Przejdź do głównej zawartości

Stylisty szukam

Zupełnie nie wiem, na czym to polega, ale na Śląsku mamy stylistyczną pustynię. Współpracuję na stałe z siedmioma fryzjerami, mam pięć bardzo dobrych wizażystek i tylko jedną stylistkę.
Nie ma problemu, bym znalazł jeszcze więcej fryzjerów, ciągle dostaję propozycję współpracy od nowych wizażystek, a czasem też wizażystów. Ale znalezienie stylisty graniczy z cudem.
Oczywiście, czasem pojawia się ktoś, kto proponuje mi, że jeśli modelka przywiezie swoje ciuchy to ona z tego coś stworzy. Tak to ja też umiem.



O tym, jak stare są te zdjęcia, niech świadczy ten statyw. Już zapomniałem, że kiedyś taki miałem. Ważył chyba z 10 kilo...




Ale poszukać coś od początku, wypożyczyć, kupić w szmateksie, zszyć na nowo i dobrać dodatki, to już inna bajka. Takich ludzi jakoś nie widać zbyt często.
Jasne, w Wawie, czy nawet Krakowie nie ma już problemu. A na naszym pięknym, czystym, bogatym Śląsku pracuje tyle samo stylistów, co architektów projektuje katowicki rynek.
A mamy przecież dobre technikum odzieżowe, które skończył np.Tomek Ossoliński (on też oczywiście wyjechał do Wawy...)



Styliści, odezwijcie się! Przecież nie tylko węglem i stalą Śląsk stoi :)))

Buty zawsze najtrudniej zdobyć na sesję...


Komentarze

Anonimowy pisze…
Problem w tym, że Śląski stylista musiałby z własnej kieszeni stworzyć całą stylizację:(a na to nikogo nie stać:( trzeba mieć kontakty z młodymi projektantami, którzy będą chcieli wypożyczyć stroje (pewnie też nie za free, bo stworzenie ciekawych strojów też kosztuje!)Zadaniem stylisty nie jest stworzenie ciekawych projektów, ale ich zestawianie razem z dodatkami...Podejrzewam,że znalezienie stylisty-twórcy i w Warszawie może być sporym problemem, bo to są wybitne samorodki;)Jestem wizażystką po technikum odzieżowym, więc znam problem od podszewki;)w razie czego podaję swój kontakt: kalita82@gmail.com, bo mam kilka ciekawych pomysłów, ale brak mi ambitnego fotografa:(
Artur Nyk pisze…
To jesteśmy prawie byłymi sąsiadami, jeżeli chodzi o technikum na Dąbrówce. Ja skończyłem technikum obok :)
Napiszę do Ciebie to pogadamy o współpracy.

pozdrawiam
Anonimowy pisze…
Witam!
Jestem poczatkujaca stylistką. Ukonczylam liczne kursy stylizacji oraz projektowania i szycia ubran. Uwielbiam mode wiec wkladam w to całe serce. Jezeli jestescie zainteresowani podaje maila kasja@onet.com.pl
Anonimowy pisze…
Jestem stylistką- polecam swoją osobę :)
http://www.goldenline.pl/anna-wilbrandt-fischer

Popularne posty z tego bloga

Jestem za głupi czyli o sztuce nowoczesnej raz jeszcze...

Wracam powoli do normalnego trybu pisania codziennie.... mam nadzieję:) Rozleniwiłem się ostatnio, to fakt, za to spędzałem czas bardzo przyjemnie :) Jednym z efektów była wizyta w MOCAKu, czyli Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie . Miałem od dawna wielką ochotę zobaczyć to muzeum, głównie z powodów architektonicznych. I rzeczywiście, muzeum zachwyca. Nie ma tu mowy, byśmy mogli mieć kompleksy w porównaniu z innymi muzeami tego typu na świecie. Mimo swojego ogromu, budynek jest bardzo kameralny. Czysta forma architektoniczna pozwala na ekspozycje każdej możliwej formy sztuki.

Aperture vs Lightroom czyli test nieobiektywny

Przy okazji jednego z ostatnich postów na temat Aperture, jeden z czytelników o pseudonimie Kashiash, spytał, co zyska przechodząc z Lightrooma na Aperture. Uznałem, że to bardzo dobre pytanie, co najmniej tak samo ważne jak to, czy lepszy jest Canon czy Nikon. Wy oczywiście wiecie, co ja o tym sądzę :) Aby podejść do tematu solidnie, ściągnąłem trial Lightrooma, by zobaczyć, co się pojawiło nowego w czwartej wersji. Przyznaję się, że nie poświęciłem kilkunastu godzin na dogłębne poznanie wszystkich funkcji i mogę się mylić co do szczegółów. Aby było łatwo porównać oba programy, stworzyłem katalog z trzydziestoma zdjęciami i wgrałem do każdego z programów. Nie będzie to kompletny test, a raczej skupienie się na istotnych różnicach. Nie miejcie wątpliwości, że wychodzę z założenia o wyższości Ap, gdybym tak nie uważał, to nie używałbym go :) Postarałem się jednak znaleźć też wszystkie pozytywne cechy Lr. Ponieważ nie pracuję na nim, mogłem o czymś nie wiedzieć i przez to pominąć jak

Spytaj Artura czyli biblioteki Aperture

Igi pytał się mnie już jakiś czas temu o synchronizację bibliotek w Aperture. Co jak co, ale o tym programie to lubię opowiadać :) Zacznę od początku. Zdjęcia w Aperture można przechowywać albo w bibliotece programu, albo w aktualnym układzie katalogów.  Dla zdecydowanej większości nowych użytkowników programu, pozostawienie zdjęć w ich dotychczasowych lokalizacjach wydaje się rozsądnym rozwiązaniem. Ja też oczywiście właśnie tak na początku zrobiłem. Myśl, że mógłbym wrzucić swoje bezcenne fotografie do jakiejś tajemniczej biblioteki, wydawała się zbyt szalona. Nie miałem jeszcze zaufania do Aperture i byłem przyzwyczajony by mieć dostęp do zdjęć z poziomu systemu.  Wrzuciłem więc wszystkie zdjęcia do Aperture, ale fizycznie zostawiłem w katalogach gdzie były do tej pory. Aperture po pierwszym uruchomieniu zawsze tworzy swoją bibliotekę gdzie są wszystkie możliwe informacje o zdjęciu, ustawienia, miniaturki, podglądy (jpgi o rozmiarach, które sami ustalamy). Na początku w