Nie przepadam za fotografowaniem żywności z jednego powodu: jedzenie słabo współpracuje z fotografem. Zawsze albo więdnie, albo wysycha, albo traci kolor. Podziwiam tych, którzy lubią robić tego typu fotografie.
Najciekawsze jest za to zawsze wyszukiwanie produktów do zdjęć. Jeżeli potrzebujecie owoce, w grę wchodzą wtedy tylko specjalistyczne sklepy lub stragan na bazarze z wyjątkowo cierpliwą ekspedientką. Gdy oglądasz już piętnaste jabłko, to tłumaczenie , że szukasz idealnego do zdjęć, zaczyna być podejrzane. Pani i tak będzie cię przekonywać, że te są wyjątkowo słodkie i patrzeć na ciebie, jak na wariata.
Przecież nikt normalny nie dobiera jabłka tak, by pasowało do drugiego ...
Czasem, rzadko, trafia się ekspedientka, która dziwnym trafem jest w stanie zrozumieć wasze dziwne wymagania. Wtedy macie szczęście. Częściej jednak trafi się zirytowana pani: Panie, wszystkie pomidory są takie same, bierze pan czy nie?! To już lepiej wziąć więcej i spokojnie przebrać w studio.
Kiedyś potrzebowałem do kalendarza rajskie jabłuszka. Spędziłem pół godziny, oglądając wszystkie możliwe drzewka, pod kątem najładniejszych owoców i liści. A potem, gdy już zgodnie z planem zamroziliśmy je, okazało się, że gdybym wziął pierwsze drzewko z brzegu, to efekt i tak byłby taki sam...
Wiele godzin straciłem, zamrażając kolejne jabłuszka, by na końcu i tak zrezygnować z tego pomysłu.
Czasem warto najpierw sprawdzić swój pomysł, fotografując nawet robaczywe jabłko, by tylko przekonać się, czy mamy szansę na efekt, jaki sobie założyliśmy. To może zaoszczędzić nam wiele czasu i rozczarowań. W końcu nie każdy pomysł da się zrealizować tak, jak sobie wyobrażamy...
Najciekawsze jest za to zawsze wyszukiwanie produktów do zdjęć. Jeżeli potrzebujecie owoce, w grę wchodzą wtedy tylko specjalistyczne sklepy lub stragan na bazarze z wyjątkowo cierpliwą ekspedientką. Gdy oglądasz już piętnaste jabłko, to tłumaczenie , że szukasz idealnego do zdjęć, zaczyna być podejrzane. Pani i tak będzie cię przekonywać, że te są wyjątkowo słodkie i patrzeć na ciebie, jak na wariata.
Przecież nikt normalny nie dobiera jabłka tak, by pasowało do drugiego ...
Czasem, rzadko, trafia się ekspedientka, która dziwnym trafem jest w stanie zrozumieć wasze dziwne wymagania. Wtedy macie szczęście. Częściej jednak trafi się zirytowana pani: Panie, wszystkie pomidory są takie same, bierze pan czy nie?! To już lepiej wziąć więcej i spokojnie przebrać w studio.
Kiedyś potrzebowałem do kalendarza rajskie jabłuszka. Spędziłem pół godziny, oglądając wszystkie możliwe drzewka, pod kątem najładniejszych owoców i liści. A potem, gdy już zgodnie z planem zamroziliśmy je, okazało się, że gdybym wziął pierwsze drzewko z brzegu, to efekt i tak byłby taki sam...
Wiele godzin straciłem, zamrażając kolejne jabłuszka, by na końcu i tak zrezygnować z tego pomysłu.
Czasem warto najpierw sprawdzić swój pomysł, fotografując nawet robaczywe jabłko, by tylko przekonać się, czy mamy szansę na efekt, jaki sobie założyliśmy. To może zaoszczędzić nam wiele czasu i rozczarowań. W końcu nie każdy pomysł da się zrealizować tak, jak sobie wyobrażamy...
Komentarze