym razem, gdy udało mi się zrobić do portfolio coś fajnego, to wcześniej czy później zaowocowało to jakimś zleceniem.

Statystyki

Przeglądam czasem moje blogowe statystyki i moją ulubioną zabawą jest sprawdzanie, jakich słów kluczowych ludzie szukają. Czasem zupełnie nie rozumiem, jak dzięki takiemu zapytaniu trafili na moją stronę. Oto kilka zapytań, jakie sobie zanotowałem: - po co facebook -  to dobre pytanie, też się nad tym zastanawiałem - jak zrobić zdjęcie z horroru - tu kompletnie nie wiem o co chodzi.... - być amatorem co to znaczy - też nie wiem, profesjonalistą jestem :) - jak namalować napis na ciężarówce - ale kredą czy farbą? - jak sterowac rybka w moja rybka - to zbyt skomplikowane dla mnie - jak wymyślić nazwę firmy wielobranżowej - to proste, wystarczy dodać literkę X na końcu swojego imienia, działa od lat - pierestrojka samochoda - to pewnie pytanie o przebudowę samochodów z kratką, przed wywozem na Wschód - obserwacja "na japończyka" - ja tylko wiem, co znaczy pozować "na japończyka" - usunąłem profil na fb czy znajomi o tym wiedza

Mity i kity

Trafiłem dzisiaj na test iPad kontra Galaxy Tab , zacząłem czytać, ale potem znacznie bardziej zainteresowały mnie komentarze. Zastanawiam się, czy w innych krajach trwa podobna walka fanów i zaciekłych przeciwników Apple? Czy to może tylko nasza polska specyfika? Od kilku lat pracuję na makach, znam je od lat kilkunastu, mogę więc śmiało na ich temat się wypowiadać. Nigdy natomiast nie miałem do czynienia z Windows 7 czy Vistą.  Nie mogę w związku z tym ogłosić wszem i wobec, że OS X jest lepszy od Windows 7. Szczerze mówiąc, w ogóle mnie to nie interesuje. Jeżeli Windows 7 jest lepszy to gratuluję wszystkim użytkownikom, jednak nadal nie ma to dla mnie znaczenia, bo go nie używam i nie mam takiego zamiaru. Czytając komentarze tego testu, po raz kolejny stwierdziłem, że Polacy uwielbiają dowodzić innym swojej racji i to za wszelką cenę. Najlepsze jest jednak to, że wcale nie trzeba znać argumentów przeciwnika, by dowodzić swojej racji. Wystarczy wiara we własne przekonania, by nap

Fotografie od kuchni

Siedzenie w domu w czasie choroby ma tę zaletę, że można poświęcać czas na rzeczy, których normalnie byśmy nie zrobili. Dzisiaj postanowiłem przeszukać moje wszystkie zdjęcia pod kątem kulinariów. Oto efekty: Reklama kawy z przekonywującym argumentem w ręce. Oto jak ważne jest rozpoznawalne logo. U nas od dawna sprzedaje się jedzenie na ulicy... .... i w Afryce też. Bo zupa była za słona??? Woda wzmaga apetyt. 

Bonus dla fotografa

Lubię pojawiać się w nowych miejscach, a zwłaszcza tych trudno dostępnych. Gdyby nie mój zawód, nigdy nie mógłbym zobaczyć bardzo wielu budynków, zakładów, czy polatać sobie helikopterem. Uważam to za taki bonus.  Tym razem znalazłem zdjęcia z koksowni. Podobało mi się tam, cała masa świetnych plenerów, pełnych kontrastów.  Nauczyłem się już dawno, jak chodzić po fabrykach, by przeżyć i nie zniszczyć sprzętu. A także rozmawiać z robotnikami i inżynierami. Zwykle jest tak: Przepraszam, czy można posprzątać to miejsce przed zdjęciem? Panie, tu jest fabryka, tu musi tak być! (w sensie "brudno").  Oczywiście rozumiem, ale na zdjęciu mi będzie przeszkadzała ta sterta śmieci i te odpady. Potem jest  gniewne spojrzenie i w końcu powoli ktoś sprząta, mamrocząc pod nosem, że majstrowi się w głowie poprzewracało.  Oczywiście coraz częściej nowe fabryki są czyste i fotogeniczne, a ludzie chętni do współpracy. Ale kiedyś... Raz, gdy musiałem wejść na osiemdziesięciometrowy d

Jak to zrobiłem czyli Gorączka Sobotniej Sesji

    Nadal nie najlepiej się czuję, ale postanowiłem opisać sesję, która również powstała w trakcie mojej choroby. Jesienią 2003 roku dostałem zlecenie na kalendarz Rzecz Śląska, mający pokazać znanych Ślązaków w śląskich plenerach. Między innymi miałem fotografować Myslovitz na tle stacji transformatorowej.  Jak zwykle długo trwały uzgodnienia terminu sesji dogodnego dla wszystkich oraz załatwianie wszystkich potrzebnych zezwoleń. Chłopaki stwierdzili, że nie chcą, by ubrała ich stylistka i wybieraliśmy ciuchy z tego, co przynieśli. Zdjęcia robiliśmy w sierpniu albo wrześniu, trafiliśmy na idealną pogodę, może nawet zbyt idealną, bo było prawie czterdzieści stopni. Niby nic wielkiego, patrząc teraz za okno marzy mi się taka temperatura. Ja miałem wrażenie, że moja prywatna temperatura była jeszcze wyższa. Byłem przeziębiony i czułem się okropnie. Rano zastanawiałem się, czy nie odwołać sesji, ale wydawnictwo mnie poganiało i nie było na to szans. Miałem wymyślone trzy

Niemoc

Dzisiaj będzie bardzo krótko, bo dopadła mnie jakaś choroba i moja zdolność koncentracji na jednym zagadnieniu ogranicza się do skupienia wzroku na serialu komediowym. Jak każdy prawdziwy facet, wzrost temperatury do 37 stopni, powoduje u mnie ciężką niezdolność do robienia czegokolwiek. I wcale się tego nie wstydzę :)