Przejdź do głównej zawartości

PMF - dzień 9 czyli na wysokich obrotach

Próbowaliście kiedyś sfotografować obiektywem makro obrotomierz w samochodzie? Myślałem, że będzie to prosta piłka, a zamiast tego okazało się, że trudności jest kilka. Po pierwsze, postanowiłem użyć światła dziennego. Słońce pięknie świeciło, a samochód stał w cieniu, co dawało dobre światło w kabinie. Światło dzienne było mi potrzebne jeszcze z jednego powodu, chciałem sfotografować wskazówkę obrotomierza w ruchu.
Czas 1/5 sekundy przy przesłonie 2,8 i fotografowaniu z odległości kilkunastu centymetrów, to nie dawało szans by zrobić zdjęcie z ręki. Miałem więc tylko jedno wyjście - statyw.

Rozstawienie statywu zwykle trwa kilkadziesiąt sekund. Tym razem męczyłem się chyba z piętnaście minut. Może i poszłoby to szybciej, ale musiałem jeszcze sam się wmontować w układ fotel-statyw-kierownica, bo ktoś musiał naciskać pedał gazu.
Gdy w końcu się udało wszystko poustawiać, zdjęcia poszły już szybko. Zresztą wyjący wniebogłosy silnik szybko zniechęcił mnie do dalszych eksperymentów :)


Komentarze

Anonimowy pisze…
Chyba ostrość na tym zdjęciu jest nie tu, gdzie powinna być.
Sebastian Cviq pisze…
a w której książce napisali gdzie powinna być? kto o tym decyduje?
Artur Nyk pisze…
Ostrość została trochę zmodyfikowana by bardziej skupić uwagę na wskazówce. I teraz jest tam gdzie uważam, że powinna być :)
Daniel Dash pisze…
Polecam Magic Arm :)
Artur Nyk pisze…
Mam i lubię, ale jakoś nie miałem do czego przyczepić :)
Anonimowy pisze…
A propos wyjącego silnika...
Z Dieselem tak to jest, że warczy nieprzyjemnie na wysokich obrotach... Następnym razem zasiądź do benzynki będziesz miał inne odczucia
Artur Nyk pisze…
Bardzo chętnie :)

Popularne posty z tego bloga

Test nieobiektywny czyli MacBook Pro Retina czyli gruby kontra chudy

Dawno już nie robiłem porządnego testu i postanowiłem to dzisiaj nadrobić. A okazja jest wyjątkowa, bo na moje biurko zawitał najnowszy MacBook Pro Retina. Nie ma w sieci jeszcze zbyt wielu testów, a zwłaszcza zrobionych pod kątem wykorzystania go w fotografii. Nie znajdziecie więc tu żadnych benchmarków i wykresów, a tylko mój prywatny test tego, co dla mnie, jako fotografa, najważniejsze. 1. Dlaczego Retina Gosia, która obrabia moje zdjęcia, pracuje w studio na Mac Pro 1.1, który swoje lata już ma albo w domu na MacBooku Pro sprzed ery unibody. Ten ostatni domagał się już wymiany od jakiegoś czasu i  czekaliśmy od kilku miesięcy na zapowiadaną nowość. Bez względu, co by Apple pokazał, miał to być najnowszy i silny komp, tak, aby mógł sprawnie pracować przez kolejne 3-4 lata. Po premierze byłem zachwycony Retiną i niską wagą nowego Maka. Gorzej było z ceną. 10.200 zł za podstawowy model, wyglądało na cenę z kosmosu. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy jednak nie kupić modelu z poprze

O fotografowaniu samochodów czyli wielka ściema

W fotografii coraz mniej rzeczy jest takimi, jakimi się wydają... Na przykład fotografie samochodów. Kiedyś, jeśli na zdjęciu samochód był w ruchu to praktycznie na 100% wiadomo było, że fotograf rzeczywiście zrobił to zdjęcie w trakcie jazdy. A dzisiaj w fotografii reklamowej  pewne jest co innego. Pewne jest, że na pewno tak to nie wyglądało w rzeczywistości... W tym tygodniu robiłem sesję z mojego trochę już zapomnianego cyklu: Kobiety za kierownicą. Nadmiar pracy w ostatnich miesiącach oraz problemy w pogodą, nie pozwoliły mi na wcześniejszą kontynuację. Ale skoro w listopadzie mamy prawie wiosenne słońce, to trzeba było się brać do pracy. W planie miałem dwa zdjęcia w kabriolecie, jedno w ciągu dnia, drugie w nocy. Założeniem sesji jest pokazanie rzeczy, które kobiety nie powinny robić w trakcie jazdy, a że czasami im się zdarza to już inna sprawa... Ale skoro nie powinny, to nie mogłem od nich wymagać, by robiły to naprawdę. Od początku wiedziałem, że w związku z tym wszystki

Kalendarz Ascomp 2016

Lubię wyzwania. Gdy dowiedziałem się, że klientowi zależy, by zdjęcia do nowego kalendarza zrobić w tym samym miejscu co ostatnio, pomyślałem sobie, że lekko nie będzie. Już za pierwszym razem, sesja tam bardzo trudna, a teraz na dodatek musiałem podnieść sobie poprzeczkę, bo nowy kalendarz nie mógł być podobny do poprzedniego. Miejscem tym bowiem, znowu miała być serwerownia. Nie wiem ilu z was miało okazję zwiedzić serwerownie, ale zakładam, że raczej nie jest to powszechne doświadczenie. Tym, którzy nie mieli tego szczęścia, by zobaczyć serwerowni od środka, postaram się trochę przybliżyć warunki w jakich pracowaliśmy. Wyobraźcie sobie budynek strzeżony jak twierdza. Wysokie płoty, strażnicy, alarmy, wszystkie drzwi z zamkami, śluzy, setki kamer itd. Pomieszczenia z serwerami mają tylko wąskie korytarze pomiędzy szafami. Gdy czasem zdarzyło się, że były to korytarze o szerokości dwóch metrów, to miałem powód do świętowania. W korytarzach na zmianę wieje, albo bardzo zimne, albo