Przejdź do głównej zawartości

Gaspol wozi gaz, a ja to fotografuję

Od zawsze interesowałem się motoryzacją i uwielbiam fotografować samochody. Gdy jednak dostałem z Gaspolu propozycję sfotografowania ich nowej cysterny i to w ruchu, wiedziałem, że tym razem czeka mnie wielkie wyzwanie. Czym innym jest bowiem zrobienie zdjęcia samochodu osobowego, a czym innym sfotografowanie wielkiej cysterny o długości czterech zwykłych samochodów. Gdy do tego dochodzą zdjęcia w ruchu, skala trudności rośnie bardzo szybko.


Naszym założeniem było stworzenie przynajmniej dwóch głównych fotografii samochodu: statycznej i w ruchu oraz kilku zdjęć detali technicznych cysterny. Od pierwszej chwili wiedziałem, że zdjęcie jadącej ciężarówki chcę zrobić w bardzo szerokim kadrze, w typowo polskim pejzażu, który ma kojarzyć się z ekologią. Potrzebowałem do tego odpowiedniej drogi z dobrym asfaltem i białymi liniami, bez zbędnych krzaków rosnących wzdłuż niej. Do tego najlepiej aby droga była w lekko pagórkowatym terenie, bez drzew przy samej drodze ale by był las gdzieś w tle. Oczywiście, nie chciałem mieć w kadrze żadnych zabudowań. Przydałoby się za to wzgórze, z którego mógłbym fotografować, co pozwoliłoby na dobre pokazanie zarówno pejzażu, jak i  ciężarówki. Aby jeszcze było trudniej droga musiała być bardzo mało uczęszczana, byśmy nie blokowali na niej ruchu ale też by inne samochody nam nie przeszkadzały.
Mogliśmy wprawdzie wystąpić do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad o czasowe zamknięcie drogi, jednak jest to procedura bardzo skomplikowana, kosztowna i co najgorsze wymagająca podania konkretnego terminu ze sporym wyprzedzeniem. A pozostaje jeszcze jedna trudność. Trzeba trafić w dzień z dobrą pogodą. Głównie z tego powodu nie zdecydowaliśmy się zaryzykować by na dwa tygodnie do przodu podać datę sesji.


Na miejsce zdjęcia w ruchu wyznaczyliśmy okolice Dąbrowy Białostockiej, gdzie znajduje się  jeden z odbiorców gazu. Mimo, że sfotografowanie nowej cysterny było dla Gaspolu priorytetowe, nie mogłem zakłócić terminowych dostaw gazu. Tak więc plener potrzebny do sesji musiałem znaleźć w tamtych okolicach co nie było takie łatwe. Okolica była naprawdę piękna ale zawsze coś mi przeszkadzało. Przejechałem w sumie ponad 250 km, krążąc wokół Dąbrowy i robiąc próbne zdjęcia nim w końcu znalazłem odpowiednie miejsce.

Wykonanie samego zdjęcia zajęło mi tylko około godziny. Natomiast postprodukcja trwała już kilkadziesiąt godzin. Trzeba było np. „naprawić” asfalt na drodze, „domalować” białe linie, „posadzić” trawę, tam gdzie jej brakowało, usunąć niepotrzebne elementy krajobrazu czy wreszcie poskładać całość z kilku klatek, jakie musiałem zrobić.



Do zrobienia drugiego zdjęcia głównego, wybraliśmy okolice Białej Rawskiej. Oczywiście, tu również na wybór miejsca, wpływ miał harmonogram  dostaw. Tym razem jednak było dużo łatwiej. Potrzebowałem tylko niewielki wycinek drogi i to wszystko. Tu ważne było pokazanie samej ciężarówki i nie chciałem by plener odwracał od niej uwagę. Znaleźliśmy drogę techniczną wzdłuż S8, gdzie prawie nikt nie jeździł i tam zrobiłem zdjęcie. Ponieważ zostało nam jeszcze trochę czasu, udało się też zrobić jeszcze jedną fotografię jadącej cysterny. 


Po tych wszystkich trudnościach, fotografie detali były już naprawdę proste. Potem tylko kilkadziesiąt kolejnych godzin postprodukcji i już możecie obejrzeć gotowe fotografie.

Ps. Zdjęcia z kolejnej sesji cysterny dla Gaspolu możesz zobaczyć TU.





Fotografie Artur Nyk
Asystent Paweł Pszczoła
Postprodukcja Gosia Kłosowska, Artur Nyk

Komentarze

Magdalaena pisze…
Super zdjęcia!

Bez tego bloga, nigdy bym nie pomyślała, że takie pozornie zwykłe fotki wymagają tyle pracy.
Damian pisze…
Najbardziej podoba mi się ostatnie zdjęcie. Jeden post dziennie? Trzymam kciuki i cieszę się na nadchodzącą lekturę.

Popularne posty z tego bloga

Test nieobiektywny czyli MacBook Pro Retina czyli gruby kontra chudy

Dawno już nie robiłem porządnego testu i postanowiłem to dzisiaj nadrobić. A okazja jest wyjątkowa, bo na moje biurko zawitał najnowszy MacBook Pro Retina. Nie ma w sieci jeszcze zbyt wielu testów, a zwłaszcza zrobionych pod kątem wykorzystania go w fotografii. Nie znajdziecie więc tu żadnych benchmarków i wykresów, a tylko mój prywatny test tego, co dla mnie, jako fotografa, najważniejsze. 1. Dlaczego Retina Gosia, która obrabia moje zdjęcia, pracuje w studio na Mac Pro 1.1, który swoje lata już ma albo w domu na MacBooku Pro sprzed ery unibody. Ten ostatni domagał się już wymiany od jakiegoś czasu i  czekaliśmy od kilku miesięcy na zapowiadaną nowość. Bez względu, co by Apple pokazał, miał to być najnowszy i silny komp, tak, aby mógł sprawnie pracować przez kolejne 3-4 lata. Po premierze byłem zachwycony Retiną i niską wagą nowego Maka. Gorzej było z ceną. 10.200 zł za podstawowy model, wyglądało na cenę z kosmosu. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy jednak nie kupić modelu z poprze

O fotografowaniu samochodów czyli wielka ściema

W fotografii coraz mniej rzeczy jest takimi, jakimi się wydają... Na przykład fotografie samochodów. Kiedyś, jeśli na zdjęciu samochód był w ruchu to praktycznie na 100% wiadomo było, że fotograf rzeczywiście zrobił to zdjęcie w trakcie jazdy. A dzisiaj w fotografii reklamowej  pewne jest co innego. Pewne jest, że na pewno tak to nie wyglądało w rzeczywistości... W tym tygodniu robiłem sesję z mojego trochę już zapomnianego cyklu: Kobiety za kierownicą. Nadmiar pracy w ostatnich miesiącach oraz problemy w pogodą, nie pozwoliły mi na wcześniejszą kontynuację. Ale skoro w listopadzie mamy prawie wiosenne słońce, to trzeba było się brać do pracy. W planie miałem dwa zdjęcia w kabriolecie, jedno w ciągu dnia, drugie w nocy. Założeniem sesji jest pokazanie rzeczy, które kobiety nie powinny robić w trakcie jazdy, a że czasami im się zdarza to już inna sprawa... Ale skoro nie powinny, to nie mogłem od nich wymagać, by robiły to naprawdę. Od początku wiedziałem, że w związku z tym wszystki

Kalendarz Ascomp 2016

Lubię wyzwania. Gdy dowiedziałem się, że klientowi zależy, by zdjęcia do nowego kalendarza zrobić w tym samym miejscu co ostatnio, pomyślałem sobie, że lekko nie będzie. Już za pierwszym razem, sesja tam bardzo trudna, a teraz na dodatek musiałem podnieść sobie poprzeczkę, bo nowy kalendarz nie mógł być podobny do poprzedniego. Miejscem tym bowiem, znowu miała być serwerownia. Nie wiem ilu z was miało okazję zwiedzić serwerownie, ale zakładam, że raczej nie jest to powszechne doświadczenie. Tym, którzy nie mieli tego szczęścia, by zobaczyć serwerowni od środka, postaram się trochę przybliżyć warunki w jakich pracowaliśmy. Wyobraźcie sobie budynek strzeżony jak twierdza. Wysokie płoty, strażnicy, alarmy, wszystkie drzwi z zamkami, śluzy, setki kamer itd. Pomieszczenia z serwerami mają tylko wąskie korytarze pomiędzy szafami. Gdy czasem zdarzyło się, że były to korytarze o szerokości dwóch metrów, to miałem powód do świętowania. W korytarzach na zmianę wieje, albo bardzo zimne, albo