Przejdź do głównej zawartości

Dzień kobiet czyli walczymy o równouprawnienie

Kochane kobiety, pozwólcie, że złożę Wam życzenia najlepsze i szczere. Abyście były zawsze piękne. Abyście były cudownie ubrane (co nie oznacza, że nie możecie chodzić w dresie). Aby szczęście było zawsze blisko Was (w najróżniejszej postaci). Aby omijały Was kłopoty i zmartwienia (i wezwania z urzędów skarbowych). I byście mogły realizować swoje marzenia (ale nie wszystkie, by zostało jeszcze coś, o czym można marzyć nocami)

Parę kwiatków samodzielnie zerwanych dla Pań :)



Korzystając z okazji, zastanówcie się, proszę, czy na pewno chciałybyście równouprawnienia? Czy nie lepiej by było, aby pewne szczególne przywileje zostały zachowane?



Bo w mojej branży wyglądałoby to tak:
- Faceci wizażyści zaczęliby domagać się parytetu w dostępie do zawodu.
- Asystentki fotografa musiałyby nosić ciężki sprzęt na sesjach.
- Faceci modele chcieliby zarabiać tyle samo, co kobiety, a nie mniej, jak jest teraz.

Oczywiście można powiedzieć, że są kobiety, które już to robią. Ale są też faceci, którzy lubią przebierać się w damskie ciuszki. Może więc jednak bez równouprawnienia się obejdzie?

Komentarze

gumiber pisze…
Równouprawnienie jest hormonalnie niemożliwe :)
Podpisuję się pod pięknymi życzeniami.

Popularne posty z tego bloga

Jestem za głupi czyli o sztuce nowoczesnej raz jeszcze...

Wracam powoli do normalnego trybu pisania codziennie.... mam nadzieję:) Rozleniwiłem się ostatnio, to fakt, za to spędzałem czas bardzo przyjemnie :) Jednym z efektów była wizyta w MOCAKu, czyli Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie . Miałem od dawna wielką ochotę zobaczyć to muzeum, głównie z powodów architektonicznych. I rzeczywiście, muzeum zachwyca. Nie ma tu mowy, byśmy mogli mieć kompleksy w porównaniu z innymi muzeami tego typu na świecie. Mimo swojego ogromu, budynek jest bardzo kameralny. Czysta forma architektoniczna pozwala na ekspozycje każdej możliwej formy sztuki.

Aperture vs Lightroom czyli test nieobiektywny

Przy okazji jednego z ostatnich postów na temat Aperture, jeden z czytelników o pseudonimie Kashiash, spytał, co zyska przechodząc z Lightrooma na Aperture. Uznałem, że to bardzo dobre pytanie, co najmniej tak samo ważne jak to, czy lepszy jest Canon czy Nikon. Wy oczywiście wiecie, co ja o tym sądzę :) Aby podejść do tematu solidnie, ściągnąłem trial Lightrooma, by zobaczyć, co się pojawiło nowego w czwartej wersji. Przyznaję się, że nie poświęciłem kilkunastu godzin na dogłębne poznanie wszystkich funkcji i mogę się mylić co do szczegółów. Aby było łatwo porównać oba programy, stworzyłem katalog z trzydziestoma zdjęciami i wgrałem do każdego z programów. Nie będzie to kompletny test, a raczej skupienie się na istotnych różnicach. Nie miejcie wątpliwości, że wychodzę z założenia o wyższości Ap, gdybym tak nie uważał, to nie używałbym go :) Postarałem się jednak znaleźć też wszystkie pozytywne cechy Lr. Ponieważ nie pracuję na nim, mogłem o czymś nie wiedzieć i przez to pominąć jak

Spytaj Artura czyli biblioteki Aperture

Igi pytał się mnie już jakiś czas temu o synchronizację bibliotek w Aperture. Co jak co, ale o tym programie to lubię opowiadać :) Zacznę od początku. Zdjęcia w Aperture można przechowywać albo w bibliotece programu, albo w aktualnym układzie katalogów.  Dla zdecydowanej większości nowych użytkowników programu, pozostawienie zdjęć w ich dotychczasowych lokalizacjach wydaje się rozsądnym rozwiązaniem. Ja też oczywiście właśnie tak na początku zrobiłem. Myśl, że mógłbym wrzucić swoje bezcenne fotografie do jakiejś tajemniczej biblioteki, wydawała się zbyt szalona. Nie miałem jeszcze zaufania do Aperture i byłem przyzwyczajony by mieć dostęp do zdjęć z poziomu systemu.  Wrzuciłem więc wszystkie zdjęcia do Aperture, ale fizycznie zostawiłem w katalogach gdzie były do tej pory. Aperture po pierwszym uruchomieniu zawsze tworzy swoją bibliotekę gdzie są wszystkie możliwe informacje o zdjęciu, ustawienia, miniaturki, podglądy (jpgi o rozmiarach, które sami ustalamy). Na początku w