Przejdź do głównej zawartości

Salon Volkswagena

Wczoraj pokazałem zdjęcia hotelu, a dzisiaj ujrzą światło dzienne fotografie salonu Volkswagena ze Świętochłowic, które robiłem w tym tygodniu. Architektura jest naprawdę dobra, zdecydowanie przebija dotychczasowe salony grupy VW, które dosyć szybko zestarzały się wizualnie. Natomiast proste, czyste linie, oszczędne środki i dobre materiały powodują, że ten salon bardzo mi się podoba. Wiem, dla wielu osób taki minimalizm jest nudny, ale ja świetnie czuję się w takich wnętrzach i raczej nigdy nie znudzą mi się.




Przy okazji przyjrzałem się trochę samochodom. VW jakoś nigdy nie pociągał mnie, jednak muszę przyznać, że wnętrza tych samochodów zrobiły na mnie dobre wrażenie. Może pojawię się tam ponownie i przy okazji przejadę się Sirocco :)






Komentarze

gumiber pisze…
ten salon przypomina mi warsztat samochodowy albo lotnisko
Rafał B pisze…
ehm, ale nie rozumiem - to jest zlecenie VW dla Ciebie, żeby im sfotografować salon? czy to taka osobista pasja na nowoczesna architekturę?
Artur Nyk pisze…
Pasja pasją ale to było zlecenie od właściciela salonu :)
kris pisze…
Miło :)
Co dzień przejeżdżam DTŚką, więc czekałem troszkę na efekt finalny. Mój gust zaspokaja :)
Artur Nyk pisze…
To polecam jeszcze wizytę w środku, bo efekt architektoniczny jest fajny.

Popularne posty z tego bloga

Jestem za głupi czyli o sztuce nowoczesnej raz jeszcze...

Wracam powoli do normalnego trybu pisania codziennie.... mam nadzieję:) Rozleniwiłem się ostatnio, to fakt, za to spędzałem czas bardzo przyjemnie :) Jednym z efektów była wizyta w MOCAKu, czyli Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie . Miałem od dawna wielką ochotę zobaczyć to muzeum, głównie z powodów architektonicznych. I rzeczywiście, muzeum zachwyca. Nie ma tu mowy, byśmy mogli mieć kompleksy w porównaniu z innymi muzeami tego typu na świecie. Mimo swojego ogromu, budynek jest bardzo kameralny. Czysta forma architektoniczna pozwala na ekspozycje każdej możliwej formy sztuki.

Aperture vs Lightroom czyli test nieobiektywny

Przy okazji jednego z ostatnich postów na temat Aperture, jeden z czytelników o pseudonimie Kashiash, spytał, co zyska przechodząc z Lightrooma na Aperture. Uznałem, że to bardzo dobre pytanie, co najmniej tak samo ważne jak to, czy lepszy jest Canon czy Nikon. Wy oczywiście wiecie, co ja o tym sądzę :) Aby podejść do tematu solidnie, ściągnąłem trial Lightrooma, by zobaczyć, co się pojawiło nowego w czwartej wersji. Przyznaję się, że nie poświęciłem kilkunastu godzin na dogłębne poznanie wszystkich funkcji i mogę się mylić co do szczegółów. Aby było łatwo porównać oba programy, stworzyłem katalog z trzydziestoma zdjęciami i wgrałem do każdego z programów. Nie będzie to kompletny test, a raczej skupienie się na istotnych różnicach. Nie miejcie wątpliwości, że wychodzę z założenia o wyższości Ap, gdybym tak nie uważał, to nie używałbym go :) Postarałem się jednak znaleźć też wszystkie pozytywne cechy Lr. Ponieważ nie pracuję na nim, mogłem o czymś nie wiedzieć i przez to pominąć jak

Spytaj Artura czyli biblioteki Aperture

Igi pytał się mnie już jakiś czas temu o synchronizację bibliotek w Aperture. Co jak co, ale o tym programie to lubię opowiadać :) Zacznę od początku. Zdjęcia w Aperture można przechowywać albo w bibliotece programu, albo w aktualnym układzie katalogów.  Dla zdecydowanej większości nowych użytkowników programu, pozostawienie zdjęć w ich dotychczasowych lokalizacjach wydaje się rozsądnym rozwiązaniem. Ja też oczywiście właśnie tak na początku zrobiłem. Myśl, że mógłbym wrzucić swoje bezcenne fotografie do jakiejś tajemniczej biblioteki, wydawała się zbyt szalona. Nie miałem jeszcze zaufania do Aperture i byłem przyzwyczajony by mieć dostęp do zdjęć z poziomu systemu.  Wrzuciłem więc wszystkie zdjęcia do Aperture, ale fizycznie zostawiłem w katalogach gdzie były do tej pory. Aperture po pierwszym uruchomieniu zawsze tworzy swoją bibliotekę gdzie są wszystkie możliwe informacje o zdjęciu, ustawienia, miniaturki, podglądy (jpgi o rozmiarach, które sami ustalamy). Na początku w