Przejdź do głównej zawartości

Napisz do siebie czyli na wszelki wypadek

Dwa, czy trzy dni temu był podobno Światowy Dzień Sprzątania Biurka, czy coś w tym stylu. Postanowiłem więc świętować, czyli nic nie robić. Przecież w święto nie wypada pracować. Zresztą, moje biurko dopiero dobija do poziomu 5 cm.... wysokości papierów na nim leżących :)
Niedawno dołączyły do nich stare dokumenty, które miałem w wolnej chwili przejrzeć. Wśród nich rzucił mi się w oczy list polecony, który wysłałem do siebie samego kilka lat temu. Nie zrobiłem tego, bo narzekałem, że nikt do mnie nie pisze. Wręcz przeciwnie, kochane urzędy wysyłają do mnie takie ilości, listów poleconych, że oddając koperty na makulaturę, mam z tego niezły grosz....

Wysłałem ten list do samego siebie, aby zdobyć dowód uznawany bez problemu przez sądy. Usłyszałem o tej najtańszej z możliwych metodzie uzyskania pewnego dowodu od pewnego prawnika. A do czego tak naprawdę się to przydaje?

Zastosowań pewnie jest bardzo dużo, w naszej branży fotograficznej to świetna metoda, by zabezpieczyć swój pomysł na sesję zdjęciową, kampanię, czy kalendarz. Wyobraźcie sobie sytuację gdy idziecie na spotkanie z nowym klientem i przedstawiacie mu swój pomysł, jak zrobić reklamę jego produktów. Klient jest zachwycony, ale przeciąga podjęcie decyzji i podpisanie umowy. I nagle widzicie, że właśnie takie zdjęcia są już w jego materiałach.
Jeżeli na spotkaniu przekazaliście te pomysły słownie lub na piśmie to ciężko będzie udowodnić, że wpadliście na pomysł pierwsi. Jeżeli wysłaliście je mailem, sytuacja wygląda znacznie lepiej, ale nie jestem pewien, czy jest to jednoznaczny dowód i czy nie trzeba będzie powoływać biegłego. Zresztą, nie zawsze jest możliwe wysłanie maila do osoby, z którą rozmawiamy.
Zawsze natomiast możemy wysłać do siebie list polecony z naszym pomysłem. Urzędowa pieczątka z datą to urzędowy dowód :) Gdy list dotrze do nas z powrotem, wkładamy go do szuflady i niech sobie tam spokojnie czeka. W razie potrzeby sąd otwiera list i widzi czarno na białym, kiedy wpadliśmy na nasz pomysł.

Czasem używam tej metody, gdy klient jest niepewny. Na szczęście jeszcze nie musiałem sprawdzać w praktyce, jak mocny jest to dowód. Zawsze jednak lepiej wydać te kilka złotych na list, niż zostać wyrolowanym przez klienta :)

Komentarze

Mateusz Zahora pisze…
Z tego co zrozumiałem list trzeba wysłać przed spotkaniem. Co jeżeli podczas spotkania pomysł wyewoluuje do dość odległego od opisanego. Czy i w takim przypadku wysłanie listu coś da?
Artur Nyk pisze…
Jak pomysł się zmieni to już raczej nie wiele to da. Tu raczej chodzi o to mieć dowód kto jest autorem pomysłu jeśli klient wykorzysta go, ale zrobi to sam bo nie będzie chciał zapłacić za sam pomysł.
Unknown pisze…
ale dowód w postaci listu można łatwo podważyć, jak udowodnisz, że nad parą nie rozkleiłeś koperty i nie wsadziłeś opisu nowego pomysłu?
wysłany email jest chyba pewniejszym dowodem, ponieważ to osoby trzecie (w tym przypadku serwer poczty) potwierdzają datę i godzinę oraz niezmienność treści
d pisze…
Pan Pszczoła poruszył ważny temat. Faktycznie taki dowód z listu można podważyć w taki sposób. Dlatego należy wybrać inną formę zabezpieczenia swojej własności intelektualnej z t.zw. datą pewną. Notariusz może poświadczyć istnienie i treść owego dokumentu, a ponad to go przechować. Warto rozważyć taką możliwość. Na pewno okaże się znacznie tańsza niż przewlekły proces zmierzający do ustalenia naruszeń praw własności intelektualnej.

Popularne posty z tego bloga

Zacznijmy od Volvo czyli wreszcie koniec

Już dawno nie miałem tak intensywnego okresu w pracy jak te ostatnie kilka miesięcy. Patrząc co się działo na blogu to,  mogło to wyglądać jakbym nic nie robił, a w rzeczywistości było zupełnie inaczej. Jeździłem po Polsce, zrobiłem 2,083 kalendarza, prowadziłem warsztaty, sam wziąłem udział w jednych, przekonałem się, że z Włochami pracuje się jednak bardzo dobrze, wsparłem na Kickstarterze projekt budowy podobno najlepszego na świecie filtra polaryzacyjnego, zepsułem kartę graficzną, przeszedłem z Aperture na Capture One, nakręciłem mój pierwszy film poklatkowy, przekonałem się, że Retina to nie zawsze dobra rzecz, wpadłem na jeden rewelacyjny pomysł, fotografowałem w strefach zagrożenia wybuchem, wykładałem na uniwersytecie, zrobiłem moją stronę ( no, prawie.. ), bylem na Nocy Reklamożerców,  kupiłem kilka nowych zabawek i co najważniejsze, zdążyłem kupić bilety na pierwszy pokaz Gwiezdnych Wojen. O wszystkim tym, albo prawie o wszystkim będę niedługo pisał, bo zamier...

Znamy szczęśliwca, który zrobi 80 zdjęć na koszt UE

No i jestem ciekawy, ilu z Was złożyło ofertę w głośnym ostatnio zamówieniu publicznym na 80 zdjęć dla gminy Siewierz? Może ktoś z Was myślał, że ma asa w rękawie, bo dał niską cenę i wygra ten konkurs? Zmartwię Was, bo każdego asa może przebić Joker. Po prostu Joker zawsze wygrywa :) W tym przypadku właśnie wygrał Joker. Przeczytajcie sami ogłoszenie wyników, nie chcę odbierać Wam tej przyjemności.... Kilka osób przysłało mi już swoje komentarze, ale nie nadają się do publicznego cytowania. Mnie zabrakło tchu w piersi i zbaraniałem, gdy kumpel podesłał mi to ogłoszenie (dzięki Adam). Pięć razy musiałem przeliczyć, ile kosztuje jedno zdjęcie, bo nie wierzyłem. Pewnie macie ten sam problem, więc pozwolicie, że pomogę. Jedno zdjęcie kosztuje 10 zł brutto!!! Te pozostałe 30 zł to, jak mniemam, są przeznaczone na koszty logistyki całej sesji. Brakuje mi już sił, by pisać, co o tym myślę i jak to jest możliwe, że ktoś może ZROBIĆ tyle zdjęć za tak mało kasy. Ale już po chwili pom...

Druga Panna Młoda

Obiecywałem ostatnio mały konkurs wymagający od Was trochę wiedzy i analizy. I teraz czas na wywiązanie się z tej obietnicy :) Widzieliście parę dni temu zdjęcia Kamili Gawendy jako Panny Młodej w bardzo oszczędnej stylizacji, dzisiaj możecie już zobaczyć drugą część tej sesji, tym razem stylizowaną bardziej pod gusta Włochów, czyli na bogato :) Pozowała Karolina Morawiec, bo Włosi uwielbiają blondynki, a tło nawiązuje do klasycyzmu, powiedzmy sobie to wyraźnie : "nawiązuje". Szefowa firmy była jednak nim zachwycona :) Konkurs jest prosty, wystarczy opisać, jakie zastosowałem tu oświetlenie. Ile lamp, gdzie stały i jaki był rodzaj modyfikatora na nich zamontowany. Odpowiedzi piszcie w komentarzach. Pierwszą osobę, która poprawnie poda odpowiedź, zaproszę na którąś z moich sesji, będzie można sobie nawet wybrać tematykę. Przyjrzyjcie więc się zdjęciom i pomyślcie, jak wyglądało światło na tej sesji. Jako podpowiedź, mogę dodać, że pewnie różnice, jakie znajdziecie w ośw...