Przejdź do głównej zawartości

Światłomierz czyli mierzymy błysk

Światłomierz w studio to taka rzecz, która kiedyś była niezbędna, a dzisiaj kurzy mi się gdzieś w szufladzie. W erze slajdów nie wyobrażałem sobie życia bez niego. Dzisiaj uważam go za zbędny.
Wiem, już widzę całą masę oburzonych głosów ludzi, którzy nadal wszystko mierzą. Tylko po co?

To nie jest takie bezsensowne pytanie, jak niektórym może się wydawać. I zaraz to wytłumaczę i to w paru zdaniach.
Robiąc RAWa, bo nie wyobrażam sobie pracy na jpgu, zdajemy się na interpretację pliku przez program graficzny. A ta potrafi być różna w zależności od programu. Jako przykład mam tu prześwietlone zdjęcie bez żadnej korekty, wywołane w Aperture 3.2.1 i Photoshopie CS4 ( Camera Raw 5.7.0.213 ).

Jak widać, każde zdjęcie ma inne obszary zaznaczone jako prześwietlone. Może nie są to wielkie różnice, ale są! Co nam więc da jeśli światłomierz poda nam wartość przesłony na tle jako 7.1? To jest 7.1 według Aperture czy PS?
Lightroom będzie dawało taki sam wynik, jak PS, ale DPP Canona, czy Nikon Capture mogą, pokazać coś jeszcze zupełnie innego.

Aperture
Photoshop CS4

Dla mnie wiarygodne jest to, co pokazuje mi program, w którym będę obrabiał zdjęcie. Dlatego zawsze pracuję z aparatem podpiętym do komputera i w Aperture oceniam, mierzę i sprawdzam jak wygląda zdjęcie. Na podstawie tego co widzę, podejmuję decyzję o zmianie mocy lamp lub przesłony w aparacie. 
Inna sprawa, że pracując kiedyś dużo ze światłomierzem nauczyłem się, jak światło się zachowuje. To fakt, dzięki temu jest mi łatwiej interpretować to, co widzę na ekranie komputera, ale i tak nawet bez tej wiedzy, widząc zdjęcie, mogę szybko ocenić, czy lepiej wygląda coś jaśniejszego czy ciemniejszego. 

Trzeba też pamiętać, że światłomierz światła błyskowego pokazuje prawidłowe naświetlenie dla szarej karty Kodaka. Biele będą więc niedoświetlone, a czernie prześwietlone. Jeżeli chcę uzyskać czyste biele na poziomie niewiele niższym, niż całkowite prześwietlenie to trzeba mieć duże doświadczenie, by wiedzieć, jak zachowa się konkretny biały materiał. Inną korektę musimy zastosować przy materiale matowym, a inną przy błyszczącym. 
A najłatwiej po prostu zobaczyć to na ekranie komputera :) 







Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jestem za głupi czyli o sztuce nowoczesnej raz jeszcze...

Wracam powoli do normalnego trybu pisania codziennie.... mam nadzieję:) Rozleniwiłem się ostatnio, to fakt, za to spędzałem czas bardzo przyjemnie :) Jednym z efektów była wizyta w MOCAKu, czyli Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie . Miałem od dawna wielką ochotę zobaczyć to muzeum, głównie z powodów architektonicznych. I rzeczywiście, muzeum zachwyca. Nie ma tu mowy, byśmy mogli mieć kompleksy w porównaniu z innymi muzeami tego typu na świecie. Mimo swojego ogromu, budynek jest bardzo kameralny. Czysta forma architektoniczna pozwala na ekspozycje każdej możliwej formy sztuki.

Aperture vs Lightroom czyli test nieobiektywny

Przy okazji jednego z ostatnich postów na temat Aperture, jeden z czytelników o pseudonimie Kashiash, spytał, co zyska przechodząc z Lightrooma na Aperture. Uznałem, że to bardzo dobre pytanie, co najmniej tak samo ważne jak to, czy lepszy jest Canon czy Nikon. Wy oczywiście wiecie, co ja o tym sądzę :) Aby podejść do tematu solidnie, ściągnąłem trial Lightrooma, by zobaczyć, co się pojawiło nowego w czwartej wersji. Przyznaję się, że nie poświęciłem kilkunastu godzin na dogłębne poznanie wszystkich funkcji i mogę się mylić co do szczegółów. Aby było łatwo porównać oba programy, stworzyłem katalog z trzydziestoma zdjęciami i wgrałem do każdego z programów. Nie będzie to kompletny test, a raczej skupienie się na istotnych różnicach. Nie miejcie wątpliwości, że wychodzę z założenia o wyższości Ap, gdybym tak nie uważał, to nie używałbym go :) Postarałem się jednak znaleźć też wszystkie pozytywne cechy Lr. Ponieważ nie pracuję na nim, mogłem o czymś nie wiedzieć i przez to pominąć jak

Spytaj Artura czyli biblioteki Aperture

Igi pytał się mnie już jakiś czas temu o synchronizację bibliotek w Aperture. Co jak co, ale o tym programie to lubię opowiadać :) Zacznę od początku. Zdjęcia w Aperture można przechowywać albo w bibliotece programu, albo w aktualnym układzie katalogów.  Dla zdecydowanej większości nowych użytkowników programu, pozostawienie zdjęć w ich dotychczasowych lokalizacjach wydaje się rozsądnym rozwiązaniem. Ja też oczywiście właśnie tak na początku zrobiłem. Myśl, że mógłbym wrzucić swoje bezcenne fotografie do jakiejś tajemniczej biblioteki, wydawała się zbyt szalona. Nie miałem jeszcze zaufania do Aperture i byłem przyzwyczajony by mieć dostęp do zdjęć z poziomu systemu.  Wrzuciłem więc wszystkie zdjęcia do Aperture, ale fizycznie zostawiłem w katalogach gdzie były do tej pory. Aperture po pierwszym uruchomieniu zawsze tworzy swoją bibliotekę gdzie są wszystkie możliwe informacje o zdjęciu, ustawienia, miniaturki, podglądy (jpgi o rozmiarach, które sami ustalamy). Na początku w