Przejdź do głównej zawartości

Skrót wiadomości

Jako, że mój Codziennik z powodu nadmiaru pracy, ostatnio przeobraża się w Niecodziennik, muszę teraz nadrobić zaległości i przekazać Wam kilka informacji naraz.

Po moim poście na temat klienta, od którego nie mogę doczekać się zapłaty, na jego stronie na FB pojawiła się cała masa wpisów komentujących całą sprawę. Jestem bardzo mile zaskoczony tą Waszą reakcją :) Dzięki tym wpisom firma skontaktowała się ze mną i teraz mam nadzieję, że sprawa znajdzie dobre zakończenie :) Zobaczymy.

Dostałem też już oficjalne zaproszenie na VII Śląski Maraton Fotograficzny, gdzie wystąpię ze swoją prezentacją. Impreza rozpocznie się o godzinie 10:00 w Teatrze Korez, 25 lutego. Oczywiście jeszcze napiszę o tym dokładniej, gdy będę znał wszystkie szczegóły.

Od paru dni czekam na pytania dotyczące fotografii i wszystkiego co pokrewne. Tak jak obiecałem, raz w tygodniu będę na nie odpowiadał (i dzięki temu nie będę musiał sam wymyślać tematu posta ....). Tak ze względów organizacyjnych, chciałem prosić, by wszystkie tematy wpisywać bezpośrednio na stronie Spytaj Artura (na górze, pod tytułem bloga). Parę pytań pojawiło się dotychczas bezpośrednio w komentarzach postów, a chciałbym, by wszystko było w jednym miejscu.
Jeszcze do wieczora możecie zadawać pytania, a jutro jedno z nich doczeka się odpowiedzi :)

Wczoraj prowadziłem warsztaty z podstaw fotografii studyjnej i postanowiłem trochę wykorzystać uczestników. Narzekałem ostatnio, że nie mam czasu by zrobić zdjęcia na potrzeby własnego bloga, postanowiłem więc, że w ramach zajęć zrobimy przynajmniej jedno zdjęcie.
Na warsztatach były trzy osoby, które nigdy właściwie jeszcze nie miały do czynienia z  oświetleniem studyjnym, choć wcześniej oczywiście sporo już fotografowały. Jestem zdania, że fotografowanie to przede wszystkim umiejętność myślenia, analizowania i kreowania. Ucząc, nie przedstawiam gotowych rozwiązań, tylko zadaję pytania, by ludzie sami dochodzili do wniosków.
Dałem więc im zadanie sfotografowanie czarnego Canona na czarnym stole, gdzie na dodatek wszystko się błyszczy. Chciałem, by nie było widać tła, a aparat miał oświetlone same krawędzie. Uwinęli się z tym w półtorej godziny, wykorzystując dwie lampy, lusterko, plik wizytówek i czarne zastawki.

Fotografia z warsztatów, fot : Karina Krupa Paweł Krówka, Przemek Łagodziński

A taki był punkt wyjścia, to jest pierwsza klatka :)


Ja cały czas przyglądałem się, komentowałem, tłumaczyłem i wskazywałem, na co muszą zwrócić uwagę. Nie usłuchali tylko jednej mojej uwagi, by przed ostatecznym zdjęciem zadbać o dokładne usunięcie kurzu :) Do zdjęcia mógłbym się jeszcze przyczepić, brakuje mi jeszcze oświetlonej tylnej krawędzi przy wyświetlaczu, ale równie dobrze można by jeszcze pracować przy tym zdjęciu kolejnych  kilka godzin, a my musieliśmy zająć się też innymi punktami programu :)

Na koniec jeszcze mała anegdotka. Przemek przyniósł na zajęcia obiektyw Canon MP-E 65 makro. To bardzo specyficzny obiektyw, który pozwala na odwzorowanie fotografowanego przedmiotu w pięciokrotnie większym powiększeniu, natomiast nie ma w ogóle regulacji ostrości. Zamiast kręcić pierścieniem musimy regulować odległość od przedmiotu.
Natychmiast musiałem sprawdzić, jak działa taki wynalazek i zrobiłem zdjęcie fragmentu niebieskiego flakonu perfum. Gdy pokazałem je wszystkim, wyszło na jaw, jak bardzo różni się sposób postrzegania facetów i kobiet.
Nasza męska trójka jednoznacznie stwierdziła, że wygląda to jak woda. A kobieta zobaczyła tam zdjęcie z USG.....






Komentarze

Kurs pierwsza klasa. Jak widać na wyżej zamieszczonym zdjęciu, uwagi i motywacja ze strony Artura sprawiły, że udało nam się osiągnąć całkiem przyzwoity efekt mając pierwszy raz styczność z oświetleniem studyjnym. Polecam wszystkim adeptom fotografii.

Popularne posty z tego bloga

Test nieobiektywny czyli MacBook Pro Retina czyli gruby kontra chudy

Dawno już nie robiłem porządnego testu i postanowiłem to dzisiaj nadrobić. A okazja jest wyjątkowa, bo na moje biurko zawitał najnowszy MacBook Pro Retina. Nie ma w sieci jeszcze zbyt wielu testów, a zwłaszcza zrobionych pod kątem wykorzystania go w fotografii. Nie znajdziecie więc tu żadnych benchmarków i wykresów, a tylko mój prywatny test tego, co dla mnie, jako fotografa, najważniejsze. 1. Dlaczego Retina Gosia, która obrabia moje zdjęcia, pracuje w studio na Mac Pro 1.1, który swoje lata już ma albo w domu na MacBooku Pro sprzed ery unibody. Ten ostatni domagał się już wymiany od jakiegoś czasu i  czekaliśmy od kilku miesięcy na zapowiadaną nowość. Bez względu, co by Apple pokazał, miał to być najnowszy i silny komp, tak, aby mógł sprawnie pracować przez kolejne 3-4 lata. Po premierze byłem zachwycony Retiną i niską wagą nowego Maka. Gorzej było z ceną. 10.200 zł za podstawowy model, wyglądało na cenę z kosmosu. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy jednak nie kupić modelu z poprze

O fotografowaniu samochodów czyli wielka ściema

W fotografii coraz mniej rzeczy jest takimi, jakimi się wydają... Na przykład fotografie samochodów. Kiedyś, jeśli na zdjęciu samochód był w ruchu to praktycznie na 100% wiadomo było, że fotograf rzeczywiście zrobił to zdjęcie w trakcie jazdy. A dzisiaj w fotografii reklamowej  pewne jest co innego. Pewne jest, że na pewno tak to nie wyglądało w rzeczywistości... W tym tygodniu robiłem sesję z mojego trochę już zapomnianego cyklu: Kobiety za kierownicą. Nadmiar pracy w ostatnich miesiącach oraz problemy w pogodą, nie pozwoliły mi na wcześniejszą kontynuację. Ale skoro w listopadzie mamy prawie wiosenne słońce, to trzeba było się brać do pracy. W planie miałem dwa zdjęcia w kabriolecie, jedno w ciągu dnia, drugie w nocy. Założeniem sesji jest pokazanie rzeczy, które kobiety nie powinny robić w trakcie jazdy, a że czasami im się zdarza to już inna sprawa... Ale skoro nie powinny, to nie mogłem od nich wymagać, by robiły to naprawdę. Od początku wiedziałem, że w związku z tym wszystki

Kalendarz Ascomp 2016

Lubię wyzwania. Gdy dowiedziałem się, że klientowi zależy, by zdjęcia do nowego kalendarza zrobić w tym samym miejscu co ostatnio, pomyślałem sobie, że lekko nie będzie. Już za pierwszym razem, sesja tam bardzo trudna, a teraz na dodatek musiałem podnieść sobie poprzeczkę, bo nowy kalendarz nie mógł być podobny do poprzedniego. Miejscem tym bowiem, znowu miała być serwerownia. Nie wiem ilu z was miało okazję zwiedzić serwerownie, ale zakładam, że raczej nie jest to powszechne doświadczenie. Tym, którzy nie mieli tego szczęścia, by zobaczyć serwerowni od środka, postaram się trochę przybliżyć warunki w jakich pracowaliśmy. Wyobraźcie sobie budynek strzeżony jak twierdza. Wysokie płoty, strażnicy, alarmy, wszystkie drzwi z zamkami, śluzy, setki kamer itd. Pomieszczenia z serwerami mają tylko wąskie korytarze pomiędzy szafami. Gdy czasem zdarzyło się, że były to korytarze o szerokości dwóch metrów, to miałem powód do świętowania. W korytarzach na zmianę wieje, albo bardzo zimne, albo