Przejdź do głównej zawartości

Jak zostać supermodelką czyli przedobrzona reklama

Znalazłem dzisiaj reklamę, która bardzo spodobała mi się. Pewnie wielu osobom może wydać się zbyt kontrowersyjna. Mnie ubawiła, choć nie spełniła swojego zadania, obejrzałem ją trzy razy, a teraz nie mogę przypomnieć sobie,  jaką konkretnie firmę reklamowano....

Taki jest właśnie problem z niektórymi dobrymi reklamami, że są tak zabawne i wciągające widza, że zaczynają żyć własnym życiem. A przecież nie o to reklamodawcom chodzi. Ilu z Was pamięta np. hasło "Jeżeli nie widać różnicy, to po co przepłacać?" ? Pewnie prawie wszyscy pamiętają. A ilu z Was w takim razie pamięta, jaki proszek był reklamowany tym hasłem? Bo ja nie mam pojęcia... Tego nie zapamiętałem. Czyli reklama poniosła klęskę...

No dobrze, to była stara reklama i mamy niby prawo nie pamiętać, czego dokładnie dotyczyła. To może coś z nowości. Polubiłem serię reklam z Sercem i Rozumem. Kilka z nich nawet zapadło mi w pamięć, jak np. ta z wielkim zastawionym stołem, przez który jeden z nich biegnie. Wiem, że ogólnie to reklamy Telekomunikacji, ale czego dokładnie?
Może nie jestem w targecie tych reklam i dlatego nie docierają do mnie? Może aktualnie nie potrzebuję tego, co jest reklamowane? A może reklama jest zbyt zabawna i jej forma przesłania treść?




Oczywiście teraz oglądając reklamę, zwrócicie uwagę na nazwę produktu, ale zróbcie mały eksperyment. Pokażcie komuś ten film, a po pół godzinie spytajcie, o jaką firmę chodziło. Bardzo jestem ciekawy wyników.


Sam film zrobiony jest bardzo fajnie, na początku myślałem, że jest to normalny film z sesji. Oczywiście jako fotografa, interesowało mnie w nim zupełnie co innego, niż normalnego widza. Patrzyłem na lampy, aparat, studio. Może dlatego zboczenie zawodowe spowodowało, że ubawiłem się, patrząc na odkurzacz w roli Photoshopa :)

Komentarze

Anonimowy pisze…
""Jeżeli nie widać różnicy, to po co przepłacać?" ? Pewnie prawie wszyscy pamiętają. A ilu z Was w takim razie pamięta jaki proszek był reklamowany tym hasłem? Bo ja nie mam pojęcia... Tego nie zapamiętałem. Czyli reklama poniosła klęskę..."" - to byłproszek Dosia i autor nie pamięta, być może dlatego, że rzadko (osobiście) proszków do prania używa...
Anonimowy pisze…
Czyli wynika z tego.że P. Artur nie jest w targecie... Tudzież reklama nie była skierowana do potencjalnych "nowych" klientów.
Rafał B pisze…
Kurde, reklamowali odkurzacz.
Ale fakt, że przyglądanie się lampom, sprzętowi foto, może odciągnąć uwagę. Choć ja na początku od razu na modelkę zwróciłem uwagę. Ahm...

Popularne posty z tego bloga

Jestem za głupi czyli o sztuce nowoczesnej raz jeszcze...

Wracam powoli do normalnego trybu pisania codziennie.... mam nadzieję:) Rozleniwiłem się ostatnio, to fakt, za to spędzałem czas bardzo przyjemnie :) Jednym z efektów była wizyta w MOCAKu, czyli Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie . Miałem od dawna wielką ochotę zobaczyć to muzeum, głównie z powodów architektonicznych. I rzeczywiście, muzeum zachwyca. Nie ma tu mowy, byśmy mogli mieć kompleksy w porównaniu z innymi muzeami tego typu na świecie. Mimo swojego ogromu, budynek jest bardzo kameralny. Czysta forma architektoniczna pozwala na ekspozycje każdej możliwej formy sztuki.

Aperture vs Lightroom czyli test nieobiektywny

Przy okazji jednego z ostatnich postów na temat Aperture, jeden z czytelników o pseudonimie Kashiash, spytał, co zyska przechodząc z Lightrooma na Aperture. Uznałem, że to bardzo dobre pytanie, co najmniej tak samo ważne jak to, czy lepszy jest Canon czy Nikon. Wy oczywiście wiecie, co ja o tym sądzę :) Aby podejść do tematu solidnie, ściągnąłem trial Lightrooma, by zobaczyć, co się pojawiło nowego w czwartej wersji. Przyznaję się, że nie poświęciłem kilkunastu godzin na dogłębne poznanie wszystkich funkcji i mogę się mylić co do szczegółów. Aby było łatwo porównać oba programy, stworzyłem katalog z trzydziestoma zdjęciami i wgrałem do każdego z programów. Nie będzie to kompletny test, a raczej skupienie się na istotnych różnicach. Nie miejcie wątpliwości, że wychodzę z założenia o wyższości Ap, gdybym tak nie uważał, to nie używałbym go :) Postarałem się jednak znaleźć też wszystkie pozytywne cechy Lr. Ponieważ nie pracuję na nim, mogłem o czymś nie wiedzieć i przez to pominąć jak

Spytaj Artura czyli biblioteki Aperture

Igi pytał się mnie już jakiś czas temu o synchronizację bibliotek w Aperture. Co jak co, ale o tym programie to lubię opowiadać :) Zacznę od początku. Zdjęcia w Aperture można przechowywać albo w bibliotece programu, albo w aktualnym układzie katalogów.  Dla zdecydowanej większości nowych użytkowników programu, pozostawienie zdjęć w ich dotychczasowych lokalizacjach wydaje się rozsądnym rozwiązaniem. Ja też oczywiście właśnie tak na początku zrobiłem. Myśl, że mógłbym wrzucić swoje bezcenne fotografie do jakiejś tajemniczej biblioteki, wydawała się zbyt szalona. Nie miałem jeszcze zaufania do Aperture i byłem przyzwyczajony by mieć dostęp do zdjęć z poziomu systemu.  Wrzuciłem więc wszystkie zdjęcia do Aperture, ale fizycznie zostawiłem w katalogach gdzie były do tej pory. Aperture po pierwszym uruchomieniu zawsze tworzy swoją bibliotekę gdzie są wszystkie możliwe informacje o zdjęciu, ustawienia, miniaturki, podglądy (jpgi o rozmiarach, które sami ustalamy). Na początku w