Przejdź do głównej zawartości

PMF - dzień 5 i ostatni na OFF-ie

Głębokie są moje archiwa. Tak głębokie, że o pewnych zdjęciach zapominam :) Na szczęście PMF sprawił, że zacząłem szukać co ciekawego można tera obrobić i dzięki temu znajduję coraz to coś nowego. A raczej bardzo starego i zapomnianego :)
Dzisiaj wybór padł na zdjęcie Moniki. Pierwotnie miało to być w kolorze, ale jakoś nie potrafiłem znaleźć takiego sposobu obróbki, który by mi pasował. Sesja poszła więc do katalogu "Na później do zrobienia", choć chyba bardziej powinien się nazywać "Na wieczne zapomnienie" :)

A teraz przyszło mi do głowy, że czarno białe będzie znacznie lepsze i tak też zrobiłem. Oto efekt. Miły?
Światło było proste. Jedna lampa z ostrą czaszą, skierowana w ścianę i sufit  po lewej stronie i mały ekran po prawej.




Modelka : Monika Frąckowiak


Na OFF-ie nadal słabo w kwestii muzycznej. Jedyna kapela, która spodobała mi się to Group Doueh prosto z Sahary. Przypomniała mi trochę Omara Soulejmana z poprzedniego roku, choć to już nie to samo.
Potem jeszcze wielkie wrażenie zrobili na mnie Swans. Wrażenie było tak wielkie, że aż postanowiliśmy iść już do domu. Ile w końcu można wytrzymać gdy kapela gra przez godzinę jeden modulowany dźwięk. Dla mnie największa porażka tej edycji festiwalu. Wypiliśmy więc ostatnie piwo i uciekliśmy stamtąd odprowadzani dźwiękiem wiertarki.... Mimo wszystko szkoda, że OFF nie trwa dłużej... Ciekawe jaki będzie Tauron, który w tym roku będzie dokładnie w tym samym miejscu...

On nie chowa się przed deszczem. Facet potrafił grać w każdej pozycji i był w tym dobry

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Test nieobiektywny czyli MacBook Pro Retina czyli gruby kontra chudy

Dawno już nie robiłem porządnego testu i postanowiłem to dzisiaj nadrobić. A okazja jest wyjątkowa, bo na moje biurko zawitał najnowszy MacBook Pro Retina. Nie ma w sieci jeszcze zbyt wielu testów, a zwłaszcza zrobionych pod kątem wykorzystania go w fotografii. Nie znajdziecie więc tu żadnych benchmarków i wykresów, a tylko mój prywatny test tego, co dla mnie, jako fotografa, najważniejsze. 1. Dlaczego Retina Gosia, która obrabia moje zdjęcia, pracuje w studio na Mac Pro 1.1, który swoje lata już ma albo w domu na MacBooku Pro sprzed ery unibody. Ten ostatni domagał się już wymiany od jakiegoś czasu i  czekaliśmy od kilku miesięcy na zapowiadaną nowość. Bez względu, co by Apple pokazał, miał to być najnowszy i silny komp, tak, aby mógł sprawnie pracować przez kolejne 3-4 lata. Po premierze byłem zachwycony Retiną i niską wagą nowego Maka. Gorzej było z ceną. 10.200 zł za podstawowy model, wyglądało na cenę z kosmosu. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy jednak nie kupić modelu z poprze

O fotografowaniu samochodów czyli wielka ściema

W fotografii coraz mniej rzeczy jest takimi, jakimi się wydają... Na przykład fotografie samochodów. Kiedyś, jeśli na zdjęciu samochód był w ruchu to praktycznie na 100% wiadomo było, że fotograf rzeczywiście zrobił to zdjęcie w trakcie jazdy. A dzisiaj w fotografii reklamowej  pewne jest co innego. Pewne jest, że na pewno tak to nie wyglądało w rzeczywistości... W tym tygodniu robiłem sesję z mojego trochę już zapomnianego cyklu: Kobiety za kierownicą. Nadmiar pracy w ostatnich miesiącach oraz problemy w pogodą, nie pozwoliły mi na wcześniejszą kontynuację. Ale skoro w listopadzie mamy prawie wiosenne słońce, to trzeba było się brać do pracy. W planie miałem dwa zdjęcia w kabriolecie, jedno w ciągu dnia, drugie w nocy. Założeniem sesji jest pokazanie rzeczy, które kobiety nie powinny robić w trakcie jazdy, a że czasami im się zdarza to już inna sprawa... Ale skoro nie powinny, to nie mogłem od nich wymagać, by robiły to naprawdę. Od początku wiedziałem, że w związku z tym wszystki

Kalendarz Ascomp 2016

Lubię wyzwania. Gdy dowiedziałem się, że klientowi zależy, by zdjęcia do nowego kalendarza zrobić w tym samym miejscu co ostatnio, pomyślałem sobie, że lekko nie będzie. Już za pierwszym razem, sesja tam bardzo trudna, a teraz na dodatek musiałem podnieść sobie poprzeczkę, bo nowy kalendarz nie mógł być podobny do poprzedniego. Miejscem tym bowiem, znowu miała być serwerownia. Nie wiem ilu z was miało okazję zwiedzić serwerownie, ale zakładam, że raczej nie jest to powszechne doświadczenie. Tym, którzy nie mieli tego szczęścia, by zobaczyć serwerowni od środka, postaram się trochę przybliżyć warunki w jakich pracowaliśmy. Wyobraźcie sobie budynek strzeżony jak twierdza. Wysokie płoty, strażnicy, alarmy, wszystkie drzwi z zamkami, śluzy, setki kamer itd. Pomieszczenia z serwerami mają tylko wąskie korytarze pomiędzy szafami. Gdy czasem zdarzyło się, że były to korytarze o szerokości dwóch metrów, to miałem powód do świętowania. W korytarzach na zmianę wieje, albo bardzo zimne, albo