Przejdź do głównej zawartości

Muzeum Lotnictwa

Od roku wybierałem się tam zachęcony samą architekturą tego muzeum. Na koniec ubiegłego roku wreszcie udało mi się. I rzeczywiście, byłem zachwycony betonowym budynkiem. Szybko jednak okazało się, że równie ciekawa jest sama ekspozycja.
Biegałem od samolotu do samolotu, dotykając, czytając i oglądając filmy. Byłbym całkowicie zachwycony, gdyby nie brak niektórych informacji przy eksponatach. Niestety, brakowało ich w wielu miejscach, co wywoływało moją irytację.


Zakładając jednak, że przy każdym samolocie byłyby informacja o nim, to ilość eksponatów jest tak ogromna, że i tak nie miałbym szans, by to wszystko zapamiętać.
Niestety, tylko główny, najnowszy budynek można zwiedzać zimą w komfortowych warunkach. W pozostałych jest po prostu okropnie zimno. Wszystko jednak wynagradza cała masa eksponatów. Kilka z najciekawszych i śmiesznych możecie zobaczyć dzięki mojemu ajfonowi :)








Nigdy nie interesowałem się fotografowaniem samolotów, chociaż nawet raz zrobiłem parę zdjęć na jakimś pokazie. Ale to, co zobaczyłem na wystawie w muzeum, wprawiło mnie w zachwyt. Przed niektórymi zdjęciami stałem długo i zastanawiałem się, jak były zrobione. Były to fotografie autorstwa Sławka Krajniewskiego, posługującego się pseudonimem Hesja. Wszystkie to zdjęcia możecie obejrzeć TU, co bardzo polecam.











W jednym z hangarów zobaczyłem nieznany mi plakat z Gwiezdnych Wojen. Już dla niego samego warto było tam iść :)

Ekspozycja najstarszych samolotów robiła wrażenie napisami na co drugiej maszynie: Jedyny zachowany egzemplarz.



Na koniec zobaczyłem ulotkę przekonywującą do niezwykłego handlu wymiennego, ale to musiecie przeczytać sami :)



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jestem za głupi czyli o sztuce nowoczesnej raz jeszcze...

Wracam powoli do normalnego trybu pisania codziennie.... mam nadzieję:) Rozleniwiłem się ostatnio, to fakt, za to spędzałem czas bardzo przyjemnie :) Jednym z efektów była wizyta w MOCAKu, czyli Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie . Miałem od dawna wielką ochotę zobaczyć to muzeum, głównie z powodów architektonicznych. I rzeczywiście, muzeum zachwyca. Nie ma tu mowy, byśmy mogli mieć kompleksy w porównaniu z innymi muzeami tego typu na świecie. Mimo swojego ogromu, budynek jest bardzo kameralny. Czysta forma architektoniczna pozwala na ekspozycje każdej możliwej formy sztuki.

Aperture vs Lightroom czyli test nieobiektywny

Przy okazji jednego z ostatnich postów na temat Aperture, jeden z czytelników o pseudonimie Kashiash, spytał, co zyska przechodząc z Lightrooma na Aperture. Uznałem, że to bardzo dobre pytanie, co najmniej tak samo ważne jak to, czy lepszy jest Canon czy Nikon. Wy oczywiście wiecie, co ja o tym sądzę :) Aby podejść do tematu solidnie, ściągnąłem trial Lightrooma, by zobaczyć, co się pojawiło nowego w czwartej wersji. Przyznaję się, że nie poświęciłem kilkunastu godzin na dogłębne poznanie wszystkich funkcji i mogę się mylić co do szczegółów. Aby było łatwo porównać oba programy, stworzyłem katalog z trzydziestoma zdjęciami i wgrałem do każdego z programów. Nie będzie to kompletny test, a raczej skupienie się na istotnych różnicach. Nie miejcie wątpliwości, że wychodzę z założenia o wyższości Ap, gdybym tak nie uważał, to nie używałbym go :) Postarałem się jednak znaleźć też wszystkie pozytywne cechy Lr. Ponieważ nie pracuję na nim, mogłem o czymś nie wiedzieć i przez to pominąć jak

Spytaj Artura czyli biblioteki Aperture

Igi pytał się mnie już jakiś czas temu o synchronizację bibliotek w Aperture. Co jak co, ale o tym programie to lubię opowiadać :) Zacznę od początku. Zdjęcia w Aperture można przechowywać albo w bibliotece programu, albo w aktualnym układzie katalogów.  Dla zdecydowanej większości nowych użytkowników programu, pozostawienie zdjęć w ich dotychczasowych lokalizacjach wydaje się rozsądnym rozwiązaniem. Ja też oczywiście właśnie tak na początku zrobiłem. Myśl, że mógłbym wrzucić swoje bezcenne fotografie do jakiejś tajemniczej biblioteki, wydawała się zbyt szalona. Nie miałem jeszcze zaufania do Aperture i byłem przyzwyczajony by mieć dostęp do zdjęć z poziomu systemu.  Wrzuciłem więc wszystkie zdjęcia do Aperture, ale fizycznie zostawiłem w katalogach gdzie były do tej pory. Aperture po pierwszym uruchomieniu zawsze tworzy swoją bibliotekę gdzie są wszystkie możliwe informacje o zdjęciu, ustawienia, miniaturki, podglądy (jpgi o rozmiarach, które sami ustalamy). Na początku w