Kiedyś wracając z Wodzisławia z sesji, spotkałem taką ilość debilnych kierowców, że zacząłem bardzo poważnie zastanawiać się na stworzeniem bloga o adresie debilenadrodze.pl. Miałbym prawie codziennie nowy temat do opisywania.
A dzisiaj znowu wracając z Wodzisławia w gigantycznej ulewie, gdzie widoczność był ograniczona do 20-30 metrów, zobaczyłem gościa, który wprawił mnie swoim manewrem w najwyższe zdziwienie. Pomijam ludzi, którzy w tych warunkach jechali bez świateł, czy wyprzedzali nic nie widząc. To są już tak normalne zachowania, że nie warto o tym pisać. Natomiast mój dzisiejszy idol przejechał bardzo ruchliwe skrzyżowanie ( 4 pasy) na czerwonym świetle, powoli manewrując pomiędzy samochodami, które zatrzymywały się ze zdziwienia. Cud, że nikt nie wjechał w tego bałwana, bo na wszystkich pasach było mnóstwo samochodów. Nawet nikt nie zatrąbił. Cud :)
A dzisiaj znowu wracając z Wodzisławia w gigantycznej ulewie, gdzie widoczność był ograniczona do 20-30 metrów, zobaczyłem gościa, który wprawił mnie swoim manewrem w najwyższe zdziwienie. Pomijam ludzi, którzy w tych warunkach jechali bez świateł, czy wyprzedzali nic nie widząc. To są już tak normalne zachowania, że nie warto o tym pisać. Natomiast mój dzisiejszy idol przejechał bardzo ruchliwe skrzyżowanie ( 4 pasy) na czerwonym świetle, powoli manewrując pomiędzy samochodami, które zatrzymywały się ze zdziwienia. Cud, że nikt nie wjechał w tego bałwana, bo na wszystkich pasach było mnóstwo samochodów. Nawet nikt nie zatrąbił. Cud :)
Komentarze