Przejdź do głównej zawartości

Jak fotografować kości czyli mały horror

Będąc ostatnio w Czechach, zahaczyliśmy o Kutną Horę, przepiękne małe miasteczko. Jedno z miejsc, które warto na pewno odwiedzić to osuarium, czyli kaplica z kośćmi około 40 tyś osób zmarłych w okresie wielkiej dżumy i wojen husyckich (www.kostnice.cz).
Zwykle w takich miejscach trudno jest zrobić dobre zdjęcie ze względu na małą ilość światła. Ja jednak miałem szczęście, bo trafiliśmy na ekipę filmową, która porządnie oświetliła mi plan. Dzięki temu moim ajfonem mogłem zrobić fajne zdjęcia.
Oczywiście z równą uwagą obserwowałem kaplicę, co i pracę ekipy filmowej. Pomysł na uzyskanie klimatu był bardzo prosty, dwa duże zewnętrzne światła i trochę dymu w środku.


Fotografując pod światło w takiej sytuacji mamy od razu znakomity efekt.



 Tak wyglądał główny żyrandol fotografowany od strony głównego światła. Widać wszystkie szczegóły, ale obraz jest płaski.

Światło filmowe jest białe w porównaniu ze zwykłymi halogenami, które widać w głębi.
Tutaj świeci kinoflo czyli lampa ze świetłówkami, która wygląda jakby kosztowała 100 zł, a w rzeczywistości może kosztować 10.000 zł  Znakomite światło do portretu.

Na zdjęciu Pan Od Układania Dymu Na Planie :)

 A tu żółte światło i będzie kolorowo

 Co tam duża kamera, jak coś nie wyjdzie to puścimy materiał z telefonu ...






 Jak wyczytałem z nazwy jest to włoska lampa Sirio 2500

Komentarze

jedrysik.com pisze…
...osz, kawał kaplicy...byłem w tym roku w Czermnej i jest jakby odrobinę mniejsza :) ...swoją drogą, wpuść fotografa na taki plan to zamiast opowiedzieć o kaplicy, nawija o lampach :P
gumiber pisze…
też byłem w tym roku w Czermnej, ale z tego co pamiętam zdjęć nie można było robić lub trzeba było za to zapłacić :)
gumiber pisze…
apropos przedstawianej przez Artura scenerii, przyjadą tacy filmowcy, zrobią niecodzienny klimat, ludzie naoglądają się, będą chcieli zobaczyć to na żywo, pojadą, a tu zwykła kaplica z czaszkami :)
gumiber pisze…
bardzo mistycznie wyszło zdjęcie z krzyżem, lubię to! :)

Popularne posty z tego bloga

Zacznijmy od Volvo czyli wreszcie koniec

Już dawno nie miałem tak intensywnego okresu w pracy jak te ostatnie kilka miesięcy. Patrząc co się działo na blogu to,  mogło to wyglądać jakbym nic nie robił, a w rzeczywistości było zupełnie inaczej. Jeździłem po Polsce, zrobiłem 2,083 kalendarza, prowadziłem warsztaty, sam wziąłem udział w jednych, przekonałem się, że z Włochami pracuje się jednak bardzo dobrze, wsparłem na Kickstarterze projekt budowy podobno najlepszego na świecie filtra polaryzacyjnego, zepsułem kartę graficzną, przeszedłem z Aperture na Capture One, nakręciłem mój pierwszy film poklatkowy, przekonałem się, że Retina to nie zawsze dobra rzecz, wpadłem na jeden rewelacyjny pomysł, fotografowałem w strefach zagrożenia wybuchem, wykładałem na uniwersytecie, zrobiłem moją stronę ( no, prawie.. ), bylem na Nocy Reklamożerców,  kupiłem kilka nowych zabawek i co najważniejsze, zdążyłem kupić bilety na pierwszy pokaz Gwiezdnych Wojen. O wszystkim tym, albo prawie o wszystkim będę niedługo pisał, bo zamier...

Kalendarz Ascomp 2016

Lubię wyzwania. Gdy dowiedziałem się, że klientowi zależy, by zdjęcia do nowego kalendarza zrobić w tym samym miejscu co ostatnio, pomyślałem sobie, że lekko nie będzie. Już za pierwszym razem, sesja tam bardzo trudna, a teraz na dodatek musiałem podnieść sobie poprzeczkę, bo nowy kalendarz nie mógł być podobny do poprzedniego. Miejscem tym bowiem, znowu miała być serwerownia. Nie wiem ilu z was miało okazję zwiedzić serwerownie, ale zakładam, że raczej nie jest to powszechne doświadczenie. Tym, którzy nie mieli tego szczęścia, by zobaczyć serwerowni od środka, postaram się trochę przybliżyć warunki w jakich pracowaliśmy. Wyobraźcie sobie budynek strzeżony jak twierdza. Wysokie płoty, strażnicy, alarmy, wszystkie drzwi z zamkami, śluzy, setki kamer itd. Pomieszczenia z serwerami mają tylko wąskie korytarze pomiędzy szafami. Gdy czasem zdarzyło się, że były to korytarze o szerokości dwóch metrów, to miałem powód do świętowania. W korytarzach na zmianę wieje, albo bardzo zimne, albo...

Widziałem "Gwiezdne Wojny - Przebudzenie mocy" czyli recenzja na gorąco bez spojlera

Nazywam się Artur Nyk i jestem fanem Gwiezdnych Wojen. Dziesięć minut temu wróciłem do domu i wiem, że teraz nie zasnę, więc lepiej opiszę moje wrażenia. Pamiętam moje pierwsze spotkanie z Gwiezdnymi Wojnami. Rok 1979, kwiecień lub maj. Dostać bilety na film to był wielki wyczyn. W końcu mojemu ojcu udało się to dniu, gdy Polacy grali jakiś ważny mecz. Wrażenie było kolosalne. Wtedy ten film wyprzedzał wszystko inne o lata świetlne. A ja na dodatek widziałem go, na chyba największym ekranie w Polsce, w kinie w katowickim Spodku. Wyobraźcie sobie salę kinową na 4500 osób !!!! A na gigantycznym ekranie (29x15 m ) widzicie przelatujący niszczyciel Imperium. To było coś! Choć ja najbardziej zapamiętałem scenę, gdy Lea, Luke, Chewie i Han Solo próbują się wydostać ze zgniatarki śmieci. Zapamiętałem tą scenę może dlatego, że akurat wtedy wróciłem z …wc. I dzisiaj znowu poczułem się jak wtedy. Jakbym miał znów 10 lat. Widzę żółte napisy przesuwające się na rozgwieżdżonym tle. I zno...