Przejdź do głównej zawartości

Dres sprzedam czyli lepiej późno niż wcale

Odkąd Owsiak krzyknął pierwszy raz: Siema, lubiłem jego różne zakręcone akcje. Sam wstąpiłem kiedyś do Towarzystwa Przyjaciół Chińskich Ręczników, co potwierdzone zostało osobistym przybiciem pieczątki oraz podpisem Owsiaka na mojej legitymacji. To było tak dawno temu, że każdy mógł wysłać własnoręcznie zrobioną legitymację, a Szef na każdej osobiście składał podpis :) Teraz nawet kilkaset wolontariuszy chyba nie dałoby rady, gdyby każdy, kto działa na rzecz Orkiestry, chciał dostać taką legitkę.

Słuchałem wczoraj relacji z finału i zestawienia najdziwniejszych przedmiotów i atrakcji wystawionych na aukcjach. Były to np. pobyt w celi albo trykot jakiegoś sportowca. I tu zapaliła mi się lampka!
Mam przecież po sesji z Kubą Błaszczykowskim spodnie od dresu, w których wystąpił. Znalazłem je ostatnio na strychu, gdy szukałem czegoś całkiem innego. Zdjęcia robiłem dla agencji Ifinity, do reklamy turnieju piłkarskiego dla dzieci, sponsorowanego przez Tymbark.

No i te właśnie spodnie i piłkę, którą Kuba kopał, postanowiłem wystawić na aukcji na rzecz Orkiestry. Zastanawiałem się wcześniej, co mógłbym zaoferować i uznałem to za dobry pomysł. Wszystko to można mieć już za 1 zł!
Swoją drogą, fajny facet z tego Kuby, zero gwiazdorstwa, tylko rzetelna praca. A pozowanie z całą drużyną dziecięcą, gdzie każdy chciał mu udowodnić, że gra lepiej od niego, nie było takie proste....

Zapraszam do licytowania :)

http://aukcje.wosp.org.pl/show_item.php?item=607125







Komentarze

gumiber pisze…
Artur rozgrzewka? Robisz pompki? ;))
Artur Nyk pisze…
Od razu pompki .... Odpoczywam :)

Popularne posty z tego bloga

Test nieobiektywny czyli MacBook Pro Retina czyli gruby kontra chudy

Dawno już nie robiłem porządnego testu i postanowiłem to dzisiaj nadrobić. A okazja jest wyjątkowa, bo na moje biurko zawitał najnowszy MacBook Pro Retina. Nie ma w sieci jeszcze zbyt wielu testów, a zwłaszcza zrobionych pod kątem wykorzystania go w fotografii. Nie znajdziecie więc tu żadnych benchmarków i wykresów, a tylko mój prywatny test tego, co dla mnie, jako fotografa, najważniejsze. 1. Dlaczego Retina Gosia, która obrabia moje zdjęcia, pracuje w studio na Mac Pro 1.1, który swoje lata już ma albo w domu na MacBooku Pro sprzed ery unibody. Ten ostatni domagał się już wymiany od jakiegoś czasu i  czekaliśmy od kilku miesięcy na zapowiadaną nowość. Bez względu, co by Apple pokazał, miał to być najnowszy i silny komp, tak, aby mógł sprawnie pracować przez kolejne 3-4 lata. Po premierze byłem zachwycony Retiną i niską wagą nowego Maka. Gorzej było z ceną. 10.200 zł za podstawowy model, wyglądało na cenę z kosmosu. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy jednak nie kupić modelu z poprze

O fotografowaniu samochodów czyli wielka ściema

W fotografii coraz mniej rzeczy jest takimi, jakimi się wydają... Na przykład fotografie samochodów. Kiedyś, jeśli na zdjęciu samochód był w ruchu to praktycznie na 100% wiadomo było, że fotograf rzeczywiście zrobił to zdjęcie w trakcie jazdy. A dzisiaj w fotografii reklamowej  pewne jest co innego. Pewne jest, że na pewno tak to nie wyglądało w rzeczywistości... W tym tygodniu robiłem sesję z mojego trochę już zapomnianego cyklu: Kobiety za kierownicą. Nadmiar pracy w ostatnich miesiącach oraz problemy w pogodą, nie pozwoliły mi na wcześniejszą kontynuację. Ale skoro w listopadzie mamy prawie wiosenne słońce, to trzeba było się brać do pracy. W planie miałem dwa zdjęcia w kabriolecie, jedno w ciągu dnia, drugie w nocy. Założeniem sesji jest pokazanie rzeczy, które kobiety nie powinny robić w trakcie jazdy, a że czasami im się zdarza to już inna sprawa... Ale skoro nie powinny, to nie mogłem od nich wymagać, by robiły to naprawdę. Od początku wiedziałem, że w związku z tym wszystki

Kalendarz Ascomp 2016

Lubię wyzwania. Gdy dowiedziałem się, że klientowi zależy, by zdjęcia do nowego kalendarza zrobić w tym samym miejscu co ostatnio, pomyślałem sobie, że lekko nie będzie. Już za pierwszym razem, sesja tam bardzo trudna, a teraz na dodatek musiałem podnieść sobie poprzeczkę, bo nowy kalendarz nie mógł być podobny do poprzedniego. Miejscem tym bowiem, znowu miała być serwerownia. Nie wiem ilu z was miało okazję zwiedzić serwerownie, ale zakładam, że raczej nie jest to powszechne doświadczenie. Tym, którzy nie mieli tego szczęścia, by zobaczyć serwerowni od środka, postaram się trochę przybliżyć warunki w jakich pracowaliśmy. Wyobraźcie sobie budynek strzeżony jak twierdza. Wysokie płoty, strażnicy, alarmy, wszystkie drzwi z zamkami, śluzy, setki kamer itd. Pomieszczenia z serwerami mają tylko wąskie korytarze pomiędzy szafami. Gdy czasem zdarzyło się, że były to korytarze o szerokości dwóch metrów, to miałem powód do świętowania. W korytarzach na zmianę wieje, albo bardzo zimne, albo