Przejdź do głównej zawartości

Zapomniana galeria - niepotrzebna galeria?

Dzisiaj jakimś przypadkiem trafiłem na Digart i przypomniałem sobie, że kiedyś założyłem tam swoją galerię. Przez pewien czas nawet systematycznie wrzucałem tam swoje foty. W końcu jednak znudziło mi się czekanie do północy, kiedy mogłem wrzucić nowe zdjęcie. Słownie: jedno zdjęcie.
Strasznie wkurzało mnie, że dziennie można było dodać tylko jedną fotografię. Pewnie z punktu widzenia właściciela strony, takie zasady gwarantowały mu wyższą liczbę odsłon, co przekładało się na większą atrakcyjność dla reklamodawców.
A mnie tylko wkurzało.

Nie do końca też mogę sobie teraz przypomnieć, co spowodowało, że zacząłem tam umieszczać zdjęcia...
Jakoś nigdy nie interesowały mnie komentarze w stylu: "Cudowna fotografia, gratuluję". Przyznaję, kiedy pierwszy raz przeczytałem tego typu komentarz na Maxmodels, potem kolejny i jeszcze jeden to byłem zachwycony.
Do czasu, gdy zorientowałem się, że 99% komentarzy tak wygląda... Z drugiej strony, gdy ktoś mi pisze: "Bez sensu, nie podoba mi się" to właśnie jest to bez sensu. Chętnie zobaczyłbym krytykę, która posługuje się konkretnymi argumentami, ale to jest bardzo rzadkie. Tym bardziej cieszy mnie dyskusja, która ostatnio wywiązała się przy okazji mojego wpisu. Muszę przyznać, że po przeczytaniu komentarzy uznałem, że mogłem się lepiej przygotować do sesji i na drugi raz tak zrobię :)

Nie mam pojęcia, jakie dzisiaj obowiązują zasady na Digarcie, raczej już tam nie wrócę, bo nie widzę powodu. Jeżeli ktoś chce poczytać sobie komentarze to proszę :)
Co sądzicie o tego typu portalach? Jest ich całe mnóstwo. Teoretycznie pozwalają na pokazanie swoich prac, dyskusję o nich, wymianę doświadczeń. Czy komuś z Was własna galeria na tego typu portalu w czymś pomogła? Mnie raczej nie.

Komentarze

Sebastian Cviq pisze…
heloł! Gdy kiedyś dostałem digarta dnia, to miałem kilka tysięcy wejść na moją stronę wciągu jednego dnia, co przełożyło się na kilka zleceń... Obecnie moja średnia to 30 unikalnych wejść dziennie... :/ Co do komentarzy to czasem trafi się jakiś sensowny od kogoś sensownego - ale generalnie to szkoda czasu na czytanie - lepiej robić foty... pzdr :)
Artur Nyk pisze…
Czyli jednak warto :) Ale najlepiej jednak po prostu robić foty :)
Anonimowy pisze…
od kalita82:) na maxmodels nabawiłam się awersji do fotografów i w ogóle do poziomu ludzi tam się udzielających:(oczywiście nie wszystkich!...Wszyscy się kiszą we własnym sosie, a do tego niewiele się pojawia takich, którzy wyznaczają poziom z jakiego powinno się startować z własną galerią. Mnóstwo amatorów fotografów, którzy chcą zarobić na pseudo-modelkach, a w dodatku traktują wizażystki jak "panie sprzątające", co to na swoich plecach przyniosą im całą dekorację wraz ze strojami, kosmetykami...i najlepiej jeszcze TPF, za jeden uśmiech...bo czasem nawet o zdjecia z takich sesji trzeba się prosić!OKROPNE!ale takie niestety mam doświadczenia:(Jeśli chodzi o prywatne galerie, zleceń za dużo się nie zdobędzie jeśli człowiek się nie udziela na forach...trzeba robić swoje, jeśli jest to nasza pasja. Najlepszym przykładem niech będzie Van Gogh, który przez całe swoje życie przymierał głodem i sprzedał za marne grosze tylko jeden swój obraz, a teraz jego obrazy osiągają najwyższe ceny na aukcjach;) Pozdrawiam:)

Popularne posty z tego bloga

Jestem za głupi czyli o sztuce nowoczesnej raz jeszcze...

Wracam powoli do normalnego trybu pisania codziennie.... mam nadzieję:) Rozleniwiłem się ostatnio, to fakt, za to spędzałem czas bardzo przyjemnie :) Jednym z efektów była wizyta w MOCAKu, czyli Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie . Miałem od dawna wielką ochotę zobaczyć to muzeum, głównie z powodów architektonicznych. I rzeczywiście, muzeum zachwyca. Nie ma tu mowy, byśmy mogli mieć kompleksy w porównaniu z innymi muzeami tego typu na świecie. Mimo swojego ogromu, budynek jest bardzo kameralny. Czysta forma architektoniczna pozwala na ekspozycje każdej możliwej formy sztuki.

Aperture vs Lightroom czyli test nieobiektywny

Przy okazji jednego z ostatnich postów na temat Aperture, jeden z czytelników o pseudonimie Kashiash, spytał, co zyska przechodząc z Lightrooma na Aperture. Uznałem, że to bardzo dobre pytanie, co najmniej tak samo ważne jak to, czy lepszy jest Canon czy Nikon. Wy oczywiście wiecie, co ja o tym sądzę :) Aby podejść do tematu solidnie, ściągnąłem trial Lightrooma, by zobaczyć, co się pojawiło nowego w czwartej wersji. Przyznaję się, że nie poświęciłem kilkunastu godzin na dogłębne poznanie wszystkich funkcji i mogę się mylić co do szczegółów. Aby było łatwo porównać oba programy, stworzyłem katalog z trzydziestoma zdjęciami i wgrałem do każdego z programów. Nie będzie to kompletny test, a raczej skupienie się na istotnych różnicach. Nie miejcie wątpliwości, że wychodzę z założenia o wyższości Ap, gdybym tak nie uważał, to nie używałbym go :) Postarałem się jednak znaleźć też wszystkie pozytywne cechy Lr. Ponieważ nie pracuję na nim, mogłem o czymś nie wiedzieć i przez to pominąć jak

Spytaj Artura czyli biblioteki Aperture

Igi pytał się mnie już jakiś czas temu o synchronizację bibliotek w Aperture. Co jak co, ale o tym programie to lubię opowiadać :) Zacznę od początku. Zdjęcia w Aperture można przechowywać albo w bibliotece programu, albo w aktualnym układzie katalogów.  Dla zdecydowanej większości nowych użytkowników programu, pozostawienie zdjęć w ich dotychczasowych lokalizacjach wydaje się rozsądnym rozwiązaniem. Ja też oczywiście właśnie tak na początku zrobiłem. Myśl, że mógłbym wrzucić swoje bezcenne fotografie do jakiejś tajemniczej biblioteki, wydawała się zbyt szalona. Nie miałem jeszcze zaufania do Aperture i byłem przyzwyczajony by mieć dostęp do zdjęć z poziomu systemu.  Wrzuciłem więc wszystkie zdjęcia do Aperture, ale fizycznie zostawiłem w katalogach gdzie były do tej pory. Aperture po pierwszym uruchomieniu zawsze tworzy swoją bibliotekę gdzie są wszystkie możliwe informacje o zdjęciu, ustawienia, miniaturki, podglądy (jpgi o rozmiarach, które sami ustalamy). Na początku w