Przejdź do głównej zawartości

Miło, że nie jestem sam

Telewizora nie mam w domu od bardzo dawna ale radio lubię słuchać. Najczęściej słucham Trójki, też ze względu na to, że nie ma tam, aż tak dużo reklam, jak w innych radiostacjach. Jednak przed świętami zacząłem obserwować u siebie pewien syndrom. Im bliżej było świąt, tym bardziej ów syndrom się nasilał. W końcu przybrał już najgorszy możliwy stan.

Polegał on na tym, że w trakcie emisji jeden z reklam, najpierw zaczynałem się krzywić. Potem dodatkowo mówiłem sobie w myślach: co za shit! Następny etap polegał na tym, że wychodziłem z pokoju. I wreszcie na kilka dni przed świętami, gdy słyszałem charakterystyczny początek reklamy, to choćbym był na drugim końcu mieszkania, rzucałem się do pilota by jak najszybciej wyłączyć radio lub przełączyć stację. Wszystko, byle tylko nie słyszeć tego śpiewu kolejny raz.

Mój poziom irytacji osiągnął wyżyny swoich możliwości. Najlepsze było w tym wszystkim to, że gdy zastanawiałem się, jakiej konkretnej sieci handlowej dotyczyła reklama, to nigdy nie mogłem sobie przypomnieć. Może dlatego, że dobrze biegam i zawsze udawało mi się wyłączyć radio nim usłyszałem całą reklamę. A może dlatego, że reklama po prostu jest źle zrobiona?

Ku mojemu wielkiemu zadowoleniu, okazało się, że nie jestem sam. Podobne syndromy występują u bardzo dużej ilości osób. Nawet u Chucka Norrisa.

Fot. Chuck Norris oczywiście




Komentarze

Paweł pisze…
O, widzę, że nie jestem sam. Też mnie trzepie jak to słyszę co rusz...
punktpotrójny pisze…
Jest nas trzech. Trójka to chyba ostatnie akceptowalne dla mnie medium, jednak w połączeniu z ową reklamą już takie nie jest. Na szczęście nie będzie ona leciała wiecznie, w końcu muszą kiedyś ten magazynowy chłam wyprzedać...
Unknown pisze…
jest nas cała zgraja!
Jacek Taran pisze…
Ta reklama, o której mowa to jeden z największych szitów reklamowych ostatnich lat. Najpierw bez przerwy katowała nią radiowa Trójka. Na Święta pojechałem do rodziców, gdzie TV włączony jest niemal cały czas- a tam szło już katowanie na całego tym wyciem. Nazwy sklepu nie zapamiętałem.
Andryś pisze…
Dołączam się do grupy:) To jakaś masakra jest. A najgorsze, że udzie takich pseudo gwiazdeczek z mam talent itp słuchają i myslą, ze jest to wysokich lotów sztuka:))))

Popularne posty z tego bloga

Test nieobiektywny czyli MacBook Pro Retina czyli gruby kontra chudy

Dawno już nie robiłem porządnego testu i postanowiłem to dzisiaj nadrobić. A okazja jest wyjątkowa, bo na moje biurko zawitał najnowszy MacBook Pro Retina. Nie ma w sieci jeszcze zbyt wielu testów, a zwłaszcza zrobionych pod kątem wykorzystania go w fotografii. Nie znajdziecie więc tu żadnych benchmarków i wykresów, a tylko mój prywatny test tego, co dla mnie, jako fotografa, najważniejsze. 1. Dlaczego Retina Gosia, która obrabia moje zdjęcia, pracuje w studio na Mac Pro 1.1, który swoje lata już ma albo w domu na MacBooku Pro sprzed ery unibody. Ten ostatni domagał się już wymiany od jakiegoś czasu i  czekaliśmy od kilku miesięcy na zapowiadaną nowość. Bez względu, co by Apple pokazał, miał to być najnowszy i silny komp, tak, aby mógł sprawnie pracować przez kolejne 3-4 lata. Po premierze byłem zachwycony Retiną i niską wagą nowego Maka. Gorzej było z ceną. 10.200 zł za podstawowy model, wyglądało na cenę z kosmosu. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy jednak nie kupić modelu z poprze

O fotografowaniu samochodów czyli wielka ściema

W fotografii coraz mniej rzeczy jest takimi, jakimi się wydają... Na przykład fotografie samochodów. Kiedyś, jeśli na zdjęciu samochód był w ruchu to praktycznie na 100% wiadomo było, że fotograf rzeczywiście zrobił to zdjęcie w trakcie jazdy. A dzisiaj w fotografii reklamowej  pewne jest co innego. Pewne jest, że na pewno tak to nie wyglądało w rzeczywistości... W tym tygodniu robiłem sesję z mojego trochę już zapomnianego cyklu: Kobiety za kierownicą. Nadmiar pracy w ostatnich miesiącach oraz problemy w pogodą, nie pozwoliły mi na wcześniejszą kontynuację. Ale skoro w listopadzie mamy prawie wiosenne słońce, to trzeba było się brać do pracy. W planie miałem dwa zdjęcia w kabriolecie, jedno w ciągu dnia, drugie w nocy. Założeniem sesji jest pokazanie rzeczy, które kobiety nie powinny robić w trakcie jazdy, a że czasami im się zdarza to już inna sprawa... Ale skoro nie powinny, to nie mogłem od nich wymagać, by robiły to naprawdę. Od początku wiedziałem, że w związku z tym wszystki

Kalendarz Ascomp 2016

Lubię wyzwania. Gdy dowiedziałem się, że klientowi zależy, by zdjęcia do nowego kalendarza zrobić w tym samym miejscu co ostatnio, pomyślałem sobie, że lekko nie będzie. Już za pierwszym razem, sesja tam bardzo trudna, a teraz na dodatek musiałem podnieść sobie poprzeczkę, bo nowy kalendarz nie mógł być podobny do poprzedniego. Miejscem tym bowiem, znowu miała być serwerownia. Nie wiem ilu z was miało okazję zwiedzić serwerownie, ale zakładam, że raczej nie jest to powszechne doświadczenie. Tym, którzy nie mieli tego szczęścia, by zobaczyć serwerowni od środka, postaram się trochę przybliżyć warunki w jakich pracowaliśmy. Wyobraźcie sobie budynek strzeżony jak twierdza. Wysokie płoty, strażnicy, alarmy, wszystkie drzwi z zamkami, śluzy, setki kamer itd. Pomieszczenia z serwerami mają tylko wąskie korytarze pomiędzy szafami. Gdy czasem zdarzyło się, że były to korytarze o szerokości dwóch metrów, to miałem powód do świętowania. W korytarzach na zmianę wieje, albo bardzo zimne, albo