Przejdź do głównej zawartości

Żółta fotokawa

Zdradzę dzisiaj, w jaki sposób wymyślam moje zdjęcia. Bo generalnie zdjęcia dzielą się na te zrobione "bo tak wyszło" i na te wymyślone od początku do końca. Oczywistą oczywistością jest, które z nich są lepsze.
Ja mam swój sprawdzony sposób na to, jak wpaść na pomysł dobrej fotografii. Potrzebne są mi tylko dwie rzeczy. Po pierwsze kawa. Mogą być dwie. Po drugie płyta Yello. Właściwie to jeszcze jest trzeci element, gazeta z obrazkami, najlepiej  Wallpaper. Włączam płytę, musi być głośno! Piję kawę i przeglądam gazetę.
Oglądam i piję i dalej oglądam. Czasem trochę to trwa. I zwykle w pewnym momencie, widząc akurat reklamę tostera, wyobrażam sobie, jak zrobię zdjęcie do reklamy pończoch. Potem już jest łatwo, kolejna kawa i opracowanie w głowie szczegółów. Yello jest tu bezbłędnym katalizatorem pomysłu. Odkryłem to kiedyś przypadkiem, słuchając "Baby". Potem było "Flag", "Zebra", "Motion Picture", The Eye" i ostatnio absolutnie genialna "Touch". Testowałem inne kapele, inne rodzaje muzyki, nie działają.

Tyle praktyki, teraz trochę teorii. Nie należę do osób, które za wszelką cenę muszą zrozumieć co, jak i dlaczego działa. Nie zastanawiałem się więc, dlaczego muszę za każdym razem wypić kawę i posłuchać Yello, jeśli mam zrobić fotę, której nie będę się wstydzić. Ale ostatnio wysłuchałem bardzo mądrej audycji. Dowiedziałem się, że większość ludzi korzysta z jednej półkuli mózgu. Nie pamiętam tylko której. A tylko mała część ludzi używa tej drugiej. Można to poznać np. po kompletnym braku poczucia czasu (o jak dobrze się poczułem, to nie moja wina, że się spóźniam!) i  i trochę większej wrażliwości na tzw. sztukę. Jednak bez względu na to, którą połówką mózgu myślimy, najlepsze efekty osiągamy, zaprzęgając do pracy obie półkule. Wygląda więc, że w moim przypadku połączenie kawa+Yello, pozwala na synchronizację obu połówek mózgu.
Zresztą, każda teoria jest dobra, by móc bez poczucia winy wypić trzecią kawę :) W ciągu godziny.

Komentarze

Sebastian Fabian pisze…
U mnie nie działa. Ale Yello mi się spodobało ;]
Artur Nyk pisze…
Próbuj dalej, nie poddawaj się :) Może zabrakło Wallpaper'a? Nie we wszystkich empikach jest.

Popularne posty z tego bloga

Zacznijmy od Volvo czyli wreszcie koniec

Już dawno nie miałem tak intensywnego okresu w pracy jak te ostatnie kilka miesięcy. Patrząc co się działo na blogu to,  mogło to wyglądać jakbym nic nie robił, a w rzeczywistości było zupełnie inaczej. Jeździłem po Polsce, zrobiłem 2,083 kalendarza, prowadziłem warsztaty, sam wziąłem udział w jednych, przekonałem się, że z Włochami pracuje się jednak bardzo dobrze, wsparłem na Kickstarterze projekt budowy podobno najlepszego na świecie filtra polaryzacyjnego, zepsułem kartę graficzną, przeszedłem z Aperture na Capture One, nakręciłem mój pierwszy film poklatkowy, przekonałem się, że Retina to nie zawsze dobra rzecz, wpadłem na jeden rewelacyjny pomysł, fotografowałem w strefach zagrożenia wybuchem, wykładałem na uniwersytecie, zrobiłem moją stronę ( no, prawie.. ), bylem na Nocy Reklamożerców,  kupiłem kilka nowych zabawek i co najważniejsze, zdążyłem kupić bilety na pierwszy pokaz Gwiezdnych Wojen. O wszystkim tym, albo prawie o wszystkim będę niedługo pisał, bo zamier...

Kalendarz Ascomp 2016

Lubię wyzwania. Gdy dowiedziałem się, że klientowi zależy, by zdjęcia do nowego kalendarza zrobić w tym samym miejscu co ostatnio, pomyślałem sobie, że lekko nie będzie. Już za pierwszym razem, sesja tam bardzo trudna, a teraz na dodatek musiałem podnieść sobie poprzeczkę, bo nowy kalendarz nie mógł być podobny do poprzedniego. Miejscem tym bowiem, znowu miała być serwerownia. Nie wiem ilu z was miało okazję zwiedzić serwerownie, ale zakładam, że raczej nie jest to powszechne doświadczenie. Tym, którzy nie mieli tego szczęścia, by zobaczyć serwerowni od środka, postaram się trochę przybliżyć warunki w jakich pracowaliśmy. Wyobraźcie sobie budynek strzeżony jak twierdza. Wysokie płoty, strażnicy, alarmy, wszystkie drzwi z zamkami, śluzy, setki kamer itd. Pomieszczenia z serwerami mają tylko wąskie korytarze pomiędzy szafami. Gdy czasem zdarzyło się, że były to korytarze o szerokości dwóch metrów, to miałem powód do świętowania. W korytarzach na zmianę wieje, albo bardzo zimne, albo...

Widziałem "Gwiezdne Wojny - Przebudzenie mocy" czyli recenzja na gorąco bez spojlera

Nazywam się Artur Nyk i jestem fanem Gwiezdnych Wojen. Dziesięć minut temu wróciłem do domu i wiem, że teraz nie zasnę, więc lepiej opiszę moje wrażenia. Pamiętam moje pierwsze spotkanie z Gwiezdnymi Wojnami. Rok 1979, kwiecień lub maj. Dostać bilety na film to był wielki wyczyn. W końcu mojemu ojcu udało się to dniu, gdy Polacy grali jakiś ważny mecz. Wrażenie było kolosalne. Wtedy ten film wyprzedzał wszystko inne o lata świetlne. A ja na dodatek widziałem go, na chyba największym ekranie w Polsce, w kinie w katowickim Spodku. Wyobraźcie sobie salę kinową na 4500 osób !!!! A na gigantycznym ekranie (29x15 m ) widzicie przelatujący niszczyciel Imperium. To było coś! Choć ja najbardziej zapamiętałem scenę, gdy Lea, Luke, Chewie i Han Solo próbują się wydostać ze zgniatarki śmieci. Zapamiętałem tą scenę może dlatego, że akurat wtedy wróciłem z …wc. I dzisiaj znowu poczułem się jak wtedy. Jakbym miał znów 10 lat. Widzę żółte napisy przesuwające się na rozgwieżdżonym tle. I zno...