Przejdź do głównej zawartości

Światłem po oczach

Nie mam nic przeciw ludziom sunącym szybko lewym pasem, nawet jeśli jadą dużo szybciej, niż pozwala prawo, jeśli mają trochę kultury. Nieraz zdarzało mi się, że podjeżdżał ktoś bardzo szybko, a następnie spokojnie czekał. te dwie sekundy, aż skończę wyprzedzać i wrócę na prawy pas.
Ale od dawna zastanawiałem się, co zrobić z gośćmi, którzy są jeszcze daleko, widzą, że wyprzedzam, a już błyskają mi długimi, a potem jeszcze trąbią na mnie. Żeby nie było wątpliwości, nie jeżdżę lewym pasem, gdy prawy jest wolny.
Dzisiaj po kolejnych dwóch takich sytuacjach wpadłem na pomysł, jak oświecić takiego "miszcza kierownicy", by trochę wyhamował swoje zapędy.
Otóż, pomyślałem, by zamontować za tylną szybą małą lampę błyskową. Jeżeli ktoś taki znowu podjedzie i będzie błyskał, to ja też mu błysnę. Tak małą mocą, by nie oślepić, a tylko dać do myślenia...

Komentarze

jedrysik.com pisze…
Zrobiłem kiedyś podobnie - miałem akurat pod ręką lampę, nerwus mnie wyprzedził a ja zaraz wskoczyłem za niego i zrobiłem "kilka zdjęć". No jak to kojąco na osobnika podziałało :)
Z lampą "do tyłu" będzie lepszy efekt, można być pewnym, że zawsze ją zauważy :)
Marcin Jankowski pisze…
Świetny pomysł!

Tylko jak taką lampę włączyć i wyzwolić, siedząc za kierownicą? :-)

:-)
jedrysik.com pisze…
Radiowo :)

Popularne posty z tego bloga

Jestem za głupi czyli o sztuce nowoczesnej raz jeszcze...

Wracam powoli do normalnego trybu pisania codziennie.... mam nadzieję:) Rozleniwiłem się ostatnio, to fakt, za to spędzałem czas bardzo przyjemnie :) Jednym z efektów była wizyta w MOCAKu, czyli Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie . Miałem od dawna wielką ochotę zobaczyć to muzeum, głównie z powodów architektonicznych. I rzeczywiście, muzeum zachwyca. Nie ma tu mowy, byśmy mogli mieć kompleksy w porównaniu z innymi muzeami tego typu na świecie. Mimo swojego ogromu, budynek jest bardzo kameralny. Czysta forma architektoniczna pozwala na ekspozycje każdej możliwej formy sztuki.

Aperture vs Lightroom czyli test nieobiektywny

Przy okazji jednego z ostatnich postów na temat Aperture, jeden z czytelników o pseudonimie Kashiash, spytał, co zyska przechodząc z Lightrooma na Aperture. Uznałem, że to bardzo dobre pytanie, co najmniej tak samo ważne jak to, czy lepszy jest Canon czy Nikon. Wy oczywiście wiecie, co ja o tym sądzę :) Aby podejść do tematu solidnie, ściągnąłem trial Lightrooma, by zobaczyć, co się pojawiło nowego w czwartej wersji. Przyznaję się, że nie poświęciłem kilkunastu godzin na dogłębne poznanie wszystkich funkcji i mogę się mylić co do szczegółów. Aby było łatwo porównać oba programy, stworzyłem katalog z trzydziestoma zdjęciami i wgrałem do każdego z programów. Nie będzie to kompletny test, a raczej skupienie się na istotnych różnicach. Nie miejcie wątpliwości, że wychodzę z założenia o wyższości Ap, gdybym tak nie uważał, to nie używałbym go :) Postarałem się jednak znaleźć też wszystkie pozytywne cechy Lr. Ponieważ nie pracuję na nim, mogłem o czymś nie wiedzieć i przez to pominąć jak

Spytaj Artura czyli biblioteki Aperture

Igi pytał się mnie już jakiś czas temu o synchronizację bibliotek w Aperture. Co jak co, ale o tym programie to lubię opowiadać :) Zacznę od początku. Zdjęcia w Aperture można przechowywać albo w bibliotece programu, albo w aktualnym układzie katalogów.  Dla zdecydowanej większości nowych użytkowników programu, pozostawienie zdjęć w ich dotychczasowych lokalizacjach wydaje się rozsądnym rozwiązaniem. Ja też oczywiście właśnie tak na początku zrobiłem. Myśl, że mógłbym wrzucić swoje bezcenne fotografie do jakiejś tajemniczej biblioteki, wydawała się zbyt szalona. Nie miałem jeszcze zaufania do Aperture i byłem przyzwyczajony by mieć dostęp do zdjęć z poziomu systemu.  Wrzuciłem więc wszystkie zdjęcia do Aperture, ale fizycznie zostawiłem w katalogach gdzie były do tej pory. Aperture po pierwszym uruchomieniu zawsze tworzy swoją bibliotekę gdzie są wszystkie możliwe informacje o zdjęciu, ustawienia, miniaturki, podglądy (jpgi o rozmiarach, które sami ustalamy). Na początku w